wtorek, 18 lutego 2014

Temporada 2 Epílogo: ,,Brillo" [AKTUALIZACJA]


Love is the drug.

Love is patient.

Love is blindness.

Love is in the air.

Love is all around.

Love is like a headshot.

Love is a losing game.

Love is wicked.

Love is weird.

Love is like a war.

Love is where you are.

Love is enough.

Love is...

        - Mamusiu, to już koniec - mała rączka potrząsnęła jej ramieniem. - Wszyscy wychodzą.
        Zamrugała oczami i popatrzyła na swoją córkę. Mała, silna. Na jej siedmioletniej twarzy można było zobaczyć powagę. Uśmiechnęła się. Dziewczynka już w przedszkolu była bardziej dojrzalsza niż reszta grupy. Potem nauczyła się czytać, pisać, a w końcu śpiewać. Nawet teraz, gdy jej nie słyszała w głowie grała wolna melodia, a potem słowa. Te piękne słowa jej malutkiej córeczki. I ten głos. Tak bardzo podobny do jej.
         Uśmiechnęła się pobłażliwie w jej stronę i oznajmiła, wstając:
          - Tak, tak. Musimy już iść.
         Przymknęła na chwilę powieki, ale natychmiast je otworzyła. Wciąż to samo, nie pozbędzie się tego. Nigdy nie potrafiła temu zaradzić, nie umiała powstrzymać. 
         Zawsze mnie znajdziesz.
         - Mamuś, szybciej. 
        Podała rękę małej i wyszły z teatru na zimną noc. Skąpane w blasku słońca szły przez zatłoczony chodnik. To najczęściej wieczorem, Buenos Aires ożywało. Cienie przysłoniły twarz małej. Matka spojrzała na nią jeszcze raz, jakby to miało się niedługo skończyć. 
         Będę ci się śnił.
         - Boisz się ciemności, córeczko?
         Dziewczynka spojrzała głęboko w oczy matki i wyszeptała:
         - Czego mam się bać, jeżeli jestem z tobą? Ty mnie przecież ochronisz. Jesteś moją mamą, ufam ci.
        Uśmiechnęła się, patrząc już na drogę przed sobą. 
        Dopiero po sekundzie przypomniała sobie, o czym myślała wcześniej. Ten sam dzień, ta sama ulica. Kolejny raz patrzy na gruzy. Na to, co pozostało. Nie, nawet nic się nie zachowało. Żadne wspomnienie, oprócz tego małego człowieczka obok niej. Tej małej dziewczynki. Jej nadzieja, jej malutka Esperanza. Tlący się płomyczek i wiara, że nic się jeszcze nie skończyło, że niedługo wszystko wróci do normy. Tak, jak kiedyś. 
        Twoje i moje usta.
        Kolejny cios w serce. I to centralnie. Zachłysnęła się powietrzem, ale Espi chyba tego nie usłyszała. Dzięki Bogu. Wystarczająco już się o nią martwiła. Twoje usta... Jakiego one były smaku? Już nie pamiętała. Czasem zastanawiała się, czy to dobrze, czy może źle. Gdyby był przy mnie...
       Pamiętasz sen?
       O tym nie mogła zapomnieć, nie umiała nawet tego zgrabnie ominąć i przynajmniej udawać, że wszystko jest w porządku. Czasem śmiała się przez łzy, mówiąc sama do siebie: Nic nie jest dobrze, nic. Jego twarz, tak blisko niej. Nie, to tylko jej wyobraźnia. Już tego nie pamięta, tak trudno jej się na to patrzy. Dlaczego mi to zrobiłeś?
       - Nie wiesz, co u taty? 
       Klucze od domu wypadły jej z rąk, a ona nawet nie schyliła się, by je podnieść. Wczoraj wywinęłaby się z tego, jakoś zmieniając temat, ale nie dzisiaj. Rocznica i ten spektakl tak do złudzenia przypominający jej historię. Naszą historię.
        Dziewczynka podniosła klucze i podła je mamie, by otworzyła drzwi. Nie powtórzyła pytania, bo wiedziała, że rodzicielka jest wytrącona z równowagi. Czuła to.
        Na zawsze razem.
        Położyła się do łóżka obok Espi, która jeszcze nie spała. Bladą rączką wyciągnęła małą karteczkę z kieszonki piżamki i podała ją mamie. Kobieta machnęła ręką i oznajmiła powoli:
       - Córciu, jestem zmęczona. Musimy już spać. 
       Siedmiolatka westchnęła głośno i odwróciła się na drugi bok. Tak ciężko było jej to znieść. Mama cierpiała, doskonale o tym wiedziała, ale bała się cokolwiek powiedzieć. Zawsze było jej tak trudno, próbowała pomagać, ale co może zrobić małe dziecko? Nic.
      W głowie kobiety kłębiły się myśli, wspomnienia, niektóre jego słowa. Ach, i jeszcze urywki spektaklu, jakby części układanki jej życia.
       Co mi po tobie zostało, kochany? Esperanza, jej czekoladowe oczy, twoje oczy... 
      Zmorzył ją sen. 
      Przez otwarte okno wpełznął wiatr, który zdmuchnął wcześniej wspomnianą karteczkę do kosza. 
      Szkoda, że Ludmiła uważnie jej nie obejrzała. Może wtedy zobaczyłaby nazwisko autora spektaklu. Tak dobrze jej znane, brzmiące jak melodia. 
      Pasquarelli.

      - Proszę pani, czy pani zdaniem istnieje szansa na pojednanie i przywrócenie harmonii i ładu w państwa związku?
     Do nieba, do nieba.
     - Proszę pani.
    Z kim? Tylko z tobą.
    - Czy pani mnie słyszy?
    Dlaczego niebo jest takie czyste, gdy jestem z tobą?
    - Coś nie tak?
   Sam nie wiem.
   - Tak, tak. Przepraszam.
   - Więc? Jaka jest pani odpowiedź?
   Nieważne. Nieważne. Nieważne.
   Nie patrz mu w oczy, nie patrz...
   - Nie, nie istnieje.
  I wtedy. 
  Wtedy spojrzałam. 


A z kim byś chciała do tego nieba?
Zawsze z Tobą. 

Ajjj hola! (Ludmi, Federico, chemia i te sprawy). 
No to tak. Epilog, epilog, epilog. No kto by się spodziewał, takie rzeczy. No co mam jeszcze napisać... Myślę, że jest on słabej jakości, ale się starałam! xd Pisałam go w melancholii, bo coś mi się niemiłego przypomniało. To było takie smutne... chlip. Ogólnie, jeśli będą jakieś pytania dotyczące tego jak Federico i Ludmiła się rozstali, to powiem, że sama nie wiem. Coś mnie tchnęło, żeby im wszystko zepsuć. Ogólnie mają razem dziecko Espi, Esperanzę (nadzieja - wszystko jasne teraz, no nie?). ,,Jak uciec.." skończyło się pięknie, to tutaj trochę namieszałam, a co! Wszystkie słowa napisane kursywą to zdania wypowiedziane przez Fede do Lu albo na odwrót.
Dzisiaj są moje urodziny (serio?) Już mam 14 lat i czuję się tak samo, jakbym miała to 13, ale cieszę się, że to przeminęło z wiatrem, bo ten wiek był dla mnie bardzo pechowy. Hmmm... No może nie do końca, bo przecież właśnie w 2013 tutaj przybyłam i namieszałam, i straszę ludzi, i wybrzydzam... Dżizas, można by było jeszcze wymieniać dalej. Hahaha. 
Tak czy siak, się teraz coś porobiło, namieszało, prawdziwy zamęt w mojej głowie. Ogólnie wydarzenia ostatnich tygodni utwierdziły mnie w przekonaniu, że trzeba zrobić, co trzeba i basta. Widzę, jak jest. Nie oszukujmy się (dobra, jestem chora, jak to piszę, więc nie mówcie przed monitorem: ,,WTF?"). Wiecie, jak to ze mną było. 
Ale jestem z czegoś dumna. Do tej pory, czyli od czerwca do lutego (9 miechów). Tak, miałam sześć miesięcy i nic z tym faktem nie zrobiłam, zła ja. Po prostu jestem z siebie na swój sposób dumna (ciekawe z czego). Jakimś cudownym sposobem nie dostawałam hejtów. Może kilka razy, ale na pewno nie więcej. Była uzasadniona krytyka, ja ją przyjmowałam do wiadomości i próbowałam zmienić to, co się ludziom nie podobało. Powiem wam szczerze, że było mi trudno, bo nie umiem się zmieniać, raczej jestem sobą. Nie lubię, jak się ludzie zmieniają (chyba, że przez wyższe uczucia na dobre, oczywiście). 
Oj, i teraz, co ja chcę jeszcze wam powiedzieć? Wiem, że się zastanawiacie. Hahahah, pewnie nie, ale jak sobie tak myślę, to mi lepiej.
Tak, zaraz wstawię wam link do nowego bloga, będę szaleć, będę hulać i no tak. 
No właśnie.
W tym rzecz, że mnie nie będzie. 
Nie chodzi o to, że się wypaliłam, bo czasem nawet tak sądziłam, ale w końcu wiedziałam, że muszę wszystko ułożyć, że gdy przyjdzie wena, muszę wszystko dokładnie zapisać na czym popadnie. I tak było do ostatniej chwili, która nadeszła właśnie teraz.Wiem, wiem. Tyle bloggerek teraz odchodzi, nie zliczysz, jedynie Pan Bóg wie, a ja nie wiem, która będę, ale cóż. 
Po głębszym zastanowieniu zrozumiałam, że na mnie już przyszedł czas. Po prostu muszę odejść, bo tutaj, gdzie sobie żyję, kilka spraw się skomplikowało. Wcześniej było trudno, ale teraz zaplątało się już tak na amen. Odsunęłam się od ludzi mi bliskich i choć kocham z wami tutaj być, oni też są dla mnie bardzo ważni.
Nieodwołalna decyzja jest taka, że odchodzę z blogspota. 
Nie wiem, czy was to zadowoli, czy zasmuci. Dlatego nie chciałam, byście odchodziły z blogów. Każda z was dodaje od siebie swoją cegiełkę. Blogger nabiera innego kształtu. Każda osoba jest bardzo ważna. Wszystkie jesteście potrzebne. 
Siempre... początkowo miało mieć 50 rozdziałów podzielonych na 2 sezony, czyli temporady. Ale później postanowiłam zmniejszyć tą liczbę o prawie połowę. Wyszło 26. Nie wiem, czy to coś by zmieniło, gdyby była ta 50. Uważam, że tak, jak teraz jest lepiej, bo gdyby było inaczej pewnie bym to rzuciła i napisała notkę, że odchodzę. Nie dokończyła rozdziałów. I tak to by było. Pogmatwane i tak dalej.
Nie chcę tutaj wymieniać osób, które ubarwiły to moje blogspotowe życie najbardziej. Jesteście równe. Te wszystkie piękne komentarze, które milutko połechtały moje serce... Nie da się tego opisać słowami.
Kocham Was. Wniosłyście do mojego życia jakąś cechę, którą teraz będę w sobie nosić i nigdy jej nie utracę i będę pielęgnować. Wszędzie jest dla Was miejsce. 
Teraz chciałabym o czymś poinformować.
1. Chciałabym, żeby ten epilog skomentowały wszystkie osoby, które mnie czytały, czy czytają po moim odejściu. Po prostu chciałabym jeszcze raz zobaczyć, że wszyscy są obecni. W komentarzach chciałabym usłyszeć wszystko, czyli też jakąś krytykę, jeśli ona jest. Mam nadzieję, że będą one długie, bo bardzo lubię czytać długie, ale jeśli ktoś nie umie, to trudne mi wystarczy mniej (nie, ,,super epilog" się nie liczy). 
2. Nie odchodzę już w tym momencie, po opublikowaniu tego posta. Postanowiłam, że zostanę jeszcze tydzień. Podczas tych siedmiu dni możecie mnie pytać o cokolwiek na asku, pisać do mnie na gg (47738581). UWAGA! W tym tygodniu mam cztery sprawdziany pod rząd. więc nie będę błyskawicą. Poczty nie będę wam podawała, bo tam raczej się nie odnajduję.Gdy już minie okres tego tygodnia, chcę usunąć każde konto. Na asku, gg, onecie i na google, ale z tym chyba łączy się również to, że usuną się blogi. Muszę na to jakoś zaradzić, bo koniecznie chciałabym to skasować.Ktoś ma jakieś informację na ten temat? I jeszcze tumblr. Chyba tylko zmienię adres.Albo jednak nie, też usunę, bo nie mam czasu robić iconsów.
3. Teraz jest odpowiedni czas, byście podały mi linki do swoich blogów. Postaram się skomentować każdy, oddać swojej mocy, takiej dużej, jej. Tylko to nie ma wyglądać tak, że tylko podajecie link do bloga. Wtedy usunę komentarz i nie będzie żadnej litości. A przede wszystkim, na pewno go nie skomentuję. Nie chodzi o to, że jestem jakaś super czy coś, tylko chciałabym się odwdzięczyć tym, którzy mnie czytali, a ja ich natomiast nie. A jak ktoś nie chce podawać linku to spoczi, bo ja tam nikomu nie każę ani nic. A jak komentuję Wasze blogi to oczywista oczywistość, że nie musicie podawać linku, oki? No. 
Dobra. ta cała notka informacyjna jest dłuższa niż epilog. 
Myślę, że tyle miałam do przekazania. Dziękuję za uwagę. Jesteście cudowne! <3 I cudowni też. 
Kochałam, kocham, kochać będę. Nigdy nie zapomnę. 


Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna.


Aktualizacja:

    O proszę i jestem! Z racji tego, że prawie wszystkie (piękne, niezwykłe, cudowne, boskie, niebiańskie, piekielne, ajdhasklfsk fantastyczne i krówko >>Aćka<<) komentarze, kończą się mniej więcej tak: ,,Ale proszę Xenia, no weź, błagam, kochamy Cię, nie usuwaj, wróć do nas." Znaczy, trochę ubarwiłam, ale luuuz. (: 
   Pragnę więc wytłumaczyć kilka spraw.
  •    Jestem na 99,9 % pewna, że nie wrócę tutaj. Nie chodzi wcale o Was, bo zmiotłyście mnie z powierzchni ziemi, ale cóż. Chciałabym teraz skupić się bardziej na rodzinie, bo na moje urodziny wszystko się jakoś tak rozwikłało. Dlatego teraz chcę, żeby do tego nie doszło. Muszę działać, a nie tylko na to patrzeć. Stąd ta decyzja. 
  • Jest mi strasznie głupio, że Ola i Aniołek (Anonim, który się nie podpisał - dziewczyna. XD) miały urodziny w tym samym dniu, co ja, czyli wczoraj, a ja dałam im taki prezent. Kurczę. ;/ Życzę Wam spełnienia marzeń, wszyściutkich i tego, żebyście były teraz Aniołkami kogoś innego, dobrze? :)
  • Aktualnie nie mogę odpowiedzieć na wszystkie komentarze i skomentować blogów, które mi podałyście, bo mam nawał pracy. Spróbuję się z tym uporać przez weekend i mam nadzieję, że to nie jest jakiś problem. :)
  • Hmmm... Ostatnia sprawa wygląda tak, że nie usunę bloga ani konta google. Postanowiłam, że wyłączę blokadę kopiowanie. Swobodnie mogłybyście skopiować go sobie do Worda albo coś. :) Wiem, że ktoś może pokusić się o ,,kopiuj, wklej" i na swojego bloga, ale najważniejsze jest dla mnie to, że pisałam te moje bazgrołki i cóż... Czuję, że to moje uczucia. Konta Google również nie usunę, a jedynie mój brat wymyśli sobie jakieś tam hasło, nie powie mi o nim i myślę, że nie umrę z ciekawości i miłości. :)
No i cóż jeszcze...
Aniołujcie teraz nie tylko dla mnie, ale też innym.
Każdy na to zasługuje.
Każdy.

56 komentarzy:

  1. Kochana, najwspanialsza Xeniu!
    To już naprawdę koniec?
    Pamiętam twoje początki na bloggerze.
    Już wtedy pisałaś niesamowicie, ale to, co teraz osiągnęłaś jest zwyczajnie nie do opisania. Wiele razy powtarzałam ci, jak bardzo cię kocham. Robiłam to wiele razy, ale i tak to za mało.
    Zasługujesz na same pochlebstwa, naprawdę.
    Nigdy cię nie zapomnę. Na zawsze pozostaniesz w moim sercu, które ciągle będzie za tobą niezwykle tęskniło.
    Jednak doskonale rozumiem twoje postanowienie. Coś musi się skończyć, żeby coś mogło się zacząć. Prawdziwe życie jest o niebo ważniejsze niż blogowanie. Nie powiem, że cieszę się z twojego odejścia, ale życzę ci samych sukcesów zarówno w szkole, jak i w przyszłym życiu.
    Na zawsze pozostaniesz w serach wielu osób. W tym i w moim.
    Sama nie wiem, co mam jeszcze napisać. Słowa nie są w stanie wyrazić tego, co czuję...

    Prawdopodobnie link do mojego bloga znacz, a jeżeli nie to nic wielkiego. Nie zasługuję na to, byś czytała moje wypociny.

    Kocham cię! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie rezygnuj, Julka! Nigdy nie popełniaj tych samych błędów, co ja tutaj. Pielęgnuj to, co kochasz i lubisz, bo może kiedyś ci tego zabraknie albo odejdzie w rutynę. Kochaj to.

      Usuń
  2. Xenia!
    Boże...
    Nie wiem, co powiedzieć. Nadrobiłam wszystko czytając jednym tchem. Patrząc na Capitulo 11 obawiałam się najgorszego, ale odrzucałam od siebie tę myśl. A jednak parę chwil później najgorsze sny się spełniły. Dodałaś Epilogo. Serce mocniej mi zabiło. Nie wiem, co się ze mną stało. Od listopada, przez te trzy miesiące obdarowałaś nas wspaniałą historią. Te dwie Temporady minęły szybko, jak dla mnie za szybko... Zawojowałaś serduszkami czytelników.
    Pamiętam dokładnie, kiedy zawitałam na "Jak uciec..." i jak ryczałam, kiedy dodałaś epilog. Chodziłam po domu jak głupia i myślałam: "Jezu, czemu ona mi to robi, skończyła pisać swoją historię, no nienormalna..." Tak, wiem, nie musisz nic mówić na mój temat. Zdenerwowałam się, bo wspaniała blogerka i poniekąd moja inspiracja (hyhy) odchodzi. Przeżyłam to raz, drugiego tak bardzo chciałam uniknąć, ale przecież na wszystko i na każdego przychodzi czas. Nigdy nie wiadomo, kiedy...
    Słowa idealnie dobrane. Chciałam zrobić tu małe podsumowanko par, jak kiedyś, ale w tej chwili nie jestem w stanie, wybacz.
    Nie wierzę, że rozdzieliłaś mi Fedemiłę. W innym wypadku zabiłabym, ale tego nie zrobię. Dobra ja.
    Epliog był wspaniały. Coś było, minęło. Pozostają wspomnienia. A w tym wypadku również i Esperanza... No jak oni mogli się rozstać, ja tego nie rozumiem. Zatłukę Włocha, nieładnie.
    Dziękuję, że pojawiłaś się na bloggerze i oślepiłaś wszystkich swoim blaskiem. Pokazałaś, że masz wielki talent.
    I teraz czytając tak to podsumowanie to widzę, że został Ci tylko tydzień. Jak to brzmi, jakbyś umierała... nie, nic.
    Ja bym tak nie potrafiła. I choć wiem, że i na mnie przyjdzie pora, nie chciałabym stracić z Wami kontaktu.
    Wiesz, że Cię podziwiam?
    Uwielbiam wracać do Twoich opowieści, czasem lubię żyć wspomnieniami... A zwłaszcza tymi dobrymi i pięknymi.
    W tym momencie kompletnie mnie zatyka. Płakać mi się chce, no...
    Dziękuję Ci za to, że przyszłaś i zawojowałaś poniekąd blogspotem.
    Dziękuję za te kilka wspólnych rozmów. Jesteś bardzo wesołą osobą :)
    Dziękuję, że jakimś cudem odnalazłaś mojego bloga i skomentowałaś te wypociny. Tym to ja się jaram do dziś.
    Dziękuję, że mogłam czytać Twoje porywające historie.
    Dziękuję, że byłaś i póki co jeszcze jesteś.
    Kocham Cię.
    Na zawsze, wierna czytelniczka,
    Karolina. xx

    P.S. Żeby nie było - pamiętam. STO LAT Natalko! :) Albo i więcej, hihi.
    Życzę Ci czego sobie tylko wymarzysz, byś zawsze podejmowała dobre decyzje i była uśmiechnięta.
    Nie umiem pisać życzeń, przepraszam.

    Oczywiście ten komentarz jest zbyt krótki, chciałam dłuższy, ale nie wiem w tym momencie, co napisać. Zatkało mnie.
    Gdy tylko sobie przypomnę, szybciutko dopiszę.
    Mistrzyni bezsensownych komentarzy,
    K.

    P.S. 2. Zawsze będę o Tobie pamiętała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na zawsze będę o tobie pamiętała. Jesteś niesamowita, nie zapominaj o tym nigdy.

      Usuń
  3. Matjo Xebiu,aż tchu mi zabrakło.Normalnie ryczę i na epilog i na twoje odejście,ale rozumiem cię.Każdy ma swoje problemy.Oczywiście będzie mi brakowało tego bloga.Tej twojej historii,przepełnionej miłością.
    Co do epilogu...jest cudowny.Ludmiła i Fede.SZkoda,że nie razem,ale i tak jest bosko.
    'A z kim byś chciała do tego nieba?Zawsze z tobą" Kocham ten kawałek.
    Twój talent jest czymś nie do opisania.Po prostu zazdroszxczę ci na maksa.
    Zapraszam do siebie:violetta-iloveyou.blogspot.com oraz mój nowy blogvioletta-przypadek-czy-przeznaczenie.blogspot.com. Nie spodoba ci się,ale zależy mi na każdym komentarzu.
    Będe tęsknić.Bardo.Bardzo.Już płaczę.Kocham.I zawszę będe kochać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i ściskam mocnoooo! <3 Nie wątp w siebie!

