tag:blogger.com,1999:blog-25261383834092828572024-03-13T04:05:42.396+01:00Siempre cerca tuyo estare...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.comBlogger29125tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-27079793236904237482014-02-18T07:05:00.000+01:002014-02-19T15:21:23.908+01:00Temporada 2 Epílogo: ,,Brillo" [AKTUALIZACJA]<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-CHc8p0j-6K0/Uu61ld93UgI/AAAAAAAACLU/ozjEgsaXpI0/s1600/Epilogo.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-CHc8p0j-6K0/Uu61ld93UgI/AAAAAAAACLU/ozjEgsaXpI0/s1600/Epilogo.gif" height="220" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<h2 style="text-align: center;">
Love is the drug.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is patient.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is blindness.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is in the air.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is all around.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is like a headshot.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is a losing game.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is wicked.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is weird.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is like a war.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is where you are.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is enough.</h2>
<h2 style="text-align: center;">
Love is...</h2>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=sOQ1hZr3pIE" target="_blank"><i>Muzyka</i></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamusiu, to już koniec - mała rączka potrząsnęła jej ramieniem. - Wszyscy wychodzą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamrugała oczami i popatrzyła na swoją córkę. Mała, silna. Na jej siedmioletniej twarzy można było zobaczyć powagę. Uśmiechnęła się. Dziewczynka już w przedszkolu była bardziej dojrzalsza niż reszta grupy. Potem nauczyła się czytać, pisać, a w końcu śpiewać. Nawet teraz, gdy jej nie słyszała w głowie grała wolna melodia, a potem słowa. Te piękne słowa jej malutkiej córeczki. I ten głos. Tak bardzo podobny do jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się pobłażliwie w jej stronę i oznajmiła, wstając:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tak. Musimy już iść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przymknęła na chwilę powieki, ale natychmiast je otworzyła. Wciąż to samo, nie pozbędzie się tego. Nigdy nie potrafiła temu zaradzić, nie umiała powstrzymać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<strike><i>Zawsze mnie znajdziesz.</i></strike></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Mamuś, szybciej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Podała rękę małej i wyszły z teatru na zimną noc. Skąpane w blasku słońca szły przez zatłoczony chodnik. To najczęściej wieczorem, Buenos Aires ożywało. Cienie przysłoniły twarz małej. Matka spojrzała na nią jeszcze raz, jakby to miało się niedługo skończyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><strike>Będę ci się śnił.</strike></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Boisz się ciemności, córeczko?</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczynka spojrzała głęboko w oczy matki i wyszeptała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego mam się bać, jeżeli jestem z tobą? Ty mnie przecież ochronisz. Jesteś moją mamą, ufam ci.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się, patrząc już na drogę przed sobą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero po sekundzie przypomniała sobie, o czym myślała wcześniej. Ten sam dzień, ta sama ulica. Kolejny raz patrzy na gruzy. Na to, co pozostało. Nie, nawet nic się nie zachowało. Żadne wspomnienie, oprócz tego małego człowieczka obok niej. Tej małej dziewczynki. Jej nadzieja, jej malutka Esperanza. Tlący się płomyczek i wiara, że nic się jeszcze nie skończyło, że niedługo wszystko wróci do normy. Tak, jak kiedyś. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><strike>Twoje i moje usta.</strike></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Kolejny cios w serce. I to centralnie. Zachłysnęła się powietrzem, ale Espi chyba tego nie usłyszała. <i>Dzięki Bogu. </i>Wystarczająco już się o nią martwiła. Twoje usta... Jakiego one były smaku? Już nie pamiętała. Czasem zastanawiała się, czy to dobrze, czy może źle. <i>Gdyby był przy mnie...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> <strike>Pamiętasz sen?</strike></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>O tym nie mogła zapomnieć, nie umiała nawet tego zgrabnie ominąć i przynajmniej udawać, że wszystko jest w porządku. Czasem śmiała się przez łzy, mówiąc sama do siebie: <i>Nic nie jest dobrze, nic. </i>Jego twarz, tak blisko niej. Nie, to tylko jej wyobraźnia. Już tego nie pamięta, tak trudno jej się na to patrzy. <i>Dlaczego mi to zrobiłeś?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Nie wiesz, co u taty? </div>
<div style="text-align: justify;">
Klucze od domu wypadły jej z rąk, a ona nawet nie schyliła się, by je podnieść. Wczoraj wywinęłaby się z tego, jakoś zmieniając temat, ale nie dzisiaj. Rocznica i ten spektakl tak do złudzenia przypominający jej historię. <i>Naszą historię.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Dziewczynka podniosła klucze i podła je mamie, by otworzyła drzwi. Nie powtórzyła pytania, bo wiedziała, że rodzicielka jest wytrącona z równowagi. Czuła to.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><strike>Na zawsze razem.</strike></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Położyła się do łóżka obok Espi, która jeszcze nie spała. Bladą rączką wyciągnęła małą karteczkę z kieszonki piżamki i podała ją mamie. Kobieta machnęła ręką i oznajmiła powoli:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Córciu, jestem zmęczona. Musimy już spać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Siedmiolatka westchnęła głośno i odwróciła się na drugi bok. Tak ciężko było jej to znieść. Mama cierpiała, doskonale o tym wiedziała, ale bała się cokolwiek powiedzieć. Zawsze było jej tak trudno, próbowała pomagać, ale co może zrobić małe dziecko? Nic.</div>
<div style="text-align: justify;">
W głowie kobiety kłębiły się myśli, wspomnienia, niektóre jego słowa. Ach, i jeszcze urywki spektaklu, jakby części układanki jej życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Co mi po tobie zostało, kochany? Esperanza, jej czekoladowe oczy, twoje oczy... </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Zmorzył ją sen. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przez otwarte okno wpełznął wiatr, który zdmuchnął wcześniej wspomnianą karteczkę do kosza. </div>
<div style="text-align: justify;">
Szkoda, że Ludmiła uważnie jej nie obejrzała. Może wtedy zobaczyłaby nazwisko autora spektaklu. Tak dobrze jej znane, brzmiące jak melodia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i><strike>Pasquarelli.</strike></i><br />
<i><br /></i>
<i> </i>- Proszę pani, czy pani zdaniem istnieje szansa na pojednanie i przywrócenie harmonii i ładu w państwa związku?<br />
<i><strike>Do nieba, do nieba.</strike></i><br />
<i> </i>- Proszę pani.<br />
<i><strike>Z kim? Tylko z tobą.</strike></i><br />
<i> </i>- Czy pani mnie słyszy?<br />
<i><strike>Dlaczego niebo jest takie czyste, gdy jestem z tobą?</strike></i><br />
<i> </i>- Coś nie tak?<br />
<i><strike>Sam nie wiem.</strike></i><br />
<i> </i>- Tak, tak. Przepraszam.<br />
<i>- </i>Więc? Jaka jest pani odpowiedź?<br />
<i>Nieważne. Nieważne. Nieważne.</i><br />
<i> Nie patrz mu w oczy, nie patrz...</i><br />
<i> </i>- Nie, nie istnieje.<br />
<i>I wtedy. </i><br />
<i> Wtedy spojrzałam. </i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>A z kim byś chciała do tego nieba?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><strike>Zawsze z Tobą. </strike></i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<i>Ajjj hola! (Ludmi, Federico, chemia i te sprawy). </i><br />
<i>No to tak. Epilog, epilog, epilog. No kto by się spodziewał, takie rzeczy. No co mam jeszcze napisać... Myślę, że jest on słabej jakości, ale się starałam! xd Pisałam go w melancholii, bo coś mi się niemiłego przypomniało. To było takie smutne... chlip. Ogólnie, jeśli będą jakieś pytania dotyczące tego jak Federico i Ludmiła się rozstali, to powiem, że sama nie wiem. Coś mnie tchnęło, żeby im wszystko zepsuć. Ogólnie mają razem dziecko Espi, Esperanzę (nadzieja - wszystko jasne teraz, no nie?). ,,Jak uciec.." skończyło się pięknie, to tutaj trochę namieszałam, a co! Wszystkie słowa napisane kursywą to zdania wypowiedziane przez Fede do Lu albo na odwrót.</i><br />
<i>Dzisiaj są moje urodziny (serio?) Już mam 14 lat i czuję się tak samo, jakbym miała to 13, ale cieszę się, że to przeminęło z wiatrem, bo ten wiek był dla mnie bardzo pechowy. Hmmm... No może nie do końca, bo przecież właśnie w 2013 tutaj przybyłam i namieszałam, i straszę ludzi, i wybrzydzam... Dżizas, można by było jeszcze wymieniać dalej. Hahaha. </i><br />
<i>Tak czy siak, się teraz coś porobiło, namieszało, prawdziwy zamęt w mojej głowie. Ogólnie wydarzenia ostatnich tygodni utwierdziły mnie w przekonaniu, że trzeba zrobić, co trzeba i basta. Widzę, jak jest. Nie oszukujmy się (dobra, jestem chora, jak to piszę, więc nie mówcie przed monitorem: ,,WTF?"). Wiecie, jak to ze mną było. </i><br />
<i>Ale jestem z czegoś dumna. Do tej pory, czyli od czerwca do lutego (9 miechów). Tak, miałam sześć miesięcy i nic z tym faktem nie zrobiłam, zła ja. Po prostu jestem z siebie na swój sposób dumna (ciekawe z czego). Jakimś cudownym sposobem nie dostawałam hejtów. Może kilka razy, ale na pewno nie więcej. Była uzasadniona krytyka, ja ją przyjmowałam do wiadomości i próbowałam zmienić to, co się ludziom nie podobało. Powiem wam szczerze, że było mi trudno, bo nie umiem się zmieniać, raczej jestem sobą. Nie lubię, jak się ludzie zmieniają (chyba, że przez wyższe uczucia na dobre, oczywiście). </i><br />
<i>Oj, i teraz, co ja chcę jeszcze wam powiedzieć? Wiem, że się zastanawiacie. Hahahah, pewnie nie, ale jak sobie tak myślę, to mi lepiej.</i><br />
<i>Tak, zaraz wstawię wam link do nowego bloga, będę szaleć, będę hulać i no tak. </i><br />
<i>No właśnie.</i><br />
<i>W tym rzecz, że mnie nie będzie. </i><br />
<i>Nie chodzi o to, że się wypaliłam, bo czasem nawet tak sądziłam, ale w końcu wiedziałam, że muszę wszystko ułożyć, że gdy przyjdzie wena, muszę wszystko dokładnie zapisać na czym popadnie. I tak było do ostatniej chwili, która nadeszła właśnie teraz.Wiem, wiem. Tyle bloggerek teraz odchodzi, nie zliczysz, jedynie Pan Bóg wie, a ja nie wiem, która będę, ale cóż. </i><br />
<i>Po głębszym zastanowieniu zrozumiałam, że na mnie już przyszedł czas. Po prostu muszę odejść, bo tutaj, gdzie sobie żyję, kilka spraw się skomplikowało. Wcześniej było trudno, ale teraz zaplątało się już tak na amen. Odsunęłam się od ludzi mi bliskich i choć kocham z wami tutaj być, oni też są dla mnie bardzo ważni.</i><br />
<i>Nieodwołalna decyzja jest taka, że odchodzę z blogspota. </i><br />
<i>Nie wiem, czy was to zadowoli, czy zasmuci. Dlatego nie chciałam, byście odchodziły z blogów. Każda z was dodaje od siebie swoją cegiełkę. Blogger nabiera innego kształtu. Każda osoba jest bardzo ważna. Wszystkie jesteście potrzebne. </i><br />
<i>Siempre... początkowo miało mieć 50 rozdziałów podzielonych na 2 sezony, czyli temporady. Ale później postanowiłam zmniejszyć tą liczbę o prawie połowę. Wyszło 26. Nie wiem, czy to coś by zmieniło, gdyby była ta 50. Uważam, że tak, jak teraz jest lepiej, bo gdyby było inaczej pewnie bym to rzuciła i napisała notkę, że odchodzę. Nie dokończyła rozdziałów. I tak to by było. Pogmatwane i tak dalej.</i><br />
<i>Nie chcę tutaj wymieniać osób, które ubarwiły to moje blogspotowe życie najbardziej. Jesteście równe. Te wszystkie piękne komentarze, które milutko połechtały moje serce... Nie da się tego opisać słowami.</i><br />
<i>Kocham Was. Wniosłyście do mojego życia jakąś cechę, którą teraz będę w sobie nosić i nigdy jej nie utracę i będę pielęgnować. Wszędzie jest dla Was miejsce. </i><br />
<i>Teraz chciałabym o czymś poinformować.</i><br />
<i><u>1. Chciałabym, żeby ten epilog skomentowały <b>wszystkie</b> osoby, które mnie czytały, czy czytają po moim odejściu. Po prostu chciałabym jeszcze raz zobaczyć, że wszyscy są obecni. W komentarzach chciałabym usłyszeć wszystko, czyli też jakąś krytykę, jeśli ona jest. Mam nadzieję, że będą one długie, bo bardzo lubię czytać długie, ale jeśli ktoś nie umie, to trudne mi wystarczy mniej (nie, ,,super epilog" się nie liczy). </u></i><br />
<i><u>2. Nie odchodzę już w tym momencie, po opublikowaniu tego posta. Postanowiłam, że zostanę jeszcze <b>tydzień</b>. Podczas tych siedmiu dni możecie mnie pytać o cokolwiek na <a href="http://ask.fm/xeniaverdas" target="_blank">asku</a>, pisać do mnie na gg (47738581). UWAGA! W tym tygodniu mam cztery sprawdziany pod rząd. więc nie będę błyskawicą. Poczty nie będę wam podawała, bo tam raczej się nie odnajduję.Gdy już minie okres tego tygodnia, chcę usunąć każde konto. Na asku, gg, onecie i na google, ale z tym chyba łączy się również to, że usuną się blogi. Muszę na to jakoś zaradzić, bo koniecznie chciałabym to skasować.Ktoś ma jakieś informację na ten temat? I jeszcze tumblr. Chyba tylko zmienię adres.Albo jednak nie, też usunę, bo nie mam czasu robić iconsów.</u></i><br />
<i><u>3. Teraz jest odpowiedni czas, byście podały mi <b>linki</b> do swoich blogów. Postaram się skomentować każdy, oddać swojej mocy, takiej dużej, jej. Tylko to nie ma wyglądać tak, że tylko podajecie link do bloga. Wtedy usunę komentarz i nie będzie żadnej litości. A przede wszystkim, na pewno go nie skomentuję. Nie chodzi o to, że jestem jakaś super czy coś, tylko chciałabym się odwdzięczyć tym, którzy mnie czytali, a ja ich natomiast nie. A jak ktoś nie chce podawać linku to spoczi, bo ja tam nikomu nie każę ani nic. A jak komentuję Wasze blogi to oczywista oczywistość, że nie musicie podawać linku, oki? No. </u></i><br />
<i>Dobra. ta cała notka informacyjna jest dłuższa niż epilog. </i><br />
<i>Myślę, że tyle miałam do przekazania. Dziękuję za uwagę. Jesteście cudowne! <3 I cudowni też. </i><br />
<i>Kochałam, kocham, kochać będę. Nigdy nie zapomnę. </i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<h2>
<i><span style="color: red;">Aktualizacja:</span></i></h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red; font-style: italic;"> </span><span style="font-style: italic;">O proszę i jestem! Z racji tego, że prawie wszystkie (piękne, niezwykłe, cudowne, boskie, niebiańskie, piekielne, ajdhasklfsk fantastyczne i krówko >>Aćka<<) komentarze, kończą się mniej więcej tak: ,,Ale proszę Xenia, no weź, błagam, kochamy Cię, nie usuwaj, wróć do nas." Znaczy, trochę ubarwiłam, ale luuuz. (: </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-style: italic;"> Pragnę więc wytłumaczyć kilka spraw.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<ul>
<li><span style="font-style: italic;"> Jestem na 99,9 % pewna, że nie wrócę tutaj. Nie chodzi wcale o Was, bo zmiotłyście mnie z powierzchni ziemi, ale cóż. Chciałabym teraz skupić się bardziej na rodzinie, bo na moje urodziny wszystko się jakoś tak rozwikłało. Dlatego teraz chcę, żeby do tego nie doszło. Muszę działać, a nie tylko na to patrzeć. Stąd ta decyzja. </span></li>
<li><span style="font-style: italic;">Jest mi strasznie głupio, że Ola i Aniołek (Anonim, który się nie podpisał - dziewczyna. XD) miały urodziny w tym samym dniu, co ja, czyli wczoraj, a ja dałam im taki prezent. Kurczę. ;/ Życzę Wam spełnienia marzeń, wszyściutkich i tego, żebyście były teraz Aniołkami kogoś innego, dobrze? :)</span></li>
<li><i>Aktualnie nie mogę odpowiedzieć na wszystkie komentarze i skomentować blogów, które mi podałyście, bo mam nawał pracy. Spróbuję się z tym uporać przez weekend i mam nadzieję, że to nie jest jakiś problem. :)</i></li>
<li><i>Hmmm... Ostatnia sprawa wygląda tak, że nie usunę bloga ani konta google. Postanowiłam, że wyłączę blokadę kopiowanie. Swobodnie mogłybyście skopiować go sobie do Worda albo coś. :) Wiem, że ktoś może pokusić się o ,,kopiuj, wklej" i na swojego bloga, ale najważniejsze jest dla mnie to, że pisałam te moje bazgrołki i cóż... Czuję, że to moje uczucia. Konta Google również nie usunę, a jedynie mój brat wymyśli sobie jakieś tam hasło, nie powie mi o nim i myślę, że nie umrę z ciekawości i miłości. :)</i></li>
</ul>
<i>No i cóż jeszcze...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Aniołujcie teraz nie tylko dla mnie, ale też innym.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Każdy na to zasługuje.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Każdy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com56tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-19775165862453630182014-02-15T19:55:00.001+01:002014-02-16T10:00:06.201+01:00Temporada 2 Capitulo 11: ,,Juntos"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-HydqfyRX8O8/Uu61JVTebpI/AAAAAAAACLM/V0-Zdr1WEnI/s1600/Capitulo+11.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-HydqfyRX8O8/Uu61JVTebpI/AAAAAAAACLM/V0-Zdr1WEnI/s1600/Capitulo+11.gif" height="192" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Może nie chodzi o nienawiść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nienawiść jest tylko stanem. Najgorszym, co mogło jej się przydarzyć, co mogło nią zawładnąć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Potem odnajduje się coś takiego jak miłość. I wtedy można uznać, że to koniec. Jest się uwięzionym, nie można oddychać. Nie odczuwasz żadnych innych uczuć oprócz tego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tylko, że dla Violetty był to prawdziwy wstrząs. Nie mogła usnąć, nie mogła jeść. Gdy przechodził obok niej miała ochotę gdzieś uciec. Nie było ważne gdzie. Po prostu tego pragnęła. Wszystko w niej krzyczało: <i>Tak, nie wytrzymasz, tak! Biegnij, póki jeszcze... </i>Potem było już za późno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Złapał ją.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wyssał zło i wpoił dobro.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
I tyle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Aż tyle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Violetta patrzyła na swój... Stop. <i>Ich </i>pokój z niedowierzaniem. Wszystko było takie idealne, nawet na poduszkach zostały położone czekoladki. Wbrew wszystkiemu, uśmiechnęła się szeroko i odetchnęła z ulgą, że nie musi udawać tej kamiennej twarzy. Było pięknie, wcale nie potrzebowała maski.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Vilu...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Vilu?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i> </i>Spojrzała na Ludmiłę, która uśmiechała się lekko, jakby nieśmiało. Była tak zarumieniona, że Castillo od razu wiedziała, że była przed chwilą u Federico. Podobnież pomagała mu rozpakować walizkę. Jednak Violetta twierdziła, że to tylko pretekst. Słyszała trzaskanie drzwiami i krzyki chłopaków, żeby się trochę ogarnęli z tą miłością (i kto to mówił?).</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę cię tak nazywać?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Spojrzała na nią jeszcze raz, uśmiechając się ciepło. <i>Nie wiedziałam, że tak potrafię. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i> </i>- Jasne. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chciałam zapytać, czy nie chcesz się z nami przejść po Barcelonie. Idziemy wszyscy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A idzie Diego? Bo nie będę miała z kim rozmawiać...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ludmiła uśmiechnęła się lekko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Idzie. Zresztą nie martw się. ja już wszystko wyjaśniłam z resztą. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wybaczyli mi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ferro energicznie pokiwała głową tak, że kosmyki jej blond włosów wylądowały na czole. Musiała szybko zgarnąć je na bok. Wyglądała jak anioł. <i>Dlaczego zadawała się ze mną? Z diabłem?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i> - </i>Diego powiedział, żeby spojrzeli w twoje oczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>I będę się tłuc od światła, do światła</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Pokolorowana neonami miasta. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> </i>Barcelona okazała się jeszcze piękniejsza niż myśleli.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Diego nie rozstawał się z Violettą nawet na krok. Gdy chłopaki poszli zajrzeć do jakiegoś sklepu z sportowymi gadżetami, on nawet nie ruszył się z miejsca. Rozumieli się bez słów. Hiszpan przyglądał się jej ruchom i widząc, że kładzie rękę na brzuchu, wyjął z plecaka swoją kanapkę i podał jej, uśmiechając się słodko. To było najlepsze określenie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ludmiła pognała za Federico, bo doskonale wiedziała, że Federico zacznie wydawać pieniądze na bardzo zbyteczne rzeczy. Ale kochała go takiego, jaki był. Mógł ją zasypać tymi sportowymi zabawkami, a ona czułaby się jak w siódmym niebie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Pablo z Angie o czymś rozmawiali, ale nikt nie słyszał, o czym dokładnie. Lara i Leon stali gdzieś obok i szeptali coś do siebie, co chwilę się rozglądając, jakby bojąc się, że ktoś ich zauważy. Naty i Maxi bawili się, klaskając sobie w dłonie, co był dość zabawne w ich wykonaniu. Sebastian i Camila mierzyli siebie złowieszczymi spojrzeniami, ale z ich oczu można było wyczytać tylko miłość.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I spacerowali dalej uliczkami Barcelony, podążając coraz dalej, głębiej. I w końcu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Znaleźli serce tego miasta. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
każdy poczuł, że coś każe stanąć bliżej barierki. Zrobili taki i uśmiechnęli się, gdy zobaczyli taflę wody, a w nich swoje twarze. Zarumienione, młode... Mieli przejść jeszcze tak dużo w swoim życiu, ale teraz to wcale się nie liczyło. Była miłość i oni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> - </i>Violetta, ty płaczesz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Jakiś głos skierował to pytanie w jej stronę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
W sumie nie obchodziło ją, że zaczęła ryczeć jak bóbr przy nich wszystkich.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Gdy chodziła po uliczkach Barcelony i oni cały czas pytali się, jak się czuje, czy jest w porządku, nie umiała inaczej. Można nawet powiedzieć, że była to jej powinność. I na tym przystańmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Wiecie, co? - zaczęła się głośno śmiać. - Tak, płaczę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wszyscy uśmiechnęli się ciepło, co sprawiło, że jej serce chciało wybuchnąć tym szczęściem i podzielić się nim z każdym. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Przejadłam myśli, wypiłam marzenia</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>I przefiltrowałam moje serce z kamienia.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Pablo, Pablo! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Gdy mężczyzna odwrócił się w stronę aż za bardzo podekscytowanej Francesci, dotknął swoich skroni, ukazując jak bardzo jej pisk go zabolał. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dziewczyna trzymała w swoich dłoniach jakąś kartkę, która miała dużo wygięć i skreśleń. Podała ją Pablowi, a bardziej ją w jego stronę rzuciła. Z błyskiem w oku czekała na jego reakcje. Czuła, że jej piosenka jest dobra. Taka w sam raz dla wszystkich. Każdy czuł to samo, co ona. Muzyka była ich pasją i to własnie przekazała w swojej piosence. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Francesca! Ona jest genialna!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Aaa!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Rzuciła się na szyję Marco i ucałowała go niemniej niż piętnaście razy. Chłopakowi najwidoczniej bardzo się to spodobało, bo wykrzyknął:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Pisz więcej piosenek!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Grupowy śmiech dotarł chyba do każdego mieszkańca Barcelony. Nie dało się ich nie słyszeć. Ich głosy łączyły się w jedno. Nie było żadnych powodów by nie śmiać się razem, a nie oddzielnie. Coś ich do siebie nawzajem ciągnęło. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Zaśpiewajmy ją, proszę, proszę, proszę! - Francesci nie obchodziło, że nikt nie wyraził jeszcze na to zgody. - Feder, wyciągaj gitarę! Masz tu wszystko na tej kartce, graj, dobry człowieku, a my śpiewamy! Poczekajcie, mam jeszcze kopie! O proszę! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Rozdała je wszystkim i uśmiechnęła się szeroko. Pokiwała do Włocha, by zaczął grać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Śmiechy są na nic</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Możesz liczyć na mnie</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Pozwól mi wejść do Twojego serca</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Pomogę Ci wyznaczyć Twój cel</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Chodź i zaśpiewaj</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Daj mi swoją rękę</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Marz o najwyższym</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Powiedz mi, że kochasz</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Pokaż światu swoje życie</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> </i>Francesca okręciła się kilka razy obok wszystkich aż w końcu dotarła do zaskoczonej Lary oraz Leona. Uśmiechnęła się do nich sztucznie, a czarne kosmyki jej włosów zakryły jej oczy. Wcale jej to nie przeszkadzało, krzyknęła głośno:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- A teraz wszyscy! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nagle każdy zaczął się śmiać i w kółko powtarzać: <i>gorzko, gorzko, gorzko.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> </i>- Boże, Lara, to był podstęp! Co my teraz zrobimy? - wyszeptał do niej nerwowo Leon.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- No całuj mnie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i>Nawet przez chwilę się nie zawahałem. Wtedy były już tylko jej usta na moich ustach.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Otwórz drzwi.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> </i>Odeszli, gdy wszyscy wiwatowali, gdy Leon pocałował Larę. Wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że chcą pozostać na chwilę sami, choć przecież cały czas byli razem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Dlaczego miłość? Dlaczego to musiał być on? Dlaczego on wciąż siedzi w jej głowie i za cholerę nie chce wyjść? Nic nie mogła z tym zrobić, bo wcale tego nie chciała. Pragnęła, żeby tam był, żeby o sobie przypominał i żeby zawsze mówił, jak mu na niej zależy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Tylko czasem płakała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Tylko wtedy, gdy noc przysłoniła jej twarz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Tylko i wyłącznie ze szczęścia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Gdzie idziemy, Maxi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Na koniec świata.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
I znów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ponownie zabrakło w jej płucach powietrza, dławiła się szczęściem. Czy tak można? Czy to w ogóle jest dozwolone? Ktoś jej to kiedyś zabierze? <i>Proszę, niech ktoś powie, że nie.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> - </i>Jesteśmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Cichy szept przy jej uchu, przyprawił ją o dreszcze. Zaczęła rozglądać się wokoło. Znajdowali się wśród starych kamienic, jakiejś pięknej uliczki. Przy wysokich domach rosły czerwone kwiaty, które nadawały temu miejscu jeszcze większego uroku. Nad nimi wisiało błękitne niebo z kilkoma białymi chmurkami. Było idealnie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nawet nie zauważyła, jak Maxi podparł ją o mur i nawet nie było możliwości, by się wydostała. Czułą jego ciepły oddech na swoim ciele. Parzył ją, ale było to bardzo przyjemne. Bała się, że ktoś ich zauważy, ale uliczka była pusta, jakby Maxi wygonił wszystkich, by byli sami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Ponte, ja jeszcze umiem się bić. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Może kiedyś, gdzieś indziej powiedziałaby to z pewnością doskonałą jak na nią, ale nie dzisiaj.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Hmmm... Straciłaś na decybelach, co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zarumieniła się tak, że on ucałował jej czerwone poliki. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- I co? Buziak, może?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Uśmiechnęła się szeroko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Może buziak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i>Panie losie, daj mi kogoś, kto nie zerwie róż w mym ogrodzie.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<i> </i>- Jak tam?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- A no dobrze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Zaśmiali się głośno, patrząc na Barcelonę z dachu ich hotelu. Oddychała głęboko tak samo jak on, jakby bała się, że zaraz znów znajdzie się w Buenos Aires. Miała nadzieję, że to nie sen, który pryśnie jak mydlana bańka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Chodź - wstał i podał jej swoją rękę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Nie pytała o nic, podążyła za nim. Krok w krok, serce przy sercu szli za sobą, co chwilę spoglądając na siebie, jakby coś miało ich sobie odebrać. Nawet o tym nie myślała.Tak się tego obawiała. Dlaczego teraz? Powinna być szczęśliwa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Uśmiechnęła się, żeby nie zauważył, że coś jest nie tak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Federico przystanął, co ona również uczyniła. Uśmiechnął się lekko i wskazał dłonią na huśtawkę, która wisiała nieruchomo, jakby prosząca, by ktoś na niej usiadł i uciekł od wszystkiego. Szczególnie ona. Włoch poklepał plastikowe siodełko, mówiąc:</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Zabiorę cię wysoko, dobrze?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Ludmiła pokiwała energicznie głową i usiadła, a po chwili poczuła wiatr we włosach. Ten sam, który towarzyszył jej zawsze, gdy pędziła uliczkami Buenos Aires, gdy pędziła jako pasażer w aucie i otwierała okno. Tylko teraz było inaczej. Wszystko nagle stało się osiągalne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Gdzie chcesz się wzbić?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Do nieba, Federico!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Jak mocno?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Tak mocno, jak cię kocham!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Czuła jego uśmiech skierowany wprost na nią. Tak samo szczery jak zawsze. Specjalny dla niej, by zawsze czuła się dobrze wśród ludzi. Nie zasługiwała na niego nawet w tych pięknych snach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- A z kim byś chciała do tego nieba?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Wyciągnęła jedną rękę, by udać, że dotyka je palcami i muska białe chmury.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
- Zawsze z tobą.</div>
<h2 style="text-align: center;">
<span style="font-weight: normal;"><i> Siempre.</i></span></h2>
<div>
<i>Definicja beznadziejności? Rozdział 11 u Xenii uhuhuhuhu.</i></div>
<div>
<i>Nie to, żeby coś, ale następne wypociny 18 lutego.</i></div>
<div>
<i>Nie to, żeby coś, ale postaram się, żeby było cud, miód, malina i miód. Oj, miód już był. To mleko.</i></div>
<div>
<i>Nie to, żeby coś, ale chcę Was uściskać.</i></div>
<div>
<i>Walimy tynki?</i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-33368792528415705562014-02-08T18:47:00.002+01:002014-02-08T18:47:36.716+01:00Temporada 2 Capitulo 10: ,,Compañera"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-bgRP1g0iaiM/Uu608CxgYbI/AAAAAAAACLE/GBlm_7ZlC0g/s1600/Capitulo+10.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-bgRP1g0iaiM/Uu608CxgYbI/AAAAAAAACLE/GBlm_7ZlC0g/s1600/Capitulo+10.gif" height="178" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Każdy z nich próbował sobie uświadomić, co będą robić za niedługi czas. Śpiewać, tańczyć, napełniać barwami swoje życie, ale za to w innym miejscu. Ten sam język, a jednak odmienna kultura, którą mają poznać. W ich głowach zaczyna się kłębić mnóstwo pomysłów. Co? Jak? Gdzie? Kiedy? <i>Dowiedzą się o sobie nawzajem więcej. </i>W myślach każdego uformowało się takie zdanie, któremu nawet nie można było zaprzeczyć. Czy to dobrze?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
Leon w ostatniej chwili ubłagał Pabla, żeby pozwolił Larze wybrać się z nimi jednym samolotem. Ona również musiała udać się do Barcelony, by ukazać się na pokazie jednego z tamtejszych projektantów. Miała do dyspozycji podróż samotną z jej asystentką, która wciąż gadała jej o swoim nieudanym życiu. Kot, pusty dom, a w nim ona. To było przykre, ale ileż można o sobie. Z chęcią zgodziła się na propozycję Leona nie tylko ze względów dla niej wygodniejszych. Czuła, że w Barcelonie coś się zmieni. Na dobre. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy następnego dnia pędziła z Leonem przez chodnik, obok ludzi, trącając ich imieniem, nie mogła złapać oddechu. Przez chwilę przeklinała i jego, i walizkę, która podskakiwała z każdą nierówną kostką na bruku. Biegła za chłopakiem, nie mogąc go dogonić i uzmysławiając sobie, że dawno już nie ćwiczyła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero po kilkunastu minutach uświadomiła sobie, że to niezwykła przygoda, w której jeszcze nigdy w życiu nie miała szansy uczestniczyć. Zaczęła się głośno śmiać, nie przerywając pędu, a przyspieszając tak, że dogoniła Leona z krzykiem: <i>kto pierwszy! </i>Tak zaczął się szalony wyścig...</div>
<div style="text-align: justify;">
Szalony wyścig uczuć, które przez ludzi patrzących na nich, nazwane byłyby miłością, a przez ową dwójkę czymś niezwykłym, triumfującym nad wszystkim, ale nadal nienazwanym.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy dotarli na lotnisko, głośno dysząc, a uśmiechając się jak wariaci, byli już wszyscy. Ludmiła z zawzięciem tłumaczyła coś Federico, a ten wciąż przybliżał się do niej, próbując ją całować, za co obrywał porządnym kuksańcem w bok. Diego stał obok Violetty, co chwilę patrząc na nią, jakby zaraz miała odejść, a ta patrzyła na swoje wypielęgnowane paznokcie. Tylko nieliczni (Lara) potrafili zauważyć błysk w jej oku. Nie była obojętna Diego, ale zachowywała pozory. Naty sprawdzała, czy wszystko wzięła, wyrzucając różne rzeczy, które Maxi potem zbierał i układał porządnie. Marco i Fran słuchali jakiejś piosenki, śpiewając jej tekst. Camila razem z Sebastianem stali na uboczu, szepcząc coś do siebie. Broduey i Andres rozmawiali o czymś, mocno przy tym gestykulując.</div>
<div style="text-align: justify;">
W tamtej chwili Lara była pewna, że ta podróż przyniesie jej wiele dobrego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zrzuć ciężar całego świata ze swoich ramion.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>W samolocie panował gwar, Pablo za nic nie mógł uspokoić swoich podopiecznych. Nawet Angie nic nie wskórała przemawiając do nich swoim łagodnym głosem. Pokonani nauczyciele usiedli, zostawiając uczniów samych sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Panował wśród nich taki gwar, wszyscy mówili na raz, nikt nie mógł siebie zrozumieć, więc w końcu Francesca pisnęła, żeby się uspokoili. Grupa posłuchała i usiadła prosto, by nie zdenerwować Włoszki jeszcze bardziej. Znali tego rezultaty i woleli nie ryzykować. Ta uśmiechnęła się i przymknęła oczy, a po chwili powiedziała słodkim głosem:<br />
- Teraz ja będę prowadziła konwersację... między nami wszystkimi - dodała, słysząc szepty i śmiechy Sebastiana i Cami. Natychmiast się uspokoili. - O czym chcemy porozmawiać? Ja wiem! Diegito!<br />
Każdy odwrócił się w jego stronę, wbijając w niego wzrok. Siedział sam, a Violetta dwa fotele za nim. Miała na uszach słuchawki, więc nie słyszała niczego z ich rozmowy. Francesca uśmiechnęła się sprytnie i oznajmiła po chwili:<br />
- Powiedz, co ci chodzi po głowie, nasz Hiszpanie?<br />
Fernandez uśmiechnął się głupkowato i odpowiedział:<br />
- Wracam do ojczyzny. To mi chodzi po głowie, Francesco.<br />
- Nie jestem tego taki pewny - wyszeptał Leon, zabawnie poruszając brwiami.<br />
I to był błąd, bo Francesca popatrzyła wprost na niego i uśmiechnęła się kpiąco, ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby. Lara popatrzyła na chłopaka i omal nie wybuchnęła śmiechem. Miał przerażoną minę, jakby zaraz miał skoczyć z góry.<br />
- A ty, Leoś? Kim jest ta dziewczyna, która teraz tak ładnie się uśmiecha, hm?<br />
Lara pobladła, bo kilkanaście par oczu wlepiło wzrok właśnie w nich. Leon przełknął głośno ślinę, co odbiło się głośno od ścian jej głowy, robiąc wielki zamęt w jej myślach.<br />
- No... - wyszeptał Meksykanin. - To moja przyjaciółka jest. Lara, modelka, ty nie jesteś modelką, a ona jest modelką fajnie, nie?<br />
- Jestem twoją przyjaciółką? - zapytała zdziwiona Lara.<br />
- No tak, przyjaciółką, przyjaciółka.<br />
- Aaa jasne, jasne. Cały czas zapominam kim, kto jest. Raz zapomniałam, która kobieta jest moją mamą. Takie mam problemy. Znaczy... Nie mam problemów, jestem tylko zapominalska, czaicie?<br />
Pokiwali głową potwierdzająco, ale prawda była taka, że nie zrozumieli z tego monologu ani zdania.<br />
Leon cały poczerwieniał na twarzy, a Lara przyłożyła jeden i drugi policzek do zimnej szyby.<br />
Gdy Francesca usiadła wygodnie w swoim fotelu połowa pasażerów odetchnęła z ulgą. Nie doszła do nich, więc mieli ogromne szczęście. Ta jednak objęła wzrokiem wszystkie fotele i powiedziała:<br />
- Spokojnie. Mamy jeszcze bardzo dużo czasu.<br />
Po pokładzie samolotu rozniosło się jedno, zbiorowe jęknięcie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Jesteś taka sama jak ja.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Violetta zdjęła słuchawki z uszu i rozejrzała się po fotelach. Po chwili usłyszała donośny włoski akcent, którym dysponowała Francesca. Jej usta wciąż się nie zamykały, zadawały pytania do Camili, która odpowiadała półsłówkami, coraz bardziej się rumieniąc. W końcu zdenerwowała się i już chciała odpinać pas, gdy przytrzymał ją Sebastian, usadawiając na fotelu. Francesca uśmiechnęła się triumfalnie, widząc obrażoną minę rudej.</div>
<div style="text-align: justify;">
Violetta zauważyła, że kabelek od słuchawek się poplątał więc postanowiła, że to naprawi. Spojrzała na Diego, który pokazywał jej, żeby nic nie robiła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co? O co ci chodzi? Diego? Co ty robisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Diego? Violetta?</div>
<div style="text-align: justify;">
Hiszpan westchnął głęboko i wykręcił oczami. Posłał Castillo wyraźne spojrzenie mówiące: <i>Dziękuję ślicznie, teraz upadniemy razem. </i>Dziewczyna zmarszczyła brwi i popatrzyła na Francescę, która uśmiechała się słodko i piszczała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Diegito, nie dokończyliśmy tematu! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Widać, że Bóg tak chciał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A jaki temat rozpoczęliście? - zapytała niewinnie Violetta, nie wiedząc, że rozpętuje tym burzę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz każdy patrzył tylko na nią. Kiedyś widocznie by ją to zadowoliło, ale teraz miała ochotę zapaść się pod ziemię i tak głębiej, coraz głębiej... Czuła, jak się czerwieni, a oczy Diego są skierowane prosto na nią mówiące: <i>Przejmij kontrolę. Powiedz to, co powiedziałaś mi. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Wtedy wyprostowała się, co chyba zdziwiło triumfującą już Francescę. Włoszka straciła na sekundę rezon, ale po chwili powróciła do pierwotnego stanu, robiąc minę do złej gry. Niestety, Violetty nie można było już powstrzymać, bo musiała coś powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra - westchnęła, omiatając wzrokiem każdego z obecnych. - Wszyscy się pewnie zastanawiają, o co chodzi ze mną i Diego. Dostaniecie odpowiedź, proszę bardzo. Znajcie naszą hojność. Tak, jesteśmy parą. I pomyślicie, po co on w ogóle zaczął się zadawać z taką czarownicą jak ja? Gdy kładę się w nocy do łóżka i nie mogę spać, próbuję odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie mogę, bo jest za trudne. Każdy twierdzi inaczej, a ja nie będę miała pojęcia o niczym. Po prostu wiem, że wpadłam po uszy w tą głupią miłość. Dziękuję, miłego dnia wszystkim życzę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Założyła słuchawki na uszy i spojrzała w okno, ale mogła przysiąc, że nikt nie oderwał jeszcze od niej wzroku. Wiedziała, że w końcu nie uważają jej za czarną owcę, a za przyjaciółkę. Ale to jej nie obchodzi, bo tylko te szmaragdowe oczy się liczą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czy kochałeś kiedyś kogoś tak mocno, że ledwo mogłeś oddychać?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Marco coraz bardziej się denerwował.<br />