      Usuń
  4. Epilog to dobre zakończenie które dzieje się już po latach DOBRE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. sory ze tyle wykrzyknikow i wogule ale troszeczkę sie zdenerwowalam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało! <3 Bardzo mi miło, dziękuję. :) I nie ma co sobie psuć nerw. :D

      Usuń
  6. Epilog ciekawy. zastanawia mnie jedynie czemu się rozstali? Błagam cię zrób 3 część opowiadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale sama ci tego już nie wytłumaczę. po prostu to był impuls. Musisz ich rozdzielić! - tak podpowiadał mi jakiś wkurzający głos, ale cóż... Posłuchałam go. xd Nie, niestety nie zrobię 3 części, przepraszam i kocham. <3

      Usuń
  7. Hmmmmm . Epilog.
    Nie powiem ,że nie jest mi przykro . Bo jest . Piszesz cudownie dlatego zaliczałaś się do moich ulubionych bloggerek . Teraz jednak odchodzisz ... Nie wiem czy będę umiała wytrzymać bez twoich rozdziałów... pamiętam jeszcze doskonale epilog ,,Jak uciec ... '' ,który zakończył się pięknie ,wspaniale .... ten epilog również chwycił mnie za serce . Na zawsze będę cię pamiętała . Jako bloggerka z wielkim talentem , wyobraźnią ... Dzięki tobie mogłam przeczytać rozdziały , zobaczyć jak świetnie piszesz . Właśnie za to Ci dziękuję : D
    Każdy będzie Cię pamiętał , na pewno ja ;ccccccc
    Epilog był genialny , wspaniały nawet nie znam takiego słowa by powiedzieć (napisać ) jak bardzo on mi się podoba ...
    Przysyłam moc całusów .
    Pozdrawiam ;D twoja wierna czytelniczka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie zapomniałabym :Stoooo LATTT. Dużo zdrowia ,szczęścia ,pomyślności .Życzę Ci ,abyś zawsze była uśmiechnięta ;D

      Usuń
  8. O mój Bosz...
    Przepraszam cię za ten komentarz, ale teraz nic lepszego nie wymyślę.
    Po pierwsze - E.P.I.L.O.G.
    Wchodzę na bloga i widzę to słowo... I nie wiem, co mam powiedzieć. Nie spodziewam się tego, co napisałaś pod nim. Czytam, niemalże płaczę ze wzruszenia, bo to było piękne. Wiele razy powtarzałam ci jak ogromny masz talent, jak wspaniale opisujesz uczucia i emocje. Potrafisz sprawić, bym czuła się jak jedna z postaci opowiadania. Wiele razy powtarzałam, że jesteś geniuszem. I teraz nic więcej nie dodam, bo nie umiem dobrać słów. Mam nadzieję, że doskonale wiesz o tym wszystkim. O tym, jak bardzo jesteś genialna.
    Co do epilogu... Jest taki sam, jak wszystkie rozdziały, idealny w każdym calu. Albo nie. Jest wyjątkowy. Wzrusza do łez. Wywołuje mnóstwo emocji, których brakuje w codziennym życiu. Nie spodziewałam się takiego zakończenia tej historii, aczkolwiek nie jestem zawiedziona. Tak, nie ma happy end'u. Zgadza się, nie ma sielanki. Ale jest coś o wiele ważniejszego. I to jest piękne. Epilog nie musi być wesoły, by zachwycał. Zwłaszcza, jeśli ktoś ma taki talent, jak ty. Ostatnie fragmenty, wspomnienia... To jest coś nie do opisania, przynajmniej przeze mnie. Ale tobie wyszło to wspaniale. A ostatnie zdanie... Ono mówi samo za siebie. Chyba zapamiętam je do końca życia. To zdanie, to opowiadanie i ciebie. Od początku byłaś dla mnie niedoścignionym wzorem i talentem.
    A teraz ta część poniżej... Odchodzisz. Chyba nie pogodzę się z tym faktem, a jeśli, to na pewno jeszcze nie teraz. Tak, jak napisałam, nie spodziewałam się przeczytać czegoś takiego. "Każda z was dodaje swoją cegiełkę, blogger nabiera innego kształtu" - cóż, kiedy ty pojawiłaś się w strefie blogowej, nabrał zupełnie innego kształtu, ewoluował w coś zupełnie innego, znalazł się w nowym wymiarze. Dałaś od siebie tyle ile prawie żadna z nas nie dała. Podzieliłaś się z nami swoim talentem, wyobraźnią, wspaniałymi pomysłami. W głowie się nie mieści, że to wszystko ma zniknąć i że w najbliższym czasie nie dostanę powiadomienia i nie przeczytam nowego rozdziału na twoim blogu. Oczywiście, to twoja decyzja i szanuję ją, chociaż nie mogę zrozumieć. Wiem, że masz swoje sprawy i liczę na to, że kiedyś, może wszystko się wyjaśni, a ty naprawdę powrócisz do nas z nową energią, by dalej zachwycać. Nie wiem, co mam jeszcze napisać, nie potrafię złożyć słów w całość...
    Może, właśnie, wszystkiego najlepszego z okazji 14 urodzin (jesteś ode mnie starsza o ponad miesiąc ; O :) Zakończenie "pechowego" trzynastego roku życia. Myślę, że wcale taki nie był. Zyskałaś naprawdę wiele i pozwoliłaś nam na to samo. Teraz zaczynasz nowy rozdział, ten zamykasz, no cóż... Życzę ci szczęścia, spełnienia wszystkich marzeń i żebyś zawsze robiła w życiu to, co chcesz. Nigdy nie zapominaj o swoim talencie. Życzę ci byś pewnego dnia obudziła się i stwierdziła, że czas wracać. A my wszyscy będziemy tu na ciebie czekali. Pamiętaj o swojej wielkiej sile.

    Pozdrawiam cię serdecznie. Zawsze byłam, jestem i będę twoją fanką.

    xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Xeniu!
    Zacznę tak, bo tak szlachetnie, heheszky XD
    Epilog był.. miał coś w sobie pięknego.
    Twoje słowa, są takie.. lekkie.
    Gdybym ja tak pisała, mamo.
    Ale nie o mnie gadka c:
    Pomieszany koniec Fedemiły w wersji Xeni Verdas, mhm.
    nie każdy rozdział, OS czy Bóg wie co jeszcze nie musi się kończyć Happy Endem, prawda?
    Choć.. tym szczęśliwym zakończeniem jest wspaniała córka - Esperanza.
    Nadzieja.. nadzieja dla Ludmiły.
    I gdy to wszystko się popsuło ona rozświetliła to jak najlepiej. Jak najjaśniej.
    Ostatnie słowa. Ostatnie wyrazy. Jezusie.
    '' Nie patrz mu w oczy, nie patrz... - Nie, nie istnieje.
    I wtedy. Wtedy spojrzałam. A z kim byś chciała do tego nieba? Zawsze z Tobą. ''
    Wybacz, nie mogłam użyć kursywy, ani ''przekreślacza'' ( moja nowa nazwa na przekreślony wyraz/zdanie xd)
    Wiedz, że gdy nawet nie czytałam kilku rozdziałów i tak na swój piękny sposób ubierałaś cudowne zdania.
    Pozazdrościć!

    No to teraz co do odejścia...
    Ech, to twoja decyzja ;/
    Zapewne nie podjęłaś jej w szybkim tempie, to pewne.
    Chyba, że.. nie, na pewno.
    Dobra, takich notki chyba nie bd przedłużać.
    Aczkolwiek dziękuję Ci za wszystko to co dla nas zrobiłaś. Za krótką rozmowę na gg XD Za rozmowę o soczkach na asku. Dziękuję.
    Co do dzisiejszego dnia.. Wszystkiego Najlepszego ''staruszko''! Sorry, jakoś tak wyskoczyło XD
    Zaczynasz już 14, szalejesz! c:
    Na googlach złożyłam Ci już życzenia (skromne, ale to co xd)
    Jednak tu też Ci coś tam złoże :
    • Po pierwsze, zdania do następnej klasy xd
    • Po drugie, zdania sprawdzianów na dobre oceny :D
    • Po trzecie, masy prezentów.
    • Po czwarte, grzecznej klasy. (weeź, tego nie było, cofamy, cofamy XD) - w miarę ogarnientej klasy.
    • Po piąte przez dziesiąte, jak najlepszych chwil spędzonych w gronie prawdziwych przyjaciół.
    • Po szóste, samych słodkości :3
    • I po siódme, ogółem wszystkiego co zapragniesz. ^^

    Skoro chodzi o bloga... tego do polecenia xd
    Hm, przyjmujesz zawieszone? XD
    Znaczy.. mż i jest zawieszony, ale z 3 rozdziały są xD
    Hahah, boże co ja robię.. XD
    Jeśli bdzsz chciała to zapraszam c: :
    http://hate-transformation-love.blogspot.com/
    Od razu mówię, żę rozdziały nie należą do najdłuższych. Jeżeli chciałabyś to zapraszam do wyrażenia opinii w postaci komentarza XD
    A co mi tam.. przyjmuję krytykę c: ^^

    P.S. - i tak chyba za mało napisałam ;-; XD
    Ciao, xx. <3
    ~ Martyna .

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początek: NAJLEPSZEGO! Zdrowia, szczęścia, hmm... dużo prezentów, a przede wszystkim spełnienia marzeń!
    Wiem, w życzeniach nie jestem dobra, ale i tak lubię składać je ludziom xD

    Ehh... Może nie zawsze komentowałam albo moje komentarze nadawały sie do śmietnika (prolbem tkwi w tym, że nie umiem ich pisać), ale zawsze je czytałam. Raz z opoźnieniem, bo nie chciałam go czytać na szybko, w pośpiechu, tylko wolałam później, w skupieniu, mając czas, móc pochłonąc sobie wszystkie słowa, a potem zadać sobie pytania: Co dalej, co dalej - nie jestem przywczajona do czekania, książka czytam zwykle od razu, a potem - jak można tak pisać? Opisywać? Nie pisze, zeby się podlizać czy coś, po prostu ogólnie lubię czytać. Książki. Zwykle to są fantasty, kryminalne, taki gust już mój. Nie mogę porównywać twoich opowiadań do książek z innej kategorii, bo przynam się, że nie przepadam za nimi. Co jedynie do rąk mi wpadł raz John Green - "Papierowe Miasta", ale i tak najbardziej zachęcają cą opowieścia był Twój blog. Magia była w mojej ulubionej parze - Fedemile. Tak samo poboczne wątki - Naxi itd. A na początku widząc zła Violkę byłam w siódmym niebie. Gdyby to było o Leonettcie też bym pewnie czytała, po prostu to wszystko sprawiało, że opowiadanie było cudowne - Dziękuję, że mogłam je przeczytać. Żałuję, że po dwóch temporadach już koniec, że były krókie, chociaż rozdziały miały hmm... sporo tych słów, co nie zmienia faktu, że je pochłaniałam w ciągu chyba 5 minut. Może krócej, przeklinam swoje szybkie czytanie :/ Wiem, że chyba ten tydzien poświęcę na czytaniu tego opowiadania jeszcze raz. Póki mam jeszcze szansę. Nie ukrywam, że mi przykro, że jedna z najlepszych bloggerek odchodzi, Xenia, ja mam wrażenie, że ty piszesz lepiej, niż ci wszyscy autorzy książek, które pochłonęłam. Twój styl pisania jest cudny, wszystko, opisy, sposób, te przekreślenia w epilogu. Mogę autograf? Mówię serio. Czuję, że w przyszłosci wejdę do księgarni i moją uwagę przykuje Twoja książka. Nie będę wiedziała o co chodzi, ale kiedy ja przeczytam, rozpoznam Twoje pióro. Przynajmniej mam taką nadzieję.
    Komentując epilog - wspaniały, ale nienawidzę zakończeń. Gdyby to opowiadanie mogło trwać w nieskończoność, nie miałabym pretensji. Moja Fedemiłka nie jest razem. Mają córkę Espi. Kartka, Pasquarelli. Autorem spektaklu. A ten konec. Rozwód? Kiedy powiedziała, że "nie", spojrzała na niego. Federowe oczy, no, żal. Nie mam Ci za złe za smutny epilog. Przecież epilog to tak naprawdę początek czegos nowego? No, tiaa. Wspomnienia dobijały Ludmiłę, próbowała zapomnieć. Ma Espi - ha, mam jakis zaciesz, ale jej, Espi, nie boi się, bo ufa swojej mamie. Rocznica i spektakl o ICH historii, pisana przez Fede! To jakby żałował tego, co sie stało, o czym nie wiemy, a Lu powiedziała, ze nie istneije już żaden powód, ehh : (

    Co na koniec mogę napisac, takie małe podsumowanie... Piękny epilog, jak całe opowiadanie. Dziękuję Ci za nie.
    Nie chcę żebyś znikała. Na tumblrze twoje iconki, twoje opowiadania. Jednak muszę jakos zrozumieć, to Twoja decyzja. Chociaż mi smutno :(
    Mój blog? - w pewnym sensie też chciałam skończyć, a coś mi pomogło podjąć tą decyzję, dlatego tutaj post miejsce zostawiam.
    Nie chcę się wtrącać, czy coś, nom... Na pewno chcesz to usuwać? Zawsze można bloga do pliku spakować, rozdziały do Worda, a żeby nikt nie kopiował to usunąć kopie roboczą Google - robots.txt, tak, małe doswiadczenie się ma, ale może lepiej tak zostawaić , albo przynajmniej zablokować bloga. Blog któregoś dnia zostanie trwale usunięty, nie bedzie Twojego konta, jakby Cie tu nie było, a przecież byłaś, jesteś i Twoje opowiadania były ważne. Naprawdę, chyba przez nie mogę powiedzieć, że poprawiłąm sie troche w pisaniu. Pisałam jako łamaga, życie, nie każdy ma talent, no. Ale ehhh... Nicn a siłę, Twoja decyzja. Jak masz zmiar usunąć - jak juz pisałam przeczytam jeszcze raz rozdziały. Znowu dziękuję Ci za wszystko i wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh... Przepraszam za literówki, błędy, czasami zaczynam pisac i nie trafiam w klawiaturę...
      A z wrażenia zapomniałam oczywiście:
      Nie zapomnę o Twoim opowiadaniu i tak, nawet jak usuniesz tego bloga, w mojej główce będzie kopia zapsowa hueue xD Okrojona, ale jednak, bo nigdy nie zapomnę o tej Xenii, która pokazała, że jednak można umieć pisać! Życzę Ci, nie tylko w urodziny, samych sukcesów i w prszyszłosci jak będziesz podpisywac swoje książki, a ja rozponam Twoje pióro (muszę, no!), podejdzie do Ciebie wariatka i krzyknie, że jest Teddy i żebyś napisała dla Kasi, to będę ja ^^ Liczę na jakis specjlany dedyk xD Po raz kolejny najlepszego, dziękuję, to naprawdę dla mnie ważne, mam nadzieje, że juz o czym nie zapomniałam, chociaż czy ja wiem? Roztrzepani ludzie tak mają. Dziękuję, no ^^

      Usuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, Xeniu...
    Skarbie wielkiego świata, twórczyni wspaniałych historii i niesamowitej atmosfery, młoda pisarko o ogromnym talencie... będę tęsknić.
    Mimo, że nie gościłam tu często w komentarzach, to czytałam każdą literę napisaną Twoją ręką. Nie wiem co mogę tu powiedzieć, bo kiedy zobaczyłam ten epilog i powyższe informacje, w moim sercu narodziło się niedowierzanie i pustka. Zabrakło mi słów. Tak bardzo przywiązałam się do Twoich rozdziałów, partów, Twojego poczucia humoru i całej Ciebie jako pisarki i dziewczyny, że naprawdę trudno mi uwierzyć, że to już ostatnie dzieło Xeni, które czytam. Szybko przyzwyczajam się do ludzi; do tego jak mówią, jak się zachowują i jak pozwalają się zapamiętać innym. Ciebie zapamiętam jako kogoś kto był sobą. Kogoś, kto w blogowym świecie zawojował niejedno serce. Kogoś kto potrafił rozwijać swój talent i umiał zawsze wesprzeć swoją radą. Nie mówię tu o sobie, bo ja nie miał z Tobą tak bliskiego kontaktu, ale wiem, że pomagałaś innym dziewczynom. Byłaś naszym Aniołkiem Stróżem para siempre. Czytałam Cię chyba od początku „Jak uciec…”. Nadal pamiętam jedne z pierwszych rozdziałów, i te, przy których co chwilę gorączkowo sprawdzałam czy już nie pojawiła się nowa część. Momentami poruszyłaś moje serce do płaczu, a ja wzruszam się rzadko, mimo, że nie potrafię że spokojem patrzeć na najmniejszą krzywdę innych. Potem zaglądałam na „Andres się śmieje...”. Tam razem z Maddy rozbawiałyście mnie do bólu brzucha. Przy partach „Ale Ty zawsze…” odkrywałam kolory miłości i ich różnorodne oblicza. A teraz, obok „Siempre serca de ti”, dorastałam. Uczyłam się, że nie zawsze wszystko musi być bajkowe i ideale jak z marzeń. Życie jest przecież nieprzewidywalne dla nas, a ustalone już od wieków i zapisane niewidzialnym atramentem na stronach naszej księgi. My jako ludzie powoli odkrywamy kolejne litery, wyrazy, zdania. Budujemy siebie. Ty pokazałaś to jaka jesteś. Pozwoliłaś nam razem z Tobą obserwować Twój świat. Dziękuje. Dziękuje, bo gdyby nie Ty, na pewno nie byłabym tym kim jestem.
    Jeśli mogę, chcę poprosić Cię o tylko jedną rzecz: nie usuwaj blogów. One są częścią Ciebie, proszę zrób wszystko abyśmy zawsze mogły mieć cząstkę Ciebie w Tym co napisałaś…
    I wszystkiego najlepszego z okazji 14 urodzin. Życzę Tobie dużo miłości i przyjaciół.
    Przepraszam też, że poprzedni komentarz usunęłam. Po prostu zapomniałam o jednym bardzo ważnym elemencie.
    Jeśli znajdziesz czas, zapraszam. Wejdź proszę za dwa dni. Nie pytaj i nie zastanawiaj się dlaczego. Po prostu na ten czas chcę Cię zaprosić. Będę zaszczycona Twoim komentarzem, tak jak wtedy w Święta: Amor-alas.blogspot.com
    Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  13. I teraz jak tu się nie poryczyć ?
    Nie da się, zwyczajnie nie daję rady.
    Odchodzi jedna z najlepszych bloggerek jakie znam.
    Ale rozumiem, że tak postanowiłaś.
    Czytam Cię od początku, od "Jak uciec (...) " i dzięki temu stałaś się moją inspiracją, dzięki Tobie założyłam bloga, bo to ty byłaś moją weną.
    Nawet nie wiesz jak bardzo zmieniłaś moje życie, ile dałaś mi słusznych lekcji, ile mnie nauczyłaś, ile pokazałaś. Tego nie da się zliczyć. Jesteś wspaniałym człowiekiem, któremu należy się wszystko i jeszcze więcej.
    To jak opisujesz emocje, uczucia, świat - zawsze się wtedy rozpływam, wiele razy też płakałam na Twoich rozdziałach i również wiele uśmiechów wykwitło na mojej twarzy. Dzięki Tobie ♥
    Nie umiem zliczyć Twoich zalet, ale nigdy nie pomyślałam, że masz chodźby jakąś minimalną wadę. Zawsze byłaś perfekcyjna, fenomenalna i wiem, że będziesz taka zawsze, już do końca życia. Bo Xenia jest najlepsza i gdzie się nie pojawisz, tam będziesz też najlepsza!
    Masz dziś urodziny? Serio? Bo ja też xDDD
    Życzę Ci spełnienia marzeń, byś zawsze miała w środku, w sercu ten niewyobrażalny blask, którym nasz obdarzałaś.
    Wybacz, ale nie będę mogła do końca zaakceptować faktu, że znikasz, że już Cię nie będzie. Nawet nie wiesz jak będę tęskniła. Czasem pewnie w nocy, przypomnę sobie o Tobie i kilka łez spłynie po policzkach.
    Dziękuję Ci ! Dziękuję za to, że mogłam Cię poznać, za to ile mnie nauczyłaś, za to że po prostu byłaś. To najpiękniejszy prezent jaki mogłam dostać od losu ♥
    Jeśli chcesz wejść na mojego bloga to proszę: http://leoniettaa.blogspot.com/ Nawet nie wiesz jak bym się z tego powodu ucieszyła.
    Przepraszam, że komentarz jest bez ładu i składu, ale po prostu ja nie widzę literek na klawiaturze, bo zwyczajnie już brak mi chusteczek
    Zapamiętam Cię jako dziewczynę, która zawsze wierzyła w siebie, zawsze była sobą i zawładnęła moim sercem <3333

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak pięknie. Kurcze, tak pięknie.
    Xenia, ty sobie nawet nie wyobrażasz, jak ja bardzo pokochałam to opowiadanie. Prawie tak samo jak "Jak uciec...". I chociaż Twoje pierwsze opowiadanie na zawsze będzie moim najulubieńszym, to jednak... Nie umiem rozstać się z tym opowiadaniem, które właśnie zakończyłaś. Nie będę się jakoś bardzo rozpisywać, bo ty przecież wszystko wiesz. Może wiesz nawet za dużo. Historia, którą tutaj opowiedziałaś, jest w każdym calu idealna. Udało ci się kolejny raz skraść serce czytelników, w tym także moje. Skreślona kwestia Ludmiły "Zawsze z tobą" doprowadziła mnie do łez. Jejku, ja naprawdę płaczę. To, że Ludmiła i Federico jednak nie dostali swojego happy-endu jest... To jest prawdziwe. Bo była miłość, a później uciekła.
    Teraz ty uciekasz. Wiedz, że będę tęsknić. Za tym opowiadaniem, za tym blogiem.
    Ale najbardziej za tobą.
    Dzięki Ci za wszystko, Xenix.