Nigdy nie leciał samolotem. Do Buenos Aires przyjechał samochodem i to mu w pełni wystarczało. Nie był od ziemi na szalonej wysokości. Miał nadzieję, że się nie rozbiją, bo był jeszcze młody. Chciał trochę jeszcze pożyć, tego był pewien.<br />
Francesca siedział tuż obok niego, kompletnie spokojna czytała książkę. Jej bystre brązowe oczy przesuwały się z każdą linijką tekstu po papierze. Marco coraz bardziej to denerwowało.<br />
- No - powiedział nagle chłopak.<br />
- Co <i>no</i>?<br />
- Dlaczego ty taka spokojna?<br />
Nagle jej oczy zabłysły, a ona zapytała:<br />
- A co? Są nowe ploteczki? Opowiadaj!<br />
- Francesca!<br />
- No co?<br />
- Nieważne...<br />
- Aha, już się obraziłeś, co?<br />
Pokręcił tylko głową i skierował wzrok w inną stronę. Francesca popatrzyła na niego jeszcze raz i głośno westchnęła, powracając do lektury. Nie mogła nic z niej zrozumieć, bo wciąż myślała o Marco. Zamknęła z hukiem książkę, by zwrócić na siebie jego uwagę. Nadaremno, bo nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. Szturchnęła go w ramię, a gdy odwrócił się w jej stronę, powiedziała:<br />
- No mów, co tam chciałeś.<br />
- Już nie muszę, mam pomysł.<br />
Odwrócił się w stronę innych foteli, gdzie cicho siedzieli ich przyjaciele i szeptali coś do siebie. Violetta wciąż miała na uszach słuchawki, a Diego przyglądał jej się, jakby chciał ją zjeść. Naty oparła głowę na ramieniu Maxi'ego i omal zasypiała. Ten gładził jej krucze loczki. Ludmiła uśmiechała się do Federico, a on nakręcał jej włosy na palec. Leon mówił coś Larze, a Sebastian denerwował Camilę. Uroczy obrazek, nieprawdaż?<br />
- Ej, muszę wam coś powiedzieć! - krzyknął Marco.<br />
- Co? - wszyscy nagle się ożywili.<br />
- Gdy Francesca była mała bała się swojej własnej babci i płakała na jej widok.<br />
Każdy zaczął się śmiać, a Włoszka piszczeć, żeby Marco przestał gadać.<br />
- Ja się dopiero rozkręcam, kochanie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Cholernie mnie nienawidzi, a ja to kocham.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Zaczynała się śmiać coraz bardziej, gdy Marco z każdą sekundą wyjawiał nowe fakty o Francesce. Ta prawie zabiła go swoim spojrzeniem.<br />
Ludmile bardzo podobał się sposób, w jaki się kochali. Był prawdziwy, a jednocześnie lekki, taki jaki powinien być według niej. tak samo sądził chyba Federico, bo bardzo często się uśmiechał, gdy byli razem. Czuła, że każda minuta z nim spędzona jest dla niej prawdziwą nagrodą, której nie dostałaby nigdzie indziej. Czasem zastanawiała się, dlaczego to ona. Przecież nie odznaczyła się niczym szczególnym, po prostu była i nic więcej. Nie zrobiła niczego dobrego, wręcz przeciwnie. Częściej grzeszyła, nie pomagała w takim stopniu, jak powinna.<br />
Jednak objawił się jej anioł, który pilnował każdego jej kroku, sprowadzał ją na właściwą drogę...<br />
Federico. Włoski stróż.<br />
- Dzieciaki, za dziesięć minut lądujemy!<br />
Ludmiła spojrzała na swojego chłopaka i uśmiechnęła się łagodnie. W tle było słychać okrzyki podekscytowania i zachwytu. Już niedługo postawią swoje stopy na obcej ziemi. Podzielą się swoją miłością i przyjaźnią na innym kontynencie. To było takie szalone, a zarazem zdumiewająco piękne.<br />
- Ludmi, przygotuj się do lądowania - wyszeptał jej do ucha Fede.<br />
Zarumieniła się lekko i popatrzyła na niego z miłością. Nawet najnormalniejsze zdanie wypowiedziane przez niego sprawiało, że czuła się jak w niebie, może nawet wyżej.<br />
- Będziesz przy mnie szczęśliwa, Lu. Obiecuję.<br />
<br />
Gdy wyszli z samolotu dosięgnęły ich promienie słońca. Francesca natychmiast nałożyła na oczy swoje okulary przeciwsłoneczne, a Marco zamknął na chwilę swoje oczy. Ludmiła nagle poczuła, że to miejsce jest magiczne, choć go dobrze nie poznała. Po prostu coś jej o tym mówiło. Chciała to wykrzyczeć i powiedzieć.<br />
Wtedy dostrzegła Violettę, która zeszła już ze schodów i stanęła gdzieś dalej od grupki przyjaciół.<br />
- Hej - uśmiechnęła się Ludmiła, podchodząc do niej.<br />
Ta tylko popatrzyła na nią i od razu spuściła głowę w dół, szepcząc do niej:<br />
- Nie mogę spojrzeć ci w oczy.<br />
Chwila ciszy. Ludmiła również nie wiedziała, co powiedzieć.<br />
- Przepraszam.<br />
Wtedy Ferro uśmiechnęła się szeroko i wzięła szatynkę pod ramię, mówiąc:<br />
- Chodź, Barcelona jest nasza.</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-16729969588477404332014-02-01T12:53:00.001+01:002014-02-01T12:53:22.456+01:00Temporada 2 Capitulo 9: ,,Cielo"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-CqUNHEdpXLY/UurYvTQXt4I/AAAAAAAACKc/ijEnYXqx_mw/s1600/Capitulo+9.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-CqUNHEdpXLY/UurYvTQXt4I/AAAAAAAACKc/ijEnYXqx_mw/s1600/Capitulo+9.gif" height="140" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Popatrzyła w jego szmaragdowo zielone oczy. Lśniły jakimś niezbadanym blaskiem, który tak ją zaciekawił, że chciała wiedzieć, skąd pochodzi. Przyjrzała się jego twarzy jeszcze raz, a on uśmiechnął się lekko i pogłaskał ją po policzku. Violetta spuściła głową zarumieniona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zarumieniłam się? Od kiedy ja czerwienieję?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - </i>Nic nie powiesz? - zapytał Diego. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zwróciła twarz w jego stronę i obdarowała go uśmiechem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przestawał na nią patrzeć. Wciąż widział w jej oczach to, co zawsze chciał ujrzeć. Miłość skierowaną tylko i wyłącznie dla niego. To on w końcu ją odnalazł po długich poszukiwaniach. Wreszcie była. Skąd mógł wiedzieć, że to będzie dzisiejszy dzień? Nad Buenos Aires zawisła jakaś mgiełka, która kazała im oddawać bliskość drugiej osobie. I kto wie? Może to ona zaciągnęła Violettę w jego ramiona?</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle Castillo zaczęła się śmiać i śmiała się tak głośno, że ludzie patrzyli na nią ze zdziwieniem. Co niektórzy kręcili głową z irytacją, ale jej to kompletnie nie obchodziło. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Violetta, uspokój się - nawet nie zauważył, gdy również zaczął się śmiać. - Violetta hahaha. Uspokój się, sły... hahaha. Z czego się śmiejesz, wariatko?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Z ciebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle zamilkła, a na jej twarzy pozostał jedynie drobny uśmieszek, którym obdarowała tylko jego. Jakaś tajemnicza siła kazała mu na nią spojrzeć poważniej. Przypatrzył się jej krótkim włosom, zawiniętych w drobne loczki. Brązowym oczom o ślicznym odcieniu, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie spotkał. Długie rzęsy rzucały drobny cień na nieskazitelną cerę, gdy lekko przymrużała oczy. Proste jeansy i skórzana kurtka były zwykłym zestawem, ale ona wyglądała jak prawdziwa bogini, jak anioł. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No to co, Fernandez?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hmmm?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba w końcu trzeba coś z nami zrobić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzył na nią, a gdy zobaczył jej znaczący wzrok, uśmiechnął się szeroko. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oczywiście, Castillo. Chętnie zostanę twoim chłopakiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ja jakoś dam radę i zostanę twoją dziewczyną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet nie próbowała ukryć tego, jak bardzo się cieszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Obdaruj mnie miłością...</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> </i> Życie w Buenos Aires mogło być niebezpieczne i szybkie, ale tutaj, w Studiu wszystko było kolorowe i ciepłe. Gdzieś za jednym z drzew dwie przyjaciółki chichotały w najlepsze. Z ich twarzy nie schodziły uśmiechy. Co chwilkę rozglądały się za siebie, jakby bały się, że ktoś je zauważy.<br />
- Chyba randka się udała, co Ludmi? - Natalia zabawnie poruszyła brwiami. - Od rana śmiejesz się jak głupi do sera. Jesteś naprawdę przezabawna.<br />
Ludmiła wywróciła oczami i odpowiedziała:<br />
- Po prostu wczoraj było jak w bajce, Naty.<br />
- Nie ma za co.<br />
- Ale co?<br />
- No przecież to dzięki mnie. Ten włoski fajtłapa nie mógł nic wziąć w ręce, tak się cały trząsł.<br />
Ferro zaśmiała się i popatrzyła gdzieś w dal. Nagle zachciało jej się trochę pomyśleć. Przypominała sobie wszystkie momenty spędzone bez Federico. Jego uśmiech, jego ramiona, które opatulały ją ciepłem... To wszystko było jej ulubioną częścią życia. Potrafiła wybrać. Dzisiaj było najodpowiedniejszym czasem na spełnianie marzeń. One same do niej przyszły.<br />
- A ty? - Natalia spojrzała na nią wyczekująco. - Jak tam z Maxim?<br />
Ludmile nie uszło na uwadze to, jak jej przyjaciółka ładnie się rumieni.<br />
- No jest... super.<br />
- Tylko tyle?<br />
- Jak na mnie bardzo dużo.<br />
Ludmiła zaśmiała się sama do siebie i powiedziała:<br />
- Ale powiedz tak naprawdę.<br />
Natalia odgarnęła włosy z twarzy i popatrzyła tak jak przedtem Ferro, w nieokreślonym kierunku. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmieszek. Zaczęła się bawić kluczami, które trzymała w dłoniach. Nie wyglądała na zdenerwowaną, ale raczej pełną energii. Przynajmniej tak się zdawało Ludmile.<br />
- Tak naprawdę to nie ma słów, by opisać to, jak się czuję w ostatnich dniach.<br />
Natalia wstała powoli i oznajmiła, wygładzając swoją szkarłatną spódniczkę:<br />
- Ah.. Tak, już idziemy - wybełkotała Ludmiła, podnosząc się z ławki.<br />
Brunetka uśmiechnęła się do niej promiennie i zawiesiła rękę na jej szyi, oznajmiając:<br />
- Ale my mamy farta, Ludmi.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To przyjaźń zdejmuje z Ciebie pasmo milczenia. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Zegarek na jego lewym nadgarstku powoli mierzył czas. Dochodziła godzina dziewiąta i Sebastian obawiał się, że Camila jednak się nie pojawi. Nerwowo zaczął tupać nogą i przy tym liczyć, ile razy uderzył stopą o ziemię. Szybko mu się to znudziło, więc usiadł prosto i zaczął czekać. Później uświadomił sobie, że ta pozycja również jest bardzo niewygodna, więc przygarbił się i podparł głowę ręką.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy miał spotkać na zegarek czternasty raz, zobaczył balerinki jakiejś dziewczyny. Potem jej zgrabne nogi, idealnie wyciętą talię, a potem twarz anioła. Rude włosy związała w wysoki, niechlujny kok. Zrobiła sobie neutralny makijaż, który podkreślił jej naturalny wygląd. Na sobie miała prostą, różową sukienkę, która idealnie komponowała się z całością.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Yyy... hej? - uśmiechnął się do niej, wstając.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokazała mu gestem, żeby usiadł, po czym ona zrobiła to samo, sadowiąc się tuż obok niego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No witam - odetchnęła. - Jak tam, początek nowego dnia?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zatkało go. O co jej chodziło, że tak beztrosko zaczynała rozmowę? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Hmmm... Dobrze - uśmiechnął się sztucznie. - Coś się stało? Wezwałaś mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zauważyłam, że nie jesteś już taki śmiały jak zawsze - pokręciła głową. - Ale to nieważne. Mam do ciebie niezwykle ważną sprawę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzył na nią z ciekawością. Na twarzy Camili wykwitł kpiący uśmieszek, który zawsze przyozdabiał jego usta. Dziewczyna przyglądała mu się jeszcze długo aż w końcu przybliżyła się do niego tak blisko, że spokojnie mógł policzyć piegi na jej policzkach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mógł siedzieć w takiej pozycji wieki. Patrzyć w jej oczy, jakby to było zajęcie nagradzane Noblem. Gdzieś w oddali śmiały się dzieci, rodzice krzyczeli na nie, żeby się nie oddalały, samochody hamowały z piskiem opon. To wcale im nie przeszkadzało. Wszystko razem łączyło się w piękną melodię, która podbiła ich serca i wkradła się do dusz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty, ja, randka. Jutro przy planetarium - wstała z ławki i obdarzyła go nienawistnym spojrzeniem. - Masz przyjść, bo tylko dzisiaj zdałam się na upokorzenie, by cię zaprosić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy już odeszła, Sebastian krzyknął:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale jestem przystojny?</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwróciła się na pięcie i odpowiedziała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- I to jest twoje największe przekleństwo, idioto!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mój wszechświat nigdy nie będzie taki sam</i><br />
<i>Cieszę się, że przyszłaś.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Na początku patrzył na tą scenę z rozbawieniem. Sądził, że da radę jeszcze pokonać tego chłopaka, ale jednak nie. Dopiero później zdał sobie sprawę, że od początku ta rywalizacja była przegrana. Oczywiście, to nie on miał odnieść to zwycięstwo. I to go bardzo denerwowało. Myślał, że ona jeszcze pamięta te wszystkie jego uśmiechy, pocałunki złożone na jej różanym poliku. Z tego nie zostało już nic. Tylko te wspomnienia, które będą dręczyć go w nocy, gdy nie będzie mógł zasnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wróć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Broduey nie miał już szans zostać tym jedynym. Tylko łudził się na to, że jednak, może, kiedyś... Ale to się nie udało. Ona tego nawet nie chciała. Wybrała tego podróżnika, który na pewno uczyni ją szczęśliwą. On tez by mógł. Nigdy by o niej nie zapomniał.</div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy coś do niego dotarło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przecież sam ją zostawił zanim pojawił się ten cały Sebastian. </div>
<div style="text-align: justify;">
Usiadł na pobliskiej ławce i ukrył twarz w dłoniach. Stracił wszystko, cały swój świat przez swoją głupotę. Podłożył sobie kłody pod nogi, a chciał coś osiągnąć. Dlaczego zaczynał, skoro od razu miał być wyeliminowany? To nie miało najdrobniejszego sensu, ale on dalej w to brnął, najwidoczniej na ślepo. Nie dostał jej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Co teraz?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Wstał z ławki i wolnym krokiem skierował się w stronę Studia. Już i tak pewnie spóźnił się na zajęcia, ale wcale go to nie obchodziło. Włożył ręce w kieszenie spodni. Nagle wszystko przestało mieć taką wartość jak wcześniej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po upływie dziesięciu minut był już przy drzwiach klasy Angie. Zapukał i wszedł. Nauczycielka skarciła go za spóźnienie, na co on wybełkotał coś niewyraźnie. Usiadł przy ścianie obok Leona, który uśmiechał się, patrząc w okno. Nie słuchał tego, co mówiono na lekcji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie słuchać. To dobre rozwiązanie?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Popatrzył na Camilę. Jak zwykle była uśmiechnięta, tętniła życiem. Co chwilkę wpatrywała się we wszystkie dziewczyny, a jej ciało mówiło: <i>Coś pięknego! Stało się coś niesamowitego! </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>A wtedy jej oczy napotkały jego twarz. Widział w nich nagłe współczucie i jeszcze... przeprosiny? Tak, nieme przeprosiny, chciała, żeby jej wybaczył. To było takie... dziwne. Znalazł tylko takie określenie na to, co się działo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy popatrzył na nią jeszcze raz i uśmiechnął się lekko, by ją uspokoić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęła go rozpierać duma, bo ona była szczęśliwa, więc on też musi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zastrzeliłaś mnie, ale się podniosę.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Długo czekała zamknięta w wysokiej wieży na skraju zielonego lasu. Otaczały ją drzewa, najpiękniejszym widokiem było zachodzące słońce ukrywające się za nimi. Gdy stawała na małym balkoniku zaczynała marzyć. Była księżniczką, która nie miała okazji zaznać niesamowitego świata. Nie zdawała sobie sprawy, że za tą niezwykłością kryje się gorycz.<br />
Przynajmniej tak sobie siebie wyobrażała siebie w snach. Na początku nie miała prawa wyjechać z małej wioski gdzieś na północy Argentyny. Nie była nikim ważnym. Ojciec nie pozwalał jej czytać gazet o modzie, spełniać swoich marzeń. Mama nie mogła pomóc, bo mamy po prostu nie było. Umarła, gdy miała sześć lat. Lara doskonale pamiętała, jak wszędzie jej szukała. Nigdzie jej nie było. Nawet w ogrodzie, gdzie uwielbiała wypoczywać. Wtedy ojciec wyjawił jej prawdę. Popatrzyła na niego zapłakanymi oczami i wyszeptała coś do siebie. Sama nie pamiętała, co to było za słowo.<br />
Teraz jest tutaj. W Buenos Aires i robi karierę. Próbuje wyróżnić się z tłumu. I chyba jej się to udało, bo zauważył ją. Wreszcie znalazła kogoś z kim czuje się doskonale. A nigdy nie denerwowała się tak w towarzystwie innych chłopaków. Nawet tych wszystkich modelów, którymi musiała się otaczać na pokazach. Leon był zupełnie inny. Nie umiała go do końca rozgryźć, ale to jeszcze bardziej jej się podobało. Mogła go odkrywać, co dnia na nowo i nigdy nie zaprzestawać. Dawał jej swobodę bycia sobą, czego potrzebowała, bo wciąż musiała kogoś grać. Przed obiektywem aparatu, na różnych przyjęciach. To ją męczyło, nie mogła odnaleźć prawdziwej siebie, ale teraz już jest. I to tylko dzięki niemu.<br />
- Idziemy już, Lara? Film się skończył.<br />
Wyrwała się z otrzęsienia i popatrzyła na niego lekko zaspanymi oczami. Leon tylko uśmiechnął się na ten widok i podał jej rękę, by wstała. Gdy ją dotknęła, poczuła dreszczy, które przeszły po całym jej ciele.<br />
- Dzięki, że jesteś - wyszeptała.<br />
<br />
<i>Nie komentujcie tego rozdziału, tylko idźcie pisać swoje!</i><br />
<i>+ <a href="http://xeniav.tumblr.com/" target="_blank">TUMBLR</a>. Jeśli ktoś ma jakieś zamówienia, to zapraszam. Jest tam taka zakładka pod zdjęciem Ludmi zatytułowana ,,Pedidos". No i tam piszecie: Icons Naty? Albo coś. XD Nie potrzebne jest konto. :)</i><br />
<i>+ <a href="http://ask.fm/xeniaverdas" target="_blank">ASK</a> Hejty mile widziane. :) Najbardziej lubię te, które nie mają w sobie ani krzty poprawnej polszczyzny. :)</i><br />
<i>+ Następny rozdział za tydzień uhuhuhuhuhu. Będzie Barcelona!</i><br />
<i>+ No i ten, no pa. </i></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-83792487536087203082014-01-31T10:54:00.001+01:002014-01-31T10:54:17.276+01:00Temporada 2 Capitulo 8: ,,Fecha"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-sVLwlqFLmQk/UuaqVTOc1bI/AAAAAAAACJc/RT_wS_rinWM/s1600/Capitulo+8.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-sVLwlqFLmQk/UuaqVTOc1bI/AAAAAAAACJc/RT_wS_rinWM/s1600/Capitulo+8.gif" height="178" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Violetta!</div>
<div style="text-align: justify;">
Doskonale usłyszała jego głos. Bo jak inaczej? Znów on. Ponownie ją śledzi. Chce więcej i więcej, a ona nigdy nie będzie umiała mu tyle dać. Nie rozumie tego? To przecież proste. Nie jest jego własnością, a wciąż żąda czegoś, czego ona sama nie ma. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie jestem zdolna, Diego. Nie będziesz zadowolony... Zaufaj mi, mówię prawdę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Dlaczego to robisz? - Hiszpan przystanął. - Chcę wiedzieć!</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Chcesz wiedzieć za dużo! Zbyt wiele, potrafisz to zrozumieć?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Odwróciła się energicznie w jego stronę. Był już bardzo blisko niej. Jeden krok, drugi krok, trzeci krok... <i>Odsuń się, dobrze? </i>Czwarty krok... <i>Chcę odejść, ale nie mogę. Dlaczego? </i>I piąty krok. Stali twarzą w twarz. Widziała jego oczy. Zielone oczy zaczęły ją razić, potem hipnotyzować. Dopiero w tamtej chwili coś sobie uświadomiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zmieniła się. Jaką jest osobą? Teraz sama już nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Nowy styl, nowe osoby, nowa... <i>Nie. Nawet nie było starej. Nie będzie też żadnej innej. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Czuła, że coś jest nie tak, ale w jego oczach widziała coś, czego nigdy nie umiała sama sobie powiedzieć. Zauważyła, że coś do niej mówi. Nie musiała tego interpretować. W końcu otworzył usta i zaczął:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego przede mną uciekać? Chcę ci coś dać. Wiem, że może robię to na siłę, ale mogę przysiąc, że to jesteś ty. Nie chcę błądzić. Wiem, że ty też nie. Dlatego proszę cię, żebyś nie zapomniała. Mam nadzieję, że będziesz pamiętała, że jesteś mi potrzebna w jakiś magiczny sposób. I może kiedyś, gdzieś, w końcu... Nie dzisiaj, możliwe, że jutro albo za miesiąc, rok. Przyjdź, a ja będę czekał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odszedł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie umiała go zrozumieć. Co chciał jej przez to powiedzieć? Na co będzie oczekiwał? Co chce jej dać? Wiedziała tylko, że boi się to wziąć, bo ten podarunek nie powinien należeć do niej. Nie zasługiwała na niego. To było jak historia, która nie miała prawa się wydarzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przecież to nierealne. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Ty już to wzięłaś.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> W jaki sposób?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Po prostu. Chcesz tego, marzysz o tym, Violetto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Wzięłam...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Tak. Wzięłaś jego miłość. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wszystkie dni, wszystkie noce będę czekać gotowy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mogę przestać, bo kocham to, nienawidzę tego, jak Cię kocham.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Diegito, smutamy? </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ta dziewczyna nie da mi żyć. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Nie smutamy - uśmiechnął się sztucznie chłopak. - Natalka, zostaw mnie w świętym spokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hiszpanka spojrzała na niego zdziwiona i odparła:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Yyy... Natalka? Dobra, nieważne. Wstań z tego trawnika i pomóż nam układać płatki róż.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy brunetka odeszła już na bezpieczną odległość, pokręcił głową. Ten Federico naprawdę był jakiś dziwny. Co chwilę, gnał ich do roboty. Niby mieli się sprężać, bo to miało być coś pięknego i tak dalej... Tylko, że on jakoś w to nie mógł uwierzyć. Dlaczego taki mężczyzna (Włoch do tego!) mięknie przy takiej dziewczynie? Facet chyba jest od tego, żeby pokazywać swoją ważność, tak? Czy nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Geniuszu, przecież ty masz tak samo przy Violetcie!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Aaa. To cofam to.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Fernandez, rusz ten hiszpański tyłek! - krzyknęła zdenerwowana Natalia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapomniałaś dodać, że piękny! - widząc jej wzrok, spuścił głowę w dół. - No idę, idę już.</div>
<div style="text-align: justify;">
Biorąc do rąk pudełko z płatkami róż, zachichotał pod nosem. To wydawało się takie banalne, a wszystkie laski leciały na to jak pszczoły do miodu. W sumie, jakby tak lepiej się przypatrzeć, coś w tym było. Jakaś magia, kolor czerwony miał wiele znaczeń, ale Diego zawsze interpretował go do miłości, która w jakiś niewidzialny dla nas wszystkich sposób, prowadziła ten świat do przodu. Gdyby nie te wszystkie uczucia, nie byłoby niczego. Ludzie zaczęliby głupieć, bo to wszystko pewnie by ich przytłaczało. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zastanawiamy się nad sensem świata, tylko pomagamy mi w przygotowaniach - jak znikąd pojawił się obok niego Fede.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co wy macie z tą liczbą mnogą?</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co, niefajnie? - zapytali równocześnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaśmiał się serdecznie, co nie zdarzało mu się ostatnio tak często, jak kiedyś.</div>
<div style="text-align: justify;">
Violetta przysłoniła mu to, na co zawsze patrzył, z czego zawsze się cieszył. Teraz skupił uwagę bardziej na jej osobie i proszę bardzo! Są tego efekty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ale czy jest warto?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli to ma się skończyć w ogniu</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wtedy powinniśmy spłonąć wszyscy razem </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Patrząc, jak płomienie wzniosą się w noc. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Maxi czekał na Natalię dobre pół godziny, a ona wciąż się nie zjawiała. Jakoś nie czuł, że grozi jej niebezpieczeństwo. Znał ją doskonale i wiedział, że nawet nie byłby jej potrzebny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy wpadła do sali tanecznej z impetem uderzając nimi o ścianę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam cię, Maximiliano - powiedziała z dziwnym spokojem. - Spóźniłam się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wytłumaczysz się może jakoś? - zapytał podchodząc do niej bliżej, bliżej, bliżej...</div>
<div style="text-align: justify;">
Podszedł do niej na niebezpieczną odległość. Narty zaróżowiła się uroczo, po czym odsunęła od niego i wyszła na środek sali. Uśmiechnęła się do niego, trzepocząc rzęsami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz tańczymy, potem nagrody.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jasneee. To, co najlepsze zawsze na koniec. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak chcesz, to może być teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się promiennie, na co on popatrzył na nią spode łba. Później również się rozpogodził. Włączył muzykę i zaczęli tańczyć, ale potem coś się zmieniło. Ich kroki były wolne. Ona opatuliła rękoma jego kark, on natomiast położyła dłonie na jej biodrach. Coś kazało im patrzeć sobie głęboko w oczy, odnaleźć w nich coś, czego na zewnątrz nie umieliby odszukać. Czuli, że są przeznaczeni dla siebie. Niewidzialna siła pozwalała im być razem, ciesząc się sobą. Tylko tyle potrzebowała, jego ramion, które mogły dawać jej ciepło. On mógł cieszyć się małymi rzeczami związanymi z jej urodą.<br />
- Kocham cię.<br />
- Ja ciebie bardziej.<br />
- Ale ja mówię serio.<br />
- Widzę na twojej twarzy ten cholerny uśmieszek. On cię zdradza!<br />
- Czyli sugerujesz mi, że cię nie kocham?<br />
- Czuję, czuję, ale...<br />
- Ale co?<br />
- O, zamknij się!<br />
To był zdecydowanie najlepszy pocałunek świata.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mogę Ci wiele dać...</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Przemierzała uliczki Buenos Aires ze spokojem, choć w środku jej wszystko chciało tańczyć. Chciała się unieść wysoko nad ziemię, a jednocześnie bardzo obawiała się, że coś może nie pójść po jej myśli. A jeśli narobi sobie wstydu? Co gorsza przy nim? Co wtedy będzie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Wbrew pozorom, uśmiechnęła się sama do siebie, gdy zobaczyła znajomy żywopłot otaczający jego posiadłość. Nie mogła niczego podejrzeć. Co on tam ukrywa? Powinna wiedzieć, już. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy już była przy furtce, popchnęła ją lekko, a ona otworzyła się z lekkim skrzypnięciem. Jak na złość, nie mogła niczego ujrzeć, bo ktoś zasłonił jej oczy. Doskonale znała te perfumy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja poprowadzę, księżniczko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się tylko na dźwięk jego głosu. Teraz mogła rozkoszować się wszystkim. Szczególnie nim. Ta magia między nimi wciąż się ożywiała. Z każdą sekundą spędzoną razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uwaga - uśmiechnął się. Wyczuła to. - Trzy, dwa, jeden...</div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy zobaczyła wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wśród krzewów odnalazła miejsce, w którym stał mały stolik ogrodowy z miejscem dla dwojga. Do niego prowadziła trasa usłana różami. Parasol osłaniał krzesła, by gorące słońce nie mogło oślepić pary. To było wszystko, a może nie...</div>
<div style="text-align: justify;">
To miejsce otaczała jakaś dziwna mgiełka, która nadawała temu miejscu jeszcze piękniejszego charakteru. Ludmiła podniosła dłonie do twarzy i zakryła nimi oczy. Po jej rumianych policzkach zaczęły powoli lecieć łzy. Nie mogła uwierzyć, że tam była.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Federico... Ja...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic nie mów, kochanie. Bardzo cię kocham i muszę powiedzieć, że bardzo się postarałaś, jeżeli chodzi o ubiór. Jestem z ciebie naprawdę dumny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła prychnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty też niczego sobie, Pasquarelli. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak to, co powiedziała, niezbyt identyfikowało się z tym, o czym myślała. W jej głowie wszystko działało na najwyższych obrotach. Gdy zobaczyła go ubranego w szare spodnie i jeansową koszulę, prawie padła z wrażenia. To był zwyczajny zestaw, niby niczym się nie wyróżniał, ale było coś takiego, co dodawało mu uroku. Coś, co nie pozwalało nawet przymknąć oczu, gdy się na niego spoglądało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- I co? - zapytał, przyglądając jej się uważnie. - Podoba się panience Ferro?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra, chodźmy jeść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przyszłaś tutaj tylko dla jedzenia?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- A co ty myślałeś?</div>
<div style="text-align: justify;">
Federico spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy. Przybliżył się do Ludmiły i pocałował ją z taką siłą, że kolana się pod nią ugięły. Coś wewnątrz jej krzyczało: <i>O Boże kochany, zaraz zemdleję!</i>, a drugie: <i>Nie! Ocuć się, on jeszcze trzyma cię w ramionach!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- A teraz? Fajnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dostatecznie, dostatecznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się szeroko i posłała mu całusa z otwartej dłoni. Federico udał, że go złapał i przyłożył do serca, co wyglądało tak uroczo, że Ludmiła przymrużyła oczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Zapowiada się najlepsza randka w całej historii </i>- pomyśleli oboje. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale wiem, że w głębi Twojego okrutnego serca</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>odczuwasz moją miłość.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Później nadchodzi taki moment, w którym zapominasz, kim byłaś. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nie potrafisz zapamiętać najprostszych spraw do załatwienia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> To utrudnia ci życie w okrutny sposób.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Spokojnie, tego doświadczył każdy. Nie jesteś jedyna, Violetto.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Tylko to już się zaczęło. Nie możesz tego zakończyć. Nie rozpoczniesz gry od początku.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nie, wcale nie jesteś na pozycji przegranej. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Miłość nie oznacza cierpienia. Jesteś w stanie to zrozumieć?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Cichy szept rozdarł jej głowę. Potwierdzenie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Czyli mogę jeszcze wygrać?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Jestem tego pewny.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Dziękuję.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Chwiejnie stawiała kroki. Przechodnie co róż prychali nad nią, sądząc, że jest pijana. I bardzo dobrze. Niech sobie tak myślą. Teraz musi tylko go odnaleźć. Tylko jego głos wciąż siedzi w jej głowie. Przerywa ciszę, zakłóca nienaganny spokój. </div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy zobaczyła jego skórzaną kurtkę. Zaczęła biec, prawie przewróciła jakiegoś chłopaka, co wywołało serię przekleństw na jej osobę. W innych okolicznościach, powiedziałaby, co o nim myśli, ale teraz było jej to obojętne. Liczył się tylko on i...</div>
<div style="text-align: justify;">
I miłość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jej do niego. Jego do niej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko tyle. Aż tyle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Stój! Diego, zatrzymaj się! Czekaj!</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy przystanął i spojrzał w jej stronę, ona z impetem uderzyła w jego klatkę piersiową. Prawie by upadła, ale on szybko ją złapał. Nie przejęła się tym, liczyło się tylko to, co chciała mu w tamtej chwili powiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię do jasnej cholery! Słyszysz mnie? Rozumiesz, co powiedziałam? - zaczęła walić dłońmi w jego umięśniony tors. - Nie wiem, co się dzieje, ale cię kocham! Nie mogę spać w nocy, bo słyszę twój głos. Mam tego dość, Diego. Musisz mi pomóc.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale co mam zrobić? - zapytał desperacko. - Nie chcesz mnie, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To już się zaczęło. Ja muszę cię mieć. Tak mi każą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A sama tego chcesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwila ciszy. Sekundy, które miały ich uratować albo uśmiercić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aż za bardzo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wpoiła się w jego usta, ale wcale się tym nie przejął. Oddał pocałunek z taką samą siłą jak ona, może większą. Ważne było tylko to, co czuli. To, co się urodziło.</div>
<div style="text-align: justify;">
I ta magia, która dawała im siłę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dżizass, Violka jaka pijawka. Hihi, taka piękna. Dieletta, Leonara, kurde. Tak trochę dziwnie, normalnie. Spokoju tu u mnie nie znajdziecie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I w ogóle dlaczego ja wszystkie sytuejszyn psuję swoim super fajnym poczuciem humoru? Boże, wybaczcie, coś okropnego. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>3 besosy trochę dużo jak na jeden rozdział, ale radujcie się razem ze mną. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>No i ten, co tam jeszcze. Kolejny rozdział jutro. Ach, tak. Będziecie mieć sobotę w niebie, bo rozdział ma tytuł ,,Cielo". Taki piękny. Siellooo tak ładnie, jeju. :) </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>No i co tam jeszcze.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><a href="http://ask.fm/xeniaverdas" target="_blank">ASK</a> - Hejty za 3... 2... 1... Pytajcie sobie. :)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I tyle chyba, no nie? :D</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kocham se, anioły i demony. MUUUAAA! <3</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-39218047916879023552014-01-28T09:52:00.001+01:002014-01-28T09:52:06.999+01:00Temporada 2 Capitulo 7: ,,Arreglos"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-bOncIwmksfs/UuApICfQdOI/AAAAAAAACIk/nD-xoHiJSA4/s1600/Capitulo+7.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-bOncIwmksfs/UuApICfQdOI/AAAAAAAACIk/nD-xoHiJSA4/s1600/Capitulo+7.gif" height="165" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kochany Marco!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Wiem, jesteś zdziwiony, bo przecież możemy się spotkać i pogadać, ale... Tak, jest jedno ,,ale", które muszę ci wytłumaczyć. Nie bój się, to nic złego, chyba... </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Po prostu chciałabym ci podziękować. Nie mogę uwierzyć, że tak się zmieniłeś, że wtedy przy mnie płakałeś. To był dla mnie prawdziwy szok, ale też największa nagroda, kochanie. To niesamowite szczęście - zmienić kogoś na lepsze. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz. Nawet, gdy mnie przytulasz, przechodzą mnie po całym ciele dreszcze, których nie potrafię opanować. To piękne uczucie, kiedy mogę dać ci tak wiele. Po prostu czuję, że jesteś dla mnie, ze mną. </i><br />
<i> Gdybym ci się teraz przyznała, że myślałam, że mnie porzucisz, co byś zrobił? Właściwie już to powiedziałam. Nie byłam pewna, czy to wypali. Były znikome szanse, a ja nie chciałam się łudzić. Gdy jeszcze niedawno byłam z Tobą zaczęłam przypominać sobie to wszystko, co działo się kiedyś. To, co on mi zrobił. Sam rozumiesz, to było dla mnie trudne, ale teraz wiem.</i><br />
<i> Wiem, że mnie zmieniasz, że odkryłeś we mnie coś, czego nigdy nie mogłam w sobie odnaleźć. Ale dzięki Tobie żyję. Właściwie moje serce żyje. Nie umarło. Nie wiedziałam, w jaki sposób cieszyć się życiem, a Ty mi to pokazałeś najprościej, bym zrozumiała. </i><br />
<i> Jesteś moim powietrzem, bez Ciebie nie mogę żyć. Nigdy mnie nie zrań, Marco. </i><br />
<i>Nigdy. Proszę.</i><br />
<i> Moje szczęście jest dla mnie bardzo ważne, nie skrzywdź mnie, bo nie przeżyję. Nie będę mogła oddychać. Zniosę wiele dla naszej miłości. Tylko bądź, dobrze? Zawsze. </i><br />
<i> Gdy będziesz to czytał, ja będę czekała na Twoją odpowiedź. Przyjdź do mnie od razu. Tylko najpierw porozmawiaj z Federico. Myślę, że wszyscy zaniedbaliśmy przyjaciół przez miłość. To wcale nie jest złe, ale musimy się połączyć by razem być silniejsi. Jesteśmy jednością, nigdy o tym nie zapomnij. </i><br />
<i> Wiesz co?</i><br />
<i> Kocham Cię. </i><br />
<div style="text-align: right;">
<i> Twoja Włoszka,</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Fran</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wiesz, że przydałby mi się ktoś.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ktoś taki, jak ty.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego Bóg dał miłość?</div>
<div style="text-align: justify;">
Co ona oznacza? Jest bezgraniczna? Czy możemy ją pokonać? Nie? Co zrobić, by żyć tylko dzięki niej, oddychać nią? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy istnieje cierpienie w miłości?</div>
<div style="text-align: justify;">
Marco nawet nie wiedział, że wypowiedział to pytanie na głos, słyszalnie dla kogoś, kto szedł tuż za nim. Ten ktoś przyglądał mu się już od dłuższego czasu. Gdy go zobaczył, pomyślał, że coś go trapi. Trzymał w ręku bardzo pogniecioną kartkę. Założył, że Marco musiał się stresować. Tylko czym? Musiał się dowiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Tavelli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Marco spojrzał w jego stronę. Pewnie zdziwił się, że był to jego przyjaciel, Federico. Tak dawno się nie widzieli. Ale cóż można było poradzić? Gdy ta miłość już przyjdzie, nie ma odwrotu. Są też pewne straty i to najczęściej bliskie osoby je odczuwają. Oni byli razem silni, a teraz nie mogli cieszyć się swoimi wygłupami, bo na drodze stało jeszcze jedno uczucie poza przyjaźnią. Ale oni dalej byli najlepszymi kumplami, a przecież wszystko da się odbudować. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No witam, pana.</div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzyli na siebie, próbując zachować poważne miny, ale wcale im się to nie udawało. Po chwili wybuchnęli śmiechem i zamaszyście podali sobie ręce. Nie przestawali się cieszyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli chodzi o twoje poprzednie pytanie... - Marco spojrzał na Fede, marszcząc brwi. - To tak. W miłości istnieje cierpienie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Miał taką poważną minę, że Tavelli mógł go słuchać, i słuchać. Włoch kontynuował:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, co czułem, gdy nie było przy mnie Ludmiły. Nawet, kiedy jeszcze nie wyjechałem, wiedziałem, że nie jest moja. Kochałem ją i nie mogłem z tym nic zrobić. Myślałem, że to tylko kwestia czasu nim rozpadnę się na tysiąc kawałeczków i postradam zmysły. Wiesz, jak bardzo chciałem ją przytulić? Masz pojęcie?<br />
Marco wbił wzrok w trawę. Wiatr spokojnie nią bujał, a on intensywnie myślał. Miał tyle szczęścia, że Francesca go przyjęła i pozwoliła mu być dla niej, starać się. Mówiła, że przeżyła tak wiele. Co by było, jeśli...?<br />
<i>Nie, nie wolno mi myśleć, co by było, gdybym zwątpił.</i><br />
<i> </i>- Chciałbym jeszcze z tobą pogadać, ale nie mogę - westchnął Marco. - Fran...<br />
- Przed chwilą byłem o Ludmiły - uśmiechnął się Fede. - Mam kilka siniaków.<br />
Tavelli zaśmiał się serdecznie, podał mu rękę i odwrócił się w przeciwną stronę. Wtedy usłyszał jeszcze głos Włocha:<br />