    PS wszystkiego najlepszego <3 Już ci życzenia składałam, ale co tam, Tobie bym mogła składać je tysiąc razy.

    Zawsze z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  15. To był naprawdę piękny epilog.
    Choć nie komentowałam, to wiedz że czytałam.
    Co do epilogu jak już napisałam piękny, cudny...
    Lu i Fede nie mieli szczęśliwego zakończenia...
    Przykro mi że odchodzisz, uwielbiałam czytać twojego bloga, czytałam go z radością.
    I wszystkiego najlepszego, żeby twoje marzenia się spełniły.

    OdpowiedzUsuń
  16. Najukochańsza Xeniu!
    Wciąż nie mogę uwierzyć, że to już koniec, do oczu cisną mi się łzy.
    Odchodzi osoba, która była moją inspiracją, dawała mi natchnienie, wiarę w siebie, udowodniłaś, że niemożliwe staje się możliwym.
    Czytałam od początku Twojego pierwszego bloga, to właśnie dzięki ,,Jak uciec..'' zaczęłam pisanie.
    Zawsze chciałam być taka jak ty.
    Tak pięknie dobierać słowa.
    Czuję się zaszczycona, że mogłam Ci towarzyszyć w tej drodze aż do końca.
    Strasznie kocham to opowiadanie i ciężko się rozstać.
    Jestem strasznie wzruszona, ten epilog, był jednym z najpiękniejszych jakie czytałam w swoim życiu!
    Ludmila i Federico, bez happy-endu. Jej została tylko córeczka, mała Espi. Jej Nadzieja..
    Pięknie. Już nie wiem co Ci napisać.
    Jesteś wielka!
    Już Ci kiedyś pisałam, że w tej kategorii pisania mogłabyś być królową.
    Xenito... mam wrażenie, że gdy ty odchodzisz, ja chyba również tracę moją iskierkę nadziei i wątpię z tym co będzie dalej.
    Na każdy Twój rozdział czekałam z zapartym tchem.
    Podziwiam Cię, cholernie mocno!
    Jesteś wspaniała! Najlepsza.
    Jestem dumna, że mogłam czytać coś tak cudownego.
    Nie, ja nie wierzę. To koniec, ale jak?
    ,,Zawsze z Tobą...'' łzy w oczach i koniec jedna wielka rozpacz.
    Nigdy się z tym nie pogodzę.
    Napisz książkę, jesteś do tego stworzona!♥
    Kocham Cię, pamiętaj nigdy się nie poddawaj!

    P.S. Spełnienia najskrytszych marzeń, 1000 lat życia, uśmiechu na twarzy, spotkania Rugusia i żebyś dalej się rozwijała w pisaniu!
    P.S.2. Zapraszałam Cię już na mojego bloga, ale gdy go odwiedzisz będę najszczęśliwsza na świecie w końcu jesteś moją inspiracją.http://fedemila-love-forever.blogspot.com/

    Na zawsze zostaniesz w mojej pamięci.♥
    Pogrążona w smutku:
    Kathrina

    OdpowiedzUsuń

  17. Droga Natalko,

    nie wiem jak mam to wszystko zebrać w kupę, rozumiesz mnie? Siedzę i płaczę jak małe dziecko, bo nie umiem tego zrozumieć, nie wiem jak mam to przetrzymać. Chyba nigdy nie pojmę tego, nigdy. Od zawsze tu byłaś, zawsze też mogłam wejść i przeczytać kilka zdań twoich dzieł, choćby dla odzyskania weny, dla radości i zabicia smutku. Mogłam tak wiele, a teraz nagle chcesz zniknąć, rozpłynąć się. Rozumiem, rodzina cię potrzebuje a ty potrzebujesz jej. Ale błagam, nie niszcz tego, nad czym pracowałaś przez te miesiące. Z dumą pokazuj swoje piękne rozdziały, niech każdy przeczyta, niech się przeniesie do zaczarowanej krainy. Proszę, nie rób tego. Ciężko nad tym pracowałaś, a twój blog jest wspaniały, idealny wręcz. Proszę.. Kurde, wybacz, ale płaczę. Próbuje jakoś zebrać w sobie wszystkie myśli, mój mózg nie może przyjąć faktu, że Cię tu już nie będzie, bo byłaś,,, byłaś od początku.. byłaś ze mną od pierwszego rozdziału, który dodałam, dziękuje, ale to podziękowania na koniec.
    Dokładnie rok temu na DC został wyemitowany pierwszy odcinek Violetty. Serialu, dzięki któremu poznałam ciebie i innych, dzięki któremu mogłam sprawdzić się jako pisarka. Dziś są też twoje urodziny. Dwie magiczne daty, ważne dla mnie, dla ciebie też, prawda? Cóż, chciałabym Ci słoneczko życzyć dużo szczęścia i miłości, oby twoje problemy się rozwiązały i już więcej nie plotły żadnych niedogodnych więzów, które niszczą każdego. Obyś spełniła swoje najskrytsze marzenia i pragnienia, bo to one tworzą nasze życie, ciągnąc nas ku lepszej przyszłości. Wiary w siebie i w innych, żebyś mogła zaufać każdemu i żeby każdy był godny twojego zaufania. Uśmiechu, by twoja cudna buźka wciąż była radosna i szczęśliwa, bo pamiętaj.. życie ma się tylko jedno, trzeba patrzyć pozytywnie, nawet w najgorszych wypadkach, bo inaczej przegramy tę grę, będziemy na ostatniej pozycji, spalimy się. Ciepła i pogodny ducha, i obyś zawsze się świetnie bawiła i czerpała z życia każdą kropelkę, która wprowadzi twoje serce w totalny i niepowtarzalny błogostan. Żeby twoje serce znalazło tą jedyną gwiazdkę. Życzę i też sukcesów w szkole, jak i w dalszych rozdziałach. Wierzę, że odnajdziesz to czego szukasz.
    Przeciągając dalej moją wypowiedź.. chciałabym powrócić do dnia kiedy ukazał się pierwszy mój post na moim blogu. Od tego dnia byłaś ze mną. Wspierałaś. Nauczyłaś mnie tak wiele, dzięki tobie nauczyłaś się w miare dobrze pisać. Zawsze pomagałaś, nawet jeśli nic szczególnego nie robiłaś. To było cudowne, wiesz? W sumie.. nadal jest. Nawet jeśli kogoś nie ma to my i tak czujemy jego obecność. Tak jak Ludmiła czuła obecność Federico. Epilog doprowadził mnie do łez. Nie mogłam przestać płakać i nadal ubolewam nad tym wszystkim. Nie pogodzę się ze stratą tak cennego skarbu, nigdy.
    Blog.. wszystko zaczęło się od one partów Naxi na TFF. Od tego bloga właśnie pokochałam twoją twórczość. Bylaś, jesteś i wciąż będziesz moją inspiracją. To wywodzi się prosto z serca. Czytając twoje słowa byłam pewna, że to twoja pasja, wciąż jestem pewna. Zawsze miałaś do tego dryg, pewną pasję i nieskończone pomysły. Zachwycałaś serca czytelników, a z każdym słowem było coraz lepiej. Uczyłaś się na błędach i doskonaliłaś wraz z każdym upadkiem. Wszystko ciągnęło cię ku dorosłości, nadal cięgnie. Kazdy z nas w pewnym momencie odejdzie, ale myślę, że nadal będziemy pamiętać o kawałku naszego dzieciństwa, którego oddaliśmy temu serialowi. To tylko zabawa, radość w oczach. Pisanie i czytanie zupełnie nowych historii. Pchałaś nas przez zaspy i ciągnęłaś ku szczytowi góry, Natalko. A teraz po prostu odchodzisz. Wiem, że są ku temu powody. Ale przemyśl to jeszcze raz. Nie usuwaj, bo jesteś częścią violettowej historii, która połączyła nas wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten blog był i jest, no i musi być. Dzięki tej opowieści poznałam ciebie, nie do końca, ale poznałam. Wiem, że posiadasz ogromne serca, starasz się każdemu pomóc, a twój mózg posiada niewyobrażalny talent. Cóż, może kiedyś doczekam się książki twojego autorstwa? Natalko, dziękuję za wszystko co pisałaś na tym blogu. Za każdy rozdział. Dziękuję, że mnie wspierałaś, i że dodałaś otuchy. Zawsze tak było i będzie. Dziękuje, że zdecydowałaś się pisać, dziękuje, że pomagałaś, dziękuję za to, że wciąż kochasz i kochać będziesz. Nie proszę cie o nic.. tylko nie usuwaj bloga. To byłby bolesny cios.. rozumiesz? Śmiertelny.
      Natalio, kocham cię, ale przemyśl to, proszę, bo później możesz żałować.. Naprawdę. Masz diamentowy talent, który błyszczy nawet w mroku. Wskazujesz drogę, więc czemu chcesz nam ją zamknąć? Zgasić latanie, która prowadziła nas do domu.. Dlaczego?

      Nienawidzę pożegnań, więc napiszę tylko.. Do zobaczenia, Natalko.
      Ja zawsze będę o tobie pamiętać i kochać, tak jak wszyscy.
      Mam tylko nadzieje, że.. zostaniesz i dalej będziesz pisać.
      KOCHAM CIĘ, PAMIĘTAJ.
      Twoja, Marcia

      Usuń
  18. Xeniu,
    może zacznę od końca?
    Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie jest mi smutno - to prawda, ale chcę, żebyś wiedziała, że szanuje twoją decyzję. W końcu to ma sprawiać radość, głównie tobie. Skoro podjęłaś taką decyzję, to znaczy, że jest w niej słuszność. Nie będę osądzać, denerwować się, nic z tych rzeczy.
    Mam ogromną nadzieję, nie - ja wiem, że wszystko w twoim życiu się ułoży, na pewno będzie lepiej, tego Ci z całego serca życzę :) Rozumiem, że bliscy są dla Ciebie ważni - to normalne. Powodzenia w szkole, również życzę - niech wszystko pójdzie po twojej myśli.
    Jesteś niesamowitą osobą, wiesz? :) Powinnaś.
    Teraz może przejdę do epilogu:
    Był nieziemski, genialny i jest jeszcze wiele epitetów, które mogłabym wymienić, ale czy odda to cały geniusz i piękno tego epilogu? Otóż nie.
    Piękne jest to, że z nawet tak smutnej rzeczy, jak rozstanie - potrafisz zrobić coś takiego. Niesamowitego. Wiesz, mogłabym się skarżyć, że rozbiłaś Femiłę, ale tego nie zrobię - bo to jest zbyt piękne, a poza tym, nic nigdy nie trwa wiecznie, prawda? Nieraz coś się kończy i tak po prostu jest.
    Tyle emocji - smutek, ból, tęsknota, wspaniała osóbka Esperanzy, te wszystkie poprzekreślane słówka i postać Ludmiły - smutna, która wciąż pamięta, wciąż kocha. Tak prosto, tak emocjonalnie, tak niezwykle. Popłakałam się, powiem szczerze.
    Ta historia była, jest i będzie na zawsze w moim sercu. Wszystkie postacie, ich słowa, gesty, czyny - to wszystko zapadnie w pamięci. Kłótnie, napady śmiechu, pocałunki, uśmiechy, smutki - to wszystko nie zniknie, dalej będę czuć to samo, co czułam właśnie podczas ich czytania.
    Twoja historia była niesamowita. Powiedzieć Ci, dlaczego?
    Bo była prawdziwa, pokazywała wszystko takim, jakim naprawdę jest - nie przekoloryzowane. Nie zawsze było pięknie, to prawda (jak np. w epilogu), ale czy życie zawsze jest piękne?
    I widzisz tu, jest moja odpowiedź: Twoja historia była ŻYCIEM. Tak po prostu.
    To chyba wszystko - powinnam bardziej się postarać, ale nie umiem. Przepraszam, ten komentarz nie ma sensu - starałam się pisać to, co czuję i myślę. I sama już nie wiem, co więcej powiedzieć. Nawet teraz płaczę, wiesz?
    Jesteś inspiracją, zawsze będziesz. Czekałam na rozdziały z zapartym tchem, teraz już nie będę - bo nie mam na co. Ale wiedz, że jestem szczęśliwa. Szczęśliwa, że miałam okazję przeczytać twoją historię, szczęśliwa, że miałam okazję Cię poznać. Żałuję tylko, że na tak krótko.
    Kocham, będę tęsknić,
    Edyta ♥
    P.S: Jeszcze raz: Wszystkiego najlepszego! I niech spełnią się wszystkie twoje, nawet te najskrytsze, marzenia ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. Na początku chciałabym ci złożyć życzonka!
    Takie małe skromne.
    Więc dużo miłości, która jest najważniejsza w naszym życiu.
    Wspaniałych przyjaciół, nie będę życzyła ci ich dużo bo myślę, że lepiej jest mieć kliku ale prawdziwych i od serca.
    Czasu, tego to przede wszystkim gdyż chwile a najbardziej te wspaniałe uciekają szybko ale przynajmniej pozostają w naszej pamięci.
    Pasji chociaż, może już ją odnalazłaś.
    Spełnienia marzeń, które są dla mnie jedną z ważniejszych części życia, możliwe że mnie popierasz.
    Podróży, które kocham uwielbiam i polecam.
    Pieniędzy standardowo haha
    I wszystkiego czego sobie zapragniesz kochana :*
    Ja przychodzę jak zawsze najpóźniej, moja natura co nie? Bo ja to taki leń wielki, pewnie to już zauważyłaś bo nie zawsze zostawiałam komentarz. Jednak zawsze byłam z tobą i chociaż tyle mogłam ci podarować, przepraszam.
    Jesteś tak doskonałą i rozwiniętą pisarką jak na swój wiek, nie utknęłaś na jednej płaszczyźnie cały czas się rozwijałaś a ja od pierwszego rozdziału wiedziałam jaki wielki masz dar od Boga i jak dobrze go wykorzystujesz. Wiedziałam też, że nadejdzie ten moment gdy już ciebie nie będzie, miałam nadzieję, że ja zrobię to pierwsza, życie bywa okrutne prawda? Nie będę udawać, że w życiu było mi łatwo ale odkąd znalazłam te opowiadanie coś mnie natchnęło, taki mały duszek popchnął mnie ku szczęściu, duszek o imieniu Xenia.
    Przechodząc do Epilogu, czytałam go z zapartym tchem, naprawdę. Ta miłość dziewczynki do matki i na odwrót, to było wzruszające.
    Nie ukrywam, że potrzebowałam sporej paczki chusteczek. Łzy leciały mi ciurkiem, chyba najbardziej czytając notkę pod spodem.
    Jeju jak ja będę tęsknić kochana, ty sobie nie wyobrażasz.
    Będę mądra i dam ci cytat, a co.
    "Kochać to także umieć się roz­stać. Umieć poz­wo­lić ko­muś odejść, na­wet jeśli darzy się go wiel­kim uczu­ciem. Miłość jest zap­rzecze­niem egoiz­mu, za­bor­czości, jest skiero­waniem się ku dru­giej oso­bie, jest prag­nieniem prze­de wszys­tkim jej szczęścia, cza­sem wbrew własnemu. "
    Teraz płaczę siedząc przed ekranem komputera i wpisując tą treść, ja rozumiem wszystko rozumiem Xeniu. Niestety na razie nie mogę się z tym pogodzić i mało co do mnie dociera.
    Kocham cię całym moim małym serduszkiem, wiem ze zasługujesz na coś lepszego niż mój beznadziejny komentarz, moje słowa, które pewnie nic nie znaczą dla ciebie.
    Jeśli usuniesz bloga nic się nie stanie, zawsze będę go pamiętać, utknął w mej głowie już na zawsze i bardzo mnie to cieszy bo cząstka ciebie będzie zawsze przy mnie.
    Zawsze będziesz, chociaż nieobecna, będziesz w moich myślach.
    Wiem, że czytasz lub czytałaś mojego bloga, nie daje linku nie ma sensu.
    Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki, interpunkcja to wszystko dla mnie czarna magia.
    Pamiętaj o mnie, pamiętaj że cię kocham i nigdy o tobie nie za pomnę kochana <3
    Będziesz na zawsze w moim sercu.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musiałam tu wrócić coś mi podpowiadało, że to za mało, że nie napisałam jeszcze wszystkiego, że nie pochwaliłam cie jak na to zasługujesz, że to u góry jest totalnie bez sensu. Będę bardzo tęsknić jak, wszyscy tu zgromadzeni piszący wspaniałe komentarze. Nie wiem dlaczego podjęłaś taką decyzje, nie wiem mi moze jest przykro i to tak cholernie ale wiem, że to tylko twoja decyzja i wiem, że przemyślałaś ją tysiąc razy.
      Epilog jest idealny, poruszył mnie do końca i tak jak pisałam wyżej musiałam przynieść sobie paczkę chusteczek gdyż jestem strasznie wrażliwą osobą ale do tego strasznie sceptyczną, no nic.
      Natalko imienniczko moja twojego talentu nie moge opisać jest tak wspaniały, jest tak obszerny jak od piekła do nieba. Ja wiem, że pewnie teraz czytasz te wszystkie wspaniałe komentarze i czytasz.
      Wszystkie są cudowne, nie dorównuje dziewczyną, trudno musiałam się wypowiedzieć, musiałam napisać coś od siebie. Palce mi drętwieją co tam.
      Kocham cię Natalko, od samego początku byłaś i jesteś moją inspiracją, idolką, wzorem.
      I zawsze nim pozostaniesz, gdy usuniesz bloga, wszystkie swoje konta będę wspominać twoje wspaniałe opowiadania, wszystko co uczynilaś, nigdy nie zapomnę tego, obiecuje.
      Tak magia, którą tak jakby uprawiałaś pisząc rozdziały, ta magia którą dzieliłaś sie z nami.
      Dziękuje.
      Kocham cię i dziękuje.
      Uwielbiam i kocham.
      Jennka/Dżemma/Dżem/konfitura/siostra Lary itp.
      Kocham najmocniej <3

      Usuń
  20. Rozdział jak zwykle świetny.Magiczny.Piszesz tak, że to wszystko, radość i smutek bohatera...to się niesamowicie odczuwa.Pamiętam jak pierwszy raz zajrzałam na twojego bloga i przeczytałam rozdział.
    Tak mnie wciągnęła ta historia ,że każdego dnia zaglądałam tutaj i czytałam. Ten smutek Ludmiły i miłość łącząca ją z Fede :) Po prostu masz talent i żałuję ,że odchodzisz i kończysz taką piękną historię :(
    Ostatnio straciłam wiele ważnych blogerek i opowiadań ,które byłe świetne... Ty jesteś kolejną...
    Nigdy nie zapomnę ciebie i twojej twórczości ,że się tak wyrażę.
    Wszystkiego Najlepszego kochana :**

    I tak wg to zapraszam do mnie :)
    http://polska-viola.blogspot.com/

    Całuję Tala xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie komentowałam zbyt często, ale czytałam każdy rozdział.
    Wielka szkoda, że odchodzisz. Będzie mi brakować tego wszystkiego...
    Pokazałaś w epilogu, że nie każda historia dobrze się kończy. Zazwyczaj spotykałam się z happy end'ami.
    JA CHCĘ SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE! ;-;
    No ej, smutno mi strasznie :x Muszę sie pożegnać, a nie lubię pożegnań. Ugh!
    Nadal będę pamiętać o cudownej Xeni ♥ Ah, no i wszystkiego najlepszego! Dużo zdrówka, spełnienia marzeń, miłości, szczęścia i wszystkiego co sobie zapragniesz!
    Nawet nie wiedziałam, że jesteś w moim wieku :)
    Jeżeli chcesz, to zapraszam na http://miles-de-palabras.blogspot.com. Piszę z przyjaciółką, ona też czasami czytała :)
    Mam nadzieję, że wrócisz kiedyś,
    Justyna vel kislowa

    OdpowiedzUsuń
  22. Pewnego wyjątkowo zimnego dnia, niejaka Acia Krowa G. Wróciła sobie do domu, zmęczona z kolejną inteligentną dyskusją z panem od fizyki (pozdrawiam swoją drogą). Sapphirka doszła do wniosku, że należy ruszyć w końcu swoje brzydkie, leniwe cztery litery i skomentować rozdział u jej kochanej, zdolnej Xenii.
    Po czym weszła na bloga i umarła, albowiem jej zielone, jednorożcowo - tęczowe oczyska ujrzały przerażający napis - EPILOG

    Nie powinnam pisać tego, skoro już nie żyję, ale muszę.
    Bardzo przepraszam, że nie skomentowałam paru rozdziałów, w tym ostatniego. Przeczytałam wszystko, jednak byłam zmuszona siedzieć na telefonie, na którym geniusz nie potrafię pisać, a jak już napiszę, to kliknę jakiś zły guziczek i potem płaczę, że świat jest zły.
    No nic.

    Wiesz, że jesteś jedną z moich ulubionych bloggerek? Na pewno wiesz. Pisałaś o wszystkich uczuciach, tych codziennych, ważnych dla człowieka i duszy. Podjęłaś się wyzwaniu, w której występuję tyle samo radości, co bólu i cierpienia. Pokazałaś jak ważne są uczucia. Nie wolno poddawać się w walce o miłość – Twoje postacie się nie poddały, większość z nich wygrała tą bitwę. Kiedyś. A jak radzą sobie teraz? Mogę jedynie snuć domysły.

    Wiem natomiast, co stało się z Lu i Fede. Muszę przyznać, że cierpię na nadmiar Femiły, ale u Ciebie są tak fantastyczni i wyjątkowi, że nie da się nie uśmiechnąć, czytając o ich miłosnych perypetiach. Odegrali w swoich życiu niebywale ważną rolę, albowiem oboje nauczyli siebie kochać.

    Wspomnienia. Federico nadal tkwi w sercu Lu, a wspomnienia nie dają jej spokoju. Nie zapominamy o tym, co ważne i piękne, co uczyniło nasze serce aniołem. Teraz ma jeszcze jedną osóbkę do kochania, a mianowicie Esperanza. Przypomnienie wszystkich uczuć, jakie miotały nimi od początku do końca.

    I tyle w nich nadziei.