- Zawsze jest warto, jeśli chodzi o miłość.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Kiedy źle ci jest beze mnie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Głośno powiedz mi.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Ech, Cami, Cami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natalia kręciła głową z politowaniem, gdy usłyszała charakterystyczne obelgi rudowłosej na temat Sebastiana. Navarro nie wiedziała, o co chodzi. Torres powinna się cieszyć, że ktoś się nią interesuje. Broduey, Seba... Co to za różnica? Oboje dzielą tą samą pasję, co ona - muzykę. Wszystko wskazuje na to, że Camila musiała jednego spławić. Tylko kogo?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To który ci się podoba bardziej? - zapytała Naty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruda zmierzyła ją wściekłym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra. Nie było tematu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Chwilę szły w ciszy. Obie zastanawiały się nad czymś innym, a może wspólnym? </div>
<div style="text-align: justify;">
Natalia wyobrażała sobie swoje życie w przyszłości. Nie miała prawa, bo wszystko mogło się zmienić. Maxi nie był stały w uczuciach, wiedziała o tym. Jednak jakaś siła ciągnęła go do niego. Coś mówiło jej, że jest tym jedynym. Tylko w nim mogła się zakochać. To dzięki niemu stała się spokojniejsza. Dokonał czegoś, co według niej, było niemożliwe. Natalia Navarro i spokój? To zdecydowanie niedobrana para.</div>
<div style="text-align: justify;">
Camila natomiast rozmyślała o tym, co się działo. Broduey już dawno został przekreślony i tak miało zostać. Tyle razy już mu to mówiła, ale on nie rozumiał. Wciąż działał jej na nerwy, bo nie dopuszczał jej do głosu. </div>
<div style="text-align: justify;">
I jeszcze ten <strike>cholerny</strike> Sebstian. Był wielkim idiotą, a dodatkowo <strike>nie</strike> był przystojny w takim stopniu jak tego oczekiwała Camila. Chciała, żeby w końcu ją zostawił, żeby wszyscy ja zostawili w świętym spokoju. Mogła być starą panną, nic jej to nie obchodziło. Tyle zamieszania o nic, a ona chciała posiedzieć w ciszy. Wszystko się waliło wprost na nią, bo oni się <strike>zakochali</strike>? To jakaś wielka <strike>pomyłka</strike>. </div>
<div style="text-align: justify;">
- On zaprosił mnie na randkę, Naty - powiedziała płaczliwie Cami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale kto? - zapytała głupio brunetka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Torres uśmiechnęła się pobłażliwie, ale w jej brązowych oczach kłębiło się przerażenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ten wcale niecholerny i przystojny Sebastian.</div>
<div style="text-align: justify;">
Navarro uśmiechnęła się sprytnie i powiedziała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Więc idziesz na spotkanie z niecholernym przystojniakiem. Gratuluję serdecznie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zaczynam się bronić</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bo nie chcę się zakochać</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Gdybym kiedykolwiek to zrobiła, to myślę, że</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>dostałabym zawału. </i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> Zaraz, oszaleję. Na pewno. Gdzie ona jest do jasnej cholery? Ja jej tutaj potrzebuję, Boże. Już po mnie, już po mnie. Byłam grzeczna, więc chcę, żeby łaskawie się tutaj pojawiła!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Teraz! </div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy w drzwiach pojawiła się zadyszana Natalia, która popatrzyła na Ludmiłę przepraszającym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Było za co. Nie przyszła do niej, a miała przygotować się na dzisiaj. Postanowiła, że zrobi sobie wolne i od samego rana zacznie pracować nad ulepszeniem swojego wyglądu. Poprosiła Natalię, by jej pomogła, ale się spóźniła całą godzinę! Musi wyglądać przepięknie, nie może się pokazać w byle czym. </div>
<div style="text-align: justify;">
To... To...</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Po prostu chcę mu pokazać, że bardzo się staram. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Przepraszam, że już od rana zaczynam krzyczeć - Ludmiła spuściła głowę. - Po prostu bardzo się denerwuję. To już dzisiaj, wieczorem. Kurczę, ale kaszana.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natalia wybuchnęła śmiechem. Po chwili zrobiła to również Ferro. Śmiały się bardzo długo, gdyby nie to, że brunetka wstała i przywołała siebie i przyjaciółkę do porządku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Koniec gadania! -wykrzyknęła Naty. - Czas zrobić z ciebie księżniczkę!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze - uśmiechnęła się Ludmiła, siadając przy toaletce. - Nie wiesz, co wyprawia Federico?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mam pojęcia. To bardzo tajne - pokiwała głową dziewczyna. - Dzisiaj razem z Diego idziemy do niego, żeby mu pomóc w przygotowaniach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Widząc spojrzenie swojej przyjaciółki, wytrzeszczyła oczy i zapytała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- No co? Przecież to mój jedyny przyjaciel!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież masz jeszcze Diego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Naty otworzyła szerzej usta i odpowiedziała chytrze:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedyny włoski przyjaciel. </div>
<div style="text-align: justify;">
Obie zaśmiały się serdecznie i zaczęły się wielkie przygotowania. Ludmiła od razu podeszła do szafy i zaczęła wyrzucać z niej sukienki, które powinny pasować idealnie. Po chwili jednak wybierała coś innego. W końcu zdecydowała się na ładną, chabrową spódniczkę, czarną bokserkę i białą kurteczkę w zielone kwiaty. Naty zaklaskała, gdy Ludmiła się przebrała. Wyglądała bajecznie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Naty, idź już do tego idioty - uśmiechnęła się lekko Ludmiła. - On sobie przecież w niczym nie poradzi. Makijaż zrobię sama. Przypilnuj, żeby się tam nie zabił, gdy coś mu się nie uda. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak jest!</div>
<div style="text-align: justify;">
I już jej nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>To co Ludmiła? Masz go olśnić, tak?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Jak za dawnych lat...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>W każdym miejscu i momencie </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Będę błyszczeć.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> </i> Ten moment, gdy zaczynasz<i> </i>swoje życie na nowo jest tak nieoczekiwany, że czasem zapominasz o oddychaniu. Najprostsze czynności stanowią ci kłopot, a ludzie muszą ci powtarzać tysiąc razy to samo, byś wreszcie zrozumiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Leonowi wszystko się plątało, wywijało w dziwny sposób. Czuł, że coś jest nie tak. Próbował oswoić to, co się działo. To było jednak za trudne, bo ilekroć się starał coś mu przeszkadzało. Właściwie nic nie stawało mu na drodze, ale tak to sobie wytłumaczył. Po prostu nigdy, gdy się zakochał nie czuł takiej euforii. Ona wypełniała go od środka, nie mógł jej wypuścić, bo była bardzo silną rywalką. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętał Larę. Dzwonił do niej już klika razy dzisiejszego dnia. Nie zapomniał, jak marszczyła wczoraj nosek, uśmiechając się do niego. To było dla niego pewnym symbolem, którego wcale nie chciał ujawniać światu. Znał Larę bardzo krótko, ale coś nie mógł myśleć o niczym innym, jak nie o niej. Coś w nim się uparło, że jest tą jedyną, że lepszej nigdy nie spotka. I to go utwierdzało w przekonaniu, że już do końca zwariował.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chciał, by ktokolwiek się o niej dowiedział. Była jego sekretem, jego jedyną tajemnicą. Czuł, że jeśli powiedziałby komuś więcej szczegółów na jej temat, zwariowałby. Była tylko jego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Znów to samo. Myślę o niej jak o przedmiocie. Swojej własności, którą nie jest.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Jeszcze...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Wtedy Leon coś sobie uświadomił. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy byli szczęśliwi z wyjątkiem jego. On siedział i zamartwiał się nad samym sobą, próbował znaleźć odpowiedź na wiele nieistotnych pytań. Teraz wie, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. Nie może siedzieć i czekać. To jego przeznaczenie, a przeznaczeniu trzeba pomóc. Nic nie przychodzi samo, jedynie ból i cierpienie. Jeżeli nic nie robimy z naszym nieszczęściem, ono będzie nas nękało do końca naszego życia. Trzeba cieszyć się życiem, wstać i zacząć tańczyć. Tylko radość może pokonać smutek, jasność ciemność, a dobro zło. Nic nie dzieje się bez przyczyny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Może rzeczywiście powinienem... Tak.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Leon wyciągnął z kieszeni swoich jasnych spodni telefon i wykręcił numer. Po kilku sygnałach usłyszał, znajomy już, ciepły głos.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej, Lara. Koniecznie musimy się spotkać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Płaczę. ;_; Nienawidzę tego rozdziału. </i></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-64242841784420246772014-01-24T11:41:00.000+01:002014-01-24T12:06:32.132+01:00Temporada 2 Capitulo 6: ,,Canción"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-TNnE_0MPFM4/Ut0Jjk2RPgI/AAAAAAAACFY/1YXttRwH70U/s1600/Capitulo+6.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-TNnE_0MPFM4/Ut0Jjk2RPgI/AAAAAAAACFY/1YXttRwH70U/s1600/Capitulo+6.gif" height="180" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna przyjrzała mu się w końcu badawczo. Jeszcze chwilę pozowała, po czym zarządziła przerwę. Podeszła do niego, zawadiacko poruszając biodrami. Trochę to do niej nie pasowało, bo wyglądała jak królewna lub jak delikatna, chińska porcelana. Ale na Leona to podziałało. Chyba za bardzo, bo aż zakręciło mu się w głowie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej - uśmiechnęła się. - Szukasz kogoś? Coś się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Aaa nic. Tylko się w tobie zakochałem. Normalka.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Właściwie to podszedłem tak z ciekawości - próbował zabrzmieć nonszalancko. - Mieszkam tutaj już od dziecka i nigdy nie słyszałem ani nie widziałem takiego przedsięwzięcia. Tutaj coś się dzieje, a ty jesteś w centrum uwagi. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Jestem początkującą modelką, pozuję do nowego numeru argentyńskiego <i>Teen Vogue'a. </i>Potrzebowaliśmy do tego numeru pięknej przyrody. Najpiękniejsza jest zieleń parku w Beunos Aires. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Taaak, nasza zieleń jest super.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nasza zieleń jest super? Verdas, już cię pokochała. Leci w twoje ramiona.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Gdy tak stała przed nim i uśmiechała się niewinnie, wszystko zaczęło zanikać. To, co czuł do Ludmiły. Każdy uśmiech skierowany w stronę Ferro był coraz bardziej niewyraźny, nie mógł sobie przypomnieć rzeczy, które jeszcze wczoraj chciał wyrzucić z pamięci. Czuł się wyzwolony.<br />
- Jesteś słodki - wyszeptała dziewczyna, rumieniąc się. - Mam na imię Lara, a ty?<br />
<i>Ooo! Zieleń jednak podziałała. </i><br />
<i> </i>- Jestem Leon.<br />
Uśmiechnął się najpiękniej, jak potrafił, co chyba na nią zadziałało, bo zrobiła się jeszcze bardziej czerwona. Wyglądała jeszcze piękniej, musiał to przyznać.<br />
- Koniec przerwy! Za minutę wracamy do pracy!<br />
Jakiś głos przedarł się przez ciszę, która była między nimi. Podeptał cały romantyzm tamtej sytuacji.<br />
- Przepraszam, muszę już iść. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - wyszeptała i miała już odchodzić, ale własnie wtedy Leon złapał ją za nadgarstek i odwrócił z powrotem w swoją stronę.<br />
- Jasne, ale przeznaczeniu trzeba trochę pomóc.<br />
Mrugnął do niej i wyjął z kieszeni czarny pisak. Napisał na jej ręce swój numer telefonu, podpisując swoim imieniem.<br />
- My musimy się spotkać - pomachał jej na pożegnanie i przyłożył do ucha dłoń uformowaną w telefon.<br />
Ona uśmiechnęła się jeszcze raz i pogładziła miejsce na skórze, jakby bała się, że zaraz cyferki mogą się zmyć.<br />
Leon westchnął triumfalnie.<br />
<i>To chyba nie ta zieleń, a mój urok osobisty.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Ale nie wiesz tego, że powaliłaś mnie na kolana.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Było błogo.<br />
Po zjedzeniu należy troszkę odpocząć, więc dlatego wtulali się w siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mógł tak leżeć i leżeć bez końca. Czuł, że nic mu nie umyka. Widział, jak delikatnie się rumieni z każdym jego najmniejszym ruchem dłoni, głaskającej jej blond włosy. Nic nie mogło się nie udać. Było perfekcyjnie, nieskazitelnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak przez mgłę pamiętał ten ból. Zapomniał o wszystkim. To zostało mu nagrodzone. Mama wiele razy powtarzała mu, że wszystko uchodzi na sucho tylko jemu w ich rodzinie. Cokolwiek się stało, Federico nigdy nie był winny. Przez chwilę mógł czuć się nieszczęśliwy, ale to szybko ustawało, jakby Bóg nie mógł patrzeć na jego smutek. Na przeprosiny dostawał od Niego tylko radość.</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak to trwało, dopóki nie przyjechał do Argentyny. Wtedy już zabrakło dla niego łaski. Musiał pogodzić się z tym, że przyszedł ból. I on ciągnął się bardzo długo, ale udało mu się z tego wyplątać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz był tutaj. Przy niej. To wynagradzało wszystkie jego niepowodzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeszcze przez chwilę patrzył na nią, aż w końcu przypomniał sobie coś. Otworzył szerzej oczy, podskoczył (co nie spodobało się Ludmile) i spadł z sofy. Ferro pisnęła, zakryła usta ręką i tak siedziała, patrząc na niego, jakby był jakimś wariatem, który przed chwilą chciał ją uderzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- O matulu!</div>
<div style="text-align: justify;">
Znów skierowała na niego takie spojrzenie, jakby nie wiedziała, kim jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Federico, ciebie coś boli?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeju, Ludmiła, wybaczysz mi? Powiedz, że tak!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba jeszcze mam melisę, zaparzę ci. Może mam zadzwonić po lekarza?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ferro, do jasnej ciasnej! Nie!</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamknęła się, jak przewidywał. Ale dostrzegł, że nadęła już wargi w obrażonym geście. Wiedział, że nie będzie tak łatwo. Gdy jest zła, trudno z nią cokolwiek załatwić. Tym razem jednak wierzył, że mu się uda, bo miał jej do przekazania informację, która zmiękczy jej serce. <i>Tylko dlaczego o tym zapomniałem? Niepotrzebnie przeciągałem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Ludmiło - uklęknął. - Czy pójdziesz ze mną na randkę?</div>
<div style="text-align: justify;">
Przez chwilę przyglądała mu się z miną tak uroczą i podekscytowaną, że nie znał nikogo innego, kto tak by go rozśmieszył. Na pewno myślała, że jej się oświadczy, a tutaj taka klapa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś okropny!</div>
<div style="text-align: justify;">
- To będzie super randka! Zobaczysz! Najlepsza w twoim życiu. Po zajęciach spotkamy się w parku - uśmiechnął się szerzej i spojrzał na nią uważnie. - Tylko ubierz coś ładnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyła szeroko usta i wykrzyknęła:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sugerujesz mi, że nie mam gustu?! MI?!</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I właśnie tak rozpętałem prawdziwą, trzecią wojnę światową, w Buenos Aires, w salonie Ludmiły Ferro. Ale było warto, bo uwielbiam ją denerwować. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To jest to, co chcę powiedzieć cały czas</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jesteś moją ulubioną piosenką.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- O Boże, więcej już nie przebiegnę. Mam go dość. Panie Boże, daj mi siłę, ja tu wykituję. No chociaż trochę. Nie? Dobra, sama sobie poradzę!</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jak zwykle zresztą. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nie, jak zwykle. Po prostu ja jestem sama w swojej drużynie. Tylko ja i ty, moje najdroższe sumienie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Dlaczego go do siebie nie dopuścisz? </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Bo go tutaj nie chcę! Ja sama, nikt więcej! Never!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Zobaczymy...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Och, spadaj! - krzyknęła głośno.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jakaś staruszka popatrzyła na nią, jak na wariatkę, która gada sama do siebie albo gorzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, to nie do pani. Mam drobne problemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Och, właśnie o to chodziło. Żeby wyjść na jeszcze większą idiotkę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Pewnie ciekawi was, dlaczego Violetta się ukrywa. Ktoś ją goni i jak pewnie myślicie jest to nasz kochany Diego, który nie daje jej spać w nocy. I jeszcze jego cholerne tajemnice, które -jak inaczej -musiała wyczytać z jego twarzy. Mógł odwrócić wzrok, nic by się nie stało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Ty też mogłaś. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Zamknij się! </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>I tak właśnie się działo. Teraz znów ją gonił, bo chciał rozmawiać. Kolejny raz, a ona przed nim uciekała jak małe dziecko. Szukała czegoś, ale nie wiedziała, co jest jej celem. Tak właśnie gnała przez te wszystkie przeszkody, omijała je zgrabnie, ale często zdarzały się upadki. Jednak to nie czyniło z niej przegranej. Wręcz przeciwnie. To dodawało jej sił do dalszej walki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko czasem była zbita z tropu. Na przykład ostatnio przez Fernandeza. To on zaczął sobie coś wyobrażać, pokazywać, co czuje. Nie, to jej się wcale nie podobało. Patrzyła na to wszystko i miała wyciągnąć z tego jakieś wnioski? To wcale nie dawało jej powodów do refleksji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chciała pozbyć się tego uczucia. Tak jak teraz ona Diego - zgubić je. Ale to nie miało sensu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość jest jak boomerang. Ona zawsze powraca. Chce się ją pokonać, ale to nic nie daje. Wraca z podwójną z siłą, zwala z nóg. A potem cisza, cisza... Dopiero potem zaczyna się robić hałas, wielki szum. Chce się to wyciszyć, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale czy da się uśmiercić miłość?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Pozwalasz mi odkryć samą siebie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Andres nigdy nie mówił zbyt wiele. No dobrze, może czasem trochę przesadzał i stawał się gadatliwy, ale to natychmiastowo przechodziło. Może dlatego, że Camila miała go serdecznie dość. A przecież znali się tak krótko. Jednak dużo osób mu mówiło, że nie da się z nim wytrzymać, przyzwyczaił się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jakie było jego zdziwienie, gdy przed jej domem zobaczył Broduey'a i jakiegoś nieznanego mu chłopaka. Co najgorsze, oboje śpiewali jakieś durne serenady i kazali sobie nawzajem się zamknąć. Na balkonie stała zdesperowana Cami, która już miała dość marnowania gardła na tych dwóch typków. </div>
<div style="text-align: justify;">
Andres nie wiedział, kim jest brunet, ale spodziewał się, że to przez niego panna Torres chodziła cała podenerwowana. I nie dziwił się. Wyraz twarzy chłopaka był naprawdę wkurzający, tak po prostu, ot tak. I co teraz zrobić?<br />
Andres postanowił, że jeszcze trochę postoi i pośmieje się z tej szopki, ale widząc chętne mordu spojrzenie Camili, od razy zrezygnował z tej opcji. <i>Będą jeszcze lepsze momenty. Na pewno. </i><br />
- Ej, wy dwoje!<br />
Momentalnie spojrzeli na niego. Na twarzy Broduey'a malowała się determinacja, a chłopak obok nawet nie wyglądał na wystraszonego. <i>W sumie racja. Mnie się bać? Ironia. </i><br />
<i> </i>- Masz nowego adoratora? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem. - Już muszę męczyć się z tym jednym - wskazał na Brodueya - A jeszcze następny to trochę przeginka, ale i tak wygram.<br />
- Jestem jej przyjacielem, Casanova -Andres podwinął rękawy. - A ona ma was dość, więc tam jest wyjście - wskazał na bramę.<br />
- Okej - chłopcy równocześnie przytaknęli. - Jutro wrócimy.<br />
<i>O, szybko poszło.</i><br />
Camila zdołała tylko tupnąć nogą i wejść do domu przez otwarte drzwi balkonowe.<br />
- A ja, mnie już nie wpuścisz? Swojego wybawiciela? - pytał Andres. - Nie?<br />
Panna Torres wyjrzała jeszcze raz i spojrzała na niego z pogardą wymalowaną na jej rumianej od wstydu twarzy. Mógł przysiąc, że jest wściekła i to właśnie jemu się oberwie.<br />
- Nie! - wrzasnęła. - Wynocha mi stąd!<br />
- Dlaczego? - pisnął Andres. - Przecież ich przegoniłem!<br />
- Ale jutro wrócą!<br />
<i>No tak. Ma rację. No ma. </i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Przymocowujesz mnie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dlatego na ciebie liczę.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Zebraliśmy się tutaj wszyscy, bo mam coś ważnego do powiedzenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pablo był widocznie podekscytowany. Nawet nie potrafił tego ukryć. Uczniowie przypatrywali mu się z wielkim zainteresowaniem i ciekawością. No bo przecież, gdy nauczyciel zachowuje się jak nastolatka, to jest co najmniej dziwne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A gdzie jest Andres i Camila? - zapytał, nagle uspokojony Pablo.</div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy do auli wbiegła wspominana dwójka, dysząc, jakby przed chwilką zagrali w jakimś ważnym meczu piłki nożnej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteśmy, już jesteśmy - wysapała ruda. - Mieliśmy pewne konflikty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Andres nie skomentował tego, ale widać było, że to, co powiedziała dziewczyna nie do końca było prawdą, według niego. Natalia i Maxi ustąpili im miejsca, by odsapnęli, chichocząc przy tym bez przerwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzisiaj Angie ma swoje...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dwudzieste siódme urodziny.</div>
<div style="text-align: justify;">
To Violetta dokończyła te słowa za Pablo. Zdziwiło to każdego, więc wszyscy wlepili w nią swoje oczy, nie wierząc. Tylko Diego nie patrzył w jej stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak. Dokładnie tak - uśmiechnął się Pablo, jednocześnie doprowadzając wszystkich do porządku. - Ostatnio znalazłem nuty i tekst właśnie do nowej piosenki Angie. Jest naprawdę świetna - mówił rozdając kartki. - Dlatego właśnie teraz ją zaśpiewamy specjalnie dla niej. Na pewno ją to ucieszy. Pamiętajcie, jesteście jednością. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ustawili się na scenie, a Pablo poszedł po Angie, która siedziała w pokoju nauczycielskim. Gdy wiedzieli, że ich nauczycielka jest na korytarzu, włączyli muzykę i zaczęli śpiewać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli czujesz się zagubiony</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Podróżując do swojego światu z przeszłości</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli wypowiesz moje imię, pójdę cię szukać</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli wierzysz, że wszystko jest zapomniane</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i> Że twoje niebieskie niebo jest zachmurzone</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli wypowiesz moje imię, znajdę cię</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jest tak silne to w co wierzę i czuję</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Że już nic nie powstrzyma tego momentu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przeszłość jest wspomnieniem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I marzenia rosną, zawsze urosną</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zaraz zobaczysz, że coś się rozpala znowu</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Miej poczucie próbowania, kiedy jesteśmy razem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Coś się rozpala znowu</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Miej poczucie próbowanie kiedy jesteśmy razem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Kiedy jesteśmy razem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nikt nie mógł w to uwierzyć, ale każdemu nasunęły się na myśl pewne słowa wypowiedziane kiedyś przez Ludmiłę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Razem możemy więcej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i><br />
<i>Musicie trochę poczekać na Barcelonę. :) Ona dopiero w 10 rozdziale. :)</i><br />
<i> Nie, Violetta nie dowiedziała się, że Diego się w niej zakochał. Och, jakie to dziwne, że akurat to pominęła. Xenia, ty wariatko, ale zaskakujesz. Dzięki, dzięki!</i><br />
<i> Hahahah postarzałam trochę Angie, Jezu. XD I jeszcze Lara i Teen Vogue hahahaha. U mnie będzie takie jej wydanie, bo chyba nikt nie pomyślał, żeby z niej zrobić śliczną dziewczynę w sukience, a nie w kombinezonie. :*</i><br />
<i> Następny rozdział - Arreglos (Przygotowania) - 28 stycznia. :) </i><br />
<i> Dziękuję, ściskam mocno!</i></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-33863352019325387152014-01-21T09:32:00.000+01:002014-01-21T11:33:04.106+01:00Temporada 2 Capitulo 5: ,,Corazón"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-yMiEt0wusU0/UtpYlAnPc3I/AAAAAAAACCc/QrPwQoyTFtw/s1600/Capitulo+5.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-yMiEt0wusU0/UtpYlAnPc3I/AAAAAAAACCc/QrPwQoyTFtw/s1600/Capitulo+5.gif" height="160" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Rozdział dedykuję Marcie! <3</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dziewczynce, która miała urodziny dwa dni wcześniej!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przepraszam za opóźnienia i jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego. c;</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Mógłby zacząć skakać, ale to chyba nie oddałoby jego całkowitej radości. Emocje chciały od niego eksplodować. To wydawało mu się takie nierealne, ale jednak istniało. <i>Było...</i> </div>
<div style="text-align: justify;">
To uczucie, gdy ją zobaczył, gdy śpiewała jego piosenkę. I jeszcze ten piękny uśmiech, gdy zobaczyła podpis na górze strony. Wiedział, że chcę się z nim teraz zobaczyć. Dlatego więc krył się przed nią. Chciał, żeby go znalazła. To było takie dziecinne, ale dawało mu tą cholerną satysfakcję. Tą dumę z samego siebie, że ktoś chcę go odszukać. </div>
<div style="text-align: justify;">
To było jak sen. Doskonale pamiętał swój ostatni. Był taki sam jak wtedy, gdy miał odjeżdżać. Ale jednak... Ale jednak nie. Coś się różniło. Było ciepło, byli razem. Już nic złego nie miało się stać. Zwalczyli to, co nie pozwalało im obdarzyć siebie nawzajem miłością. I teraz żyją sobą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wierzył, że go znajdzie... Nawet jeżeli schroniłby się gdzieś daleko. Zresztą nie wytrzymałby bez niej nawet pięciu minut. Często szeptał coś do siebie. Sam nie wiedział co, ale rozumiał, że ma to coś wspólnego z nią.<br />
Ludmiła była dla niego kimś w rodzaju dobrej wróżki. Tak, na początku chciała go dostosować do zła świata, chciała mu pokazać, że nie zawsze wszystko jest piękne i dobre. Włącznie z miłością. Przecież to uczucie nie opiera się tylko na dobroci. Jest jeszcze cierpienie, które idzie w parze z <i>amore. </i>Rozumiał to doskonale dopiero teraz. Na początku obwiniał za to wszystko siebie, każdego, kogo napotkał.<br />
I jeszcze ta sprawa z Violettą. Widział zazdrość w oczach Ludmiły. Napawał się nią, czuł, że wygrywał, tylko po to, żeby później udowodnić sobie swoją tęsknotę. To, że nie może bez niej żyć i nie widzi innego wyjścia, by być razem. To było przeznaczenie, od samego początku. Pierwsze spojrzenie i... zawisła nad nimi magia, coś w rodzaju przyciągania.<br />
To wszystko potoczyło się tak szybko. Czasem, gdy kładł się na łóżku, zastanawiał się, co by było, gdyby jednak został we Włoszech. Jakie byłoby jego życie? Spotkałby tam taką dziewczynę jak Ludmiła? Unikał odpowiedzi, bo wiedział, że to, co się stało musiało się zdarzyć.<br />
Właśnie w tym momencie czuł się jak w niebie.<br />
- Znalazłam cię! - jej śmiech potoczył się jak piękna melodia w głowie Federico. - Myślałeś, że ukryjesz się przede mną.<br />
- Oczywiście, że nie. Zawsze mnie znajdziesz - obdarzył ją czujnym spojrzeniem. - Bardzo ładnie dzisiaj śpiewałaś.<br />
Gdy wypowiedział te słowa, odwrócił się i zaczął iść w drugą stronę. Ludmiła otworzyła szeroko usta, dogoniła go i wykrzyknęła:<br />
- Podsłuchiwałeś! Jak mogłeś?<br />
- Jesteś moją dziewczyną. Ja mogę wszystko uwierz. Na przykład to - pocałował ją w usta. - bardzo lubię i mam na to zezwolenie.<br />
- Aha. Niby skąd?<br />
- Jak chcesz, to nie muszę...<br />
- Dobra, dobra - podniosła ręce w geście poddania. - Uwielbiam cię. I mam niespodziankę. Jak jest niespodzianka po włosku?<br />
- <i>Sorpresa.</i><br />
<i> </i>Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wykrzyknęła:<br />
- No to mam dla ciebie <i>sorprese</i>! Idziemy!<br />
Złapała go za rękę i pociągnęła w nieznanym mu kierunku. Już mu się podobało. Bardzo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Twoja dłoń pasuje do mojej, jakby została stworzona tylko dla mnie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale zapamiętaj, że to było nam przeznaczone. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- O nie! Wynocha mi stąd! </div>
<div style="text-align: justify;">
Krzyk Camili Torres spokojnie mógłby się ponieść po całym Buenos Aires. Miała inaczej zareagować? <i>Ten </i>chłopak znów tutaj jest i stoi sobie, jakby nic się nie stało. A ona miała ochotę rozpętać trzecią wojnę światową tylko dlatego, że tam stał. <i>Co za dupek...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Już prawie zdołała zapomnieć o wczorajszym wieczorze. Prawie, ale on znów się zjawił. Wczoraj wszystko było w miarę opanowane. Przyszedł, pogadał, ona go nie słuchała, opatrzył ranę. Nic ciekawego, bo nie spodziewała się jakichś fajerwerków. Już od pierwszych sekund z nim spędzonych go znienawidziła. Miała ochotę wydrapać mu oczy, może wtedy ten cholerny kpiący uśmieszek znikłby z jego buźki. Myślała, że wyrzuci go za drzwi (wpierw oczywiście, dziękując za opatrzenie rany, która nie okazała się aż tak poważna), ale stało się coś innego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy ją pocałował. Tak bez żadnego słowa, po prostu ją pocałował. Była pewna, że go zabiję. Policzyła do pięciu i kazała mu uciec. Na szczęście to zrobił. </div>
<div style="text-align: justify;">
I jeszcze to znienawidzone imię. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Sebastian...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, witaj moja księżniczko! - zawołał z tym samym uśmiechem. - Co tam? Kolanko boli, mogę ucałować.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamknęła oczy i wydęła groźnie usta. Godzina jego śmierci zbliżała się bardzo szybko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty mi nic nie wspominaj o żadnym pocałunku - warknęła. - Jesteś takim pajacem, jakiego świat jeszcze nie widział. Jakim prawem po prostu pozwoliłeś sobie mnie pocałować?! Te usta nie należą do ciebie! - wskazała palcem na swoje różowe wargi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To niedługo będą, Camilko - uśmiechnął się kpiąco.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale z ciebie debil. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił głową, wciąż się śmiejąc. Bardzo ją to denerwowało. Czuła, że zaraz wybuchnie tylko przez tego wariata na przeciwko. Cały czas za nią szedł. Jej przyjaciele nie mogli go zobaczyć. Szczególnie Andres. Będzie się z niej śmiał, nie da jej spokoju.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobra. Zostań tutaj, nie idź za mną, zrozumiano?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Okej, ale spotkamy się jeszcze, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
Odchodząc, pokazała mu naprawdę brzydki gest, ale wcale mu to nie przeszkadzało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Był podróżnikiem, szukał czegoś ciekawego. Przy okazji grał na gitarze, podziwiał już wiele miast Europy, Ameryki Północnej, Azji... Teraz przyszedł czas na słoneczne Buenos Aires. Już na przywitanie został mu zesłany anioł. Nie narzekał, jego strażniczka była bardzo piękna. Obiecał sobie, że będzie jego. Może był typem podrywacza, ale w miał dobre serce. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Camila się o tym dowie. Na pewno.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli pokażę Ci, że jestem tu dla Ciebie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Może pokochasz siebie, tak jak ja kocham Ciebie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Po co to robił?</div>
<div style="text-align: justify;">
Przecież wiedział, że zatacza błędne koło,a gdy już dojdzie do celu, zostanie odprawiony z kwitkiem. To przykre, ale taka jest kolej rzeczy. Musiał sobie coś udowodnić. To, że potrafi zawalczyć o swoje. Niedługo powinna być jego, ale co wtedy? Chyba nie będzie ją kochał... Ale teraz wciąż o niej myśli, nie może wyrzucić jej z głowy. Jest dla niego jak uzależnienie, gorsze nawet od jego problemów z papierosami. Taki już był. Nic nie miało tego zmienić, a na pewno nie <i>ona. </i>Wiedział, że nie ma tylu sił, by mu pomóc, ale gdzieś tliła się nadzieja. </div>
<div style="text-align: justify;">
Diego wierzył, że jest jego dobrą wróżką, że spróbuje go zmienić na lepszego człowieka, choć sama wciąż grzeszy. A może tak ma być? Może oni razem dadzą radę przeciwnością? On potrzebuje jej, a ona jego. To wcale nie jest skomplikowane, ale doskonale i dogłębnie przemyślane.</div>
<div style="text-align: justify;">
A co jeśli tak wcale nie będzie?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli to nie jest im pisane, ale oni dalej w to brną? Czy ona też o nim myśli? Może w tej chwili?</div>
<div style="text-align: justify;">
Podniósł wzrok z kostki wyłożonej przed wejściem do Studia. Najpierw zobaczył trawę, a potem ławkę, na której siedziała <i>Ona. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Winowajczyni tego, co się z nim dzieje. Uśmiechnął się do niej kpiąco, by nie zbudzić podejrzeń, ale Violetta nie zmarszczyła zabawnie noska, nie popukała się w czoło... Tylko na niego patrzyła. Czuł się nagi. Ona nim władała. Z niedowierzaniem czytała wszystkie jego myśli i wiedziała, jak się czuł. Gdy już skończyła przyjrzała mu się uważniej. Wtedy wyprostowała się i zrobiła minę wyrażająca zirytowanie. I... odeszła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedziała wszystko, ale nie chciała usłyszeć tego z jego ust. Wiedział, że nikomu nic nie powie. Violetta będzie te sekrety pielęgnowała bardzo dobrze tak, jakby były jej. Miał nadzieję, że nie odnalazła tej jednej tajemnicy, która pogrzebałaby wszystko, co udało mu się dotąd dokonać. Tego, co pozwalało mu żyć jeszcze wśród tych wszystkich idiotów. Nie, nie mogła. Przecież ona jest <i>tylko </i>dziewczyną. <i>Ale tą dziewczyną </i>- przypomniał sobie. Na pewno jej się nie udało, to jest tajnie strzeżone.</div>
<div style="text-align: justify;">
A co jeśli jednak...?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli jednak dowiedziała się, że jest w niej zakochany?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I te wszystkie rozmowy są sekretami, które skrywam</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mimo, że nie mają dla mnie sensu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Ta dam! </div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła podniosła ręce i lewą nogę do góry, prezentując wejście do jakiegoś domu w bardzo ładnej kamienicy. Drzwi wyglądały na bardzo stare, ale to dodawało mu tylko uroku. Były jeszcze zadrapane, co było oznaką, że już wiele ludzi je otwierało i zamykało. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko wciąż nie wiedział, o co jej chodziło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co to za <i>sorpresa</i>? Gdzie my jesteśmy? - zapytał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wywróciła oczami. Wiedział, że jest zirytowana jego głupotą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To mój dom! - wykrzyknęła wesoło. </div>
<div style="text-align: justify;">
- I co w związku z tym faktem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty mnie wykończysz, Federico!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przepraszam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się do niego i wyciągnęła klucz z torebki. Włożyła go do zamka i przekręciła. Po chwili drzwi otworzyły się. Fede pokazał gestem, by weszła pierwsza. On zamknął drzwi za sobą, po czym przyjrzał się pomieszczeniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Było zwyczajne, jak normalny dom. Tylko z każdej strony wisiały zdjęcia. Na jednym był jakiś mężczyzna, a na drugim mała, pulchna dziewczynka ze słodkim uśmieszkiem na ustach. Trzymała w dłoni mikrofon i chyba przygotowywała się do zaśpiewania jakiejś piosenki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mama mówi, że byłam śliczną dziewczynką. Byłam z nią u okulisty, ale ma dobry wzrok - odezwała się Ludmiła. - Chodź, idziemy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pociągnęła go za rękę i weszli do kuchni. Ona również była normalna, ale wysprzątana na błysk. Popatrzył na swoją dziewczynę z pytającym uśmiechem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziesz mi gotować?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Yhym - odpowiedziała, biorąc do rąk fartuszek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Federico podszedł do niej, objął ją w pasie i zawiązał w kokardkę dwie wstążeczki. Mógł śmiało powiedzieć, że Ludmile jest do twarzy nawet w zwykłej zapasce. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna bez słowa zaczęła wyciągać z szafek produkty. Nie pytał, co mu ugotuje. Czuł, że będzie to coś pysznego. Z wypiekami na twarzy przyglądał się jej ruchom. Nigdy jeszcze nie cieszył się bardziej z tego, że znalazł się tutaj, w Buenos Aires i odnalazł swoje przeznaczenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Pionek zbity z planszy. Prawie wygrywał, ale potem już tylko spadał w dół. Znów nie podołał zadaniu, a chciał być najlepszy, zgarnąć główną nagrodę: <i>miłość. </i>Teraz przynajmniej nie obwinia jej za to, co się stało. Jest pewny, że kiedyś kogoś spotka, ale czy to przetrwa? Gdy tak nie będzie, co on wtedy zrobi? Znów się podda...</div>
<div style="text-align: justify;">
Przechadzanie się uliczkami Buenos Aires było dla niego jak wspomnienie. Pierwsze kroki w nowym mieście... To wciąż było jego częścią. Meksyk nie dał mu tyle radości, a zarazem poczucia zawodu. Tutaj odkrył, że życie jest labiryntem i nie za każdym zakrętem czai się raj, dobro. Czasem przychodzi zło, by nas omotać. To my dokonujemy wyboru, czy chcemy być na górze czy na dole... Leon już postanowił. Nie da się. Musi walczyć, musi wybrać dobro. To jedyne dobre rozwiązanie. Przecież musi w końcu jakoś sobie poradzić z tym, że coś stracił. To normalna kolej rzeczy. Kiedyś trzeba coś stracić, by móc coś zyskać. Tą zasadą powinien się kierować, ale ciężko było mu przyzwyczaić się do takiego patrzenia na świat. To musiało kiedyś nadejść, ale nie sądził, że tak szybko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzał na jedno miejsce w parku. Dostrzegł człowieka z aparatem w dłoni - fotografa. Wokół kręciło się naprawdę dużo ludzi. Centrum była jednak dziewczyna. Miała krótkie włosy, a jej głowę zdobił różowy wianek. Ubrana była w zwiewną, białą sukienkę, nie widział jej twarzy. To była chyba sesja zdjęciowa, bo dziewczyna wyginała się do aparatu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przystanął, bo bardzo go zaciekawiło to, co tam się działo. Popatrzył jeszcze chwilę i postanowił, że pójdzie w tamtą stronę. W końcu chyba nic mu nie zrobią, prawda?</div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo szybko mijał, równie jak on, zaciekawionych ludzi. Nawet jednej dziewczynce wytrącił lizaka z dłoni. Przystanął i dał jej pieniądze na nowego. Przeprosił, a ona uśmiechnęła się i powiedziała, że za chwilę stanie się coś dobrego. Nie wiedział, o co jej mogło chodzić, ale poszedł w kierunku, w którym miał iść.</div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu stanął na tyle blisko, by zobaczyć twarz modelki.</div>
<div style="text-align: justify;">
To było nieoczekiwane. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to zapoczątkowało coś, co nigdy nie miało się wydarzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Hihi. Jejuniu, ale słodko. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wszyscy miłość, miłość i tysiące piosenek, ojojojo!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A nasza Tini nam upadła, no przykre. Mam nadzieję, że żyje, bo ja słyszałam, że od takich wypadków to się umiera. I słowik nam ucichł (Jorge boski jak stado krówek). Ja. Idę. Się. Powiesić.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Hihi, znów zmieniłam wygląd bloga, bo nie mogłam patrzeć na tamten nagłówek. Sorry, że Fede nie ma oczu, lasery mu wypaliły (hahah Karolina XD). No zdarza się. O! I ten wygląd również jest tymczasowy (aha, mądra ja), bo jak widać po prawej stronie, zamówiłam szablon na Szablono-Sferze. Serdecznie zapraszam do odwiedzania tej oto szabloniarni. Istnieje ona od niedawna, ale jest warto, bo dziewczyny mają smykałkę do tego, co robią. :)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A dzisiejszy rozdział? Nooo... Feduś i Ludmiłka są w pełni swojej miłości, Camila ma dość Sebusia (tak, Haniu, SEBUSIA!), Dieguś se normalnie kocha Violkę, tego paszczura (żarcik, u mnie Violka to księżniczka), a Leosiek nie wierzy własnym oczom, okropność. Kogo on tam zobaczył? Oh, ah! I tak już pewnie wiecie, po co ja to piszę?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dobra, ja chciałabym Wam coś powiedzieć tak ogólnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Chciałabym Wam podziękować. Za to, że jesteście, że pięknie komentujecie. I co najważniejsze, że chyba nie macie mnie dość. I dotąd mi ludzie piszą na GG, że jestem wspaniała, że mój blog to cud czy coś. Kochacie nawet to, że wszystkich krytykuję. Nie wiem, czy postrzegacie we mnie tylko dobrą osobę, ale ja czuję się bardzo zła. Mam nadzieję, że wciąż ze mną będziecie, bo bardzo Was kocham. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dziękuję, skarby! </i><br />
<i>Złożyć babciom życzenia, jutro dziadkom! Co wy byśta beze mnie zrobili?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wasza Xenia, która codziennie spada z kolorowego wiaderka, śpiewając On Beat, a przy upadku nawet Ave Maria zacznie śpiewać, głos jej się nie załamie.</i><br />
<i><br /></i>
<i>EDIT:</i><br />
<i>Wyszło na to, że opublikowałam rozdział wczoraj, a tak serio zrobiłam to dzisiaj. Mój tablet to dno.</i><br />
<i><br /></i>
<i>Ponowny EDIT:</i><br />
<i>Nie, chyba jednak wszystko okej. XD</i></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-37439136529245114552014-01-18T10:09:00.001+01:002014-01-18T10:09:50.315+01:00Temporada 2 Capitulo 4: ,,Canto"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-lKgAELrcirg/UtlLHFfKoII/AAAAAAAACCM/aoDkVEGPTT8/s1600/Capitulo+4.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-lKgAELrcirg/UtlLHFfKoII/AAAAAAAACCM/aoDkVEGPTT8/s1600/Capitulo+4.gif" height="178" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Studio 21 było pięknym miejscem, prestiżową uczelnią dla wszystkich młodych ludzi. I co najważniejsze - wszystko było kolorowe. To przyciągało uwagę każdego, bo nie było w Buenos Aires szkoły, w której można by było czuć się jak w domu. </div>
<div style="text-align: justify;">
I to samo czuli wszyscy. Ludmiła spełniała się tutaj, Federico wielbił to miejsce, bo spotkał tutaj piękną Argentynkę. Nawet Violetta czuła niezwykłą więź z tym miejscem. To było częścią jej życia, chyba każdego życia. Nikt nie mógł sobie wytłumaczyć tej magii związanej z tym miejscem. A może to lepiej... Wszystko było tajemnicą, wydawało się piękniejsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
I dzisiejszy dzień przynosił równie dużo przyjemności. W auli panował harmider. Camila uciekała gdzieś przed Broduey'em, a Fran z przejęciem opowiadała Marco jakiś żart. Maxi i Naty zaczęli tańczyć wolnego, choć nie grała muzyka. Andres siedział spokojnie i kręcił z uśmiechem głową na widok wyczynów swojej rudowłosej przyjaciółki. Federico i Ludmiła uśmiechali się do siebie. Ona z rumieńcem zakładała kosmyk włosów za ucho, a on z determinacją patrzył na jej twarz, jakby chciał wyczytać z niej wszystkie jej tajemnice. Diego i Violetta mierzyli siebie wzrokiem. No... To chyba za łagodne określenie. Widać było, że najchętniej pozabijaliby się. Jedynie Leon siedział sam, patrząc za okno, jakby chciał odnaleźć za nim coś ciekawego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy do auli wkroczyli pedagodzy w swoim podstawowym składzie. Pablo i Angie uśmiechali się do nich wesoło, Antonio mierzwił swoje białe jak śnieg włosy, a Gregorio próbował udawać, że cieszy się z tego spotkania z młodzieżą. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Witamy! Jak samopoczucie? - Angie uśmiechnęła się jeszcze szerzej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeeeej! Wspaniale! - Maxi zakręcił Natalię jeszcze raz, po czym znów ustawili się na miejscu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy się zaśmiali. Leon nagle się ocknął i popatrzył na całe grono nieprzytomnym wzrokiem. W końcu również się rozpogodził, co ucieszyło Ludmiłę. Miała nadzieję, że nie żywi do niej urazy, choć przecież powinien.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mamy dla was dobrą wiadomość!</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozległy się wesołe szepty. <i>Co to może być? Ale niespodzianka! Kto by się spodziewał? Ale o co chodzi? </i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Jedziecie do Barcelony! Wszyscy!</div>
<div style="text-align: justify;">
Nastała cisza. Nauczyciele oczekiwali, że uczniowie wybuchną czymś w rodzaju euforii, a tutaj nic. W końcu jakiś cichutki głos, zapytał:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do Barcelony? Że do Hiszpanii? Do Europy?</div>
<div style="text-align: justify;">
- O kurrrczaki!</div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy wszyscy zaczęli się śmiać, cieszyć, jak nigdy. Bo to była świetna informacja. Dla każdego, uwierzcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Widzę tylko wybrane dobre wspomnienia.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> O Boże, co za debil. Siedzi sobie tak, jakby nigdy nic się nie stało. Co za... Jezu... Zaraz mnie szlag trafi. Dlaczego nic nie robi? A co ma właściwie zrobić? Violka, uspokój się!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>W sumie nie wiedziała, dlaczego te myśli wciąż krążyły po jej głowie. Po prostu ten cały Fernandez bardzo ją denerwował, chciała go zabić, zakopać gdzieś w ciemnym lesie, czy coś... To byłoby najlepsze rozwiązanie, ale pewnie policja by ją zgarnęła, a ona nie chciała siedzieć. Postanowiła, że nie będzie zwracała na niego uwagi, ale to okazało się bardzo trudną sztuką. Nawet nie zdążył się odezwać i już była wściekła. Samo jego bycie było dla Violetty udręką. Nie mogła wytrzymać z tą żałosną podróbką mężczyzny. I teraz cieszył się jak głupi, że jedzie do Barcelony. Jego rodzinnego miasta. Będzie musiała stąpać po tej samej drodze, co on. Fuj! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak tam, śliczna? To jedziemy do Europy? </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>O słodki Jezu!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Po pierwsze nie pytaj mnie, co u mnie. Po drugie nie jestem śliczna. Znaczy nie dla ciebie, dobra? Po trzecie, jadę sama do Europy. Jedziemy razem, ale nie że razem, razem, czaisz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Och, nie. Wytłumacz mi to, skarbeńku mój najdroższy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>No zabiję. Zabiję jak nic.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Ej, ty! A byłeś kiedyś pobity w Hiszpanii?</div>
<div style="text-align: justify;">
- To moje rodzinne miasto, ale nie... Dlaczego pytasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo niedługo już będziesz, kochaniutki.</div>
<div style="text-align: justify;">
Po tej wypowiedzi odeszła z triumfem. Diego popatrzył na miejsce, gdzie zniknęła. Uśmiechnął się do siebie. Nie wiedział, co robi, ale to mu się podobało najbardziej. Jeszcze wczoraj rozpaczał, co będzie, gdy nie znajdzie tej cholernej miłości. A dzisiaj... kto wie? Może okiełzna tą szaloną Castillo? Trochę ją uspokoi? W sumie, miała nawet dobre predyspozycje, by zostać jego dziewczyną. Nie była jakaś bardzo zgrabna, ale ten charakter i nowy styl. To wszystko go zaintrygowało, więc zaczął za nią latać jak pajac. Była tym zirytowana, ale o to właśnie chodzi. Najpierw ma go dość, a potem BUM! Miłość. Chyba o to chodzi? </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak czy może nie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mogę zapamiętać, by o Tobie zapomnieć.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Cieszyła się, że dzisiejszego dnia słońce świeciło naprawdę mocno. Humor nawet jej dopisywał. Może po za tym, że Broduey wciąż nie odpuszczał. Z jednej strony to było miłe, bo wciąż się starał, a z drugiej stawał się natrętem. Wychodziła z tego dziwna mieszanka, która wcale się pannie Torres nie podobała. I jeszcze ta wycieczka do Barcelony... Cały tydzień z nim pod jednym hotelowym dachem.<br />
Właśnie dlatego, szła teraz w stronę parku z magnetofonem w ręce. Chciała się odprężyć i przekazać ludziom trochę więcej rozrywki. Może będzie fajnie.<br />
Zatrzymała się przy jednej z ławek, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i wcisnęła przycisk <i>play. </i>Weszła na <i>podest </i>i zaczęła śpiewać.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Spędzam czas,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Spędzam czas, myśląc o Tobie,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mam powodu, żadnego powodu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Jakiś chłopak z gitarą przewieszoną na plecach zbliżał się do niej. Camilii wcale się to nie podobało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Twoim uśmiechem i spojrzeniem zahipnotyzuj mnie,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Proszę, proszę.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Brunet wszedł na ławkę i zaczął śpiewać razem z nią. Myślała, że zemdleje. Nie, nie z wrażenia, ale z wściekłości.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I nie mogę znieść tej ciszy</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chcę Cię zobaczyć, ale nie mogę Cię znaleźć</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Gdzie jesteś, kochanie?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Zaczął się do niej przybliżać, więc posuwała się w lewą stronę. Nie wyczuła krawędzi ławki i... TRACH! Nawet nie zauważyła, jak spadła. Czuła jedynie ból w kolanie. Miała nadzieję, że to nic poważnego. Wszystko przez tego pajaca, który nie miał, co robić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, wszystko w porządku? </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak podniósł ją na ręce. Zaczęła kręcić głową, by ją zostawił, ale on był nieugięty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idziemy do mnie. Muszę opatrzyć ci ta ranę. Jestem winien.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby miała siłę krzyknąć, na pewno wyzwałaby go od idiotów i kretynów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Teraz jesteś częścią mnie... jesteś częścią mnie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Więc gdziekolwiek pójdziesz, będę Cię gonić, gonić!</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Dzisiaj nie ubrała się w <i>wystrzałowe</i> ciuchy. To było określenie Natalii, więc szybko się do niego dostosowała. Było nawet śmieszne, miała do siebie dystans, więc bardzo często się śmiała ze swoich zachowań. Wiedziała, że wydarzenia ostatnich miesięcy przyniosły jej wiele nowych doświadczeń. </div>
<div style="text-align: justify;">
Może dlatego tego dnia chciała wtopić się w tłum. Naprawdę, chciała ukryć się przed wszystkimi. No, może nie przed Federico. Gdy ją zobaczył, zagwizdał i powiedział: <i>la più bella. </i>Na jej gust, bardzo ładnie. Bardzo, bardzo. Tym bardziej, że to znaczyło <i>najpiękniejsza. </i>Co, jak co, ale chłopak ma dobry gust.</div>
<div style="text-align: justify;">
A dlaczego potrzebowała wtopić się w tłum? Chciała być niezauważona. Przynajmniej dzisiaj, miała dość głosów. Nawet ucieszyła się, że i Diego, i Natalia, gdzieś wybyli. Trochę bała się o swojego przyjaciela. Knuł coś złego i wcale jej się to nie podobało. Ale postanowiła się tym nie martwić. Tego dnia chciała śpiewać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Powoli skradła się do sali muzycznej. Chwyciła jedną ręką gitarę tak, by nie zrobić hałasu. Nie chciała, by wpadł tutaj Beto. Swoją drogą, był mistrzem drugiego planu. Usiadła na wysokim krzesełku i zaczęła wygrywać jakieś przypadkowe akordy. Przyjrzała się statywie z nutami. Przeszukała niektóre i znalazła coś, co ją zaintrygowało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<i>Ma dove va a finire il cielo</i><br />
<i>magari dove dormi tu</i><br />
<i>e respirare sul tuo seno... amo ... amo...</i><br />
<i>sbadiglia piano una finestra</i><br />
<i>tra le persiane un po´ di blu</i><br />
<i>mi sveglio e già mi batti in testa.... amo ...io amo</i><br />
<i><br /></i>
<i>Tu solamente tu</i><br />
<i>noi fra queste mura</i><br />
<i>non sarai più sola</i><br />
<i></i><br />
<i>... amo... io amo...</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nawet nie wiedziała, że ktoś się jej przysłuchuje i uśmiecha się jak dziecko, gdy dostanie swoją wymarzoną zabawkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale kiedy tylko na mnie spojrzysz</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>to jedynym wspomnieniem są nasze pocałunki w świetle księżyca.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Hej, ty! </div>
<div style="text-align: justify;">
Andres nawoływał Broduey'a już od kilku minut, ale on dalej biegł. Doskonale wiedział, po co to robi, do kogo tak się spieszy. Ale jej nie znajdzie, dzwoniła do niego. Jest wściekła, ale zarazem ukryta w miejscu, którego nawet Calixto nie zna. A już tym bardziej nasz szanowny Brazylijczyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego chcesz, Andres? Spieszę się... - wysapał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja już wiem doskonale do kogo ty się tak bardzo spieszysz. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Aha, do kogo niby?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do mojej przyjaciółki.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nieee, skąd taki pomysł?</div>
<div style="text-align: justify;">
Andres popatrzył na niego jak na wariata. Udało się, bo Broduey przestał udawać, że kłamie. Zastanawiał się, dlaczego tak bardzo mu zależy. Doskonale wiedział, że wszystko jest skończone. Tym bardziej, że Camila zazwyczaj wie, co robi. Nie daje się zwykłemu chłopakowi, który chce jej miłości... Znów. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Słuchaj, po co to robisz? - zapytał Calixto. </div>
<div style="text-align: justify;">
Broduey popatrzył na niego i wyszeptał:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo chciałbym, żeby znów była moja.</div>
<div style="text-align: justify;">
Andres miał wtedy ochotę wybuchnąć śmiechem. Co on sobie wyobrażał? Że przyjdzie i naprawi to, co się stało i będzie ją miał na wyłączność? To tak nie działa. Już raz zmarnował szansę, jeśli zmarnuje drugą? Wtedy Camila się nie pozbiera i to Andres będzie musiał ją przekonać do tego, że jeszcze warto żyć. Jego powinnością jest chronienie jej. Co się stanie, gdy Broduey wkroczy na drogę zakazaną i znów ją uwiedzie? Nie, to nie wchodzi w rachubę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie staraj się. To nie wyjdzie ani tobie, ani jej na dobre.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeszcze zobaczymy!</div>
<div style="text-align: justify;">
I tyle usłyszał z ust tego chłopaka. Chciał, by się poddał, ale nie wyszło. Co teraz będzie? Co on zrobi? Przecież musi mu udowodnić, że to się nie uda. Na pewno.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Boże, Camila mnie zabije.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Okropne to na górze, serialnie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Następny beznadziejny rozdział we wtorek (21 stycznia).</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>No... To też tyle. Pa. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X. </i></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-76077155542870084502014-01-11T09:33:00.003+01:002014-01-11T09:33:31.857+01:00Temporada 2 Capitulo 3: ,,Novedad"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-dQH1cF0VGPw/UtBi-NKPsPI/AAAAAAAACBs/kXIFsxbqUvw/s1600/Capitulo+3.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-dQH1cF0VGPw/UtBi-NKPsPI/AAAAAAAACBs/kXIFsxbqUvw/s1600/Capitulo+3.gif" height="135" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
- O Boże.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na początku nie mogła w to uwierzyć, no bo jak? Mówi jej, że ją po prostu kocha i przeżyje z nią każdy dzień aż do śmierci. Co by pomyślała normalna nastolatka, która jest oszałamiająco piękna, popularna i bogata. <i>Aha, co za pajac. </i>To chyba to. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po głębszym zastanowieniu postanowiła, że będzie się cieszyć. W sumie i tak nie umiałaby już dłużej tego ukrywać. Tam w środku serce chciało wyjść z piersi, a w brzuchu latały motyle te najbardziej kolorowe, których już nikt nie będzie potrafił zastąpić. <i>Kurde, ale kicha. Jakiś chłoptaś, którego romantyczność chyba nie zna granic, mnie zainteresował. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle poczuła coś, co kazało jej ze śmiechem mocno go przytulić. Upadli razem na miękki koc, cały czas się uśmiechając. Nie mogła sobie wyobrazić lepszego wieczoru. Nawet perspektywa zobaczenia ponownie przystojnego lekarza z serialu nie była już taka zachęcająca. Teraz ciekawiło ją, co będzie dalej, co on jeszcze jej powie. Myśli Natalii krążyły tylko obok pytań dotyczących jego. To ją w jakimś stopniu pochłaniało niczym czarna dziura.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale dalej się z nim śmiała. Nie chciała przerywać tej magii. Tym sposobem, była najbliżej niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też to czujesz?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hmmm... Nie potrafię tego nazwać. To coś między nami. Jakaś... więź?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czyli nie zwariowałam. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Kiwnęła głową powoli, jakby obawiając się, że będzie to zła odpowiedź. Popatrzył na nią. To rozpaliło ją. Znów czuła ten ogień. W gardle powstała gula, która nie pozwalała jej na powiedzenie czegokolwiek, nawet na najmniejszy dźwięk. Była marionetką i to on pociągał za sznurki. Nienawidziła tego, ale chciała poznać smak tego, czego nigdy nie pozwalała do siebie dopuścić. Poczuła, jak jeden kosmyk włosów spada na czoło, a potem na nos. Już chciała podnieść rękę, ale uprzedził ją on. Delikatnym ruchem odgarnął niesforny loczek za ucho, powodując, że znów się zarumieniła. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Ileż można się tak czerwienić?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz ja będę załatwiać takie drobne sprawy - wyszeptał. - To mnie uszczęśliwia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Będę Cię traktować dobrze na każdy sposób.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Kolejny raz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Znów był w tym samym parku, na tej samej ławce, znów myślał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Głowa mu pękała, miał ochotę, by spadł deszcz i ochłodził go od wewnątrz. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do czego ja dążę? </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Krótka odpowiedź, jak zwykle.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Do miłości.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego muszę być taki głupi? Mógłbym zająć się czymś innym. W sumie dobrze wychodzi mi granie na pianinie, ale muszę się trochę podszkolić. To zajmie mi trochę czasu i będę mógł skupić się na czymś innym. A potem skończę i... i znów będę myśleć o tym, co zawsze. To niesprawiedliwe. Dlaczego to ja jestem tym najgorszym i muszę zastanawiać się nad sensem wszystkiego. To odnajdź, tamto odnajdź. A idźcie wszyscy w cholerę!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co tam seplenisz pod nosem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>O! I jeszcze Ona. Życie jest piękne. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Podniósł na nią wzrok, by wypowiedzieć jej prosto w twarz jakąś ciętą ripostę, ale nagle zamarł.</div>
<div style="text-align: justify;">
To była Violetta Castillo? No chyba nie. Miała na sobie skórzaną kurtkę prawie identyczną jak jego, tylko, że damską. Na nogi założyła ciemne jeansy idealnie komponujące się z białą bokserką. Miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Gdzie te różowe spódniczki? Nawet swoje ukochane koturny zastąpiła zwykłymi trampkami z ćwiekami z każdej strony. Nagle zaczęło go interesować to, jak się zmieniła. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty masz na sobie, dziewczynko? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawda, że świetne? - odpowiedziała podekscytowana, jakby nie słysząc kpiny w jego głosie. - Te sukieneczki są na maksa przereklamowane. Teraz wyglądam naprawdę fajnie. Chyba nawet trochę groźniej i to super. Niech wiedzą, kogo mają się bać w tej szkole. Ach, zapomniałabym - przybrała chytry uśmieszek. - Jesteś śmieszny. Jak każdy chłopak, zastanawiasz się nad sensem życia i tak dalej... Jakie to denerwujące. Dobra, nie chcę mi się z tobą gadać. Pa.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nawet nie zdążył otworzyć ust, gdy odeszła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Co z nią jest nie tak?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Doprowadzę do Ciebie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Miłość, której szukasz i więcej.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Nie wiedziałam Marco, że ty... że tak....</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mogła uformować sensownego zdania. Widziała, jak płacze i nie potrafiła wydać żadnego słówka, nawet najmniejszego dźwięku. Czuła, że powinna powiedzieć mu coś bardzo ważnego, co by go uspokoiło. Wtedy przypomniało mu się, jaki był na początku. Nie zwracał uwagi na płaczące dziecko w parku, czasem oglądał się za innymi dziewczynami, gdy był u jej boku i niekiedy wypowiadał słowa <i>kocham cię. </i>Teraz zdawał się być zupełnie inny. Nauczyła go wrażliwości?</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Podniósł głowę i zobaczyła jego zapłakane oczy. Natychmiast uklękła przy nim i zaczęła je wycierać chusteczką.<br />
- To nigdy na ciebie nie działało - wyszeptał nagle.<br />
Zdziwiła się.<br />
- Ale co?<br />
Wyprostował nogi i popatrzył na nią tak, jakby to, co mówił było bardzo proste.<br />
- To, co robiłem. Ty po prostu chciałaś spróbować...<br />
Popatrzyła w jego oczy. Wtedy poznał jej wszystkie sekrety, wiedział o niej to, czego nigdy nikomu nie powiedziała. A najgorsze było to, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Dlaczego to robił?<br />
- ...miłości. Potrzebowałam jej.<br />
Znów ta cisza, która kaleczyła jej uszy. Chyba on również nie potrafił jej wytrzymać, więc zapytał:<br />
- Czyli byłem tylko zabawką?<br />
- Nie - odpowiedziała pewnie z taką mocą, że mogła roznieść wszystko wokoło. - Nigdy nie zrobiłabym tego komuś innemu. A już na pewno nie tobie.<br />
- Dlaczego?<br />
- Czułam, że byś tego nie zniósł. <br />
Jeszcze raz dotknęła chusteczką jego rozpalonego policzka i otarła łzę, która płynęła wolno. Wbrew pozorom, nigdy nie mogła sobie wyobrazić Marco płaczącego.<br />
- Teraz kocham cię jeszcze bardziej - wyszeptał.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Tylko nas dwoje zamknięci w Twoim objęciu.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Camila nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Broduey znów się tak uwziął. Jeszcze kilka miesięcy temu nie obchodziło go, co robi. Teraz zaczął się interesować. Nie chciała go ranić, bo wciąż go kochała, ale w inny sposób. Po prostu jak przyjaciela, który jest przy niej. A przecież Brazylijczyk od momentu zerwania rzadko z nią rozmawiał. Ona jednak czuła, że chciał tego, ale duma mu na to nie pozwalała. Rozumiała go, bo ona również miała swoją godność.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj, Cami, Cami - westchnął idący z nią Andres. - On wciąż cię kocha, to proste.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dla mnie niezbyt, pomyśl sobie - założyła ręce na pierś. - Powoli zaczyna mnie to denerwować. Wszyscy się mnie czepiają, a ja naprawdę nie mam czasu na kłótnie. Boję się, że kiedyś wybuchnę. Znasz mnie, więc wiesz, że wtedy wcale nie jest tak fajnie. Zresztą nie chcę już miłości. Broduey mi wystarczył, a muszę przyznać, że mam po tym związku niemiłe doświadczenia. Teraz pasuję. Albo ta miłość przyjdzie, albo nie przyjdzie. Myślę, że teraz jest fajnie, super.</div>
<div style="text-align: justify;">
Andres popatrzył na Camilę, jak na wariatkę i powiedział:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś głupia.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Aha. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie obrażaj się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Lubię to robić, więc to robię. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił głową z politowaniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sam nie umiał zrozumieć postawy Brodueya. Chce wszystko naprawić, ale to wcale nie jest takie łatwe. Camila nie potrafi wybaczać ot tak. Ta dziewczyna jest bardzo ostrożna, jeżeli chodzi o ludzi. Andres również musiał czekać na zaakceptowanie ich przyjaźni. Dopiero później otworzyła mu drzwi i zobaczył świat, który był pełen pułapek, niepowodzeń, strachu... Czuł, że jego obowiązkiem jest jej pomóc. I chyba tak było, bo potrafił jej powiedzieć prawdę prosto w oczy, a ona nigdy się nie obrażała. No chyba, że teraz. Nawet ona ma efekty uboczne. </div>
<div style="text-align: justify;">
- I jak myślisz, podda się? - zapytał ją. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Musi. Innego wyjścia nie ma. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nigdy nie będziesz czuć się samotnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<i> Ktoś śmiał się tuż obok niej. Na niebie pojawiły się białe chmury, zwiastujące piękny dzień. Była na plaży jako jedyna, ale widziała kogoś w oddali. Czuła, że ktoś się nią opiekuje, że ją widzi. Czy była to osoba z naprzeciwka? Nie bała się, zaczęła biec. Bardzo jej się spieszyło. Wiedziała, że zaraz stanie się coś niesamowitego. I wtedy dobiegli do siebie. </i><br />
<i> Poczuła jego oddech na swojej szyi. Był ciepły, od niego biło to ciepło. Była ciekawa, co nim kieruje. Przybył tutaj, do niej, by z nią być... Po co? Bała się, że wybrał bardzo źle. Nigdy na niego nie zasługiwała. </i><br />
<i> Spojrzała w czekoladowe oczy. Były ciepłe. Przez ten cały czas pozostawały w takim stanie, jak na początku. Źrenice, które lokalizowały każdy jej ruch, każdy oddech. Nie mogła oderwać od niego swojego wzroku. Może dlatego, że nie zawsze mogła na niego patrzeć bez poczucia winy. Nie mówili nic. Cisza dzwoniła w ich uszach, ale jednocześnie była ukojeniem. Już i tak wymienili dużo zbędnych słów, które umiały tylko ranić. Teraz jest inaczej. Upajają się swoimi spojrzeniami, są szczęśliwi.</i><br />
<i> Wtem mocniej zaświeciło słońce. Byli jak swoje lustrzane odbicia, oboje równocześnie popatrzyli w niebo. To było to, co czuli. Niebo było ich, to oni nim władali.Byli zwycięzcami. Po tylu trudach, pułapkach udało im się. W końcu znów popatrzyła na niego. </i><br />
<i> - Jest mi ciepło - wyszeptała.</i><br />
<i> - Mi też.</i><br />
<i> Przytulił ją. Zamknęła oczy. To było niebo. Widziała słońce i to ciepło, które wciąż nie ustawało. Znała wszystkie jego sekrety, to marzenie. Płonęła. Tak, płonęła żywym ogniem, rozpalała się z każdą sekundą uścisku. Szum fal dekorował to wszystko, co się działo.</i><br />
<i> Wtedy poczuła smak jego ust. </i><br />
<i> Federico i Ludmiła. Ludmiła i Federico. Byli jednością. Zaznali swojej miłości.Potrafili powiedzieć, że było warto, pomimo że zaznali tyle bólu. To była ich nagroda. Efekt końcowy, który powinien oszałamiać wszystkich wokół. Nic nie dawało im takiej radości jak swój dotyk.</i><br />
<i> I wtem oderwali się od siebie. Niebo wciąż było takie same, jego oczy jeszcze płonęły, jej serce nadal dawało mu ciepło.</i><br />
<i> Zapanowała jasność.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><a href="http://ulub.pl/paH2GdRjod/martina-stoessel-te-creo-tiago-maioli-remix-special-for-lorena-arndt-download-in-description" target="_blank">Remix Te creo</a> - a sobie normalnie przy tym Xenia pisała rozdział.</i><br />
<i>Dobra, wiem. Beznadziejny. Sen Ludmi i Fede jest podobny do tego z 10 rozdziału (<a href="http://ludmila-i-federico-forever.blogspot.com/2013/12/temporada-1-capitulo-10-sonar.html" target="_blank">KLIK</a>). A no racja. Jest praktycznie identyczny. Tylko coś się zmienia. Mianowicie ciemność ------> jasność. Boże, jak ja to wymyśliłam. Chyba po nocy nie spałam. No nie. xd</i><br />
<i>I teraz smutne wiadomości. ;c</i><br />
<i>Kurde, wchodzę sobie na <a href="http://yo-soy--asi.blogspot.com/" target="_blank">tego</a> bloga i <a href="http://vilu-diary.blogspot.com/" target="_blank">tego</a> bloga. No i się przestraszyłam. Sami zobaczcie. Kurde. No i LuLu usunęła. Wiem, że nie miała czasu, więc potrafię zrozumieć. Ale szkoda. ;c Bardzo wielka, bo to były naprawdę, naprawdę genialne blogi. Ech...</i><br />
<i>Dzisiaj mam choinkę w szkole, nie chcę mi się iść. Pozdro.</i><br />
<i>149 ,,taków", ale z Was słodziaki normalnie. I jeszcze 55 obserwatorów, jeszcze większe słodziaki, no i prawie 16 tysięcy wyświetleń. Słodziaki cud, miód, malina. A na ,,Jak uciec..." 100 tysięcy wyświetleń i nawet rośnie liczba ,,taków"! Tylko po jednej miniaturce. Coś pięknego, dziękuję. </i><br />
<i>No i ten... To chyba tyle. XD</i><br />
<i>Następny rozdział za tydzień o tajemniczym tytule ,,Canto". Ło Jezu, ale będzie. </i><br />
<i>TE CREO, TE CREO, TE CREO, TE CREO!</i><br />
<i>Dobry ten remix. :)</i><br />
<i>X.</i><br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-71454408995968464162014-01-04T12:24:00.000+01:002014-01-04T12:24:46.629+01:00Temporada 2 Capitulo 2: ,,Conexión"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-V0rf7aVKGII/UsSeyc-cecI/AAAAAAAACA4/3rxyoQ5ooxM/s1600/Capitulo+2.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-V0rf7aVKGII/UsSeyc-cecI/AAAAAAAACA4/3rxyoQ5ooxM/s1600/Capitulo+2.gif" height="235" width="320" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Dedykuję ten rozdział tym, którzy już nie czytają moich wypocin.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chciałam tylko powiedzieć, że bardzo słusznie!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Boże, po co ja robię tą dedykację, jeżeli oni i tak tego nie przeczytają?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
- Kiedy? Jak?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jej usta poruszały się nawet wtedy, gdy nic nie mówiła. Po co zadawała te pytania, choć znała na nie odpowiedź? Wiedziała, że miał dzisiaj przylecieć samolotem. Teraz stał przed nią. Niebo nagle pojaśniało, jakby dając im znać, że to, co robią jest dobre. Tylko na siebie patrzą. Czy to tak wiele?</div>
<div style="text-align: justify;">
Najwidoczniej tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nareszcie - powiedział, jakby nie słyszał jej pytań.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy wtulił się w nią z taką siłą, że ledwie mogła oddychać. Czuła, że to już nie jest ważne. Była z nim, czekała na to tak długo. Wreszcie mogła poczuć, że ją potrzebuje. Nie wiedziała, czy powinna zacząć płakać ze szczęścia czy skakać do góry. Nawet to nie oddałoby emocji, które jej towarzyszyły. Czuła się, jakby doznawała różnych typów szczęścia. Każdy był na swój sposób inny i wspaniały. Tak naprawdę, tylko jego zapach mącił jej w głowie. To było powodem tych omamów. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak długo czekałam - wyszeptała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A przecież minęły tylko dwa miesiące.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle zaczął się śmiać. Śmiał się tak głośno, że ludzie, którzy ich omijali patrzyli na nich z zaciekawieniem, ale również tak, jakby byli jacyś niezrównoważeni. <i>Dwójka wariatów </i>- myśleli. I możliwe, że tak było. Jednak wszyscy musieli przyznać, że bardzo łatwo jest oszaleć z miłości.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego się śmiejesz? - Ludmiła zmarszczyła brwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odpowiedział jej krótko i bardzo szybko, od razu się uspokajając:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bo chyba nie umiemy bez siebie żyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na początku zaczęła się zastanawiać, ale potem również wybuchnęła śmiechem. To było takie oczywiste, od samego początku. Po prostu byli sobie przeznaczeni i nikt nie powinien toczyć sporów o słuszność tego stwierdzenia. Gdzieś tam w niebie istnieje księga, w której Bóg zapisuje ich dzieje. Aniołowie dziwią się, że potrafią tak długo walczyć o swoją miłość. A oni w tym czasie trwają w swoich ramionach, jakby świat miał przestać istnieć, jakby wszyscy wokół zaczęliby z nich szydzić. </div>
<div style="text-align: justify;">
I tak bez końca. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mimo tylu pomyłek</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I tak będę z Tobą.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedział, co go bardziej zdziwiło i zabolało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jego powrót, czy to, że właśnie chował ją w swoich ramionach. <i>Tak, jak kiedyś ja ją, mój cały świat. </i>Była wszystkim dla jego duszy i serca. Nie umiał bez niej istnieć. Przynajmniej, gdy przyszło lato, nie widział ją tak często. Wiedział od Naty, że unikała ludzi, czekała na niego. </div>
<div style="text-align: justify;">
Federico.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie, nie Leon. Nie on. Nie tym razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Serce biło szybciej, gdy przypominał sobie jej słodki zapach i głos... Tak, ten potężny głos, który potrafił wznieść do nieba. Teraz kaleczył jego duszę. Leon Verdas nie był już tym chłopakiem od <i>Voy por ti. </i>Był bardziej dojrzalszy, rozumiał więcej. Teraz potrafił wylać swoje łzy i nie martwić się, że ktoś może go przyłapać. Czuł, że to jego powinność. Był tylko człowiekiem. Kochał, cierpiał. Czy to nie są pojęcia analogiczne? Na swój sposób podobne do siebie. Według niego, nie ma pomiędzy nimi różnicy. I to go najbardziej denerwowało. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie poznał nieskazitelnej miłości. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedział, jak ona wygląda, jak się objawia, co robić, by wreszcie nadeszła. Nie wiedział nic. </div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz patrzył na nich.</div>
<div style="text-align: justify;">
I sam nie rozumiał, dlaczego się uśmiechnął. Przecież to bolało, powinien zaciskać dłonie, cierpieć. A on natomiast czuł ich szczęście. Wierzył, że to, co się stało było słuszne, bo oni mogą się radować sobą. Przecież to miało wyglądać zupełnie inaczej. Leon uniósł się gdzieś wysoko do nieba tak samo, jak oni. </div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo chciał doznać tego, co Federico i Ludmiła. W głębi duszy bardzo im zazdrościł. Miał nadzieję, że w końcu Bóg się nad nim zlituje i da to, o czym marzył. Verdas pragnął miłości nie dlatego, że jest to w modzie. Po prostu chciał czuć bliskość tej drugiej osoby. Był wtedy dowartościowany, mógł marzyć. Oddawał miłość z podwójną siłą i każdego dnia kochał coraz bardziej. Dla normalnego człowieka wydawałoby się to dziwne, ale nie dla niego. Leon był kimś innym, rodzice mówili, że niemal niezwykłym dzieckiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzył na nich jeszcze raz i uśmiechnął się naprawdę szeroko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wtedy odszedł z uniesioną głową jako zwycięzca, bo wygrał. To było pewne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie poznam prawdy, gdy nie spróbuję. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
Nie mogła dłużej ukrywać przed nim prawdy. Czuła się zobowiązana do wymówienia tych wszystkich słów, które codziennie ją dręczyły, przypominały o przyszłości. I to cholerne podobieństwo między nimi. Mogłaby przysiąc, że są tacy sami. Przez to cierpiała jeszcze bardziej. Przypominała sobie o bólu, który przeżyła dwa lata temu. To było jak cios mieczem prosto w serce. Nieunikniony krzyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
Francesca patrzyła na twarz Marco z zaciekawieniem i smutkiem. Czuła, że to ten moment, by przekazać mu swój sekret. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co się stało? </div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się. Już zauważył, że coś jest nie tak. Jest wspaniały, byłą tego pewna. Tylko na jak długo?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu muszę ci coś powiedzieć, a nie wiem, jak zacząć - odpowiedziała spokojnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzył na nią. Widziała, jak wstrzymuję oddech, jakby przygotowując się na coś strasznego. Rzeczywiście, to nie miało być nic dobrego, ale chyba nie aż tak by nim wstrząsnąć. Na Boga, to był Marco Tavelli, czyli chłopak, którego siła opiera się na odwadze. Teraz miał spanikować? Niemożliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Marco... - zaczęła powoli. - Kiedyś był ktoś taki jak ty. Kochałam go tak mocno, obiecał mi bardzo dużo rzeczy. Mówił, że mnie nie opuści, bo jestem księżniczką, a ich się nie zostawia. I był długi czas. A potem nagle zniknął. Rozkochał mnie na zabój, gdy go nie było prawie nie mogłam oddychać. Nie wrócił. Po prostu odszedł. </div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzyła w jego brązowe oczy i wyszeptała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeżeli nie jesteś pewny swoich uczuć do mnie, odejdź teraz, gdy ten płomień jeszcze się nie rozpalił. Jeszcze mogę bez ciebie oddychać, proszę. Nie zrób mi takiej krzywdy jak on. Chcę, żebyś był, ale to zależy od ciebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sam nie wiedział, dlaczego po jego twarzy spłynęły łzy. Nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa i bał się, że Fran weźmie to za odpowiedź, która potwierdzi jej przekonania. A tak nie było, nie było...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nigdy tak nie mów, kochanie... Nigdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Osunął się na ziemię. Patrzyła na niego i wszystko rozumiała. Już wiedziała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kochasz mnie - wypowiedziała te słowa z lekkim zdziwieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - potwierdził. - Gdyby tak nie było, nie walczyłbym tak długo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przecież wyciągasz mnie z mroku.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nie biegłaby tak długo, gdyby nie to, że gonił ją cały dzisiejszy dzień. Camila była bardzo zdenerwowana. Jeszcze nigdy nie czuła, że coś jest nie tak. O co mu chodziło? Nie ma już o co walczyć. To wszystko przeminęło z wiatrem. Nie chce tego zrozumieć? Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cami, stój!</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy usłyszała ten głos, chciała pobiec jeszcze szybciej, ale postanowiła, że się zatrzyma. O co mu jeszcze chodziło? Musiał odpowiedzieć na to pytanie. Nie rozumiała jego posunięć. On wciąż się nie poddawał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czego chcesz? Ta więź między nami dawno się zerwała. Obiecaliśmy sobie, że nigdy...</div>
<div style="text-align: justify;">