    W życiu bywa różnie. Ludzie odchodzą i przychodzą, ale takie właśnie jest życie, czyż nie? Sęk w tym, że nie zawsze można przestać kochać, zapomnieć, porzucić, zostawić. Im się nie ud… Chociaż, nie. Nie można tak powiedzieć. Byli w niebie, pozostawiając jego cząstkę w sercach. Być może pewne wydarzenia skierowały bieg wydarzeń na tragiczny koniec, jednak to nie zmienia tego, co było kiedyś.

    Już nie walczą o miłość? Cóż, ona postanowiła zostać między nimi.

    Nie zapomnę o tym, co przedstawiłaś tutaj. Nie zapomnę o miłości, która zrodziła się z przeciwieństw, drobnostek i, niekiedy feralnych, wyroków losu.

    A co najważniejsze, nie zapomnę o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogspot utracił kogoś bardzo ważnego. To ty byłaś wszędzie, potrafiłaś zmotywować jak nikt inny, a Twoje komentarze zawsze budziły niepohamowaną sympatię.
      I teraz to wszystko ma odejść? Nie wierzę.
      Nie chcę tego. Bądź z nami dalej, napisz coś jeszcze. Trzymam kciuki, byś poradziła sobie ze wszystkimi dręczącymi Cię problemami, pokazała losowi, że umiesz sama zmienić jego bieg.

      Obecnie jestem w tragicznej sytuacji, próbując maskować uczucia tym pospolitym sztucznym uśmiechem, ale od środka wszystko mnie niszczy. Czasami myślę, że nie potrafię być szczęśliwa, że pewnego dnia powiem „dość” i zrobię coś, czego robić nie powinnam. Ale są ludzie, którym być może zależy.

      Natalko, a ja mam nadal nadzieję, że jednak do nas wrócisz. Wiem, że w życiu bywa różnie i jeśli jesteś pewna swojej decyzji, zrób tak jak uważasz. Tylko nie zapominaj o nas.

      Zostań.

      Odejść… Chciałabym, ale kocham pisać, nawet, jeśli niektórzy komentują ze zwykłej przyzwoitości. Bo wiem, że są takie osoby.

      Jest wiele historii, które napełniają serce nadzieję i nie pozwalają mu umrzeć. Twoja opowieść właśnie do takich należało. Bo prędzej czy później, słońce wyjdzie zza chmur. Tak musi być, przecież ciemność nie jest wieczna.

      Mam nadzieję, że Twój aniołek dobrze się Tobą zaopiekuję i pomoże Ci, w trudnych momentach, których w życiu jest o wiele za dużo, ale zawsze nam coś dają. Nawet łzy. Nie wiem czy to potrzebne, może kiedyś zrozumiem. Tak naprawdę, na własnym przykładzie.

      W razie czego, pisz, zawsze Ci pomogę. Pamiętaj Acię, te psychiczne dziecko od krów, hasającą po łączce psycholkę, na zabój zakochaną w lodówce. Masz mnie, masz czytelników, osoby, którym pomogłaś.

      Jesteś niesamowitą osobą. Nie trać wiary ani nadziei. Takie naiwne stwierdzenie, jednak trzyma przy życiu. Bo przecież nie ma gwarancji, że zawsze będzie źle, prawda? Napisz, zawsze będę czekać. Poczekam na Ciebie, wracaj szybko. Musisz wrócić.

      Cieszę się, że czytałaś te moje dziadostwa, nie warte uwagi szerszej publiki. Cieszę się, że poświęcałaś chwile na skomentowanie, chociaż ja sama czasem zapominałam.

      A najbardziej cieszę się z tego, że mogłabym być tu z Tobą, patrzeć jak rozwijasz swoje umiejętności, jak zmieniasz los bohaterów. Jak bardzo zależy Ci na tym, co piszesz.

      Pokochałam Twoją Violettę, a na wielu blogach strasznie jej nie lubiłam. Tutaj było inaczej i chyba po raz pierwszy czułam tak wielką sympatię do tej bohaterki. Nie wiem czy ktoś kiedykolwiek powtórzy ten sukces. A scena, kiedy płakała, była chyba najpiękniejsza ze wszystkich.

      Każdy ma swoje niebo. Gdziekolwiek, w kimkolwiek…

      Chciałabym prosić tylko o jedno: nie rezygnuj. Pokaż nam niebo, nie zamykaj jeszcze drzwi. Daj sobie czas, pozwól odetchnąć… A kiedy tylko będziesz chciała i mogła, wracaj do nas jak najszybciej.

      A jeśli nie, spotkamy się na ślubie Mechiani. Jesteś jedną z organizatorek, czyż nie? ^^ Oni są przekochani, nie to co Facu, żal patrzeć xd

      A dzisiaj jest taki specjalny dzień… Masz urodzinki, moje Xenisko najukochańsze <3
      Życzę Ci dużo Femiły, weny, krów, Ruggusia, Mechiani, spełnienia marzeń, żebyś poradziła sobie z czymś, co zwie się „fizyką”. No i żebyś do nas wróciła, bo bez Ciebie blogger to nie blogger! Jak León bez krowy, Acia bez lodówki, Murzyn bez spodni, Pablo bez Angie.

      Twój blog był niesamowity. Jedyny. Przewspaniały. Piękny. Mogłabym wymieniać tak w nieskończoność, ale wszyscy wiedzą, jaki był.

      Nie marnuj swojego talentu, pisz dalej. Nawet nie dla nas, dla siebie, bo jesteś w tym doskonała. Dla mnie nigdy nie odejdziesz. Zawsze będziesz moją małą krówką, aniołkiem, którym trzeba się zaopiekować.

      Kupię nam wiaderka, chcesz?

      Kocham Cię najmocniej na świecie! Nigdy o tym nie zapominaj <3

      Na zawsze będę Twoją fanką 

      Wracaj szybko. Kocham Cię.

      Usuń
  23. Xeniu !
    Aż trudno jest w to uwierzyć, chociaż coś tak czułam że się zmieni, dobra, to nieistotne.
    Nie wiem czy lubisz dostawać życzenia itd, no ale tak czy siak Wszystkiego Najlepszego :)
    Żeby spełniło się każde twoje marzenie :)

    Trochę się tak dziwnie czuje, nie będzie Xenii na blogerze, nie będzie kto miał poprawić mi humoru swoimi wspaniałymi głupotami, świetnym stylem. Tak jakoś wszystko zawsze robisz tak, że każdy zaczyna brać z ciebie przykład. Jest tyle osób które cię podziwiają. Byłaś ich inspiracją, moją również. Gdy czytałam twoje party na TFF i rozdziały na tym blogu, wyobrażałam sobie że jestem tobą, wiem, wiem, głupota totalna, ale taka jest prawda. Jest tyle rzeczy które chciałabym ci powiedzieć.

    ♣ Twoja pasja. Widać, no widać, gdy czyta się twoje rozdziały, Party, cokolwiek, widać, jaki masz ogromny talent. Ale wiesz, ty zawsze będziesz się wypierać. Jednak my tam swoje wiemy, byłam wspaniała, a to dopiero początek, pomyśl, w każdy kolejny rok możesz się bardziej rozwijać, układać inne zdania, zmieniać swój styl pisowni, bo inaczej będziesz dostrzegać życie. Niesamowite, prawda ?

    ♣ Twoja osoba. Masz wspaniałą duszę, jesteś świetną dziewczyną, na którą czeka masa wspaniałych rzeczy. To jest mój ostatni komentarz który ci pozostawię, no nie mogę w to uwierzyć. Takie jest życie. Chciałabym czasem również oderwać się od tego, ale to jest nasza pasja, my to kochamy. Pasja sprawia nam radość, dlatego tak bardzo nas porywa. Nadchodzi jednak czas, kiedy trzeba się od niej odrobinę uwolnić i zacząć żyć życiem które leci, bo przebiegnie, i tylko będziesz wstanie je oglądać. Nigdy nic nie cofniesz a lepiej jest coś zrobić, niż później żałować że się tego nie zrobiło.

    Epilog. Xenia, Natalia, dziecko, dziewczyno, no Boże *.* Ty jesteś niesamowita. Wywierasz takie emocje ! Nigdy ci nie słodziłam tak od se. Prawda ! To jest prawda, jeszcze masz tyle lat, tak mało, tak dużo a ile jesteś wstanie osiągnąć.Dobry pisarz i poeta potrafi sprawić by inni płakali, śmiali się i przeżywali opowiadanie razem z bohaterem jego treści. Ty taką moc posiadasz. To jest takie niesamowite, takie prawdziwe, że czasem wydaje się być nierealne.

    Gdy zaobserwowałaś QSTT, mojego bloga, piszczałam z radości. Jestem ci za to bardzo wdzięczna. Dziękuję za każdą rozmowę z tobą, że mogłam obserwować coś tak niesamowitego, taką dziewczynę jak ty :)
    Nie da się tego ująć zwykłymi słowami, choćby było ich tysiące, to jest po prostu jedna wielka magia Xenii Verdas.

    Zawsze będę cię podziwiać ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Xeniu!
    Na początku chciałabym, byś wiedziała, że ten komentarz nie będzie zawierał wszystkiego, co mam ci do przekazania. Po tym, co napisałaś w notce pod epilogiem.
    Wciąż nie mogę uwierzyć, że odchodzisz. Blogger bez ciebie już nie będzie taki sam.
    Jesteś jedną z najlepszych pisarek, jakie dane mi było czytać. Twój talent powalał mnie na kolana nie raz. Tego bloga czytałam w nocy, nie mogąc się oderwać od telefonu. Ta historia tak mnie wciągnęła.
    Mam do ciebie jedną prośbę, a mianowicie nie usuwaj swojego konta google. Nie zmuszam cię, byś została i dalej pisała blogi. Wystarczy mi tylko to, byś nie usuwała swojej twórczości. Chciałabym wrócić tutaj po pewnym czasie i móc przeczytać wszystko od początku (mogłabym też skopiować wszystkie twoje rozdziały i zapisać je w Wordzie, ale to nie będzie to samo- zabrakło by tej atmosfery, która tutaj panuje). Ty nigdy nie byłaś "nieoszlifowanym diamentem", Ty zawsze błyszczałaś.
    To ty jesteś moją inspiracją, (nie, nie napiszę, że nią byłaś, bo Ty byłaś i będziesz nią zawsze) to dzięki tobie poprawiłam swój styl pisma. Moje opowiadania nie są już pełne bezsensownych dialogów. To wszystko, między innymi dzięki Tobie.
    Ten epilog był fenomenalny. Każde słowo idealnie współgrało z innymi słowami (błędy, ajć!)
    Nie napisałaś happy endu, ale ja wiem, że mimo wszystko on jest. Ta historia się nie skończyła. Ona będzie trwała, a gdy juz bedzie miała się zakończyć, to w stu procentach będzie to szczęśliwe zakończenie. Choć nie spodziewałam się, że dzisiaj dodasz epilog, wiedziałam, że będzie on tak wyglądać. Spodziewałam się po tobie czegoś pełnego uczuć i głębokiego przekazu, zawartego pomiędzy wierszami. Nigdy nie pisałaś niczego wprost, ale i tak każdy dokładnie wiedział, co chcesz przekazać.
    Chciałabym życzyć Ci spełnienia marzeń. Nigdy się nie poddawaj i zawsze rób to, co kochasz.
    Nie mogę uwierzyć, że jesteś ode mnie starsza, tylko o niecałe cztery miesiące. Po tym, jak piszesz, myślałam, że jesteś o wiele starsza.
    Nie wiem, czy zasługuje na to, by wstawić tu link do mojego bloga. W porównaniu z tym, co ty tworzysz, ja nie potrafię zupełnie nic. Ale chyba mimo to, dam tu link: http://one-shoty-violetta.blogspot.com/ (jeśli wejdziesz, to chciałabym przeprosić cię za wygląd bloga, ale właśnie jestem w kolejce po nowy nagłówek)
    Nie będę się z tobą żegnać, gdyż wierzę, że nie odejdziesz. Rozumiem, iż rodzina jest ważna, ale my- ludzie z bloggera, tworzymy jedną wielką rodzinę.
    Kocham cię (co z tego, że się nie znamy:))
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Coś mnie tak okropnie zabolało jak to czytałam, nie chodzi już o ten cudowny epilog. Chodzi mi o to że znikasz.
    Powiedzieć Ci coś śmiesznego?
    Ja też mam dzisiaj urodziny i troche słabo wyszły. Nieważne.
    Jestem anonimem, który nigdy nie skomentował niczego, przyznaje sie do tego bez bicia. A teraz po prostu nie mogłam nie zostawić po sobie śladu. Nie czytałam Cie od samego początku 'Jak uciec..' Może od 20(?) rozdziału.
    Ale ten blog czytałam od początku.
    Od prologu wydawał się już niesamowit. Inny niż wszystkie.
    Nigdy nie miałam z tobą jakiejś styczności na gg, ale gdy czytałam twoje notki pod rozdziałami i aska to po prostu z niektórych tekstów śmiałam się jak głupia.