- ...już do siebie nie powrócimy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Broduey był bardzo pewny swoich słów i tego obawiała się najbardziej. Miał być na zawsze, ale po drodze wyrwał się gdzieś. Wtedy postanowili, że muszą zakończyć ten związek i pozostać przyjaciółmi. To był banał, wszyscy tak robią. Oni jednak byli pewni, że nie ma już czego naprawiać. Teraz Brazylijczyk chciał się nawrócić? Nie, nie chciała do tego dopuścić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie - przytaknęła. - Nie ma już nas, więc koniec tematu. Żegnam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Złapał ją za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę przestać o tobie myśleć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach. Czuła jego zmęczenie. Przed jej oczami pojawił się obraz zmęczonej twarzy Broduey'a. Była winna, musiała mu pomóc. Jednocześnie bała się, że ta miłość znów może się odrodzić. Nie, to było niemożliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słuchaj, nie chcę żebyś cierpiał, ale postanowiliśmy o tym razem. Ty przecież też mówiłeś, że to nie może się udać. Nie mogę teraz znów otworzyć swoje ramiona dla ciebie. Przykro mi. </div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzyła na niego jeszcze raz. W końcu pocałowała w policzek i odeszła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czuł, że stracił wszystko. Popełnił największy błąd swojego życia uwalniając ją z objęć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bez twych rąk nie ma mnie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie ty mnie człowieku prowadzisz? Nie rozumiem cię. Jak mogłeś wyciągnąć mnie z domu, gdy właśnie oglądałam swój ulubiony serial. Nie masz pojęcia, jaka jestem teraz wściekła. Mógłbyś przynajmniej mi dać znać, że szykujesz dla mnie jakiś super piknik, czy gdzie ty mnie zabierasz...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skąd wiesz, że będzie piknik? - zawołał urażony Maxi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamknij się! Jeszcze nie skończyłam - ciągnęła dalej Natalia. - Chciałam jeszcze przywitać się jak człowiek z Federico. No, kto jak kto, ale to mój przyjaciel w końcu. A ty mnie porywasz. Co ty sobie wyobrażasz, że co niby? Kim ty jesteś w ogóle?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No... twoim chłopakiem - zawahał się Maxi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ach tak... No sorry.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna widocznie się zmieszała i przestała mówić. Ponte zakrył jej oczy chustką, więc nic nie widziała, co wcale jej się nie podobało. Powiedział, że to będzie niespodzianka, więc dała się skusić. Był wieczór. Jak zwykle, w Buenos Aires wciąż było ciepło. Czasem przeklinała swoją ciekawość. Musiała być poinformowana. Innego wyjścia nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na niebie są już gwiazdy? - zapytała.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, ale ja widzę tylko jedną. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Boże, człowieku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wbrew pozorom, zarumieniła się. Nie uszło to uwadze Maxi'emu, który popatrzył na nią z zainteresowaniem. Czasem nie mógł zrozumieć, kim tak naprawdę była. raz potrafiła wydrapać mu oczy, a kiedy indziej mocno go przytulić. Wiedział, że to wciąż ta sama Natalia. Może dlatego teraz prowadził ją w to tajemnicze miejsce.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy już dotarli odwiązał jej oczy. Dziewczyna otworzyła usta w zdumieniu. Zaczęła lokalizować wszystko. Było pięknie. Rzeczywiście, ciemne niebo przyozdabiały jasne gwiazdy. Było ich tysiące. Znajdowali się na jakiejś łące. Trawa była dość niska. Maxi zaczął rozkładać koc. Usiedli oboje, a on popatrzył na nią tak, jak jeszcze nigdy. Dlatego Naty spuściła głowę dość zakłopotana. On wtedy złapał ją za rękę i powiedział:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię i nie przestanę do końca swojego życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i>Och, jejciu, jak cukierkowo. No masakra normalnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Co to za dedykacja? hahah nie mogę z niej. Jest śmieszna. :)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Skomentuję każdą perspektywę dobrze? Teraz postaram się tak robić pod każdym rozdziałem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li><i>Fedemiła no wiadomo. :) Się kochają, szczeniaki. Niech im będzie dobrze ze sobą, są tacy super. </i></li>
<li><i>No i Leoś. Dlaczego wygrał? A no dlatego, że po prostu zrozumiał, że dał komuś szczęście. Tym kimś była Ludmiła. Dając jej wolność, dał jej prawdziwą miłość. </i></li>
<li><i>Fran i Marco. Chłopak dzięki niej poznaje swoją wewnętrzną wrażliwość. Dziewczyna wyznaje swój sekret, który ukrywała przed nim. </i></li>
<li><i>Cami i Broduey... Hmmm... Tak właściwie to tutaj nie ma co tłumaczyć. Po prostu się zagubili, rozstali, a teraz kochaś chce jej jeszcze... No cóż.</i></li>
<li><i>I Naxi hahaha. Kurde, Maxi romantyk, a Naty normalnie siłacz. Jezu, kto tu nosi spodnie? </i></li>
</ul>
<i>Następny rozdział za tydzień, bo zaczyna się szkoła. ;3 I muszę kuć. XD</i><br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Ale tak ogólnie chciałam podziękować za piękne komentarze i przywitać tych, którzy zawitali w moje skromne progi.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jolu, Agnieszko, Amando, Natalio (piękne imię swoją drogą. Natalie górą!) i Eddie. Witam na pokładzie! :)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>P.S.: Aciu, racja. Komentarz bez krów, to nie komentarz. Pozdrów Leonka, mam nadzieję, że wszystkie krówki są już wydojone. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-82165070347709998822014-01-02T00:00:00.000+01:002014-01-02T00:06:39.377+01:00Temporada 2 Capitulo 1: ,,Vuelta"<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-0MDVRacYyJ8/UsQiHPHzpUI/AAAAAAAACAA/__9Nlbs_sQs/s1600/Capitulo+1.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="178" src="http://4.bp.blogspot.com/-0MDVRacYyJ8/UsQiHPHzpUI/AAAAAAAACAA/__9Nlbs_sQs/s1600/Capitulo+1.gif" width="320" /></a></div>
<br />
Sam nie wiedział, w co ma wierzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Było tyle bóstw, tyle doskonałości, a on dalej brnął w coś, co nie ma najmniejszego znaczenia. Gdy nie mógł spać, myślał o tym wszystkim. Chciał być kochany, oczywiście. Nie dawał z siebie wszystkiego. Mógł zrobić wiele, a jednocześnie nie robił nic. Powinniśmy ustalać pragnienia na miarę swoich możliwości. On tego nie zrobił. Może właśnie dlatego nie mógł się skupić na miłości.<br />
Tak, Diego Fernandez wreszcie poczuł, że to uczucie jest mu potrzebne do dalszego funkcjonowania. Ostatnimi czasy nie miał komu powiedzieć, co mu leży na sercu. Ludmiła chodziła jak otumaniona pod wpływem Verdasa, a Naty już sama nie umiała mu pomóc. Pewnie dlatego, że nawet jej nie powiedział, o co chodzi. Czuł wstyd, bo zachowywał się jak zafascynowana nastolatka.<br />
Tylko ta cholerna miłość, której nie miał. To go najbardziej irytowało. Nie posiadał jej, a chciał w tej chwili niczym rozwydrzony bachor oczekujący prezentu na święta. Trudno było mu sobie wyobrazić, jakby wyglądał taki związek. Szanował każdą kobietę, wszystkie były dla niego wyjątkowo piękne. I na którą by się tutaj zdecydować, jeżeli każda z nich ma w sobie coś z anioła, coś niepowtarzalnego.<br />
- Ech.. Zabić by się można było - westchnął głęboko i wstał z ławki.<br />
Delikatna bryza zaczęła go orzeźwiać, dzięki czemu zmęczenie odeszło w niepamięć, oddając miejsce wypoczęciu. Lubił spacerować, bo pozwalało mu to myśleć. Jedynie dzisiaj, nie miał na to znikomej ochoty. Jednak trzeba było wybrać się już do Studia. Przynajmniej tam rzuci się w wir obowiązków.<br />
Kochał śpiewać i tańczyć, jednak zdziwił się, gdy dostał się do castingu na reality show. Nigdy nie dzielił się swoim talentem z innymi. Mama wiecznie zapracowana nie miała czasu słuchać swojego jedynego syna. Ojciec zarabiał dla nich fortuny i jednocześnie nienawidził muzyki. Nawet nie było okazji mu powiedzieć, że chce się rozwijać w tym kierunku.<br />
Ale jego jedyną miłością mogła być tylko muzyka. I na tym koniec.<br />
Mogła, ale czy musiała?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<i>Chcę, żebyś zobaczył to wszystko.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<i>Chcę, żebyś zobaczył wszystkie ze świateł.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nie chciała wracać z Europy do słonecznego Buenos Aires, choć był to jej rodzinny dom. Może dlatego, że tutaj nie mogła zrobić kariery. Ameryka Południowa nie mogła być rajem dla nowych gwiazd. You-mix miał jej zapewnić lata świetności, ale on się uparł.<br />
Federico wszedł do jej pokoju w piękny dzień i zaczął pakować walizki Violetty. Na początku go zignorowała tak, jak zawsze. Przecież nie był dla niej nikim ważnym. Ale w końcu zrozumiała, że on naprawdę chcę wyjechać. Zaczęła na niego krzyczeć, że straci wszystko. Wtedy on na to wrzasnął:<br />
- Nie wytrzymam już dłużej! Za bardzo za nią tęsknię, by stać tutaj i nie robić nic! Potrzebuję jej miłości! - uspokoił się. - Nie umiem już funkcjonować.<br />
Nigdy nie doznała współczucia... Najwidoczniej na nią też musiał kiedyś przyjść taki moment. Głównie dlatego mu uległa. Nie potrafiła patrzeć na jego cierpienie. Tak czy siak, nie okazywała mu tego. Wciąż była tą samą Violettą z zimnym sercem i obojętnością wymalowaną na twarzy. Dobrze, że ją miłość nigdy nie dogoni. Jest na to za szybka.<br />
W samolocie było cicho, miała ochotę zasnąć. Denerwowało ją to, że Federico wciąż gapił się na głupie zdjęcie Ferro. Wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać.<br />
- Nie mów, że się zaraz rozryczysz! - dała mu kuksańca w bok.<br />
Popatrzył na nią swoimi czekoladowymi tęczówkami.<br />
- Mam prawo. Całe lato bez niej to udręka.<br />
- Dwa miesiące? Człowieku, my tam mieliśmy zostać rok - tupnęła nogą i założyła ręce na pierś.<br />
Pokręcił głową i odparł:<br />
- Ciebie też to kiedyś spotka.<br />
Pożałował tych słów już wtedy, gdy prychnęła groźnie. Nie miał prawa nawet tak mówić. Była sobą, nie potrzebowała nikogo. Rozpraszałby ją, pokazując jej, jak bardzo mu zależy.<br />
Potem zdała sobie sprawę, że nikomu nie zależy...<br />
Po jej policzku spłynęła jedna, słona łza.<br />
Szybko ją otarła.<br />
- Nie. Nie potrzebuję miłości - wyszeptała.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<i>Powinnaś obrać własną drogę.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Andres, to beznadziejne. Nigdy tego nie zrozumiem.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Camila pocierając skronie, usiadła na ławce. Była zmęczona. Tym, że nie mogła rozwikłać zagadki w bezsenną noc. Dziewczyna już taka była, musiała wiedzieć wszystko. Jednak wciąż nie mogła sobie odpowiedzieć na to dość ważne pytanie. Dlaczego do niej miłość nie chciała przyjść?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie możesz się tak tym przejmować - Andres zamknął oczy i zwrócił twarz do słońca. - Masz mnie, a ja cię ochronię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A kochasz mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- No... nie, ale...</div>
<div style="text-align: justify;">
- To spadaj na drzewo.</div>
<div style="text-align: justify;">
Calixto zaczął się śmiać jak nienormalny. Kochał Wiewiórkę za to, że wciąż go czymś zaskakiwała. Czasem zachowywała się jak dziecko, ale to tylko utwierdzało go w przekonaniu, że musi ją chronić. Na początku myślał, że jest niedojrzała, ale tak na prawdę musi uważać na wszystko, co robi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcę cię chronić, przecież wiesz - uśmiechnął się ciepło.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy wyglądam na taką, która potrzebuje anioła stróża?</div>
<div style="text-align: justify;">
Rzeczywiście. Jej zachowanie było całkiem świadome, ale nie najczęściej dokonywała dobrych wyborów. Camila była osobą dobroduszną o wielkim sercu. Zawsze pomagała innym. Chyba, że czasem ktoś jej podpadł. Wtedy pokazywała pazurki. Może to skłoniło go właśnie, by z nią być i sprawić, że zawsze się uśmiechała. Kochał ją, ale tylko jak siostrę. To im obojgu wystarczało.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jutro zaczynamy nowy rok szkolny. Nie cieszysz się? - zapytał zdziwiony.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle się rozpogodziła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nareszcie! Stęskniłam się za Studiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Musieli oboje przyznać, że tak było. Wakacje mieli właściwie przez cały rok. Szkoła ich nie męczyła, robili to, co kochali. Tworzyli muzykę, by rozpogodzić serca każdego. Miłość była w dźwiękach. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też - westchnął głęboko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Idziemy zobaczyć, co się tam dzieje? - rzuciła Camila.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wesoło przytaknął i wstali. Poszli razem, ramię w ramię. Zawsze razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wiesz, czego potrzebuję.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Dzisiaj przyjeżdżają!</div>
<div style="text-align: justify;">
Natalia była aż za bardzo podekscytowana. Ludmiła udawała, że nic ją to nie obchodzi, ale w głębi duszy skakała z radości, jej serce robiło wesołe salta, a w brzuchu latało tysiące, kolorowych motyli. Czuła się cudownie, prawie wznosiła się w niebo. Nareszcie przyjeżdżał, znowu będzie mogła zobaczyć jego twarz. Nie wiedziała, jak bardzo mógł się zmienić. Violetta również powracała. Ludmiła bała się, że słowa Federica był rzucone na wiatr. Może szatynka go omotała i już zapomniała. A ona wciąż pamiętała, nie mogła wyrzucić z głowy tych wszystkich pięknych wiadomości, zapewnień. Gdyby teraz to nie okazało się prawdą... Nawet nie chciała sobie tego wyobrażać. Ale wierzyła dalej, chciała dopiąć swojego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na jej twarzy wykwitł uśmiech, który przez cały dzień ukrywała pod maską obojętności. Natalia go zauważyła i wykrzyknęła:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam cię! Wiedziałam, że długo nie wytrzymasz!</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła parsknęła śmiechem i rzuciła w przyjaciółkę różową poduszką. Navarro szybko ją złapała i opadła na idealnie zaścielone łóżko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero teraz Ferro zdała sobie sprawę, że Naty jest szczęśliwa i to bardzo. Było widać jak ze śmiechem wykonywała każdą czynność. Uderzyła się otwartą dłonią w czoło i zapytała:</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty? Kochasz go, prawda? Nie zranił cię? </div>
<div style="text-align: justify;">
Hiszpanka pod natłokiem tych wszystkich pytań nagle złapała się za głowę i zaczęła na nie odpowiadać:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem inną osobą, Lu. On mnie zmienia. Jestem spokojniejsza, potrafię więcej zdziałać słowami, nie siłą. Kocham go tak bardzo, że nie umiem powiedzieć jak. Obiecał mi, że nigdy mnie nie zrani. Ufam mu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jej uśmiech był taki szeroki, że nie sposób było na niego nie odpowiedzieć. Wtedy Naty podeszła do Ludmiły, przytuliła ją i wyszeptała jej do ucha:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty będziesz tak samo szczęśliwa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli zechcesz, możesz je mieć do końca życia...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Postanowiła już pożegnać się z Naty. Chciała nabrać świeżego powietrza w płuca i choć przez chwilę pofantazjować o tym, co będzie, gdy wreszcie zastanie w Buenos Aires Federica. Nikt nigdy nie zakazywał jej wyobrażać sobie różne rzeczy. Pozostawała w swoim świecie i kochała to.</div>
<div style="text-align: justify;">
Popatrzyła na jedno drzewo i ławkę tuż przy nim. Przypomniała sobie, jak tańczyła i śpiewała tutaj jedną piosenkę. To wtedy niektórzy zaczęli rozumieć, że się zmienia i nie jest tą samą Ludmiłą Ferro. </div>
<div style="text-align: justify;">
Podeszła bliżej i dotknęła kory wysokiego dęba. Zamknęła oczy i przed nimi przemknął jej piękny obrazek. Upajała się w słońcu, była szczęśliwa. Pora to powtórzyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wzięła do ręki telefon i włączyła podkład piosenki. <i>Te fazer feliz </i>miała piękną melodię i równy sobie tekst. Jej głos uniósł się gdzieś wysoko i pieścił ucho Boga, uspokajał Go. Tańczyła delikatnie, jakby każdy ruch mógł kogoś zabić. </div>
<div style="text-align: justify;">
I wtedy zamknęła oczy. Jak przez mgłę przypomniała sobie spojrzenie bruneta. Ukrywał się za jednym z drzew. Popatrzyła z ciekawością na to drzewo. Najpierw nie mogła go odnaleźć wzrokiem, ale gdy już to zrobiła...</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko stanęło w miejscu. Wszystko było idealne, nieskazitelne. Wszystko było napełnione radością, kolorami. Czuła jego ramiona, jego uśmiech. Tak, to był na pewno on. Tysiące motyli zaczęło fruwać między nimi, jakby próbowały ich połączyć w niewidzialny sposób. Próbowała wytłumaczyć sobie, jak to mogło się stać. Po porostu myślała o nim i wtedy go zobaczyła w tamtym miejscu... To było jak magia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyła do niego. Najpierw szła powoli, potem przyśpieszyła, a później już biegła, jakby ktoś ją gonił. Stanęła tuż przed nim i popatrzyła mu w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zobaczyła miłość, ciepło, radość, szczęście, podekscytowanie. Tyle uczuć skrywały te czekoladowe tęczówki. Nie mogła sobie wyobrazić wyrazu swojej twarzy. Czy patrzyła na niego z takim samym nastawieniem, pasowała do niego idealnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
To chyba już nie było ważne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Byli tylko oni, razem.</div>
<div style="text-align: justify;">
On i ona.</div>
<div style="text-align: justify;">
Federico i Ludmiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Aha, beznadziejnie. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ostatnią scenę totalnie zawaliłam. Naprawdę, to miało wyglądać inaczej.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jak widzicie, już coś kiełkuje u wspaniałych, cudownych bohaterów. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Każdy człowiek ma uczucia, nawet moja Violetta.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ach! Życzenia dla aniołów. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mam nadzieję, że ten rok będzie owocował w najpiękniejsze chwile spędzone w gronie bliskich. Życzę wam tego z całego serduszka. Niech nie złapią Was żadne choroby, nieszczęścia. Po prostu: wszystkiego, co najlepsze w 2014!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A jak spędziliście tego sylwestra? Ja ze znajomymi, zamuła na maxa, nie umieją imprezować, żal.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przepraszam za nagłówek. Potworność.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A ja się odmeldowuję. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-17754244750737401652013-12-29T13:30:00.001+01:002013-12-29T13:30:13.330+01:00Temporada 2 Prólogo: ,,Promesa"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-eCbFjzqU6cQ/UsAVWFLIxmI/AAAAAAAAB-8/UH3r497QkmQ/s1600/tumblr_mtduaap2C91sh3x8lo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-eCbFjzqU6cQ/UsAVWFLIxmI/AAAAAAAAB-8/UH3r497QkmQ/s1600/tumblr_mtduaap2C91sh3x8lo1_500.gif" height="212" width="320" /></a></div>
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i>
<i><span style="font-size: large;">Boję się, że nie wrócisz.</span></i><br />
<i><br /></i>
<i>Od: Ludmiła</i><br />
<i>15/07/2013 22:54</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;">Łamiesz obietnicę, Lu.</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;">Miałaś się już ze mną nie kontaktować.</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Od: Federico</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>18/07/2013 16:42</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;">Za bardzo Cię kocham, przepraszam.</span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Od: Ludmiła</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>19/07/2013 00:46</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;">Śpij, kochanie.</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Od: Federico</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>19/07/2013 00:59</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;">Ale tak jest co dzień.</span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;">Nie mogę spać.</span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Od: Ludmiła</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>19/07/2013 01:36</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: large;"><i>Będę Ci się śnił.</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Od: Federico</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>19/07/2013 01:56</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><i>Obiecujesz?</i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Od: Ludmiła</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>19/07/2013 02:02</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;">Oczywiście, że tak.</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><span style="font-size: large;">Przecież wiesz, że nigdy nie kłamię.</span></i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: large;"><i>Śpij, księżniczko.</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Od: Federico</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>19/07/2013 02:04</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;">Kocham Cię.</span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>Od: Ludmiła</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i>19/07/2013 02:06</i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: large;"><i>Wiem.</i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<span style="font-size: large;"><i><br /></i></span></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Od: Federico</i><br />
<i>19/07/2013 02:30</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czy rzeczywiście mi się śnił, zapytacie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tak, śnił mi się. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I w tym śnie obiecał, że do mnie wróci i wtedy będziemy już na zawsze razem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czy tak było?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Niedługo się dowiecie...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
~,~</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Booooooooooooooooooooooooooże.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żal.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ogólnie to sorry za te listy, jakieś esemesy.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ale wiecie, czekałam już, żeby napisać ten prolog w takiej postaci. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Pomyślicie sobie, że to tylko puste słowa, ale tak szczerze to się trochę pogłówkowałam, bo nie wiedziałam, co oni mają do siebie napisać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>A to pod spodem... ten dopisek, to są takie myśli Ludmiły.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Aha!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I co w Temporadzie 2?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<ul>
<li style="text-align: left;"><i>dużo Leonka i... hmmm. :) </i></li>
<li style="text-align: left;"><i>dużo Cami, jej wątek jest dość skomplikowany,</i></li>
<li style="text-align: left;"><i>sporawo Marcesci, bo Fran zmienia nasze ciacho,</i></li>
<li style="text-align: left;"><i>Diegusia, ponieważ wreszcie odnajdzie coś, ze swojej niekompletnej listy rzeczy do zrobienia,</i></li>
<li style="text-align: left;"><i>Naxi, bo są słodcy i piękni,</i></li>
<li style="text-align: left;"><i>Ah... No i Violetty, która bądź, co bądź, zmieni styl.</i></li>
</ul>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i>Chcę zmienić wygląd bloga, by ukazać kolosalną różnicę między pierwszą a drugą częścią historii. W 1 było ciemno, boleśnie, a w 2 zło przeistacza się w dobro, będzie jasno, przejrzyście.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dobra, koniec!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Już o i tak Wam za dużo powiedziałam.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://ludmila-i-federico-forever.blogspot.com/p/bohaterowie_2.html" target="_blank">KLIK</a> - zajrzyjcie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Aha, dopiski Xenii dłuższe od prologu, pozdro.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>12.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-4559792554471842842013-12-28T00:54:00.000+01:002013-12-28T00:54:03.411+01:00Temporada 1 Epílogo: ,,Cartas"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-4tct-7yBd0c/Ur4SfNiMCHI/AAAAAAAAB60/S90MAfZqhiY/s1600/tumblr_mxpnbaWpuD1rlrkkyo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-4tct-7yBd0c/Ur4SfNiMCHI/AAAAAAAAB60/S90MAfZqhiY/s1600/tumblr_mxpnbaWpuD1rlrkkyo1_500.gif" height="135" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i>
<i>Rzym, dn. 20.05.2013 r.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Najdroższa Ludmiło!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Sam nie wiem, dlaczego do Ciebie piszę. Nienawidzisz mnie, jestem tego pewny. Czuję Twoje cierpienie aż tutaj, we Włoszech. Nie, nie zaprzeczaj temu. Nie oszukujmy się. Próbujesz być silna, ale nie dajesz rady, rozumiem cię. Zawsze rozumiałem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nie będę Ci mówił, jak moje życie teraz wygląda, bo na pewno to wyobrażenie męczy cię w koszmarach. Kto wie, może jest prawdziwe. Chciałem Ci tylko napisać, że... </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> No właśnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Co chcę napisać?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Może to, że ilekroć patrzę na Violettę przypominam sobie Ciebie. W niej... Pewnie teraz masz ochotę podrzeć tą kartkę, ale to nic. Proszę, przeczytaj do końca. Widzę tą samą pewność, co do dążenia do swojego własnego szczęścia. Nie chcę, byś myślała, że ją kocham. Tak nie jest. Jesteś jedyną, która jest godna tego uczucia. Kocham cię za to, że Cię nie widzę, bo mogę sobie wyobrażać, jak się uśmiechasz. Czasem przypominam sobie Twój słodki głos. Najczęściej śni mi się w nocy. To nie są koszmary, ale zawsze budzę się, oddychając ciężko. Wtedy zaczynam płakać jak dziecko. Nie, to jest jak najgorsza rozpacz. Taka, która dokumentuje naszą znajomość. Wiesz przecież, że między nami nigdy nie było różowo. Oboje umieramy teraz z miłości do siebie, choć nie chcemy nic z tym zrobić. Boję się. Violetta mówi, że ten lęk jest bardzo wyraźny. Czyta to z moich ust. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Po prostu Cię kocham. To wszystko, co mi powiedziałaś, co robiłaś... Teraz nie mogę nawet chodzić po tej ziemi, co Ty. Nigdy nie powiedziałem Ci o tym, że kiedyś nagrałem Cię, gdy tańczyłaś. Teraz bardzo często go oglądam, bo to jedyne, co mi pozostało po Twoim pięknie. To wtedy okazało się, że naprawdę jest ktoś, kto pokazał mi miłość. I pokazuje do dziś. To uczucie wciąż się pogłębia.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Tęsknię, ale jestem silny.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Napisz do mnie swój ostatni list. Potem już mnie zostaw, dobrze? Będę umierał w spokoju, bo... Sama wiesz, o co mi chodzi. Czujesz to, co ja.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Twoje i moje usta. Ich słodki smak... Poczuć je jeszcze raz i nie znać umiaru. Tyle pragnę.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<i>Twój na zawsze.</i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<i>Federico</i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: right;">
<i> Buenos Aires, dn. 29.06.2013 r.</i></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>Kochany Federico!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nie odpisywałam bardzo długo. Musiałam poukładać w głowie to wszystko, co mi napisałeś i wciąż nie wiem, co mam myśleć. Nawet o tym nie wiesz, zachowujemy się tak samo. Chcę, żebyś był świadomy tego, że zabierając mi siebie, zabierasz mi tlen. Nie mogę oddychać, Federico.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Uratujesz mnie?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Ty też mi się śnisz, ale to piękny sny. Czasem jestem księżniczką, czasem jestem w ciemnym lesie, zagubiona. A Ty zawsze mnie odnajdujesz, pokazujesz światło. Wtedy chcę Cię widzieć, ale zaślepia mnie Twój świat. Jesteś jak diament. Chciałabym Cię mieć, ale jednocześnie mam rywalkę, która też chcę zdobyć mój skarb. I chyba zdobyła. Nie wierzę w to, że nic do niej nie czujesz. Wiem, jaki jesteś naiwny, Federico. Nie udawaj, że tak nie jest. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Nie mam ochoty wstawać z łóżka. W Studiu przyzwyczaili się, że nie potrafię sama dotrzeć do szkoły. Taka ze mnie gwiazda, Supernowa, która nie potrafi świecić. Jeśli znów tutaj nie powrócisz, nie będę już żyła. Naty i Diego chcą mnie odwieść od tego, bym wciąż rozpaczała. To cudowne z ich strony, ale ja wciąż będę czekać. Nastała ciemność, ale co z tego? Potem będzie już tylko jasność i nasze usta złączone na wieki. Wierzysz w to? Ja wciąż nie przestałam.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Rok szkolny już się skończył. Codziennie oddaję się śpiewu. Wiem, że w muzyce jest cząstka Ciebie. Zawładnąłeś mną. Jesteś w tym cholernie dobry. Masz jakieś wady? <strike>Po za tym, że Twoja boskość przeraża i mnie, i...</strike> Nie było tematu. Przepraszam. Nawet, gdy Cię nie widzę, zachowuję się dziwacznie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Naty siedzi teraz obok mnie i podaje mi chusteczki. Mogła iść do Maxi'ego, ale wybrała mnie. Zaraz przyjdzie też Diego. Będziemy rozmawiać jak zwykle o Tobie. Zawsze bronię Cię, gdy mówią, że jesteś zły. Nie jesteś zły, jesteś dobry, prawda? </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Ostatnio dużo rozmawiam z Angie. Ona mnie rozumie. Jako jedyna. Pozwala mi mówić, a ja mówię, i mówię. Czasem śpiewam tylko dla niej. Czuję się wtedy doceniana. Twierdzi, że mój głos jest niebiański. ,,Słodki" - to określenie jest lepsze, bo to Ty go używasz.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> A potem przychodzi noc.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Umieram w samotności, przeklinając swoją wyobraźnię, bo gwiazdy na niebie zaczynają układać się w jakiś wyraz.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Zawsze w Twoje imię.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Po prostu Twoja.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Ludmiła</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~,~</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>W sumie już jest jutro, si?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Epilog części pierwszej zawsze spoko. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Niedługo prolog Temporady 2. :) Więcej o drugie części właśnie w nowym poście, bo nie będę wszystkiego mieszać. Zajrzyjcie też niedługo do zakładki ,,Bohaterowie". Tam również coś powinno się pozmieniać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Przepraszam za te listy. Tylko teraz wszystko jest w mojej głowie. To wspaniałe wiedzieć, co się robi. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Znów zdziwienie, bo chyba prawie umieracie pod moimi rozdziałami. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Noł koment. Ale dzięki, bo to miłe (?).</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ej, ale serio, nie wiedziałam, że będą takie emocje. Zepsułam tamten rozdział bardzo. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>No, dobra, koniec już. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Żegnam moje aniołki. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>13.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-42263298015497168912013-12-27T15:37:00.000+01:002013-12-27T15:37:44.858+01:00Temporada 1 Capitulo 11: ,,Marioneta"<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-sk47jnlIBnI/Ur2QPRaF3OI/AAAAAAAAB6k/g7HtO-O9IV4/s1600/tumblr_mxv5nszyKv1sgca36o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-sk47jnlIBnI/Ur2QPRaF3OI/AAAAAAAAB6k/g7HtO-O9IV4/s1600/tumblr_mxv5nszyKv1sgca36o1_500.gif" height="193" width="320" /></a></div>
<br />
- Ale nie mogę ci zaufać ponownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nie może mi zaufać ponownie. Nie może. Nie chce? Nie, nie! Nie pozwolę mu odejść.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nie rozumiała go. Bała się go zrozumieć. Dlaczego to mówił? Przecież się kochają nic nie stoi na przeszkodzie, by być razem. Są jednością, dopełniają siebie nawzajem, żyją dla siebie. Co się dzieje? Dlaczego nie chce? Są stworzeni dla siebie, przecież o tym wie. Znów chce się poddać?</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero po chwili zrozumiała. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie. Przedtem to ona blokowała ich przeznaczenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pamiętasz sen? - zapytał nagle. - Jego zakończenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokiwała głową. Przed jej oczyma pojawił się wyraźny obraz tego, jak się pocałowali potem przytulili. Miała ochotę powiedzieć, że to musi się spełnić, że to było im pisane. Potem przypomniała sobie, że to był koszmar. Zakończył się ciemnością, nie widzieli już nic. Czy o to chodzi? Jednak nie mogą żyć razem? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie myślisz, że...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Myślę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Może nic by się nie stało, gdyby nie przyszła Violetta. Staliby tak w ciszy, patrząc na siebie, już nieznajomi, nic nieznaczący. Ale dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek, o czym miała się jeszcze przekonać. Teraz patrzyła na nich jak oczarowana, chociaż wcale tak nie było. Kiedy Castillo pocałowała go w policzek to był jak cios w twarz wymierzony specjalnie dla niej. Odwróciła głowę i popatrzyła na zieleń, która tętniła w parku, nie w jej sercu. To ona zawiniła? Chyba tak. Powinna dać mu to, czego pragnął. Nie dostał tego, więc teraz... <i>widzę ich razem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Witaj, Ludmiło.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie odwróciła twarzy. Zobaczyłaby jej triumf, bo wygrała, to było pewne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - kiwnęła głową. - Więc żegnaj, Federico.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero teraz spojrzała na niego. Pokazała mu swój ból, podzieliła się nim. Czekoladowe tęczówki pociemniały jeszcze bardziej niż zawsze, aż w końcu chłopak zamrugał i powiedział do Violetty:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zgadzam się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziewczyna zawiesiła swoje ręce na jego szyi i zaczęła jak szalona cieszyć się z czegoś, o czym Ludmiła nie miała pojęcia, a miała się dowiedzieć właśnie tego pięknego, słonecznego dnia w Buenos Aires.</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwróciła się na pięcie i odeszła w swój świat, gdzie nikt na nią nie czekał.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Tak, skarbie. Żegnaj na zawsze. Będę cierpieć.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Krzyczę: ,,Kocham" i nic nie słyszę z powrotem.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Francesca z zaciekawieniem przyglądała się, jak organizatorzy reality ustawiają kamery pod odpowiednim kątem i jak Marotti wrzeszczy na wszystkich dookoła. Próbowała się skupić wyłącznie na tym, ale jakoś nie umiała. Nie potrafiła zapomnieć o spotkaniu z Marco. W sumie nie była pewna, co do stałości jego uczuć. Zaproponować mu ślub tak jak Julia Romeo? Nie, chyba nie wyjdzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Obiekt jej myśli był już obok niej, ale ona dalej zastanawiała się, czy to uczucie jest pewne.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Witam, najpiękniejszą - wyszeptał jej do ucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Francesca podskoczyła, prawie upadając na podłogę. Tavelli szybko zareagował i złapał swoją ukochaną. Spojrzała na niego zła, że ją dotyka. Była na siebie wściekła, że jednak dała mu się zaprosić na tą randkę. Może teraz nie czułaby się przy nim tak nieswojo.<br />
- Nieee - zaprzeczyła przeciągle. - Nie jestem jakaś super ładna. O tam! Idzie Violetta! Ta to jest piękna!<br />
- Komu ona wisi na ramieniu? - zaciekawiony Marco, przyjrzał się dokładniej tej parze. - O Boże!<br />
Francesca pognała za nim, bo chłopak już był obok Federica i panny Castillo. Nie wiedziała, co się dzieje. Jeszcze niedawno cierpiał, bo Ludmiła nie odwzajemniała jego uczucia. Natalia opowiadała jej jeszcze wczoraj, jak Leon nie mógł chodzić z bólu. Szybko domyśliła się, że zerwali.<br />
Nagle do nich dołączyli wszyscy przyjaciele oprócz Ludmiły, która zapodziała się nie wiadomo gdzie. Diego patrzył z nienawiścią na Włocha, Natalia zaciskała gniewnie pięści, a Maxi próbował ją uspokoić, co marnie mu wychodziło. Camila z Andresem patrzyli na to zdziwieni, a jednocześnie tak jaki inni chcieli uderzyć bardzo mocno tą dwójkę. Broduey nie przejmował się tym ,,wielkim" wydarzeniem. Spoglądał na Rudą, jakby chciał jej coś powiedzieć. Francesca była ciekawa, o co może chodzić, ale postanowiła, że rozgryzie to kiedy indziej.<br />
- Co ty robisz? - wyszeptał przez zęby Marco. Dopiero teraz zrozumiał, że zaniedbał swojego przyjaciela. Gdyby był przy nim sprawy potoczyłyby się inaczej.<br />
- Nic - odpowiedział, jak gdyby nigdy nic się nie stało. - Teraz chcecie wiedzieć wszystko. To nie moja wina. Chcę być znów szczęśliwy, rozumiecie?!<br />
Nie, nikt nie rozumiał.<br />
- Szczęścia nie szuka się na siłę. Samo kiedyś przyjdzie. Moje już przyszło, ale je zignorowałam. Popełniasz ten sam błąd, co ja.<br />
Słowa Ludmiły uderzyły każdego, a szczególnie Federico, który stał jak oczarowany, patrząc na nią. Widział światło, w którym się kąpała. Była aniołem, ale już nie jego.<br />
Blondynka odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę auli, zostawiając wszystkich w zdumieniu.<br />
Wracała stara Ludmiła? Tak, to było prawdopodobne.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tam gdzie kres graniczy z bezkresem</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Źródłem cierpień staje się źródło westchnień.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Zostało już tylko kilka minut do występu finalistów. Violetta nie mogła usiedzieć z podekscytowania, a Federico, poirytowany postawą Ludmiły, próbował nie wybuchnąć, co raczej się nie udawało. Był cały czerwony, bo blondynka wesoło uśmiechała się do jednego chłopaka i chichotała coś do niego. Długo ją bolało, ale cóż... Natalia wytłumaczyła mu (była na niego wściekła, niemal go nie zabiła), że kiedyś tak kiedyś zachowywała się nasza Supernowa. Nie chciał wiedzieć, dlaczego nadała sobie taki pseudonim. Diego natomiast dał mu wyraźnie do zrozumienia, że zabije go za to, co zrobił Ludmile. W sumie nie dziwił mu się, już sam chciał popełnić samobójstwo. Mózg mówił, że robi bardzo dobrze i tak powinno być, a serce chciało przyłączyć się do tych, którzy mieli być winni zabójstwa pana Pasquarelli'ego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Prosimy o występ Federica! - prowadzący zaprosił go na scenę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wziął do ręki gitarę i zaczął grać swoją piosenkę. Sam nie wiedział, kiedy przyszła do niego ta melodia i te słowa. Śpiewając, nie patrzył na nikogo, a szczególnie na Nią. Nie wiedział, że ona chłonie każdy jego ruch. Omal nie zaczęła łkać, gdy zaśpiewał, że już mu nie zależy. Ale nie mogła pokazać, że cierpi. Teraz powracała jako gwiazda. Znów. Nie będzie już o nim myślała. <i>Nie będę. Nigdy. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Ludmiła odetchnęła z ulgą, gdy występ chłopaka wreszcie się skończył. Dopiero później przypomniała sobie, że przyszedł czas na najgorsze - śpiew Violetty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z wielkim westchnięciem usiadła na krześle. Wszyscy spojrzeli na nią z zainteresowaniem. Uśmiechnęła się promieniście. Trochę zbladła, gdy zobaczyła, że Leon wbija wzrok w białą ścianę, jakby była jakimś cudem świata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Nic cię to nie obchodzi, nic cię to nie obchodzi...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- A teraz zapraszamy Violettę!</div>
<div style="text-align: justify;">
Natalia niby przypadkiem, wykrzyknęła:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słodki Jezu!</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszyscy oprócz Leona, Federica i Castillo parsknęli śmiechem. Zaczął się wielki występ. Ludmiła co jakiś czas przewracała oczami i próbowała nie patrzeć cały czas na Federico. Bolało ją, że wydawał się zafascynowany pięknem słodkiej Violetty. Wydawało jej się, że... <i>Nie nic nie może mi się wydawać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Cisza, która dzwoni w uszach.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Pamiętała ten dzień, gdy zostały ogłoszone wyniki. Pamiętała, jak Violetta zaczęła skakać z radości i mówić, że bierze ze sobą w trasę Federico. Nie zapomniała tego, jak trudno było jej ukryć emocje. Nie mogła przypomnieć wyrazu jego twarzy, gdy popatrzył na jej ból. Potem widziała tylko ciemność, jak we śnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na następny dzień mieli już bilet do Włoch. Przed Studiem odbyły się pożegnania. Nie poszła tam. Nie oczekiwała już od niego niczego. Postanowiła, że nie może być dalej być od niego uzależniona. Tylko, że pragnienie pogłębiało się, gdy nie było go u jej boku. Próbowała to zwalczyć, ale nie umiała. Da się pokonać miłość?</div>
<div style="text-align: justify;">
Najgorsze było to, że wtedy ją dostrzegł i poszedł do niej sam. Gdy zobaczyła Federico myślała, że upadnie i rozbije się jak krucha porcelana. Zatonęła w jego oczach ponownie, dławiła się jego zapachem, nie mogła wypłynąć na powierzchnię. Był jak czarna dziura. Próbowała się przed tym chronić, ale nagle cały mur został zburzony, nie było żadnej tarczy. Była bezbronna, tak jak zawsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Potem stało się najgorsze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przejmowałaby się tym. Dla niej to wcale nie było cudowne. Czuła się zniewolona. Sam nie wiedział, czego chce, więc po co znów chciał ją zwalić z nóg? Powinien znać granicę. Znów nie trzymał się tego, co dawno było ustalone. Doskonale to wszystko rozumiał, ale dalej próbował sprawić jej ból. Nie miał serca, nie był zdolny do tego, by wreszcie pokochać tylko ją. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Czuję się jak marionetka. </i>Takie myśli krążyły wtedy po jej głowie. Już sama nie wiedziała, co ma myśleć, czuć. Do czego on dążył, jaki miał cel? Czy tak wygląda szczęście? Nigdy go nie dozna.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pocałował ją. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>- Zamknę oczy, a gdy je otworzę masz już być obok niej - wyszeptała, gdy wreszcie się od siebie oderwali.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Później już go nie było.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapanowała ciemność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Taka sytuacja, dzisiaj już nie będziecie ryczeć. :)</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>hahah, już myśleliście, że będzie Fedemiłą forever. xd</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jutro kolejny... ,,rozdział".</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Kocham sobie Was.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>14.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-25571457040977198032013-12-25T13:48:00.001+01:002013-12-25T13:48:33.683+01:00Temporada 1 Capitulo 10: ,,Soñar"<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-rRZARYzoZGA/UrrUFvP-CpI/AAAAAAAAB58/rek-IkRUBTg/s1600/tumblr_mx8kq1esOE1t5x2q6o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="212" src="http://2.bp.blogspot.com/-rRZARYzoZGA/UrrUFvP-CpI/AAAAAAAAB58/rek-IkRUBTg/s320/tumblr_mx8kq1esOE1t5x2q6o1_500.gif" width="320" /></a></div>
<br />
Uciekała.</div>
<div style="text-align: justify;">
Próbowała biec jak najszybciej, choć wiedziała, że nie ruszył za nią. Znów zabłądziła gdzieś w swojej głowie. Myślała, że pęknie jej serce, gdy zobaczyła jego łzy. Nie mogła wyobrazić sobie skali jego podłamania. To wszystko stało się przecież przez nią. Musiała jakoś pokonać swoją bezsilność, ale nie umiała. Może dlatego teraz biegła i nie chciała patrzeć mu w oczy. Zobaczyłaby ból. Dlaczego akurat ona musiała tak ranić?<br />
Gdzieś w oddali grała muzyka. Uspokoiła ją, przestała się trząść. Teraz szła powoli, otwierając usta w oczekiwaniu, by zobaczyć, kto tak pięknie śpiewa. Znała już ten głos, ale nie mogła zidentyfikować do kogo on należy. Czuła się dziwnie. Dźwięk gitary ją uspakajał.<br />
Gitary?<br />
Zobaczyła Federico.<br />
Nie wiedziała, czy czuje się dobrze czy źle. Wyglądał tak jak zawsze. <i>Nie. nie tak, jak codziennie. Gdy ją poznał był uśmiechnięty, radosny, jego oczy błyszczały. </i>Teraz dopiero ją zauważył, wymieniali się spojrzeniami. Zatonęła w jego czekoladowych tęczówkach.<br />
To, co tam zobaczyła ją przestraszyło, przeraziło. Nie mogła uwierzyć, ale musiała. To nie był sen, to była rzeczywistość. Jak mogła nie zauważyć? Zaślepiona nieprawdziwą miłością do kogoś innego. Nie jego. Nie było jej, gdy na nią patrzył. Bo przyglądał jej się przez cały czas. <i>Wtedy przy fontannie, gdy przytulała Verdasa. </i>Bolało go to. <i>Zaciskał pięści za każdym razem, gdy widział mnie z nim. </i>Poddawał się. Uciekał tak, jak ona teraz. <i>Szedł w inną stronę, gdy zobaczył nas na swojej drodze. </i>Nie widziała niczego, była ślepa, głupia. Miała ochotę krzyczeć, by jej wybaczył, zobaczył jeszcze raz to, co go w niej zauroczyło. Znała odpowiedź na to pytanie, on już dawno wiedział, co odpowie, gdy ten moment nadejdzie.<br />
I nadszedł nieoczekiwanie, a ona tonęła. Tonęła we własnym bólu, który wyrządziła swoimi własnymi rękoma. Była zła dla siebie, dla niego. Ta nieświadomość przez ostatni czas.<br />
- Federico...<br />
Jej szept, taki cichy podziałał na niego jak wiadro zimnej wody, jak płachta na byka. <i>To ona to zepsuła. Kochałem ją. </i>Skrzywdziła go tak, że nie umiał sobie wyobrazić tego, jak ona może się czuć. Skupił się na tym, co ma zrobić, co powiedzieć. Teraz to ona chciała błagać.<br />
- Już za późno na jakiekolwiek przeprosiny.<br />
Gdy skończył mówić, odszedł.<br />
Nie spojrzał na nią ani jeden raz. Nie odwrócił głowy.<br />
Wyjął za to telefon z kieszeni i drżącymi rękoma wykręcił numer.<br />
- Halo, Violetta?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Lód w mojej krwi rani moje żyły</i><br />
<i>I czuję chłód kolejnych dni, które pewnie jeszcze przeżyję.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Nie rozumiem, co się dzieje, Maxi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natalia już od wyjścia rankiem z domu, przeczuwała, że dzisiejszego dnia coś się wydarzy. Była przewrażliwiona tak, jak zwykle. Na dodatek była pewna, że kłopoty będzie miała Ludmiła. Tym bardziej, że odkąd spotyka się z Verdasem, Federico cierpi z każdym dniem coraz mocniej. W tamtej chwili nie obchodziło ją, że Ludmiła jest jej przyjaciółką, chciała ją uderzyć tak mocno, by w końcu coś zrozumiała. </div>
<div style="text-align: justify;">
Hiszpanka nie wiedziała, że wszystko już jest jasne. Dla wszystkich.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Naty... - paniczny szept Maxi'ego, zmusił ją do powędrowania za jego wzrokiem. - Niemożliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
To, co zobaczyli przeraziło ich nie na żarty. Nigdy nie wyobrażała sobie tego. Był bardzo blisko, więc mogła już zauważyć, jak zaciska zęby na wargach. Stróżka krwi spływała po jego policzku, a jego to wcale nie obchodzi. Dłonie zacisnął w pięści tak mocno, że Naty mogła zobaczyć jego żyły. Dopiero później spojrzała na jego oczy. Miała ochotę zemdleć, a przecież chciała być przygotowana na ten widok. Tak musiało być, więc dlaczego teraz czuję się tak źle?<br />
<i>Bo go nie uprzedziłam.</i><br />
<i> Z drugiej strony, powinien to zauważyć.</i><br />
<i> </i>- Leon, co się stało? - podbiegła do niego, a tuż za nią Maxi.<br />
Długo nie odpowiadał. Było cicho. Na ulicy nie było słychać ani jednego dźwięku samochodu, szum liści ustał, ludzie poruszali się bezgłośnie. Cisza była nie do zniesienia, kaleczyła uszy. Leon wciąż nie mówił nic, tylko patrzył swoimi zaszklonymi oczami przed siebie, jakby nigdy nikt go o nic nie zapytał. Był jak marionetka, szmaciana lalka. Nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa.<br />
Maxi również czuł powagę sytuacji, choć wcześniej nie uważał tego za większe zagrożenie. Nigdy nie mógł sobie wyobrazić zapłakanego Verdasa. Był za silny na cierpienie. Teraz, gdy widział go w takim stanie nie mógł uwierzyć. Każdy mógł płakać, ale na pewno nie on. Spojrzał na Natalię. Na jej twarzy malował się smutek, brwi mocno zmarszczyła, a jednocześnie jej twarz była bardzo delikatna, rumiana od nadmiaru emocji.<br />
- Chyba się pomyliłem - jego słowa nie były dla nich jasne.<br />
- W czym?<br />
Odszedł. Nie odpowiedział.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Znów tylko ból zaciska mi pętle na szyi</i><br />
<i>I nie rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Wiedział, że jest pionkiem zbitym z planszy. Przecież on czuł się tak samo jeszcze wczoraj. Teraz już zrozumiała, ale czy to coś mu dawało? Chyba nie, przecież nie ma ochoty patrzeć na osobę, która go tak skrzywdziła. Federica nie obchodziło to, że była nieświadoma, zaślepiona. Mogła zobaczyć, tylko nie chciała. Wciąż był obok nie, w końcu się poddał, to nie miało sensu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kręcenie się po całym Buenos Aires nie było dobrym pomysłem. Może i mógł odetchnąć spokojnie i popatrzeć na neonowe szyldy sklepów, ale to mu nie pomagało. Wyszedł wcześniej z domu na spotkanie z Violettą. Teraz już przynajmniej wiedział, co chce robić. Mógł śmiało powiedzieć, że był jak ptak wreszcie uwolniony z klatki. Był wolny, mógł robić, co chce. Po prostu żył. Mógł robić, co chce.<br />
Nagle przed oczyma pojawiła mu się jej twarz z jedną łzą spływającą najpierw po policzku, potem po brodzie i w końcu po szyi. Nie powinien tego czuć. Czy ją zranił? <i>Tak, tak samo, jak ona mnie wcześniej. Z taką samą siłą. Jesteśmy sobie równi. </i>Byli źli, okropni, oboje. Teraz pasowali do siebie idealnie. Federico chciał zboczyć z jakiejś ścieżki jeszcze przed tym, co stało się dzisiejszego dnia.<br />
Bił się z myślami. Po jednej stronie stanął diabeł w czerwonym stroju, mrugając szkarłatnymi oczyma z rogami i ogonem, które dodawały mu złowrogiej postawy. Federico z przerażeniem odkrył, że to nie był mężczyzna, tylko kobieta. Kobieta o twarzy Violetty. Natomiast na przeciw niego stała anielica, oślepiała swoją boskością. Jej aureola wiła się wokół blond włosów. Złocistych włosów Ludmiły. Nie mógł spojrzeć w oczy tej małej postaci z ogromną siłą. Może dlatego, że na jej twarzy, odbijały się łzy, które wciąż denerwująco kapały. Nie było nikogo. Tylko cała trójka skupiona w swoich spojrzeniach.<br />
- Kogo wybierzesz, Federico? - diablica Violetta, omamiała go swoim słodkim głosem.<br />
- Nie wiem - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Chcę posłuchać jeszcze anielicy.<br />
Chciał, ale nie odwrócił głowy w jej stronę. Gdyby to zrobił, znów poczułby się zły, najgorszy. A ona? Patrzyła na niego z powagą wymalowaną na bladej twarzy. Jednocześnie biła z niej potęga, Federico wciąż ją czuł.<br />
- Nie podam ci rozwiązania na tacy - powiedziała, przewracając głowę na bok. - Samo to, że nie chcesz na mnie spojrzeć jest złem. Nie powiesz nic?<br />
<i>Powiedziałbym, ale nie umiem.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Nie chcę umierać, a samotność jest mordercą.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Ktoś krzyczał tuż obok niej. Na niebie pojawiły się czarne chmury, zwiastujące deszcz. Była w ciemnym zaułku, bez wyjścia, pozostawiona sama sobie. Nikt jej nie słyszał, nikt nie mógł zobaczyć. Cienie zasłaniały jej twarz z lękiem patrzyła na swoje buty. Była bezbronna, a wiedziała, że zaraz stanie się coś złego. ta chwila była niepewnością, nie wiedziała, co stanie się w następnej sekundzie. </i><br />
<i> Wtem poczuła czyjś oddech na swojej szyi. Był ciepły, od niego biło to ciepło. Była ciekawa, co nim kieruje. Przybył tutaj, do niej, by ją ocalić... Przed samym sobą? To on ranił, dlaczego teraz chce ją uratować? </i><br />
<i> Spojrzała w czekoladowe oczy. Tym razem nie były ciepłe. Biło od nich zimno. Źrenice, które lokalizowały każdy jej ruch, każdy oddech. Nie mogła oderwać od niego swojego wzroku. Może dlatego, że nie zawsze mogła na niego patrzeć bez poczucia winy. Nie mówili nic. Cisza dzwoniła w ich uszach, ale jednocześnie była ukojeniem. Już i tak wymienili dużo zbędnych słów, które umiały tylko ranić. Teraz jest inaczej. Upajają się swoimi spojrzeniami, są szczęśliwi.</i><br />
<i> Wtem lunął deszcz. Byli jak swoje lustrzane odbicia, oboje równocześnie popatrzyli w niebo. To były łzy. Ich łzy, które utajane były pod uśmiechami. Nie wytrzymały, lunęły na ziemię. Zostawiały swoje ślady w sercach każdego. W końcu znów popatrzyła na niego. Zaczęli moknąć. On też. </i><br />
<i> - Jest mi zimno - wyszeptała.</i><br />
<i> - Mi też.</i><br />
<i> Przytulił ją. Zamknęła oczy. To było niebo. Widziała słońce, księżyc, gwiazdy, czuła jego zapach. Znała wszystkie jego sekrety, to marzenie. Płonęła. Tak, płonęła żywym ogniem, rozpalała się z każdą sekundą uścisku. Deszcz nagle przestał padać, a w ciemne sklepienie wystrzeliły fajerwerki. </i><br />
<i> Wtedy poczuła smak jego ust. </i><br />
<i> Federico i Ludmiła. Ludmiła i Federico. Byli jednością. Zaznali swojej miłości, tej słonej miłości, przepełnionej bólem. Cierpienie mówiło za nich. Upajali się nim, tym smakiem. Nic nie dawało im takiej radości jak swój dotyk.</i><br />
<i> I wtem oderwali się od siebie. Niebo zgasło, jego oczy już nie płonęły, jej serce przestało dawać mu ciepło.</i><br />
<i> Zapanowała ciemność.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam sobie sny o pięknej przyszłości,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>do której wszystkie drzwi są zamknięte już bezpowrotnie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Zostaw mnie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Nie zostawię cię, Federico. Podejmujesz złą decyzję, nie opuszczę cię.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Skąd masz pewność? Już raz opuściłaś.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Wiesz, że nie chciałam.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Wiem. Dlatego już ci nie chcę ufać.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Bo nie wiem, co robię?</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Nigdy nie chciałem cię krzywdzić słowami.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Jednak to zrobiłeś.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Tak.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Dobrze, że się do tego przyznajesz.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> - Mam swoją godność.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>To była jego walka z Ludmiłą. Doskonale wiedział, co odpowie, więc walczył z nią w myślach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nagle zobaczył ją na swojej drodze. Przestraszył się, ale nie mógł odejść. Przecież kiedyś to musiało się stać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie uciekaj przede mną.</div>
<div style="text-align: justify;">
To była Ludmiła, której nie znał. Jej następna maska. Natalia o nich opowiadała. Niektóre są nie do zniesienia. Jedyne, które dają jej szczęście to te, które są dobre, sprawiają radość. A ta? Ta była intrygująca. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcesz mi coś powiedzieć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak - zgodziła się. - Nie chcę przez ciebie cierpieć, ale będę. Dlatego też ci coś powiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamilkł. <i>Tylko nie to</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Kocham cię. Tak, Federico. Kocham cię.</div>
<div style="text-align: justify;">
Śmiać się płakać? Wić z bólu? Bo to bolało, uderzyło z nadzwyczajną siłą. Dlaczego to robiła? By go zniszczyć, tak jak on ją. Robiła to ponownie, nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Niszczyła go, a on ją. Walczyli ze sobą, zadawali śmiertelne ciosy, których jednocześnie z łatwością unikali.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też miałaś ten sen?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cisza.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Też cię kocham.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Ekhem.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Witam.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wiem, wiem dialogi... -,- Ale one są potrzebne. Nie denerwujcie się, bo zawsze mówiłam opisy, opisy i jeszcze raz opisy. Niestety, Federico i Ludmiła muszą walczyć walkę na słowa i basta.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I przepraszam, bo kristmas, a ja Wam ból prezentuję. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Och, pamiętacie jeszcze ,,Jak uciec..."? Nie? A ja tak. Zajrzyjcie tam... Dzisiaj, może jutro, pojutrze.. :) Sorpresa? Si!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>DOSTAŁAM WIELKI WOREK SŁODYCZY! CHYBA MNIE JEDNAK KOCHAJĄ! <3</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Dobra ten... Nie będę Wam już zabierała cennego czasu.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jeszcze raz:</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Wesołych Świąt!/Merry Christmas!/Frohe Weihnachten!/Feliz Navidad!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>piętnaście/fifteen/funfzehn/quince </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-28398318589628676852013-12-24T16:34:00.002+01:002013-12-24T16:35:02.308+01:00Chciałabym Wam życzyć...Fedusia.<br />
Dużo Fedusia.<br />
Fedusia w szkole, w domu, w internecie, w kuchni, na basenie, w polu (?), gdziekolwiek się znajdziecie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-HaxllnO979M/UrmpaJWdh2I/AAAAAAAAB5s/BagC0h8XnOk/s1600/tumblr_myb7fuSFFN1sioff7o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-HaxllnO979M/UrmpaJWdh2I/AAAAAAAAB5s/BagC0h8XnOk/s320/tumblr_myb7fuSFFN1sioff7o1_500.jpg" width="320" /></a></div>
Święta z Wami to jak spełnienie marzeń , tym bardziej, że byliśmy już razem na ,,Jak uciec..", a teraz tutaj. Przepraszam za moje uzależnienie tymże panem u góry, ale nic nie poradzę. Jego boskość nie ma końca.<br />
Jak tam u was?<br />
Macie karpia, ryby są?<br />
Pierogi, mniam! *.*<br />
Ooo! Dużo jedzenia, Wy tacy słodcy jesteście, że jeszcze cukierków ilekroć chcecie. Ale rymy się sypią, Xenia żółwior. Ogólnie to piszę tego posta na szybko, więc nie bądźcie źli! Kocham Was mocno ooooooo tak!<br />
<br />
Miałam Wam dać niespodziankę (rozdział), ale jednak nie. Dzięki, mamo za ,,NATALKA, CHODŹ TU!". Rozdział więc jutro, pojutrze lub popojutrze!<br />
Kocham mamę swoją.<br />
<br />
Sylwestra udanego, co tam będziecie robić i wgl! :*<br />
<br />
P.S.: Madziu, DZIADEK.<br />
<br />
yyyy! Jeszcze śniegu, kochani! :*<br />
<br />
Xenia, dzisiaj dla Was Mikołajka. hahaha.<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-88668982261409794642013-12-22T22:20:00.001+01:002013-12-22T22:45:30.577+01:00Temporada 1 Capitulo 9: ,,Cambio"<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-taFLSFMz1JI/UrdUpqaqn6I/AAAAAAAAB4U/zRnjZUyQTVA/s1600/tumblr_mri8gdYz1C1r6hvgmo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="http://3.bp.blogspot.com/-taFLSFMz1JI/UrdUpqaqn6I/AAAAAAAAB4U/zRnjZUyQTVA/s320/tumblr_mri8gdYz1C1r6hvgmo1_500.gif" style="cursor: move;" width="320"></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br></div>
<br>
<div style="text-align: center;">
<i>Dla Madzi, bo <b>jest</b>, gdy jej <b>nie ma</b>.</i></div>
<i> </i><br>
<i> Boże, co ja robię.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Poddała się mu i to ją zgubi. Była tego pewna. Nie powinna, a i tak to robi. Dlaczego chce zginąć w jego ramionach? Może nie chce, by ktoś znów ją zranił. Było już tyle szans, by była szczęśliwa, a ktoś zawsze je zaprzepaszczał. Mieli być zawsze razem. Nikt nie mógł ich rozdzielić, byli za silni, a jednak... To nie była jej wina, sam przyznał to przy ich ostatnim spotkaniu. Pamiętała jak przez mgłę to, co już dawno straciła. Mogli być razem, mogli żyć w swoich ramionach, łączyć się w pocałunkach, w zwykłych czynach. </div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz?</div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz idzie z Marco na randkę. Nie, to nie jest randka. Spotkanie przyjaciół. Nieidealnie, ale już lepiej. Tak pozostanie, niech sobie nie wyobraża, że Francescę można tak łatwo omamić. Właściwie już to zrobił, ale zgrabnie unikała tego tematu w swoich myślach. Za bardzo ją bolało to, co się stało ostatniego lata. </div>
<div style="text-align: justify;">
Młody Meksykanin szczęśliwy, prowadził ją przez łąkę, z zasłoniętymi oczami, szła razem z nim. Nie ufała mu, nie mogła, nie chciała. Wierzyła tylko w siebie i swoje możliwości, plany, marzenia. Zostawała sama z tym wszystkim i każdy mógł się z niej śmiać. Prychnęła w duchu. Jakby nie było, Tavelli'emu się udało, dopiął swego. Tylko czy na długo? To nie są żarty, chce miłości.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytała z nutką radości, ciekawości, może i gdzieś w głębi krył się smutek.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cieszę się, że nie nazywasz mnie już kretynem - uśmiechnął się i ,,przez przypadek" dotknął ustami czubka jej głowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się. Wiedziała, że się stara, próbuje walczyć. Po tylu nieudanych pomysłach, wciąż jest przy niej. To robiło się coraz bardziej interesujące, szczególnie dla niej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Minęło trochę czasu - uśmiechnęła się. - Pół miesiąca. Kiedy się poznaliśmy...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pierwszego grudnia. Słońce wtedy bardzo mocno świeciło, nieba nie zasłaniała ani jedna chmurka, a na twojej twarzy tak, jak dzisiaj były te piękne rumieńce - przerwał jej, mówiąc jednym tchem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odsłonił jej oczy, mogła na niego spojrzeć. Nie unikał jej wzroku, jak inni. Lśnił, ona zresztą też. Pozostawała jedyna w swoim rodzaju. Nie było nikogo poza nią. Wiedział dużo, jednocześnie nie wiedząc o niej nic. </div>
<div style="text-align: justify;">
<i>I może to ta chwila, by otworzyć swoje serce </i>- pomyśleli oboje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Będę cię kochać bezwarunkowo.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Teraz już nie ma obaw.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Katy Perry - Unconditionally ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Wpatrywała się z zachwytem w żółty świstek papieru, na którym widniały nazwiska osób, które dostały się do finału reality. Właściwie dwóch osób, które, przyznała, powinny wygrać. Albo ona, albo on. To było wspaniałe, cieszyła się, że będzie walczyć razem z nim. Tworzyli wybuchowy duet. Dobrze, że pozbyła się tych, którzy nawet nie dorastali jej do pięt. Federico był najlepszy. Postawił jej się, śpiewa jak młody bóg. Przecież ma na niego plan, więc sprytnie może się do niego zbliżyć pod pretekstem zwykłego występu. Musi mu pokazać, że chce się zmienić. To zawsze działa. Wtedy już nie będzie odwrotu. Wpadnie w pułapkę, zostanie sam z nią, nie uwolni się. Przecież nie chce źle, ucieknie od myśli o Ferro. To będzie jak długotrwałe znieczulenie. Czy zapomni o niej? Dopilnuje tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
O wilku mowa. Pasquarelli szedł wolno, było widać, że jest przygnębiony. Pora grać. Kurtyna w górę. Violetta zdążyła ostatni raz się uśmiechnąć i przybrać smutny wyraz twarzy. Wiedziała, że na nią patrzy. Czuła jego wzrok na swoich lśniących włosach, które wydawały się zwisać bezwładnie przez pochyloną do dołu głowę. Grę aktorską opanowała do perfekcji. Było jej to potrzebne do rozwijania swoich zainteresowań, jak i knucia intryg takich, jak ta.</div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem w głowie Federica działy się różne, dziwne zjawiska. Bił się z myślami. Chciał ją pocieszyć, bo wiedział, że nie tryska radością, a jednocześnie nie chciał tego. Była zła, obiecał Ludmile, że się do niej nie zbliży. <i>Tylko, że ona potrzebuje pomocy </i>- pomyślał. Każdy człowiek ma uczucia, ona też na pewno je ma! Ostatni argument przebił wszystkie, więc w końcu podszedł do niej i zapytał:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
Podniosła głowę i spojrzała na niego smutnymi oczami. Wyglądała jak zbity piesek lub dziecko, które zostało skarcone przez tatę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na tej kartce są wyniki reality - wskazała głową na tablicę z informacjami. - Boję się na nią spojrzeć. Nikt mnie nie lubi. Dziwię się, że zaszłam już tak daleko. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie dziwię się, że cię nie tolerują - powiedział szczerze Federico, spoglądając na papier. - Dostałaś się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jakby nie słysząc pierwszej części wypowiedzi, rzuciła mu się na ramiona. Świetnie udawała, że jest zachwycona, że się cieszy. Tymczasem to nie robiło na niej wrażenia. Później już sama podbiegła do tablicy i wykrzyknęła, że on też się dostał. Nie dowierzał, ale w końcu zaczął się cieszyć razem z nią. Grała idealnie. Nie interesowało go nawet, skąd w niej taka zmiana. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Powinniśmy wygrać oboje - powiedział, zanim zdążył ugryźć się w język.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się promiennie i znów zarzuciła mu ręce na szyję, patrząc mu głęboko w oczy. Pierwszy etap został zaliczony na ocenę celującą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br>
<div style="text-align: center;">
<i>Kobieta nigdy nie wie, czego chce,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Jean-Paul Sartre ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętała jak starała się, by wyjść ze szczęśliwej ósemki i trafić do półfinału. Udało się. Przepełniona euforią wstawała każdego dnia, by zobaczyć piękny świat. Wszystko nabierało kolorów, bo spełniała się w tym, co robiła. Czuła się, jakby tysiące niewidzialnych piórek łaskotało ją po całym ciele. Było bardzo miło, choć czasem zastanawiała się, dlaczego to działo się po ten czas i nie prysło jak mydlana bańka. Pozostawała jedyna obawa i to ją martwiło najbardziej. Teraz już nie musi. Rzeczywiście. Szybko obudziła się z błogiego snu. Z jej głowy spadła korona, a ona jakoś nie mogła się z tym pogodzić, choć była pewna, że to zaraz się skończy, że nie będzie wtedy po czym rozpaczać. Ale jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Camila?</div>
<div style="text-align: justify;">
Odwróciła głowę w stronę tajemniczego głosu. Uśmiechnęła się do chłopaka i poklepała miejsce obok siebie, by usiadł. Lubiła go, choć czasem zupełnie nie rozumiała. Chyba teraz przyszedł czas, by zobaczyć kim jest naprawdę Andres Calixto.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzę, że jesteś smutna - schyliła głowę, więc zgarbił się, by zobaczyć jej oczy ukryte pod kasztanowymi włosami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wydaję ci się - mruknęła i spojrzała w inną stronę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba nie - zaśmiał się. - Spójrz na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po co?</div>
<div style="text-align: justify;">
To pytanie zupełnie nie pasowało do jego układanki. Kierowało nim jakieś dziwne uczucie, które namawiało go do poznania wnętrza Cami. Czasem wydawała się taka samotna. Francesca nie zawsze miała choć chwilę na przyjaciółkę, bo zapominała o całym bożym świecie. Nie dziwił jej się. Andres też chciałby nie pamiętać stąd niczego. Zatracić się w samym sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu nie dostałam się do tego półfinału w tamtym tygodniu - skusiła się powiedzieć. - Chyba za bardzo w to wierzyłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzał na nią z uwagą. Oczy już się zamgliły, jakby miała zaraz zacząć płakać. Co miał robić? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaśpiewaj mi coś - uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nieee - przeciągnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy spojrzał na nią niemal zły, wstała i zaczęła śpiewać. Jej głos niósł się przez cały park, może i dalej. Niebo rozchmurzyło się, uwalniając złociste słońce, które musnęło promieniami jej bladą twarz. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko zaczęło rozkwitać tak, jak przyjaźń owej dwójki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Myślę o tobie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Każdego ranka, gdy otwieram oczy. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Ross Lynch ft. Laura Marano - I think about you ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nie mogła zrozumieć. Szeptała coś do siebie niewyraźnie. Nikt jej nie słyszał, nie chciał. Próbowała się uspokoić, ale nie umiała. Dlaczego tak się działo? Przecież miała już kogoś, kto miał być jej na zawsze. Znów jest za daleko odpowiedzi, nie znajdzie jej. Ominęła Natalię i Diega, którzy już chcieli coś powiedzieć. Teraz nie umiałaby wydusić z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Oddalali się od siebie, wiedziała o tym. Jednocześnie nie robiła nic, by tą sytuację zmienić. Żyła tak, jakby ich nigdy nie było. I to może właśnie oni by jej pomogli. </div>
<div style="text-align: justify;">
Leon stanął jak wryty, patrząc na swoją dziewczynę. Przez długi czas udawał, że nic się nie dzieje, a przecież wcale tak nie było. Robił to, ponieważ wiedział, że Ludmiła nie potrzebuje żadnej pomocy. Zawsze mówiła, że da radę sama, nikogo nie potrzebuję. Jej ambicja miała na celu podbudowaniu swojej zburzonej wartości. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mogę na to patrzeć - szepnął i złapał ją za nadgarstek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Oboje gnali przed siebie przez zatłoczony chodnik, uważając na ludzi, którzy co jakiś czas trącali ich ramionami. Leon próbował wierzyć, że nic się nie dzieje, natomiast Ludmiła wciąż z całej siły próbowała zrozumieć, co nią kieruje w tak podły sposób. Nie udawało się, nie mogła znaleźć klucza. Chciała krzyczeć, upaść na kolana, płakać tak, jak jeszcze nigdy żaden człowiek. Ból fizyczny nie równałby się nigdy z tym, który przeżywała teraz w swojej głowie. Nigdy nie cierpiała tak mocno.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powiedz mi, co się dzieje. Teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Leon coś do niej mówił wyraźnie zdenerwowany. Próbowała zlokalizować, gdzie teraz się znajduje. Nie mogła tego ustalić. Oczy zaszklone od łez odmawiały posłuszeństwa. Była z osobą, którą miała kochać, a tymczasem on nie dawał jej takiej obrony, tej miłości, której łaknęła. Gdzie była? Nie ma, nie ma niczego.<br>
- Ludmiła, Ludmiła, mów - paniczny szept Leona poniósł się w jej głowie jak dźwięk gongu.<br>
Miała nadzieję, że to nigdy nie nastąpi. Nie miała już nigdy usłyszeć tego pytania. Dlaczego? Co zrobiła nie tak, że się nie udało? Przecież była przy nim... Próbowała dać mu jak najwięcej nawet coś poza granicą miłości. Znów zawiodła samą siebie. Gdzie to szczęście?<br>
A jednak. Usłyszała bardzo wyraźnie jego słowa pełne bólu. Szloch w jego głosie był nieznośny, udowadniał jej, jak bardzo go zraniła swoją zwykłą potrzebą.<br>
- Ludmiła, czy ty mnie kiedykolwiek kochałaś?<br>
Pustka w sercu.<br>
<br>
<div style="text-align: center;">
<i>Jest tak samo, może tylko trochę smutno</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I nie mówisz ,,dobranoc", i nie mogę przez to usnąć.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ HuczuHucz - Gdyby nie to ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br></i></div>
- Myślę, że nie jesteś taka, jak mówią inni - <i>tak, Federico, o to chodzi. </i>- Masz swoje uczucia, w głębi serca jesteś niezwykła.<br>
Nudziło ją, że wciąż tak mówił, ale to część planu. Niedługo omami go i zniknie. Chce tylko pokazać Ludmile, co to znaczy cierpienie, chce wyssać z niej wszystkie siły, które jej pozostały. Wtedy zostawi Włocha i odejdzie, a on już nie będzie miał odwrotu, będzie ją kochać.<br>
- Jesteś pierwszą osobą, która to zauważyła - udawała, że prawie płacze.<br>
Uśmiechnął się. To było banalne, za proste jak na nią. Chłopaka zgubi to, że jest zbyt łatwowierny. W jeden dzień potrafiła go przekonać do swojej osoby. Violetta myślała, że tylko Ferro jest taka ,,niezwykła". A jednak to problem Włocha. Tylko szkoda, że wciąż tak nawija o wszystkim, co go otacza.<br>
- Ale mam dla ciebie propozycję, Fede - uśmiechnęła się słodko.<br>
Spojrzał na nią zaciekawiony, miała go w garści.<br>
- Rzeczywiście, oboje powinniśmy być zwycięzcami - zainteresował się jeszcze bardziej. - Jeśli wygrasz, a na pewno tak będzie, możemy wyjechać razem, tylko, jeśli pozwolisz. Będę ci pomagała, nie pozwolę, byś cierpiał.<br>
Gdy to usłyszał, zacisnął usta tak, że zrobiły się sine. A jednak.<br>
- Nie zmieniłaś się - powiedział, odwracając się.<br>
Była zdziwiona tym obrotem sprawy. Pognała więc za nim, próbując dotrzymać mu tępa na swoich koturnach. Nie udawało się, ale męczyła go dalej, krzyczała, mocno gestykulowała, by udowodnić mu jak najlepiej, że wcale nie kłamie. Nie mógł w to uwierzyć.<br>
- Nie o to chodzi, Federico - stanął, gdy minęli czwartą przecznicę. - Po prostu chcę cię uratować.<br>
Te słowa odbiły się echem w jego głowie. Może za bardzo pragnął, by wreszcie ktoś go zrozumiał. Ludmiła nawet nie próbowała domyślić się, o co może chodzić. Dlaczego nie widziała, że są dla siebie przeznaczeni? Od pierwszego spotkania... Gdy zobaczył jej zapłakane, brązowe oczy, ból na twarzy. Nic się z tym nie równało i nigdy nie będzie.<br>
A może jednak?<br>
<br>
<i>Wiecie co?</i><br>
<i>Wkurza mnie, że ludzie tak szybko się poddają i są niecierpliwi. Tak jak się czasem zastanawiam w bezsenną noc (bezsenne noce są głupie) to mnie aż ciary przechodzą. Moje postanowienie noworoczne? Nigdy się nie poddawać. Jesteśmy tylko ludźmi, nie znajdziemy czasu na problemy całego świata. Przez niecierpliwość tracimy <b>wszystko!</b></i><br>
<i>Rozdział nieidealny, ale za 2-3 posty (które chyba pojawią się nawet w tym tygodniu) będziecie się cieszyć. </i><br>
<i>Titanic super sprawa. Wrzuca Serce Oceanu (PLUM!)</i><br>
<i><br></i>
<i>Dodana została nowa zakładka ,,cytaty".</i><br>
<i><br></i>
<i>Ktoś mnie chyba musi przytulić.</i><br>
<i><br></i>
<i>szesnaście/sixteen/sechzehn/dieciséis</i><br>
<i><br></i>
<i>Xenia, wasze kochanie. </i><br>
<i><br></i></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-21214244639687722622013-12-20T23:34:00.002+01:002013-12-20T23:34:48.622+01:00Temporada 1 Capitulo 8: ,,Dolor"<div style="text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-GAYGf3QSowI/UrTFu9hirvI/AAAAAAAAB4E/V0oVyrEOxXs/s1600/tumblr_mxswefXmOk1sfsbqzo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-GAYGf3QSowI/UrTFu9hirvI/AAAAAAAAB4E/V0oVyrEOxXs/s1600/tumblr_mxswefXmOk1sfsbqzo1_500.gif" height="143" width="320" /></a></div>
<br />
Życie toczyło się dalej. Może coś zostało, może przepadło. Byli jeszcze młodzi i nie mieli pojęcia o tym, że czasem nie można czegoś naprawić. Zostawały tylko wspomnienia, które kaleczyły duszę i z czasem zatruwały serce. Nikt nie potrafił sobie wyobrazić tego bólu, który kiełkował się w nich z każdą chwilą, sekundą i minutą. A szczególnie w chłopaku o czekoladowych oczach. Nie było mu przeznaczone cierpieć. Każdy zakochiwał się w jego prostocie, niezwykłości, która biła od niego od pierwszego spojrzenia. Ale to nie było to miejsce. Nie powinno go tu być? Zaczął nowy rozdział w swoim życiu i ma on się skończyć zawodem? </div>
<div style="text-align: justify;">
Co z tego, że gdy na nią patrzył, tysiące motyli bawiło się w jego brzuchu, nic nie robiąc sobie z tego, że cierpi. Jej to nie bolało, ona wydawała się szczęśliwa. To dobrze, przecież ją kocha. Jest jej przy nim jak w bajce, czuje się wyśmienicie. <i>Ale ja się nie czuję </i> - pomyślał. Może dlatego. Tak, to chyba to. Powinien zniknąć, ale dni płynęły nieubłaganie. Niedługo miał się rozstrzygnąć drugi etap reality. Na stronę wchodziło coraz więcej osób, głosujących właśnie na pana Federico. Nie miał się z czego cieszyć, ale czasem myślał i tym, co by było, gdyby wygrał. Wyjechałby i zostawiłby wszystko. Czy wtedy byłoby gorzej? Tak. Nie. Nie wie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jakaś drobna istotka pozostawiła cień na drzwiach. Wiedział kto to zanim się zjawiła. Był pewny, że znów chce z nim rozmawiać. Dlaczego znów chce ukryć, że jest bardzo dobrze. Chyba powinna odejść. Chyba na pewno. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ludmiła? - jego cichy szept, przyprawił ją o dreszcze. Nie wiedział o tym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Minęło trochę czasu nim spojrzała na niego zaszklonymi oczami. Chciała płakać? Dlaczego?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hej - odparł cicho. - Co jest? - starał się uśmiechnąć. Na marne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Złotowłosa wiedziała wszystko. Może nawet więcej. Martwiła się o niego bardziej niż o Naty czy Diega. Był tu od niedawna, a wywrócił jej życie do góry nogami, o 180 stopni, nie... 360. Za dużo, za wiele. Musi o niego dbać, zrobił bardzo dużo przez samo bycie. Dobrze, że jest. Jej myśli dziwnie się plątały. Nie potrafiła znaleźć wytłumaczenia na to zjawisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic, ale chcę, żebyś uważał na Castillo - wyglądała jak małe dziecko.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił głową w skupieniu i odparł szybko, niemal nerwowo:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będę robił, co chcę, Lu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Lu... Lu...</i> Dlaczego ją tak nazwał?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zrób to dla mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Cholera.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Pokiwał głową bardzo szybko i wyszedł z sali, znów przeklinając siebie, że dał się omamić jej spojrzeniu, jej ruchom i delikatnemu głosowi.<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
<i>Znałam swoją drogę, ale się pogubiłam.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Miałam serce, ale królowa została zrzucona z tronu. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Ellie Goulding - Lights ~</i></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"> Nie rozumiał jej. Ma jeszcze na to czas? Może jeszcze zobaczyć jej wnętrze? Kochał ją, to było pewne. Coś jednak go od niej odrzucało, czuł to. Nie powiedział jej tego, ale to tylko dlatego, że chce o nią dbać i nigdy nie zranić. Obiecał jej to, a on zawsze dotrzymuje słowa. Nie wiedział o niej nic, a chciał zrozumieć jej tok myślenia. Nie mógł, to było trudne. Po tak długim czasie spędzonym z Violettą naprawdę myślał, że nie znajdzie rozwiązania. Tym bardziej, że ona nie chciała z nim współpracować. Mówiła, że go kocha, prosiła o naukę miłości. Leon kochał. To był naprawdę dobry chłopak. Poukładany dżentelmen zawsze wiedział, co powiedzieć. Nie tak, jak Andres, który czasem myślał o niebieskich migdałach, a niekiedy potrafił mówić tak poważnie, że atmosfera robiła się gęsta. Nie chciał stracić Ludmiły przez to, że jej nie rozumie. Ale to zachowanie, to, jak spinała się, gdy Federico coś mówił, gdy widziała go w pobliżu. To kaleczyło jego serce, zostawiało rany, głębokie. Nie mógł nic zrobić z tym faktem. Dbała o niego, był jej przyjacielem. Jednak zgrabnie unikała tematu Włocha w rozmowie z nim. Bywało tak, że to on zaczynał rozmowę, wspominając o brunecie. Natychmiast zmieniała temat.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"> Sam nie wiedział, co robi. W co się plącze, był jeszcze zwykłym chłopczykiem, nieświadomym zaistniałej sytuacji. Zaplątał się bez wyjścia. Nie wiedział o tym. Dążył w to dalej, brnąc przed siebie, nie wiedząc o tym, jak będzie to później bolało. Czas leczy rany, ale czy te głębokie, które już ryją się w jego sercu? Nikt tego nie wiedział. Pragnął miłości. Tylko jej słodkiego smaku, jakichś malinowych ust całujących jego poliki, widoku rumianych policzków i zapachu kobiety jego życia. Wiedział, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale... Ale Ludmiła była niezwykła, dla niej warto było ryzykować utonięciem. Była tą gwiazdą, która musi zniknąć. Błyśnie, zgaśnie, pozostawi ślad w sercu, który będzie błyszczał i raził oczy. Nikt o niej nie zapomni, a na pewno nie on.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"> Co może zrobić, gdy zrobił już bardzo dużo? Pozostał czas. Kilka łez, tylko w nocy, gdy czarne zasłony zakryją jego twarz, gdy nikt już nie będzie patrzył na jego ból i cierpienie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"> Trzeba pogodzić się z losem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;"> Przecież jesteśmy tylko ludźmi.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"><i><br /></i></span>
<span style="text-align: justify;"><i>Znajdź światło w pięknym morzu.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: justify;"><i>~ Rihanna - Diamonds ~</i></span></div>
<br />
- Mieć tyle szczęścia, tyle szczęścia! - jej krzyki na pewno podobały się przechodniom. Może z wyjątkiem tego jednego, który patrzył na nią tak, jakby chciał ją zabić. To nie było fajne.<br />
Ale fajne było to, że ktoś wreszcie ją rozumiał, że znalazł się ktoś taki, kto ją po prostu kochał. Tak ją! Tą dziewczynę, tą zwykłą dziewczynę. Dla niego była idealna, najlepsza i najukochańsza. Ostatnio powiedział, że gdy śpiewa tysiące motyli chce być razem z nią i słyszeć jej trele. Czasem żartowała, że powinien się ogarnąć, że ogląda za dużo romansów. Odpowiadał, że ją kocha i wszystkie słowa są wypowiadane nieświadomie. Cały on. To on był jej księciem, który wreszcie nadszedł Długo czekała, za długo.<br />
- Naty! - krzyk Diego obudził ją z błogich myśli, rozpływających jej słodziutkie serca.<br />
Fernandez niczym morderca najpiękniejszego. Nie do wytrzymania z tym chłopakiem.<br />
- Z czym ty sobie, drogie dziecko, znów nie potrafisz poradzić? - zapytała, unosząc brwi w zaciekawieniu.<br />
Zaczął ją przedrzeźniać. Być dorosłym i nie umieć zachować taktu. Dziewczyno, która będzie jego wybrankom, pojaw się! Rozejrzała się wokoło. Chyba się nie udało. Trudno, spróbuje za tydzień.<br />
- Nic, ale chciałem spytać, czy wiesz, co z Federiciem.<br />
Natalia od razu spoważniała. Jeśli chodziło o ich wspólnego przyjaciela, sytuacja była w stanie krytycznym. Byli tego świadomi. Nie umieli znaleźć na to rady. Pozostawał czas, ale musieli czekać bardzo długo. Natomiast Ludmiła nie widziała świata poza Leonem. Hiszpanka próbowała sobie wyobrazić, co by było, gdyby była na jego miejscu. Maxi w objęciach jakiejś dziewuchy lub co gorsza Violki. Potrząsnęła głową, plącząc swoje czarne, nieposkromione loki. Okropność.<br />
Nie dziwiła się, że Federico już się poddał. Musiała przyznać, że trudno jej było patrzeć na niego i widzieć w jego oczach cierpienie. Ludmiła nigdy nie patrzyła w jego oczy. Znała ich czekoladowy kolor, miała pojęcie, że gdy na nie spojrzy zakocha się... Bez odwrotu.<br />
Próbowała zrozumieć swoją przyjaciółkę. Nie umiała.<br />
- Ludmiła musi zrozumieć Innego wyjścia nie ma.<br />
Diego przytaknął. Razem odeszli w stronę Studia. Nie mówili nic. Znali powagę sytuacji.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Więc obudź mnie, gdy to wszystko się skończy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Avicii - Wake Me Up ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
- Idź mi stąd, niewyżyty orangutanie! - Francesca używała dziwnych epitetów, Marco musiał to przyznać.<br />
- Nawet nie zdążyłem do ciebie podejść! - wykrzyknął, rozkładając ręce.<br />
Przedrzeźniając go, odparła:<br />
- Ale te tanie perfumy czuję już od wyjścia z domu.<br />
Ten temperament... Jeszcze bardziej go kręcił, czuł tą adrenalinę, gdy na nią patrzył. Po raz pierwszy nie był świadomy tego, co może się stać. W jednej chwili potrafiła go mocno uderzyć, a w drugiej mocno przytulić (to się jeszcze nie zdarzyło, ale Marco pominął ten fakt). Tak czy siak, leciała na niego. I to jak!<br />
- Oj, kochanie - zrównał się z nią krokiem.<br />
- Nie mów tak do mnie. Fuj!<br />
- A skarbie, kotku, kwiatuszku, słońce?<br />
- Po stokroć razy fuj!<br />
- Czyli mogę?<br />
- Boże, daj mi siłę.<br />
- Boże, daj mi Francescę.<br />
- Ja ci zaraz dam Francescę!<br />
- Boże, jednak nie dawaj, sama chce mi siebie dać.<br />
Denerwował ją. Miała ochotę wyjść z siebie, uderzyć go czymś ciężkim. Byłoby wyśmienicie, gdyby z nieba zleciało kowadło jak w tych kreskówkach. Swoją drogą, mówiła już, jak go nienawidzi? Marco Tavelli to jakiś debil, który powinien okryć się hańbą i wyjechać z Buenos Aires. Robi wstyd prawym obywatelom takim jak ona. <i>Ale Panie Boże, dlaczego? Zawsze byłam grzeczna, chodziłam do kościoła, pomagałam bliźnim, a tutaj takie coś! Po tylu latach wspólnej współpracy, zostawiasz mnie na lodzie. </i>Była wściekła, zapomniała o swoim towarzyszu i skupiła się na swoich myślach.<br />
Tak naprawdę kochała jego perfumy, to, że się nią interesuje, że patrzy na nią z zainteresowaniem. Wiedziała, że nie umie jej rozgryźć. Wiele chłopaków już próbowało, a on na pewno nie da sobie rady. Jej podświadomość chciała, by jednak on był tym kimś. Ale czy to pewne? Nie.<br />
On też o niej myślał. Oszalał. Wszystko przypominało mu o niej. Raz literki w płatkach ułożyły się w jej imię. W radiu zaczęli chwalić dziewczyny, które mają silny charakter. Natychmiast przypomniał sobie o niej. Kupił mamie konwalie, by tylko je wąchać, bo właśnie te kwiaty kochała Francesca. Wiedział o niej wszystko. To było dziwne, a jednocześnie tak ważne dla niego.<br />
- Muszę już iść. Buzi na pożegnanie - uśmiechnął się cwaniacko, wiedząc, co odpowie.<br />
- Ja ci dam buzi!<br />
- No daj, daj!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Po prostu daj mi powód.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Pink ft. Nate Ruess - Just Give Me A Reason ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
Wszystko działo się bardzo szybko. Kwiaty kwitły, było upalnie, a jej serce wciąż pozostawało zimne. To normalne. Wcale nie było jej zimno. Było idealnie. Mogła patrzeć na tych ludzi i straszyć ich. Skradać się, przenikać, wiedzieć wszystko. Była niewidzialna, zachowywała się jak kot. Mogła powiedzieć, że jest genialna. Ba! Mówiła to na każdym kroku. Nie chciała tracić czasu, choć musiała. Robiła wiele rzeczy, ale kusiło ją by zacząć od Federico. Nieświadomego, to idealny kąsek. Ale wiedziała, że nie może. Jeszcze nie teraz. Panienka Ferro już go jednak ostrzegła. Trudno. I tak zburzy mur. Robiła już to wiele razy, więc da radę i teraz. To proste jak zrobienie genialnego makijażu.<br />
Verdas czekał na blondynę. Był smutny, choć się uśmiechał. Głupi ludzie. Dlaczego nie okazują swoich emocji? Ileż ona musiała ścierpieć szczerząc się przez cały rok do nauczycieli i komponować piosenki o tym, że świat jest piękny bla, bla, bla... Boże. Jak sobie przypomni te wszystkie chwile i tych nie dorastających jej do pięt bandy kretynów, krew ją zalewa.<br />
Ale teraz zaczyna się coś nowego.<br />
Będzie idealnie.<br />
<br />
<i> Taki se rozdział 8. Dziwny taki. W tym tygodniu powinny pojawić się nawet dwa.</i><br />
<i> Sorry za nagłówek. Xenix miała wolne i się rozkokosiła tak, że zrobiła sobie new decoration na blog. </i><br />
<i> </i><br />
<i> Hmmm... 17... Taaaaaaaaaaak, 17. </i><br />
<i>X.</i></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-39424579486164134572013-12-13T22:33:00.001+01:002013-12-13T22:33:10.408+01:00Jeśli kogoś to obchodzi to...To pragnę oznajmić, że rozdziału nie będzie. Mam masę roboty, poprawki, uczę się i kuję, i zapamiętać nie mogę wszystkich dat sprawdzianów, a kalendarz zapchany jest od dziwnych terminów.<br />
Muszę przyznać, że wszystko mnie jakoś omija, i świat się kręci, a ja stoję w miejscu. Naprawdę nie mogę się połapać w tym wszystkim. Nieważne. Rozdziały są smutne i próbuję jakoś je ożywić, co marnie wychodzi. Już nic nie mówię.<br />
Następna część? Chyba święta, innego wyjścia nie ma.<br />
Dziękuję za komentarze, wyświetlenia, ,,taki" i jeszcze chyba coś, zapomniałam.<br />
No także taka sytuacja. Na osłodę życia, macie księżniczki, królewiczów i pary młode, czyli En Vivo w Buenos Aires. <br />
Dziękuję za uwagę.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/--Sfp6YSct9E/Uqt6-Sk_rcI/AAAAAAAABsk/wA7rak0RXQI/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215825.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/--Sfp6YSct9E/Uqt6-Sk_rcI/AAAAAAAABsk/wA7rak0RXQI/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215825.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Nie jaraj się, Xenia, dasz radę! <3</i></td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-IiEryCQFXuA/Uqt7B8VonDI/AAAAAAAABtY/gkk2Gkpl9fc/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215545.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-IiEryCQFXuA/Uqt7B8VonDI/AAAAAAAABtY/gkk2Gkpl9fc/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215545.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Ludmiłka <3</i></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-DzlYj6gRWyk/Uqt6-RcKQUI/AAAAAAAABso/m9LBxjjIuhc/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215933.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-DzlYj6gRWyk/Uqt6-RcKQUI/AAAAAAAABso/m9LBxjjIuhc/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215933.bmp.jpg" height="320" width="318" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Wiecie, że nie nagrali Peligrosamente Bellas? Boże... :(</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-XJyEgKonBto/Uqt6-4RMtWI/AAAAAAAABs4/8l0d-ZSAxcs/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215952.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-XJyEgKonBto/Uqt6-4RMtWI/AAAAAAAABs4/8l0d-ZSAxcs/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+215952.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Ta potęga!</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-ycArjK1xdr0/Uqt6_XaBpPI/AAAAAAAABsw/XnuZsRMwYC4/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220034.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-ycArjK1xdr0/Uqt6_XaBpPI/AAAAAAAABsw/XnuZsRMwYC4/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220034.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>hahah <3</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-ubR5GKGViyM/Uqt7AD9n4NI/AAAAAAAABtA/2EcxDqtcsHk/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220514.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-ubR5GKGViyM/Uqt7AD9n4NI/AAAAAAAABtA/2EcxDqtcsHk/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220514.bmp.jpg" height="320" width="318" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Byli obok siebie. Przeznaczenie.</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-u19qWiq3Jfg/Uqt7AjPQgMI/AAAAAAAABtQ/Ewy5j2fnSoI/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220731.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-u19qWiq3Jfg/Uqt7AjPQgMI/AAAAAAAABtQ/Ewy5j2fnSoI/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220731.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>akdkasf <3</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-4xkp_UB2sqg/Uqt7BC_sFpI/AAAAAAAABtM/bH99eIyCWp4/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220746.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-4xkp_UB2sqg/Uqt7BC_sFpI/AAAAAAAABtM/bH99eIyCWp4/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220746.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-cscaXdp0hI0/Uqt7FZwFirI/AAAAAAAABuI/rMZCWla6H2A/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220819.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-cscaXdp0hI0/Uqt7FZwFirI/AAAAAAAABuI/rMZCWla6H2A/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220819.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-7YGdyertgQA/Uqt7Cm7mitI/AAAAAAAABtg/WX4o0sUbDOo/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221019.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-7YGdyertgQA/Uqt7Cm7mitI/AAAAAAAABtg/WX4o0sUbDOo/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221019.bmp.jpg" height="320" width="318" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Serduszka dla Was. xd (Żałosne te podpisy pod zdjęciami, c'nie?)</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-ZjXfn__3hq0/Uqt7DOkWTNI/AAAAAAAABto/QInliREYQUc/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220148.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-ZjXfn__3hq0/Uqt7DOkWTNI/AAAAAAAABto/QInliREYQUc/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220148.bmp.jpg" height="192" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Are you ready for the ride?</i></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-K2O1eb7DuaU/Uqt7DlIzZ_I/AAAAAAAABtw/fF2ILA6d_Hs/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220306.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-K2O1eb7DuaU/Uqt7DlIzZ_I/AAAAAAAABtw/fF2ILA6d_Hs/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220306.bmp.jpg" height="320" width="311" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-6e3PE4B3pTw/Uqt7EOPgwbI/AAAAAAAABuA/V_WaqTNekN0/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220412.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-6e3PE4B3pTw/Uqt7EOPgwbI/AAAAAAAABuA/V_WaqTNekN0/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220412.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-58pP1kTiUWk/Uqt7EantIXI/AAAAAAAABt8/vrIv3iIUOTg/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220444.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-58pP1kTiUWk/Uqt7EantIXI/AAAAAAAABt8/vrIv3iIUOTg/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220444.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Kocham!</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-QDmr_chukTs/Uqt7IKlt9NI/AAAAAAAABuo/Lzs8EJQ4Q28/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220451.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-QDmr_chukTs/Uqt7IKlt9NI/AAAAAAAABuo/Lzs8EJQ4Q28/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+220451.bmp.jpg" height="320" width="318" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Maximiliano <3</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-qTuM6EI24v8/Uqt7F69V44I/AAAAAAAABuQ/YPqpBS77lK0/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221032.bmp.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-qTuM6EI24v8/Uqt7F69V44I/AAAAAAAABuQ/YPqpBS77lK0/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221032.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-qVvloH6UTs0/Uqt7GofbVII/AAAAAAAABug/_3MlJyPfA8M/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221134.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-qVvloH6UTs0/Uqt7GofbVII/AAAAAAAABug/_3MlJyPfA8M/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221134.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Nie smuć się. :(</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-RetG48_dPO4/Uqt7HPQknFI/AAAAAAAABuc/FSwcqUgre0A/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221137.bmp.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-RetG48_dPO4/Uqt7HPQknFI/AAAAAAAABuc/FSwcqUgre0A/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221137.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-E-Ki8f61n94/Uqt7LGF4FtI/AAAAAAAABvM/IsP17pscNdQ/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221153.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-E-Ki8f61n94/Uqt7LGF4FtI/AAAAAAAABvM/IsP17pscNdQ/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221153.bmp.jpg" height="320" width="319" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Nie dotykaj królewny Ludmiły. Boże. Skaza.</i></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-F-QWLDS6Fxs/Uqt7IiPdwqI/AAAAAAAABuw/vFskkz2-wrs/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221156.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-F-QWLDS6Fxs/Uqt7IiPdwqI/AAAAAAAABuw/vFskkz2-wrs/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221156.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-HCZW5gPkt20/Uqt7JBrJdhI/AAAAAAAABvA/OVZcZfhG3sY/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221158.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-HCZW5gPkt20/Uqt7JBrJdhI/AAAAAAAABvA/OVZcZfhG3sY/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221158.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-XnwKyn36Qp0/Uqt7JjPmRXI/AAAAAAAABu8/o0Pgqq3jqmg/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221205.bmp.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-XnwKyn36Qp0/Uqt7JjPmRXI/AAAAAAAABu8/o0Pgqq3jqmg/s1600/Przechwytywanie+w+trybie+pe%C5%82noekranowym+2013-12-13+221205.bmp.jpg" height="320" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><i>Pinkna. </i></td></tr>
</tbody></table>
Zryta bania do końca życia, hę?<br />
X.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-10000846373257358042013-12-08T12:27:00.001+01:002013-12-15T21:26:14.949+01:00Temporada 1 Capitulo 7: ,,Luz"<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-GCXlVVz6W-g/Uq4QXt33zpI/AAAAAAAABy0/MxroyL4I1Vg/s1600/tumblr_mxv5z851G81sog8ffo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-GCXlVVz6W-g/Uq4QXt33zpI/AAAAAAAABy0/MxroyL4I1Vg/s1600/tumblr_mxv5z851G81sog8ffo1_500.gif" height="174" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Błysk w oku Violetty oznaczał tylko jedno. Leon już doskonale wiedział. Miała plan. Zobaczył jak kątem oka spogląda na Federico. <i>Ratować go czy nie? </i>- pytania tego rodzaju wciąż krążyły po jego głowie. Może dlatego, że przeżył z tą dziewczyną sporą część swojego życia. Po prostu chciał uratować chłopaka przed jej zamiarami. A na pewno trudno będzie mu się z nią zmierzyć. Ludmiła też lustrowała wzrokiem dziewczynę, podejrzewając ją o złe zamiary. Żmija znów miała zaatakować jadem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie rób tego, Violetta - Leon wstrzymał oddech. - Błagam. Jeżeli chcesz zemsty, to oszczędź mu bólu i dokonaj jej na mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy jego słowa były szczere? Sam nie mógł tego ocenić. Najchętniej odszedłby stamtąd razem z Ludmiłą i może to w jakiś sposób by pomogło. Ale w tej sytuacji już chyba nic nie da rady pomóc. Po jej minie było widać, że ma plan i dokona go. Na pewno.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
- Może jestem tą złą, ale widzę naprawdę wiele rzeczy. Więcej od ciebie. Nie dasz rady zobaczyć tego, co zauważam ja. Ona również nie - wskazała na Ludmiłę. - Nie widzicie niczego, a później będziecie cierpieć. Nie udawajcie, że tak nie będzie. Czujecie to, a nie chcecie się do tego przyznać. To przykre. Najpierw pomyślcie, wsłuchajcie się w głoś w waszym wnętrzu. Nie mówię tego ot tak. Jeszcze niczego nie straciłam, a zawsze mogę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mówiła prawdę. Leon czuł potęgę jej głosu i czuł się przy niej bardzo, bardzo mały. To zawsze było dziwne uczucie. Patrzeć na kogoś, kto wydaje się od ciebie tysiąc razy lepszy. Violetta wiedziała, co mówi i robiła to z taką gracją, że jeszcze nikt nie potrafił jej dorównać. Doskonale ją znał. Czasem plotła głupoty, o których nawet nie chciał słyszeć, ale dziewczyna pamiętała o swojej inteligencji. Może tym go omamiła. Sprytem i bijącym od niej blaskiem. Tak, to chyba to.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wystarczy tego - Ludmiła wtuliła się bardziej w koszulę Verdasa. - Powiedz, kiedy masz zamiar go złamać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Violetta przybrała kpiącego uśmiechu, który wydawał się w tym momencie tak przerażający, że Leon aż odwrócił wzrok. Nie chciał na to patrzeć. Na ten ból, który zaraz miał ukazać się na delikatnej twarzy Ludmiły. Wiedział, co powie Castillo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Niepewność jest najgorszym. Nie będziesz wiedziała, kiedy to będzie. Po prostu zaatakuję, a wtedy nie będzie już odwrotu - uśmiechnęła się sprytnie i wykrzyknęła nagle: - Dzisiaj słońce świeci tak mocno!</div>
<div style="text-align: justify;">
I odeszła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Leon odwrócił twarz ku Ludmile.</div>
<div style="text-align: justify;">
Cios.</div>
<div style="text-align: justify;">
Widział, jak blondynka patrzy w stronę, gdzie stał wcześniej Federico.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie było go tam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejny cios.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie wiem, gdzie iść.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie wiem, co czuć.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie wiem, jak płakać.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie wiem, dlaczego...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~Rihanna - What Now~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nikt nie przejmował się dziwnymi smutkami grupki uczniów w Studio. A szczególnie nauczyciele, którzy zaskakiwali ich coraz bardziej przez głupią naukę nut, piosenek, które nigdy nie zostaną zaśpiewane i tą cholerną miłością.To było wszędzie. Cholerne uczucie. Najchętniej zgarnąłby wszystkich i wyrzucił gdzieś daleko, gdzie nie byłoby miejsca na takich idiotów, którzy się zakochują. On nie był tym idiotą. Wiedział, z czym musiałby się zmierzyć. Bo musiałby to zrobić bardzo szybko i z taką sprawnością, by nie stracić w swoim życiu niczego, a to byłoby aż nadmiar trudne. Dlatego zawsze trzymał się od amorów z daleka. To za dużo, jak na niego nerwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam wyniki, mam wyniki! - Marotti wbiegł do auli jak oszalały, wymachując ,,magiczną kartą". Jego neonowy szalik powiewał niczym żagiel na statku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Diego spojrzał na niego, prawie dławiąc się ze śmiechu. Nie spodziewał się jakiś spektakularnego widoku. Na początek piękna Violetta Castillo lśniąca dzisiaj najbardziej ze wszystkich uczennic Studia. Odkryte zostało to, poprzez sprawiedliwe głosowanie. Nic nieznaczącym punktem jest to, że były to tylko i wyłącznie ustalone według jej własnych statystyk.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uwaga, uwaga! - wszyscy nagle wstali, nie mogąc wytrzymać napięcia. - Pierwszą osobą, która wywołała wrażenie na castingu jest... NATALIA!<br />
Diego uśmiechnął się szeroko, widząc, jak dziewczyna wtula się w Maxi'ego, pełna euforii i podekscytowania. Kochał ją za ten optymizm i temperament. Cała trójka idealnie do siebie pasowała. Ludmiła zawsze potrafiła zjednać wszystkich przez kilka ostrych słów, Natalia uśmiechała się bardzo szczerze, a potem nagle mogła wyzwać wszystkich od najgorszych, a Diego... Diego w niesamowity sposób był sobą. Nieco drapieżny, trochę bad boy, a tam w środku krył się nieoszlifowany diament, który pragnął nowych doświadczeń. Wszystkie były już odhaczone. Ostatnim punktem na liście jest miłość. Ona zawsze jest spychana na drugi plan, ale znajdzie swoje miejsce w życiu Diega i to nieraz, sam był tego pewnie. Nie chciał się tylko do tego przyznać. To chyba normalne u chłopaków, prawda? Chociaż u Verdasa... Nagle parsknął śmiechem. Ludmiła i Leon to jakaś pomyłka. Zobaczymy, ile blondyna wytrzyma. Diego wiedział wszystko. Szatyn był tylko zabawką. Ale nie w taki sposób, jak myślicie. Ludmiła wciąż nie jest świadoma tego, że postawiła złą kartę i w końcu znajdzie inną, która pomoże jej w dalszej grze. Ale potem uświadomi sobie coś, co zrani Verdasa. Nic nie powstrzyma wtedy fali bólu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejni wygrani wchodzili na scenę. Miało ich być ośmiu, więc Diego cierpliwie czekał do końca, kiedy będzie mógł już wyjść. Nie spodziewał się, że przejdzie dalej, bo nie tańczył za specjalnie, może śpiew pomagał mu się dowartościować. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na scenie stali już Naty, która wciąż machała do Maxi'ego, wpatrzonego w nią jak w obrazek. Violetta udawała, że jest jej obojętne to, co tam robi, by wywrzeć wrażenie złej dziewczynki. Przeszkadzała jej w tym różowa spódnica, która świadczyła o jej nadmiernej słodkości. Maxi interesował się tylko Natalią i jej uśmiechem. Leon przytulał do swojego boku Ludmiłę. Diego wiedział, co Verdas myśli w tej chwili. <i>Miłość zwycięży wszystko... </i>Bla, bla, bla. Gadka, szmatka. Oboje wygrani. Camila nie mogła uwierzyć, że stoi tam w tym blasku. Mógł się do niej uśmiechnąć, ale nie zrobił tego. nawet by nie zauważyła. Potem usłyszał swoje imię, które brzmiało jak hasło rzucone w czasie pożaru domu. Nie mógł uwierzyć, więc pytał siebie: <i>dlaczego ja? </i>Wiedząc, że nie odpowie sobie na to pytanie, wzruszył ramionami i jednym susem pokonał odległość dzielącą go od sceny. Dopiero z niej zauważył Federico, który cofał się ku wyjściu. Potem Marotti wyczytał jego imię. Chłopak zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Wszedł na scenę, idealnie unikając chciwego wzroku Ludmiły. Zaczął podziwiać tego zwykłego Włocha. Jeszcze nikomu nie udało się oprzeć urokowi Ludmiły Ferro. Chociaż... Przyjrzał się mu dokładniej. Zobaczył gęsią skórkę i ściśnięte mocno usta. Parsknął śmiechem. W środku gotował się bardziej niż on za pierwszym razem, by nie rzucić się na nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ostatniej nocy wypiłem za dużo...</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~OneRepublic - Something I Need ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Nikt nie jest doskonały.<br />
Camila doskonale o tym wiedziała, ale dalej drążyła temat, że jest tą najgorszą, a wszyscy wokół niej są tak utalentowani. To robiło się powoli nudnie, nie tylko dla Fran, która dostawała już białej gorączki, ale dla samej rudowłosej, która sama uważała, że powinna się zmienić. Próbowała, jak najbardziej. Tylko dlaczego wciąż się jej to nie udawało? Dobrze, próbowała żyć bez miłości. Broadway dawał jej tylko przyjaźń i nie oczekiwała od niego niczego więcej. Była mu niemal wdzięczna za to, że nie chce dalej brać w coś, co w ogóle nie ma przyszłości. Prawdopodobnie wcale jej nie miało. W dorosłym życiu nie sprawdza się nic. Chcemy dom z basenem, mamy dom z sąsiadem, którego spryskiwacz do trawy i kwiatów, podlewa czasem również twój ogród. Nie ma sensu udawać. Wszystko ma swój cel, próbujemy dążyć do doskonałości. Czasem nadaremno. I taka była Camila. Wiedziała, że to nie ma prawa istnieć, a dalej w to wierzyła. To było takie głupie.<br />
Ale przeszła dalej do reality. To było fajne. Bardzo, bardzo fajne.<br />
- Ten Marco mnie wkurza - poirytowana Fran podeszła do niej, powtarzając to zdanie już 843829 raz w tym dniu. - Uczepił się jak rzep psiego ogona.<br />
- Mówiłam ci, że szaleje za tobą - rudowłosa potrząsnęła zabawnie głową.<br />
Włoszka wywróciła oczami, ale nagle rozweseliła się i pisnęła:<br />
- A nasza Cami wygrała!<br />
- Cieszy...<br />
Jej wypowiedź przerwał silny podmuch wiatru. Jak się okazało, był to bieg pana Tavelli'ego, który wciąż próbował zaimponować Fran.<br />
- Umrę za moment - włosy czarnowłosej groźnie się naelektryzowały. - Ej! Chodź tu, bałwanie! Nie uciekaj przede mną!<br />
Czarnowłosa pobiegła za nim, zostawiając Camilę w osłupieniu. Dopiero po chwili zaczęła się śmiać tak, jak jeszcze nigdy w życiu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Ty jesteś tą, która się skrada.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ty jesteś tą, która zdradza,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale jeśli Twoje serce zostanie złamane, przynieś je całe,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przynieś je do mnie. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ John Newman - Cheating ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Chodź, Natalia! - krzyk Ludmiły poniósł się po całym korytarzu. - Idziemy, pokażemy tym wszystkim, kto jest najpiękniejszy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Hiszpanka spojrzała na nią, jak na wariatkę. Było spokojnie, a teraz obudziło się w niej jakieś niezrównoważone zwierzę, które chce chyba za wszelką cenę wydostać się na zewnątrz. Trudno, będzie musiała się z tym pogodzić, bo jak inaczej. Naty jednak wciąż wierzyła, że Ludmiła znajdzie właściwe wyjście. Musiała zrobić to sama, bo inaczej straci wszystko.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Coś ty znowu wymyśliła? - westchnęła żałośnie. - Kolejna piosenka?</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła uśmiechnęła się słodko, ale przy tym naprawdę szczerze. Po jej minie można było uznać, że zachowuję się zbyt dziwnie, ale taki był jej urok. Gdy cierpiała, bo na pewno teraz coś ją trapiło, musiała pokazać, że jest bardzo, bardzo silna. Tylko szkoda, że nie robiła tego tak często. W tej chwili znów każdy musiał doznać jej temperamentu. Wrażliwość już jej się znudziła. Natalię czasem przerażało to, że dziewczyna tak szczyciła się swoimi zaletami. W sumie Natalia wcale nie uważała się za najgorszą. Była przeciętna i ta zwyczajność czyniła ją wyjątkową. Tak zawsze mówiło je serce, gdy mózg podpowiadał zupełną przeciwność jej postanowień.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła podała jej kartkę z nutami i tekstem do piosenki o tajemniczym tytule. </div>
<div style="text-align: justify;">
- <i>Niebezpiecznie piękne? </i>- zdziwiła się Hiszpanka. - Serio? Wyglądamy jak jakieś zabójczynie? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodzi o to, że jesteśmy cudowne, Navarro - Ludmiła wykręciła oczami i natychmiast spojrzała na nią z dużym uśmiechem na koralowych ustach. - Idziemy to przedstawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale w auli nikogo nie ma - Hiszpanka położyła ręce na piersi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To przyjdą, Naty! - zawołała Ludmiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Navarro przymknęła oczy by nie wybuchnąć aż w końcu przyznała jej dla świętego spokoju rację i udała się za nią do wielkiego pomieszczenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
W środku rzeczywiście nie było nikogo, więc stanęły na scenie, a Ludmiła włożyła płytę do odtwarzacza. Z głośników dało się słyszeć równie niebezpieczną jak tekst, melodię. Naty starała się uśmiechać, ale jakoś to jej nie wychodziło. Po chwili do auli wkroczył Maxi, który patrzył na dziewczynę z szeroko otwartymi ustami. Piosenka działała, Natalia musiała to przyznać. Postanowiła pokazać mu, że zakochał się w idealnej osobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła z przerażeniem odkryła, jak do auli wchodzi Leona, a tuż za nim Fede. Na twarzy Włocha wykwitły różowe rumieńce. Zrobiła coś złego? Przecież tylko tańczy i śpiewa. Nie robi nic, co mogłoby mu zaszkodzić. Szkoda, że nie mogła sobie uświadomić komu powierza swoje wdzięki. Wtedy odpowiedź byłaby już naprawdę blisko.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ona nawet nie ma pojęcia, że jestem tu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ona nie ma pojęcia, że stoję tu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Big Time Rush - No Idea ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Federico miał ochotę odejść stamtąd natychmiast i zostawić to, co czuł. Piosenka była samolubna, owszem, ale jednocześnie bardzo chciał tam do niej podejść i powiedzieć jej, że szaleję za nią. Może lepiej byłoby, jakby to rzeczywiście zrobił. Uderzyłaby go kilka razy w policzek i to ostudziłoby jego zamiary. A teraz? Musi patrzeć, bo tak każe mu serce. Wpadł do głębokiej rzeki, z której nie da się wyjść.</div>
<div style="text-align: justify;">
Piosenka dobiegła końca, a dziewczyny zeszły ze sceny. Zaczęły się czułości, ofiarowane przez Leona dla Ludmiły. Federico mocno zacisnął zęby, by nie wybuchnąć. Wtedy przypomniał sobie piosenkę, którą usłyszał dzisiaj w radiu, jedząc śniadanie. Zapamiętał ją dokładnie, bo opisywała jego obecną sytuację. Czuł się zdradzony.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Poczekajcie chwilę! - krzyknął, gdy zobaczył, że ludzie zaczynają wychodzić. - Ja też chcę coś zaśpiewać i chcę byście przy tym byli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ludmiła spojrzała na niego zaciekawiona. Jednocześnie odkrył w jej oczach strach. Mógł szczerze powiedzieć, że cieszy się z tego wyrazu twarzy. Przynajmniej wiedział, że nie jest jej tak obojętny. Ale to nic nie znaczyło. Nie, znaczyło wszystko. Wiedział to. Nie chciał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnął się kpiąco, podchodząc do odtwarzacza i wyrzucając za siebie płytę z różowym napisem: <i>Peligrosamente Bellas</i>. Po chwili dało się słyszeć melodię, która zdziwiła wszystkich. Co to miało znaczyć? Wiedział o tym doskonale tylko Federico i podświadomość Ludmiły.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wiesz, że mógłbym pokochać Cię bardziej,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bardziej niż ktokolwiek</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli zdradzasz</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zdradzasz, o tak</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale ja nigdy bym Cię nie zdradził.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mógłbym pokochać Cię bardziej</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bardziej niż ktokolwiek</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jeśli zdradzasz</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zdradzasz, o tak</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Bo po prostu taka już jesteś, że zdradzasz.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Po prostu taka już jesteś. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Musimy porozmawiać, kochanie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zrobiłaś mi wiele złych rzeczy</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Zszedł ze sceny naprawdę wolno, jakby wiedząc, że nikt na niego nie czeka. Tak było. A co było z Ludmiłą, pomyślicie. Ona stała wtulona już kolejny raz w koszulę Leona, myśląc: <i>Kolejna nieprzespana noc do kolekcji.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jak widzicie, podświadomość Ludmiły zna rozwiązanie zagadki, jej otoczenie również ją zna. Wszyscy chcą, by sama sobie z tym poradziła. Leon jest tak samo nieuświadomiony, choć czasem przeczuwa coś niedobrego. </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> A co z podstępem Violetty? Na to będziecie musieli trochę poczekać. Jej zemsta jest tak słodka, że jedynie mnie ją powierzyła. Nie myślcie, że źli ludzie nie mówią prawdy. Oni zawsze ją mówią.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> Dziewczyny, proszę o Wasze rozdziały!</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> 43.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> X.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-477166709668141152013-12-01T13:50:00.002+01:002013-12-15T21:24:11.982+01:00Temporada 1 Capitulo 6: ,,Razón"<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-Fw4r0ivjNDw/Uq4P4AtDvgI/AAAAAAAABys/TNizrurcMY4/s1600/tumblr_mwxh0oAiCH1slsdnjo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-Fw4r0ivjNDw/Uq4P4AtDvgI/AAAAAAAABys/TNizrurcMY4/s1600/tumblr_mwxh0oAiCH1slsdnjo1_500.gif" height="211" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<i>Uciekaj, jak najszybciej i zamilknij na wieki. Porzuć wszelką nadzieję i zostaw to, co sprawia, że spadasz w dół. Nigdy nie patrz w jej oczy. Nigdy nie przyglądaj się jej ruchom i delikatnemu spojrzeniu. Teraz jesteś sam. Tylko ty i nikt inny. Zapomnij, że kiedyś istniałeś i pragnąłeś całować jej różane usta. To już nie jest twój priorytet. Walczysz o siebie.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>Federico zszedł powoli ze sceny. Wszystko wydawało mu się rozmazane. To przez te łzy? Miał nadzieję, że ich nie widać i czuje je tylko tam w środku. Ostatkami sił odłożył gitarę na swoje miejsce i pożegnał się z nauczycielami. Potem wyszedł. Czuł na sobie wzrok Leona i Ludmiły. Nie obchodziło go to. Musiał zapomnieć. Pragnął tego całym sercem i duszą też, i wszystkim, co ma wpływ na to uczucie, które rosło niczym kwiat w jego wnętrzu. Podlewane było zwykłą rozmową, lekkim uśmiechem różanych ust i faktem, że są przyjaciółmi. I pięło się, i rosło dalej, a Federico szczerze przeklinał dzień, w którym Pablo przedstawił go swojej nowej klasie. Bo od tego się zaczęło. Gdyby nie to cholerne spojrzenie i wyzywający wzrok, wszystko potoczyłoby się inaczej.<br />
- Federico - jej głos przebił się przez kroki tłumu młodych ludzi, kierujących się na casting.<br />
Jednocześnie ten głos wbił mu sztylet w serce. Był taki miękki i chyba za bardzo chciał go zapomnieć. Wszystko to przecież pozostawało śladami w jego duszy. Dlaczego ona wciąż go tak bardzo rani?<br />
- Powiedz mi, co się dzieje - odparła stanowczo. Znów przypomniał mu się jej temperament, z którym prawdopodobnie nie będzie mógł się już zmierzyć. <br />
- Ktoś na ciebie czeka, Ludmiła - Federico smutnym wzrokiem wskazał na Verdasa.<br />
- Ale... - wyszeptała.<br />
Federico uśmiechnął się smutno i odszedł od Ludmiły. Ta patrzyła na niego wciąż tym samym wzrokiem, który mówił, że nie ma pojęcia, co się przed chwilą stało. Ale Włoch doskonale rozumiał swoje wybory i był pewny, że robi dobrze. Kocha ją, ale musi dać jej wolność. To nie miałoby najmniejszego sensu, gdyby mógł na nią patrzeć i widzieć, że może żyć razem z nią. Musi się pogodzić ze swoim wyborem.<br />
Chłopak zauważył w oddali smutne miny Diega i Natalii. Chciał wierzyć w prawdziwość ich współczucia, bo przecież wiedział, że nie chcą, by powodziło mu się źle. Tylko, że teraz było tak szaro, a kolory chyba już gdzieś zniknęły. Może to lepiej? Nie, wcale nie.<br />
- Co teraz zrobisz, Fede? - zapytał cicho Diego, jakby bojąc się, że jego pytanie dotrze do uszu Leona.<br />
-- Spróbuję... Spróbuję posłuchać wszystkich rozkazów.<br />
Odpowiedź Federica zadziwiła ową dwójkę, ale nawet nie śmieli protestować.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Precz z moich oczu!... posłucham od razu,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Precz z mego serca!... i serce posłucha,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Precz z mej pamięci!... nie - tego rozkazu</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Moja i twoja pamięć nie posłucha.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Adam Mickiewicz - Do M*** ~</i></div>
<i><br /></i>
- Ludmiła? - ciekawski wzrok Leona przeszywał drobną blondynkę. - Co się dzieje?<br />
Sama nie wiedziała, jak odpowiedzieć na to pytanie. Może dlatego, że wciąż coś było nie tak, a życie toczyło się dalej. Nie mogła już się połapać w swoim życiu, a tym bardziej w tym, komu ufać, a komu nie. A ten szatyn, który teraz stoi przed panną Ferro? Czy on jest godny uwagi? Czy dziewczyna może powierzyć mu swoje tajemnice? Te pytania wciąż kłębiły się w jej głowie. Może dlatego, że zbyt szybko próbowała sobie na nie odpowiedzieć. Bała się, że nie znajdzie rozwiązania. Gdzie ta niezależna Ludmiła, gdy tak bardzo jej teraz potrzebuje? Musi się w końcu obudzić i zacząć być sobą. A może ta ówczesna powłoka to prawdziwa ona?<br />
- Nic, Leon - odpowiedziała w stronę chłopaka, nie okazując przy tym żadnych uczuć.<br />
- Widzę - szepnął.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Spojrzała na niego zaszklonymi od łez oczami. <i>Co się dzieje? Co to za uczucia? Czy to koniec? </i>Wiedziała, że zaraz może wybuchnąć, a wszystko przez te cholerne myśli. Nikogo nie obchodzi, że teraz cierpi. Zupełnie jak Violetta, która cały czas próbuje zwrócić na siebie uwagę swoim bólem. Zwykły paradoks. Ludmiła chciała mieć pewność, że wcale się do niej nie upodabnia. Może tylko trochę, gdy nikt nie patrzy. Teraz patrzą na nią i co ma zrobić? Wyjść, odejść? To będzie najprostsze rozwiązanie? I te oczy, które uważnie ją obserwują i próbują wyczytać z jej ruchów, co się dzieje. A działo się wszystko to, co było złe. I ten cholerny brak wytłumaczenia. Nie ma niczego, czego mogłaby się podeprzeć. Nie ma rozwiązania. Musi czekać, ale to trwa. Co ma zrobić, żeby odnaleźć elementy układanki? Czym zająć się w tym czasie, gdy wciąż nie będzie żadnej części całości?<br />
- Musisz mi pomóc, Leon - wyszeptała nagle, patrząc na niego z nadzieją.<br />
Widział przerażenie w jej brązowych oczach, a równocześnie pewność, jakby tętniącą w jej żyłach. Wszystko chciało się z niej wydostać. Tam na zewnątrz, gdzie właśnie stali. Powoli złapał jej ramiona, a ona podtrzymała się, by nie upaść. Wzięła głęboki oddech. Ten z rodzajów, który występuje najczęściej podczas oszalałego płaczu. I wiele, wiele łez wylanych, gdy coś boli. To denerwujące i nadzwyczajnie irytujące.<br />
- W czym? - jego pytanie poniosło się głośnym echem w jej głowie.<br />
Krótka odpowiedź. Niepoprawnie romantyczna.<br />
- W kochaniu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Nic nie znaczące to coś,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I najważniejsze to nic.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Jamal - Peron ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Co by tutaj robić? Taki piękny dzień - Marco rozmarzył się. - Tyle pięknych dziewczyn - wyszeptał, gdy zobaczył wpatrującą się w niebo czarnowłosą istotkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Meksykanin doskonale wiedział, że nie może zmarnować tego momentu. Długo czekał, aż pojawi się na jego drodze. Od pamiętnego dnia, gdy zobaczył ją po raz pierwszy nie mógł przestać o niej myśleć. Marzył o kolejnym spotkaniu, ale Tavelli nie był chłopakiem, który gnał za wszystkim, o czym marzył. Zdobycz musiała przyjść do niego sama, bo po co marnować czas, gdy ktoś nie jest tobą zainteresowany. To naprawdę zbędne. Chłopak liczył każdą sekundę życia. Nie zaprzepaścił jeszcze ani jednej. A kto wie, może najbliższy czas będzie najpiękniejszy?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiedziałem, że się spotkamy - poruszył brwiami, a Francesca próbowała stłumić śmiech. - Jak miło, że do mnie przyszłaś.</div>
<div style="text-align: justify;">
Włoszka otworzyła szeroko oczy, ale natychmiast roześmiała się głośno. Marco mrugnął dwa razy. Śmiała się bardzo pięknie i na jego gust można było stworzyć z tego melodię do piosenki. Tylko, że w tej sytuacji nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Teraz powinna się słodko rumienić i trzepotać rzęsami, a nie śmiać się. Zrobił coś nie tak?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chora jesteś? - zapytał pod wpływem impulsu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Natychmiast przestała się śmiać i spojrzała na niego, niemal zabijając go swoim zimnym spojrzeniem brązowych oczu. Francesca nie miała pojęcia, co ten idiota sobie myśli. Nie była pierwszą lepszą i na pewno nigdy nie będzie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Podrywałeś kiedyś Włoszkę? - zapytała ciekawskim tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdezorientowany popatrzył na boki i odpowiedział zgodnie z prawdą:</div>
<div style="text-align: justify;">
- No akurat nie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się z triumfem i przyjrzała mu się dokładnie. On patrzył na nią tak samo, jakby chciał zgadnąć, co się dzieje. Nie wyczytał nic, a ona natomiast wiedziała wszystko. Był typem zwykłego podrywacza, który myśli, że może mieć każdą. <i>To się chłopak zdziwi </i>- pomyślała. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No właśnie - zrobiła skwaszoną minę. - Francesca - Tavelli 1:0.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przekrzywiła głowę na bok, po czym odeszła, zostawiając chłopaka samego. Marco przynajmniej wiedział jak ma na imię i skąd pochodzi. Była dla niego zagadką, a on bardzo lubił zagadki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Gdybyś była moją dziewczyną</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie musiałabyś się nigdy martwić o inne rzeczy, nie</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ponieważ ja rządziłbym światem.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Big Time Rush - If I ruled the world ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i> </i>- Cholera jasna. Jeszcze niech spadnie śnieg, będzie super. Bez problemów się nie obejdzie. Mogą się wypchać. I Ludmiła zresztą też. Już ma Leonka i myśli, że przeniesie Mount Everest. Co to ma być? Skarb miała przed sobą. Niemal na wyciągnięcie ręki, a ona takie rzeczy. I proszę, odszedł sprzed nosa. Potem będzie go szukać. Już widzę jej twarz i to: <i>No, Naty! Pomóż mi, błagam!</i> I nie wiem, co wtedy zrobię, ale teraz porządnie bym jej przyłożyła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Monolog Natalii przerwał jakiś szelest w zielonym krzaku, obok którego przechodziła. Przyjrzała się uważnie dziwnemu zjawisku. Nie mogąc zrozumieć, co się dzieje podeszła do rośliny. Z szybko bijącym sercem odsłoniła kujące gałązki. Ze zdziwieniem odkryła, że powodem jej strachu był nikt inny jak Maximiliano Ponte. Odskoczyła natychmiastowo i złapała się za serce, przymykając oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A ty, co odwalasz? - zapytała, łapiąc się za biodra, już uspokojona. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak nie odezwał się ani słowem, tylko popatrzył w bezchmurne niebo.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Śledzisz mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po części.</div>
<div style="text-align: justify;">
- No jak po części?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak po prostu?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Normalnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Słyszałeś mnie?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O proszę! Nie dość, że prześladowca to jeszcze podsłuchiwacz.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nieee. Nie aż tak, no co ty.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Yhym. W ogóle.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapadła nerwowa cisza, oboje myśleli, że trwa ona trochę więcej niż krótkie dziesięć sekund. Natalia w końcu nie wytrzymała i zaśmiała się głośno. Tak samo zareagował Maxi. Wcale nie był zdziwiony. Znał ją całą. Wiedział o niej wszystko. Już kiedyś poznał jej poczucie humoru, sposób poruszania się i to, co lubi. Chciał poznać ją jeszcze raz i codziennie zaczynać od początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pewnie jesteś wkurzony, bo wciąż nie skorzystałam z tego - wyjęła z kieszeni pogniecioną karteczkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak odrobinę. Mogłaś zadzwonić - założył ręce na pierś, udając obrażonego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Naty natomiast, wyjęła telefon i wykręciła numer, który widniał na pozawijanej karteczce. Po chwili można było usłyszeć głos Adama Levine'a. Maxi odebrał, a w słuchawce rozległ się delikatny szept:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Teraz już nie musisz się denerwować - kątem oka, zobaczył jej uśmiech. - Nigdy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>On zakochany był jej radością,</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zauroczony w korowodzie słów!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>~ Enej - Lili ~</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedziała, że nikt nie mógł równać się jej blaskowi. Była jedyna i jedyna lśniła tak bardzo. Umiała uwieść każdego, nawet jeżeli ktoś nie był do końca do niej przekonany. Z czasem uznawał, że jest piękna, uznawał ją za boginię. Słodycz była jej najważniejszą bronią. Violetta Castillo nawet nie wyobrażała sobie życia bez swoich atutów. Mogłaby je wymieniać godzinami, mogłaby się w nich pławić godzinami. Z czasem uznałaby, że to jej się nigdy nie znudzi. Nie znudziło się dotąd. Wyznaczała cele i trendy w modzie. To ona lśniła najmocniej. I był jeszcze Leon. Razem tworzyli idealną parę. Tylko on potrafił ją tak ubóstwiać. Robił to najlepiej ze wszystkich. Tylko potem pojawiła się Ludmiła, która naszperała w główce Leona. Ponownie zresztą. Już udało się Violetcie wyrwać Verdasa z jej szponów, a ona znów zatruła go swoim jadem. W tej sytuacji musiała przyznać, że przegrała. Wiedziała, że nie będzie to jednak trwało długo. Z czasem rany się zagoją, a ona będzie mogła racjonalnie myśleć.</div>
<div style="text-align: justify;">
Violetta przyjrzała się swojej szkole i ludziom, którzy chodzili przed nią. Gdzieś za jednym z drzew zauważyła Natalię i Maxi'ego. Chłopak nie był żadnym zagrożeniem, ale dziewczyna znana była ze swojego hiszpańskiego temperamentu. Brunetka zawsze odnajdywała rozwiązanie i nawracała swoją przyjaciółeczkę. Gdy Natalia położyła głowę na ramieniu rapera, Castillo ze wstrętem odwróciła głowę w drugą stronę. Tam ujrzała Francescę i jakiegoś chłopaka z burzą czarnych włosów. Był aż nadmiar przystojny. Najbardziej zadziwiło ją jednak to, że Włoszka przed nim uciekała, a on gnał za nią niczym tygrys za swoją ofiarą. Szatynka z politowaniem pokręciła głową i spojrzała gdzieś indziej. Zauważyła Federico, który przyglądał się czemuś smutnym wzrokiem. Podążyła za jego wzrokiem i to, co zobaczyła zdenerwowało ją. Mogą, ale żeby na jej oczach!</div>
<div style="text-align: justify;">
Natychmiast wstała i biegiem, niemal zabijając się na wysokich szpilkach, skierowała się do owej dwójki. Gdy już dotarła, podeszła do nich i zapytała, krzycząc:</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co tutaj się dzieje?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zrozumiesz - cicha odpowiedź Ludmiły, przyprawiła ją o białą gorączkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko zrozumiem! Co to za szopka?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie szopka - uśmiechnął się kpiąco Leon. - To miłość. Jesteśmy parą.</div>
<div style="text-align: justify;">
- PARĄ?!</div>
<div style="text-align: justify;">
Krzyk Violetty poniósł się po całym terenie Studia. Nie ominął również uszu jednego chłopaka o imieniu Federico, u którego wywołał niemały ból w sercu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jeszcze tylko 44...</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>X.</i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-20107638199498912602013-11-22T20:31:00.000+01:002013-12-15T21:23:16.507+01:00Temporada 1 Capitulo 5: ,,Camino"<div dir="ltr">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-fLD8D9a5YDU/Uq4PrEhgP3I/AAAAAAAAByk/6ifIX9eoUGA/s1600/tumblr_mxisrmjlv11qdhrnoo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-fLD8D9a5YDU/Uq4PrEhgP3I/AAAAAAAAByk/6ifIX9eoUGA/s1600/tumblr_mxisrmjlv11qdhrnoo1_500.gif" height="127" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko było dobrze, choć jednocześnie wszystko było takie złe i niesprawiedliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Każdy kto dowiedziałby się o poglądach panny Ferro, powiedziałby, że dziewczyna wybrzydza i zawsze chce być najlepsza. A wcale tak ni było. Jej kontakty z Leonem zaciśniły się, ale... Ale Federico wciąż wydawał się dziwnie oschły. Ludmiła wyrzucała sobie, że gdzieś popełniła błąd. Wciąż pozostawało pytanie: <i>jaki?</i> Nie zrobiła niczego złego. Wręcz przeciwnie, wciąż wydawał się dziwnie spokojna. Taka poukładana jak nigdy. Afera z Castillo tylko dodała jej skrzydeł. Od tamtej pory wiedziała, że może znaleźć pocieszenie we wszystkich dawnych przyjaciołach Violetty. To ją satysfakcjonowało. I jeszcze to, że mogłam upajać się jej spojrzeniami skierowanymi do Leona. On tymczasem był bardzo blisko blondynki, a ona sama nie wiedziała, co ma z tym zrobić. Nie rozumiała, dlaczego teraz wszyscy ją uwielbiali i szanowali. Po prostu chodzili za nią wszędzie. Chcieli być razem z nią w parze na zajęciach, chcieli z nią grać, chcieli wychodzić do kina. Z jednej strony poczuła się, jakby niewidzialne piórko łaskotało jej twarz, ale czasem wydawało jej się to udręczeniem. Kochała ich za tą pomoc, która wydawała się taka niezbędna do dalszego funkcjonowania. Może czasem wydawało się, że nie powinni zadawać się z Ferro, ale ona to doceniała i chciała mówić im o wszystkim.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
Wciąż było jednak źle. Dlaczego?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
Przyjrzała się szkolnemu korytarzowi. Dużo osób zapisało się na casting do reality. W nich również Violetta, która mierzyła ją wzrokiem i już miała stawiać krok w jej stronę, gdy przed blondynką pojawiła się Natalia. Kątem oka Ludmiła zauważyła jak szatynka cofa się i siada na ławce. Z kpiącym uśmiechem spojrzała na przyjaciółkę. Jej mina jednak zrzedła, gdy zobaczyła jej karcące spojrzenie.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
- Co z Fede? Widziałaś się z nim? - zapytała Ludmiła na wstępie, próbując pokazać, że nie ruszają ją jej spojrzenia.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
Natalia pokręciła głową i powiedziała:</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
- Diego poszedł szukać go w parku - położyła ręce na piersi. - Pamiętaj, Ludmiła. Zawsze, ale to zawsze przemyśl to, co chcesz zrobić. Inaczej nic ci się nie uda, a możesz zranić niejedną osobę.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
Otworzyła szerzej usta, ale gdy chciała zapytać Naty o co jej chodzi, ta odeszła zostawiając ją samą z jedną zagadką i bez żadnych odpowiedzi.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>Radzę sobie z głosami w mojej głowie.</i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>Próbujesz mnie ratować, przestań wstrzymywać oddech.</i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>~ Rihanna ft. Eminem - The Monster ~</i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Piękna brunetka wędrowała uliczkami parku, roześmiana i pełna energii. Jeszcze tylko kilka godzin dzieliło ją od występu castingowego do reality. Była szczęśliwa, że będzie mogła znów coś zaśpiewać, a przez to pokazać siebie. Uwielbiała widzieć ten błysk w oczach publiczności. Wtedy mogli zobaczyć prawdziwą ją. Mogła otworzyć się i wydobyć z siebie to, co najlepsze. Potem znów to zamknąć i tak w kółko. Pozwalać sobie na to tylko w wyjątkowych momentach - to jest najpiękniejsze.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Wystarczy pamiętać o swojej wyjątkowości. Każdy człowiek to swój własny ideał. Wszyscy łakną dążenia do niczego, a przecież jesteśmy tak blisko. Musimy tylko odkryć to, że nic nie dzieje się znikąd.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Jakie szczęście - przed Francescą pojawiła się zadyszana Camila.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Włoszka otworzyła szeroko oczy, bo nie mogła zrozumieć, co tutaj robi. Powiedziała, że będzie przygotowywać się do castingu przez cały pozostały czas. Teraz stała przed nią i ledwo udawało jej się unieść rękę do serca, by zatrzymać jego szybkie bicie.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Coś się stało? - zapytała brunetka, wahając się.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Oj, stało się, stało - jej ton głosu wyrażał pewność, więc Fran zdecydowała się na najgorsze wyznania.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Nadstawiła uszu, by usłyszeć jej słabiutki głos:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Biegłam tutaj tak szybko, że niemal tratowałam ludzi - wydyszała. - Zapomniałam, że miałam ci powiedzieć o tym chłopaku.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Najpierw na jej twarz zawitało zdziwienie, ale potem duma i wtedy zaczęła przytulać swoją przyjaciółkę i co chwilę mówić do niej, że jej gratuluję, życzy szczęścia... Tak bardzo cieszyła się, że odnalazła osobę, która zasługuje na widok jej burzy rudych włosów przez cały czas. Prawie płakała, gdy składała jej te wszystkie życzenia. Camila spojrzała na nią nagle jak na wariatkę i odpowiedziała:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Przecież nie chodzi mi o żaden nowy nabytek - machnęła ręką. - Chodzi o twój obiekt westchnień.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- W nikim się jeszcze nie zakochałam - prychnęła Francesca, prawie zanosząc się śmiechem.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Właśnie, Fran - uśmiechnęła się chytrze Camila. - Jeszcze...</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Włoszka przymknęła oczy, by nie wybuchnąć. Zaczęła liczyć do dziesięciu. Wiedziała, że ruda jest podekscytowana, a wtedy zaczyna szaleć i wyobrażać sobie za dużo rzeczy. </div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- O co ci chodzi dokładnie? - zapytała Fran. </div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Ech - westchnęła. - Nijaki Marco Tavelli jest zainteresowany właśnie.... Uwaga, uwaga! Właśnie tobą! Fanfary!</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Prychnęła głośno i zapytała:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- To pewnie jakiś idiota, nawet go nie znam.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Camila uniosła zabawnie brwi i wyszeptała do ucha Fran, już odchodząc:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Może i idiota... Ale idiota z pięknymi brązowymi oczami i czarną czupryną. </div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Ruda odeszła, zostawiając przyjaciółkę samą. Po jej głowie wciąż chodziło jedno pytanie. <i>Dlaczego serce nagle zabiło tak szybko?</i></div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>Czuję tą miłość.</i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>I czuję jak we mnie płonie.</i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<i>~ OneRepublic - Counting Stars ~</i></div>
</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Federico wiedział, że dzieli go już tylko kilka ulic i będzie w Studiu. Chciał przemyśleć kilka spraw, więc przyszedł na same występy. Kochał śpiewać i nie chciał rezygnować ze śpiewu nawet jeżeli miał problemy. Ale czy te drobne pomyłki można aż tak wyolbrzymiać? To tylko miłość... Jednak nie. To aż miłość. To najwięcej.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Gdy przekroczył próg Studia, zobaczył na środku kolorowego korytarza świecącą spódniczkę, należącą do Ludmiły. Obok niej stał Leon Verdas, który uśmiechał się do niej szeroko i próbował kokietować na różne sposoby. Włoch na chwilę zamknął oczy, by przemyśleć to, co zaraz miał zrobić. Po dziesięciu sekundach je otworzył , zacisnął pięści i ruszył w kierunku owej pary. Nagle znikąd pojawiła się przed nim Hiszpanka, która pociągnęła go za rękę. Po drugiej stronie pojawił się Diego, który również zaczął go ciągnąć. Federico dopiero po kilkunastu sekundach zdołał się uwolnić i powiedzieć do nich:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Prawie rozerwaliście mnie na pół.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Musimy pogadać - powiedzieli jednocześnie.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Natalia uśmiechnęła się do Diego, a on odwzajemnił ten lekki gest. Popatrzył znacząco na Włocha, jakby prosząc niemo, że to bardzo pilne i po prostu muszą porozmawiać.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Wiecie co? - zapytał Federico. - Myślę, że chodzi wam o to samo, więc chodźcie na zewnątrz.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Przytaknęli i wyszli na dwór, po czym usiedli na ławce. Federico z ulgą rozprostował nogi i skierował twarz w stronę słońca, by ją ogrzać. Nagle poczuł na ramieniu czyjąś głowę i ramiona oplatające jego tors i plecy. Spojrzał na burzę czarnych loków należących do panny Navarro. Z rozbawieniem, zapytał:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Co ty robisz?</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, jak musisz się czuć... - wyszeptała, spojrzawszy mu w oczy. - Wiemy, co się dzieje, Federico. Nie musisz tego przed nami ukrywać.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Chłopak westchnął i popatrzył na Hiszpana. On skinął głową, a w swoim spojrzeniu przekazał wszystkie wyrazy współczucia.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Widzimy, jak patrzysz na Ludmiłę. A teraz, gdy pojawił się Verdas, jesteś zepchnięty na drugi plan - wyszeptał Diego.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Federico przytaknął, nie mogąc zdobyć się na wyduszenie z ust chociaż jednego słowa.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Dzisiaj o ciebie pytała - powiedziała Natalia.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Włoch nagle rozpromienił się i uśmiechnął szeroko. Wiedział, że życie płata różne figle i może nic jeszcze nie jest stracone. Na wszystko trzeba poczekać, a wtedy zostanie się nagrodzonym. Jeszcze tylko kilka chwil i będzie mógł się cieszyć swoim występem. Wystarczy pokazać siebie. Przez muzykę można wyrazić wszystko. Ten smutek, który kłębił się właśnie w nim też. Musi pokazać Ludmile wszystko. </div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Teraz moja kolej? Wyczytali mnie, prawda? - uśmiechnął się. - Daj mi gitarę.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Diego podał chłopakowi swój czarny instrument i wyszeptał: <i>powodzenia</i>.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Musi być dobrze... - wyszeptał do siebie Federico i wszedł do środka.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
W tłumie zobaczył Ludmiłę, nadal rozmawiającą z Verdasem. Podszedł do niej śmiało i powiedział:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Teraz będę występował - wyszeptał, nie zważając na towarzystwo szatyna. - Chcę, żebyś tam była.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnęła się, co dodało mu otuchy. Pomachał jej na pożegnanie i powędrował do auli. Tam przywitał go programowy wystrój i jurorzy. Gregorio siedział dumnie na jednym z krzeseł i patrzył na niego złowrogo. Marotti uśmiechał się, a Angie dodawała otuchy. Razem wyglądali jak jakaś mieszanka wybuchowa, ale Federico to nie przeszkadzało. Nawet w Gregoriu potrafił odnaleźć jakieś ludzkie gesty.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- Co nam zaśpiewasz? - zapytał Marotti.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Włoch wspiął się po dwóch schodkach i powiedział do mikrofonu:</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
- To moja piosenka. Sam ją napisałem.</div>
</div>
<div dir="ltr" style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Angie poprosiła o rozpoczęcie. Federico ostatni raz spojrzał na drzwi i zaczął swój występ.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Dla Twojej miłości odrodzę się, bo jesteś dla mnie wszystkim.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Jest mi zimno i nie mam Cię, i niebo zszarzało.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Mogę czekać tysiąc lat, marząc, że przyjdziesz do mnie.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Bo to życie nie jest życiem bez Ciebie.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Jego głos poniósł się po auli, a gitara pięknie dopełniała całość. Serce prawie wyskoczyło mu z piersi, gdy zobaczył jak do środka wchodzi Ludmiła i uśmiecha się na jego widok. Wiedział, że musi dać z siebie wszystko właśnie w tym momencie.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Poczekam, bo nauczyłaś mnie żyć.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Pójdę za Tobą dlatego, że chcę dać Ci mój świat.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Będę czekać aż wrócisz.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i>I zrobię wszystko, by znowu Cię zobaczyć.</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i> </i> Zobaczył go, jak wchodzi i ustawia się obok niej. Patrzy na nią tak, jak zawsze on. Tylko, że gdy Federico patrzy na nią w ten sam sposób, na jej twarzy nie ma żadnych rumieńców. Teraz widział, jak pod jego spojrzeniem, zawstydza się. Jego serce rozbiło się na miliony kawałków. </div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Narracja będzie jednak trzecioosobowa.</i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Tyle. Pa!</i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Xenia.</i><br />
<i><span style="color: red;"><b>EDIT: Macie zajebiście wyjustowany tekst. </b></span></i></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-49174707588680571502013-11-13T17:12:00.000+01:002013-12-15T21:22:21.607+01:00Temporada 1 Capitulo 4: ,,Escapar"<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-i0AM3HscwP0/Uq4PdJiqQzI/AAAAAAAAByc/zM4_JEf_PGA/s1600/tumblr_mu8ryp5tvY1rkf2rso1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-i0AM3HscwP0/Uq4PdJiqQzI/AAAAAAAAByc/zM4_JEf_PGA/s1600/tumblr_mu8ryp5tvY1rkf2rso1_500.gif" height="179" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Czasem zastanawiam się, po co żyję. Gdybym umarł, nie zaznałbym bólu i nigdy bym nie cierpiał. Tak bardzo chciałbym się stąd wydostać. Chciałbym uciec, jak najdalej. Od tego, co mnie otacza. Od tego, co sprawia, że nie panuję nad sobą i mam ochotę uderzyć w coś bardzo, bardzo mocno.<br />
Nie byłem zdenerwowany ani na niego, ani na nią.<br />
Byłem zły na siebie.<br />
Gdy przechodzi jestem sparaliżowany, bo nie robi niczego, by mi się podobać, a dla mnie jest widowiskowa. Widzę ją zjawiskowo piękną, wydaje się taka sztuczna, a tam głęboko jej natura skrywa idealne wnętrze bez żadnej skazy. Wydaje mi się, że czasem robi to specjalnie, ale to nieprawda. To czysty przypadek polegający na jej zdolności, która omamia mnie i pewnie wielu innych, choć nie chcą się przed sobą przyznać, że czują to do Ferro. Przeklinam sam siebie, że zapragnąłem pojawić się w tym miejscu, bo to tylko wykręciło mój świat do góry nogami. Ciężko było mi podejść do niej, płaczącej, i cokolwiek powiedzieć. Bałem się, że gdy zobaczę te zaszklone oczy, nie oderwę od niej wzroku i stracę kontrolę. A nie chciałem, by tak było. W końcu udało mi się podejść. Na szczęście, moją jedyną nadzieją jest to, że nigdy się nie poddaję.<br />
Ale co zrobiłbym w tej sytuacji?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Patrzyłem zahipnotyzowany na jej zaróżowione policzki i błyszczące oczy. Zasmuciłem się, bo w moim towarzystwie nie wyglądała na tak zawstydzoną i jednocześnie zachwyconą. Można to było wyczytać z ruchu jej malinowych warg.<br />
Natalia zauważyła moją reakcję i również spuściła głowę, siadając obok mnie, na zielonym krześle. Westchnęła głęboko i powiedziała:<br />
- Leon Verdas.<br />
Nic nie mówiło mi to nazwisko. Myślałem, że to jakaś sława, która objawiła się w Studiu, ale przypomniałem sobie, że widziałem go w auli gdy po raz pierwszy zawitałem do tej szkoły. Jaki jest więc powód mojego strachu? Jak się okazało później, miałem się bać, bo słowa, które wypowiedziała Navarro sprawiły, że zapomniałem kim jestem i dla kogo chcę walczyć.<br />
- Jedyny chłopak, który skradł serce Ludmiły. Prawdopodobnie na zawsze.<br />
<br />
Jedna z dziewczyn obecnych w auli lustrowała całą sytuacje z niezwykłą ciekawością. Co chwilę zbywała swoich przyjaciół, którzy chcieli obgadać najważniejsze sprawy. Camila Torres porządnie wnerwiona pociągnęła ją za ramię i odprowadziła ją do konta pomieszczenia, by tam pogadać na spokojnie. Zaskoczona dziewczyna zaczęła piszczeć z bólu, jednak rudowłosa zakryła jej usta ręką. Ta nie dała sobą pomiatać i ugryzła pannę Torres w dłoń. To skutecznie podziałało. Czarnowłosa uśmiechnęła się bystrze i pokazała przyjaciółce język. Camila zgromiła ją wzrokiem i potrząsnęła głową na znak, że muszą zmienić temat.<br />
- Co jest ważniejszego od tamtej scenki z tym Włochem?<br />
- Mogę się założyć, że znasz już jego cały życiorys - uśmiechnęła się bystrze ruda.<br />
Francesca przez chwilę zmieszana, zaróżowiła się, ale natychmiast czerwone kolory znikły z jej policzków. Odpowiedziała chytrze:<br />
- Przecież ja też jestem Włoszką, a o lud trzeba dbać, prawda?<br />
Camila wywróciła oczami, ale natychmiast się rozweseliła, zaczynając piszczeć.<br />
- Aha - przeciągnęła Fran. - Zaraz ogłuchnę.<br />
- Fran! Fran! Fran! Ty szczęściaro! - wołała Torres.<br />
Nagle do sali wszedł Pablo razem z Marottim, więc dziewczęta przestały rozmawiać i odwróciły się w stronę sceny.<br />
Francesca zdążyła jeszcze wyszeptać bezgłośne: <i>Po zajęciach wszystko mi opowiesz.</i><br />
<br />
Pablo zaczął mówić bardzo szybko, przepełniony wielką euforią. Jak się okazało, uczniowi mieli za zadanie zaśpiewać <i>Juntos somos mas </i>na żywo. Grupka klasnęła wesoło w dłonie i zaczęła się uśmiechać, gestykulować. Ucieszyło ich to, że mogą przedstawić swoje możliwości przed kamerą dla tak popularnego programu internetowego.<br />
- To kiedy występujemy? - zapytała Violetta, nieświadoma tego, że przed chwilą jej chłopak flirtował z jej wrogiem.<br />
Pablo uśmiechnął się jeszcze szerzej i wykrzyknął:<br />
- Już dzisiaj! Teraz! Czy to niecudowne?<br />
Wszystkim uczniom zrzedły miny. Nauczyciel zmarszczył brwi, a Marotti nerwowo podrapał się po czubku głowy.<br />
- Coś nie tak? - zapytał Pablo.<br />
- Po prostu tak... - zamyśliła się przez chwilę Naty. - Po prostu jesteśmy trochę sparaliżowani. Nie spodziewaliśmy się tego. Nawet nie przećwiczyliśmy choreografii.<br />
Reszta pokiwała twierdząco głową, ale Pablo zaczął tłumaczyć, że nie trzeba się bać, bo są razem i pomogą sobie zawsze. I tak, od spojrzenia do spojrzenia, postanowili spróbować.<br />
Ustawili się na scenie. Muzyka zaczęła grać, a oni śpiewali tak, jak nigdy. Przyciągali spojrzenia innych i hipnotyzowali ich swoimi ruchami i głosami. Byli jednością i dopełniali siebie jak najlepiej umieli. Marroti zaczął tańczyć i uśmiechać. Radośnie machał swoim neonowym szalem. Występ dobiegł końca.<br />
- Rzeczywiście - uśmiechnęła się Ludmiła. - Razem możemy więcej.<br />
Tymi słowami zadziwiła wszystkich. Sprawiła, że ci, którzy nie zrozumieli jej przemiany, uwierzyli w nią.<br />
<br />
Mijały dni. Przesłuchania do reality miały odbyć się już niedługo, więc wszyscy z roztargnieniem przygotowywali się do występu. Nawet Naty, która bujała w obłokach. Próbowała choć raz skupić się na piosence i zaśpiewać ją poprawnie, ale nie udawało się. Miłość potrafi zawładnąć człowiekiem. Nagle posmutniała. Jej uczucie zostało odwzajemnione, ale Federico...<br />
Nie znała go tak dobrze, ale teraz wszyscy łapali z nim kontakt. Wszystko zdawało się pozbawione koloru. Nigdy nie zwróciłaby na to uwagi, gdyby nie to, że widziała fałszywy uśmiech Federica, gdy Ludmiła mówiła o Leonie.<br />
Właśnie, Leon.<br />
Nawet nie rozstał się z Violettą. Po prostu się unikali, ale Natalia doskonale wiedziała, co stanie się, gdy Castillo dowie się o niedoszłej zdradzie Leona. Będzie wielkie...<br />
- Ty małpo!<br />
To życie jest takie zwariowane. Nawet nie zdążysz o czymś pomyśleć, a to już przychodzi.<br />
Hiszpanka wybiegła z sali muzycznej na korytarz, ale to, co tam zobaczyła przeraziło ją.<br />
Naprzeciw wrzeszczącej Violetty Castillo stała Ludmiła, zupełnie bezbronna. Nagle tłum gapiów spojrzał w ich stronę i przybliżył się do dwóch dziewczyn.<br />
Natalia z przerażeniem spoglądała na Ferro, która tak bardzo silna na zewnątrz, nie umiała wydusić z siebie żadnego słowa.<br />
<i>Co tak stoisz, Navarro?! Idź tam do niej, bo Castillo ją pożre! </i>Jakiś cichy głosik w jej głowie poruszył jej nogami tak, że znalazła się tuż obok przyjaciółki, zasłaniając ją tak, jakby bała się, że słowa, które wypowie zaraz Violetta pokaleczą Ludmiłę.<br />
- Boże, dziewczyno... - wywróciła oczami Naty z kpiącym uśmieszkiem. - Kogo ty z siebie robisz?<br />
Castillo nawet nie zdążyła odpowiedzieć, bo do przyjaciółek dołączył Diego, który zasłonił panienkę Ferro jeszcze bardziej. Nagle odezwał się:<br />
- Ona nie wie, co to jest miłość, Naty - pokręcił głową zdesperowany. - Nigdy nie wiedziała.<br />
Violetta zacisnęła swoje małe dłonie w pięści i już chciała rzucić się na ową trójkę, ale zatrzymał ją silny uścisk ręki na nadgarstku. Wszyscy popatrzyli w stronę Federica, którego twarz wyrażała czystą wściekłość. Każdy nagle przestał oddychać. Czas zatrzymał się i wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Włoch popatrzył na okrąg utworzony przy Ludmile. Byli tam wszyscy. Francesca, która mierzyła Castillo wzrokiem. Wiedziała, jaki popełniła błąd, gdy zaczęła się z nią przyjaźnić. Camila, która próbowała uspokoić się i spojrzeć w twarz swojej rywalce. Nie umiała wybaczyć sobie, że kiedyś zaufała tej osobie. Broduey zamknął, a potem ponownie otworzył oczy, z których biły szalone ogniki wściekłości. Andres patrzył na całą sytuację i złapał Ludmiłę za ramię, by dodać jej otuchy. Maxi stał obok Naty i patrzył na Violettę w skupieniu. Z satysfakcją stwierdził, że na jej twarzy maluje się coraz większe przerażenie.<br />
Wszyscy tworzyli idealny krąg, który bronił Ludmiły. W jej oczach pojawiły się łzy, jedna spłynęła po rumianym policzku.<br />
Federico puścił Violettę i powiedział:<br />
- Nigdy tego nie rób - zacisnął zęby ze wściekłości. - Otwórz oczy i spójrz, kim jesteś. Uświadom to sobie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Violetta rozejrzała się wokoło i zobaczyła Leona, który zmierzał do niej pewnym krokiem. Federico dołączył do Ludmiły i złapał ją za rękę. Ona popatrzyła na niego, ale chłopak unikał jej wzroku. Bał się.<br />
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że odkryłem kim jesteś - oczy Violetty wyrażały złość. - I żałuję, że nie zauważyłem tego wcześniej.<br />
Doszedł do Ludmiły i złapał ją za drugą rękę. Federico widząc to, puścił dziewczynę, a ona ponownie spojrzała na niego. Czuł, że zastanawia się, dlaczego to zrobił.<br />
Castillo zmierzyła wszystkich wzrokiem i wykrzyknęła:<br />
- Jeszcze tego pożałujecie!<br />
Wszyscy parsknęli śmiechem, a ona odeszła, chwiejąc się na swoich koturnach.<br />
- Nigdy nie sądziłam, że będę broniła Ludmiły Ferro - rozpogodziła się Camila i przytuliła blondynkę.<br />
I nagle każdy darzył dziewczynę jakimś miłym słówkiem. Gdy już wszyscy skończyli, rozejrzała się wokoło szukając wzrokiem Federico.<br />
Zniknął.<br />
<br />
<i>Nie wiem dlaczego piszę takie krótkie i na dodatek bezsensowne rozdziały. </i><br />
<i>Eh... Nieważne. </i><br />
<i>Już nie zostawiam Was z pytaniami.</i><br />
<i>Przepraszam za tą narracje, ale o to mi chodzi. Federico i Ludmiła pierwszoosobowa,a reszta trzecioosobowa. Głupota, wiem.</i><br />
<i>Yyym... Następny rozdział będzie, jak mnie wena dopadnie. </i><br />
<i>Ciao!</i><br />
<i>Xenia <3</i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-2526138383409282857.post-9223293178994552672013-11-10T16:47:00.000+01:002013-12-15T21:21:14.213+01:00Temporada 1 Capitulo 3: ,,Amenaza"<div dir="ltr">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-FE-uDF-1gHU/Uq4PMl1hJOI/AAAAAAAAByU/8xbgOHJNzSA/s1600/tumblr_mwyzigJXFy1t40993o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-FE-uDF-1gHU/Uq4PMl1hJOI/AAAAAAAAByU/8xbgOHJNzSA/s1600/tumblr_mwyzigJXFy1t40993o1_500.gif" height="167" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
- Co?<br />
To jedyne słowo, które przecisnęło się przez moje gardło. Nie mogłam ustalić, jakie uczucia kłębią się w moim umyśle, a co dopiero w moim sercu. Wszystko stało się odlegle, a w głowie wciąż słyszałam to samo zdanie..<br />
<i>On wciąż cię kocha, Ludmiła. </i><br />
<i> </i>Nie,to jakiś głupi żart. Kolejny, który wymyślił dla mnie Verdas. Miałam dość jego gierek. Tego labiryntu, z którego nie mogłam się wydostać. Próbuje mnie prowadzić gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Kolejny raz mną steruje. Czy chce mu się poddać?<br />
Dopiero po kilku chwilach z przestrachem stwierdziłam, ze chcę, by Leon Verdas mnie kochał.<br />
Spojrzałam zaszklonymi od łez oczami na Andresa. Z jego wyrazu twarzy mogłam wyczytać ogromny smutek. Było mi z tym źle. Nie powinno go to boleć. Nie zasługiwałam na współczucie. To były moje problemy i sama musiałam sobie z nimi poradzić. <br />
- Muszę już iść, Andres - wymamrotałam. - Zajęcia już się skończyły i...i...<br />
Nie zważałam na to, ze nie dokończyłam zdania. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam ze szkoły. Nawet nie wiedziałam, kiedy zaczęłam biec. Jak w transie mijałam ciekawskich ludzi. Chcieli wiedzieć wszystko,a ja nie chciałam by bili mnie swoim wzrokiem. W końcu udało mi się dotrzeć do schodów prowadzących do domu. Usiadłam na najwyższym stopniu i ukryłam twarz w dłoniach. <br />
Wiedziałam, ze miało być inaczej. Miałam kochać go do utraty tchu. Gdy chciałam rozpocząć działania, napatoczyła się panna Castillo. Zawładnęła nim, a uczucie, którym darzyłam Leona wciąż nie wygasło. Bałam się, że to błędne koło nie będzie miało końca.<br />
- Coś się stało? - delikatny szept wyswobodził mnie z ponurych myśli. <br />
Spojrzałam na właściciela głosu i szybko odwróciłam twarz w drugą stronę.<br />
- Uciekasz przed moim wzrokiem? - zapytał rozbawiony.<br />
Przetarłam oczy chusteczką, próbując zrobić to tak sprawnie, by nie rozmazać makijażu i nie pokazać chłopakowi, że okazałam swój ból poprzez łzy. Wściekła spojrzałam na Federico i zapytałam:<br />
- Nie masz swojego życia?<br />
Zaśmiał się perliście i odparł:<br />
- Mam, ale gdy widzę, że takie piękne oczy płaczą, przestaję interesować się sobą. </div>
<div dir="ltr">
Zarumieniłam się, co udało mi się ukryć pod blond włosami. Prychnęłam pod nosem, co miało oznaczać, że nie obchodzą mnie jego poglądy na temat urody kobiet.</div>
<div dir="ltr">
- To jak? Mogę ci pomóc? - uniosłam brwi do góry w geście złości i zdziwienia. - Mam do zaoferowania piosenkę, historyjkę, bajkę, żart...</div>
<div dir="ltr">
- NIE CHCE OD CIEBIE NICZEGO, IDIOTO! - wrzasnęłam i wstałam.</div>
<div dir="ltr">
Założył ręce na pierś i popatrzył na mnie jeszcze raz, dokładnie się przyglądając. Wcale nie podobał mi się ten wzrok. Chłopak powinien odpuścić. Doskonale wiedziałam, że nie osiągnie niczego wspaniałego. Chyba, że stracę cierpliwość. Wtedy jego twarz nie będzie już tak świecić niczym moja stara cekinowa bluzka. </div>
<div dir="ltr">
Sfrustrowana podeszłam do drzwi i nacisnęłam stalową klamkę. Gdy prawie je zamknęłam, on zapytał:</div>
<div dir="ltr">
- To może podasz mi swoje imię? </div>
<div dir="ltr">
Wychyliłam się i krzyknęłam:</div>
<div dir="ltr">
- Jeszcze raz spróbujesz się do mnie zbliżyć, to utopię cię w stawie. Zapamiętaj moje słowa!</div>
<div dir="ltr">
Trzasnęłam drzwiami, zostawiając Federico samego na chodniku pełnym ludzi.</div>
<div dir="ltr">
Gdybym wtedy wiedziała, że chłopaka wcale nie obchodzą moje groźby...</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Następnego dnia postanowiłam unikać i Leona, i Federica. Czułam się osaczona. Nie bylam pewna czy to wszystko, co mowil Andres jest prawda. W glebi serca chcialam, by tak bylo. Moze tyllko mi sie wydaje i Verdas juz nic dla mnie nie znaczy? Nie, za dlugo czekalam na to, by znow mnie dostrzegl. Wszystko potoczylo sie inaczej. Nie powinnam tyle fantazjowac. Nie przychodzi z tego nic dobrego. </div>
<div dir="ltr">
Ruszylam do auli. Zaraz zaczynala sie lekcja z Pablo, ze bedzie tam Leon. Ani sie obejrzalam, zobaczylam na swojej drodze tgo debila. Przez to wszystko zapomnialam, jaksie nazywa. Dopiro co wiedzialam. Cholerna skleroza. Spojrzalam w druga strone, ale byl juz tak blisko, ze nie udalo mi sie odwrocic. Zaklelam w duchu, poniewaz zlapal mnie za nadgarstek tak, ze nie umialam sie wyrwac i uciec.</div>
<div dir="ltr">
- Nie wiem, czego chcesz, ale nie mam ochoty na pogawedki - wywrocilam oczami i spojrzalam na niego.</div>
<div dir="ltr">
Federico prezentowal sie dzisiaj nienagannie. Kazda dziewczyna, ktora przechodzila obok nas wrecz pozerala go wzrokiem. Zauwazylam, ze porunowaly mnie wzrokiem. Dopiero po chwili zrozumialem, ze mi zazdroszcza. Udalo mi sie opanowac smiech.Ten idiota i ja? Blagam, to inna bajka. Chopak jest denerwujacy, natretny i zawsze musi dolozyc swoje trzy grosze. </div>
<div dir="ltr">
- Nie bede owijal w bawelne -odparl nagle z pewnoscia.- Chcialbym zaczac wszystko od poczatku. Nie musimy sie sie nienawidzic. Mozemy zostac przyjaciolmi. Chcialem cie tylko pocieszyc, naprawde. Wiem, ze mam wady, ale od pierwszego spojrzenia wydawalo mi sie, ze bedzimy idealna pa...idealnymi przyjaciolmi. Nie daj sie dlugo prosic.</div>
<div dir="ltr">
Spojrzalam na niego podejrzliwie. Twarz chlopaka wygladala pewnie. Moze wcale ni chce mii w niczym przeszkodzic? Ale balam sie,ze klamie. Nie mialam jednak nic do stracenia. Mam dwojk przyjaciol,wiec wciaz bede miala wsparcie z ich strony. Jednak z drugiej strony. Federico to jakas pomylka.Los musial mi go przyslac przez zwykly przypadk. To jeden z tych kretynow, oni sie nigdy nie zmieniaja. Co robic,co robic?</div>
<div dir="ltr">
- Czesc, przystojny Wlochu.</div>
<div dir="ltr">
Piskliwy glosik wyrwal mni z meczacych rozmyslen. Nie bylam pewna czy to dobrze, czy zle. Ale ona jest taka denerwujaca. Na dodatek jest moim wrogiem.</div>
<div dir="ltr">
Patrzylam przz chwile na sytuacje,ktora zaczela sie wywiazywac. Panna Castillo zawziece probowala przeekonac do siebie Federica. Ze zdziwiniem stwierdzilam, ze chlopak jej sie poddaje. W jednej chwili chcialam mocno uderzyc ja w twarz, by zaprzestala swoich gierek. Zmierzylam Violke wzrokiem i zawolalam:</div>
<div dir="ltr">
- Och, kochanie! Ludmila Ferro juz ci pomaga - pisnelam jak Castillo. - Musimy juz isc, przeciez nie chcesz spoznic sie na swoja pierwsza lekcje w Studiu - popatrzylam na Violette i zgrolam ja wzrokim. - A ty pilnuj Verdasa, bo jak ci niedugo ucieknie, to az bedzi sie za nim dymilo.</div>
<div dir="ltr">
Federico parsknal smichem,a szatynka otworzyla usta ze zlosci. Wzielam chlopaka pod reke i odeszlismy w strone auli.Zaprowadzilam go w ciemny kat pomieszcznia i krzyknlam:</div>
<div dir="ltr">
- Czlowieku, ty sobi bze mnie nie dasz rady!</div>
<div dir="ltr">
I te slowa zapoczatkowaly nasza wspolna historie.</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Wysoki chlopak szl uliczka parku. W sumie nie widzial dlaczego to robi. Powinien byc juz w Studiu i czkac na zajecia z Pablo. Zapominal juz o wszystkim. Wcale nie chcial tak zyc. Chcial stac sie innym czlowiekiem. Doskonale wiedzial,ze popelnil w swoim zyciu ogromny blad. Powinien przystopowac i nie dac sie omotac pieknmu glosowi. Ale niestety, wszystko sie skomplikowalo i okazalo sie, ze w koncu zakonczyl to, co bylo piekne. Na poczatku winil za to ja, aleozniej zrozumial,ze to nisrawiedliwe. Zjdenj strony nagle stalo sie nudno,a z drugiej wiedzial, ze to byl poczatek i wszystko sie zczynalo.Nic nie bylo juz dla niego wazne. Porzucil to, co udalo mu sie osiagnac do tamtej pory i uciekl. Uciekl, zotawiajac swoja jedyna szanse.</div>
<div dir="ltr">
Szanse na miilosc.</div>
<div dir="ltr">
Wczoraj juz postanowil, ze srobuje jeszcze raz. Jesli sie nie uda, to orzuci wszelkie nadzieje i nie bedzie naciskal. </div>
<div dir="ltr">
Nagle sie usmichnal. Moze ktos tam w niebie chcial szczescia Leona Verdasa?</div>
<div dir="ltr">
<br /></div>
<div dir="ltr">
Nie moglem oderwac wzroku od pieknej blondynki, ktora zawziecie tlumaczyla cos czarnowlosej dziewczynie i Pablo. Zaomnialem o tym, ze mialem poznac wszystkich uczniow Studia. Za bardzo cieszylm sie mysla, ze zostalismy pzyjaciolmi. To byl dobry krok w strone milosci. Moze troche przesadzalem i powinienem odpusciic,ale z drugiej strony zadna przeszkoda nie stawala mii na drodze. Wiedzialem, ze Ferro jst do mnie sceptycznie nastawiona. Probje sie bronic, ale w koncu ulegnie.</div>
<div dir="ltr">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
- Juz oderwij od niej wzrok, przyjacielu.</div>
<div dir="ltr">
Spojrzalm na wlascicelkie ow irytujacego glosu.Okazala sie nia niska bruntka o brazowych oczach i szerokim usmiechu. Kilka kruczoczarnych loczkow spadalo lekko na jej czolo.</div>
<div dir="ltr">
- A kto powidzial, ze sie na nia patrze? - nie wiedziec czemu,speszylem sie.</div>
<div dir="ltr">
Ona zasmiala sie i odparla:</div>
<div dir="ltr">
- To widac na kilomtr - nagle sppowazniala. - Ale wpadles o uszy, kochany.</div>
<div dir="ltr">
Wywrocilemo oczami i zapytalem:</div>
<div dir="ltr">
- Moze najpierw sie przedstawisz? </div>
<div dir="ltr">
- Jak tam chcesz - parsknela. - Natalia Navarro, przyjaciolka Ludmily.</div>
<div dir="ltr">
Usmiechnalem sie i z satysfakcja powiedzialem:</div>
<div dir="ltr">
- Federico Pasquerelli, przyjaciel Ludmily.</div>
<div dir="ltr">
Otworzyla szeroko oczy ze zdumienia ale potem sie rozpromienila.</div>
<div dir="ltr">
- A o co chodzi z tym ,,wpadles po uszy"?<br />
- Po prostu, kochany - zaśmiała się. - Ona nie przepada za miłością. Właściwie to boi się jej. Nie chcę cię zniechęcać, ale czasem... O mój Boże!<br />
Przestraszony podążyłem w ślad za jej wzrokiem. Wszystko się przesądziło. To, co zobaczyłem, przelało szalę goryczy.<br />
<br />
<i>Wiem, jak to wygląda, ale bardzo się spieszę i nie mogę poprawić tych błędów.Obiecuję, że gdy wrócę poprawię je wszystkie. Moja klawiatura w tablecie nie ma znaków polskich, niestety. :( </i><br />
<i>Przybędę tutaj.</i><br />
<i>A rozdział...</i><br />
<i>Hm...</i><br />
<i>Znów się zaczyna komplikować, i znów was zostawiam z pytaniami, ale uświadomiłam sobie, że tak jest bardzo fajnie. :) </i><br />
<i> Maja znów chciała i pewnie jej nie zadowoliłam. :)</i><br />
<i>Wgl beznadzieja, nic mi nie wychodzi.</i><br />
<i>No nieważne. :)</i><br />
<i>Besos i do następnego! :)</i><br />
<i>Xenia <3</i><br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/07795419985724397157noreply@blogger.com18