    Uważam że nie pownnaś rezygnowa z całkowotego pisania i licze że kiedyś przeczytam książke Natalii (przepraszam, nie wiem jak masz na nazwisko. ;x)

    Rozumiem twoją decyzje, niesamowite zakończenie histori, którego chyba nikt się nie spodziewał. I to jest właśnie w tobie najlepsze, zawsze robisz coś co wszystkich zachwyca.
    Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
    Uwielbiam Cię i życze powodzenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeju Xeniu....
    ja nie wiem co Ci tu powiedzieć, napisać...
    Podziękować? No wypadało by.
    Przecież byłaś tu dla nas tyle czasu, pisałaś tak wspaniałe opowiadania, jak ten tu Epilog...
    W moim oku zakręciła się nie jedna łza, ale wiesz co? Bardziej niż na samym opowiadaniu płakałam na mowie pożegnalnej.
    Nigdy nie zapomnę tego, co tu pokazywałaś.
    Życie składa się z wielu barw, a ty je wszystkie nam ukazałaś w każdym możliwym odcieniu.
    Mimo, że nie komentowałam każdego posta, że czasem ominęłam jedną linijkę, czy słowo, to jednak zawsze tu byłam i podziwiałam to, co starałaś się nam przekazać.

    Czasami nachodzi czas na dokonanie pewnych zmian w naszym życiu. Widocznie u Ciebie jedną z tych zmian jest odejście z bloga.
    To bardzo smutne, jednak Cię rozumiem.
    Ale pamiętaj.
    Ten, kto raz się wpisze do blogowej rodziny, zostaje w niej na zawsze.
    Możesz usunąć bloga, gg, tumblr'a, ask'a i wszystko inne, ale nie usuniesz wspomnienia samej siebie z naszych serc.
    Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko, jak skopiuje sobie do word'a najpiękniejsze momenty z Twoich opowiadań.
    Nigdy ich nie podpiszę swoim imieniem, możesz być spokojna. Po prostu chciałabym móc czasem do nich wrócić, przeczytać je, a skoro chcesz usunąć bloga to będzie inaczej niemożliwe...

    Życzę Ci wszystkiego co najlepsze, nie tylko z okazji urodzin. Pragnę, abyś dalej realizowała swoje pasje i marzenia. Byś nigdy nie zatraciła siebie w tej trudnej drodze, zwanej potocznie życiem.

    Czerp z każdego możliwego dnia jak najwięcej. Zbieraj wspomnienia tak miłe, jak miejmy nadzieję pisanie dla nas rozdziałów i wspominaj je, kiedy tylko będziesz miała na to ochotę.

    Nigdy Cię nie zapomnę Xeniu. To mogę Ci obiecać w 100% ;).

    Masz link do mojego bloga... Wpadaj kiedy chcesz. Zawsze będzie stał dla Ciebie otworem ♥ .

    a propo... dzisiaj znajdziesz na nim pewną niespidzankę dla ciebie <3.

    twoja fanka....

    Nikoletta

    OdpowiedzUsuń
  27. Xeniu....
    Co ja mam Ci napisać?
    Zacznijmy od tego, że masz urodziny.
    Wszystkiego Najlepszego! Spełnienia marzeń! Żebyś nadal rozwijała swój talent, bo to jest dar, którzy nie wszyscy mają (w szczególności ja, beztalenice.).
    Bardzo, bardzo mi przykro, że odchodzisz... Z moich oczu leją się łzy.
    To opowiadanie jak i "Jak...." były.... SĄ i ZAWSZE BĘDĄ cudowne. Na zawcze pozostaną w niaszych sercach... W moim na pewno...
    Tyle czasu z Twoimi wspaniałymi opowiadaniami, zlaciało tak szybko.... Zupełnie jak bym zaczęła je czytać wczoraj, a dzisiaj kończyła... Jest to bardzo smutne... Mam nadzieję, że za jakiś czas wrócisz do nas. Że nie zostawisz nas tu samych. Bo blogger bez Xenii..... Natalii to nie to samo. Będzie mi brakować tego czekania na kolejny rozdział. Tej euforii, skakania po pokoju, bo Xenia dodała rozdział! Jak tylko wsatałam telefon, wi-fi, blogger i tylko patrzenie czy Xenia dodała rozdział!
    Epilog cudowny..... Czemu wszystko musi się zawsze popsuć?! Ta miłość była taka piękna, a nic z niej nie zostało.... Jedynie wspomnienie.....

    "Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna"

    nikt nigdy nie zapomi tego bloga.... Nikt nigdy nie zapomni Ciebie! Tej cudownej, boskiej Xenii!

    TE AMO MUCHO! <3
    ZAWSZE Z TOBĄ!
    Xeniu..... Natalko!
    Nie żegnajmy się... jeszcze.... Wiem, że jeszcze kiedyś tu wrócisz.... Dlatego nie będę się z Tobą żegnać.....
    Więc napiszę Ci tylko:
    DO ZOBACZENIA! NA PEWNO!

    TE AMO MUCHO!
    Będę tęsknić!
    "NIc się nie kończy, wszystko się zaczyna"!

    Natalia ;*****

    OdpowiedzUsuń
  28. Xeniu,
    naprawdę nie wiem jak to zacząć, tak samo jak nie wiem jak to skończyć. Czy się spodziewałam? Trudno powiedzieć, ale w pewnym momencie, jakaś cząstka mnie się domyślała. Zanim przejdę na bardziej 'osobiste' tereny, pozwól, że skomentuję epilog.
    Czyste mistrzostwo. Tak, wcale nie kłamię. Podoba mi się, szalenie mi się podoba. Ale jest smutne. To dziwne,jak czasami nie dopuszczamy do siebie smutnych zakończeń. życie płata nam figle. Nie możemy być niczego pewni. Tak chyba było w przypadku miłości Federico i Ludmiły. Kochali się, ale najwyraźniej tak miało być. Miało się skończyć. Dlaczego? Nikt nie wie. Tajemnica życia. Na zawsze pozostaną im wspomnienia pięknej miłości i jej owoc, Esperanza. Tak, zrobiło mi się przykro. Ale powstrzymałam łzy. W końcu to jest ż y c i e.
    Okej, chyba jestem gotowa.
    Kochałam "Jak uciec..." i kochałam "Siempre..". I tutaj wcale nie chodziło o pairingi, tu chodziło o przesłanie, o to jak piszesz, jak ukazujesz te wszystkie emocje. Czułam się jak bohaterka Twojego opowiadania i coraz bardziej zatapiałam się w Twoje rozdziały. Było pięknie. Nie, nie. Jest pięknie. Będzie pięknie. Nawet jak one znikną z pamięci komputera, pozostaną one w moim sercu. Na zawsze.
    Nie wiem co mam mówić. Kocham Cię, kocham Twoje opowiadania i na pewno nie jestem jedyna. Chciałabym, abyś została... ale tylko jeżeli TY tego naprawdę chcesz. Szanuję Twoją decyzję. Chcesz odejść? Odejdź. Chcesz zostać? Zostań. Wiedz jedynie, że nigdy, ale to przenigdy blogger nie będzie taki sam bez Ciebie. Wiedz, że będę za Tobą cholernie tęsknić. Nigdy nie zapomnę. Obiecuję. Nigdy.
    Jesteś, byłaś i będziesz wyjątkowa. Uwierz.
    Nie ważne co się stanie.... Ja nigdy nie przestanę kochać tych historii, tego świata. Nigdy, przenigdy.
    Nie chcę kończyć tego komentarza, ale wygląda na to, że muszę.
    "Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna" Obyś miała rację, Xeniu, obyś miała rację.
    Oh, prawie zapomniałam.
    Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Wszystkiego co dobre, zdrowia, szczęścia, pomyślności, sukcesów w szkole i przede wszystkim spełnienia marzeń.
    Spełnią się, zobaczysz.
    Pozdrawiam serdecznie :*
    Do widzenia, Natalio!

    OdpowiedzUsuń
  29. echhh.. no więc kochana Xeniu! od razu BAAARDZO MOOOCNO CIĘ PRZEPRASZAM, że wcześniej nie komentowałam :( ale przeczytałam każdy rozdział tylko, że ja zawsze jestem na phonie i tu ciężko dodać koma ;( no ale cóż... piszesz wspaniale, niesamowicie po prostu impossible!!! nawet jak odejdziesz z "tego świata" to rób dalej to co ci tak świetnie wychodzi... czyli pisz!! nwm co wiersze, opowiadania czy co po prostu pisz, ponieważ masz do tego wieeelki talent, który nie może się zmarnować :) a teraz coś o epilogu.. no cuż ja mogę powiedzieć?? nie znam takich pięknych słów aby go opisać!!! po prostu jest niesamowity!!! taki smutny ale to daje dużo do myślenia... i to zakończenie I wtedy.. i wtedy spojrzałam... czyli ta miłość jednak nie umarła ^^ !!! to co napisałaś na tym blogu każdy rozdział jest cudowny taki uczuciowy.... stworzyłaś przepiękną historię o miłości... podziwiam cb Xeniu na prawdę to co zrobiłaś jest dla mnie niewyobrażalne... żeby tak cudnie pisać... jesteś niezwykłą osobą... no cóż ja jeszcze moge napiać??? kocham cb Xeniu i nigdy cb nie zapomnę i będę za tb tęsknić <33 papa kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Zacznę od tego, że nigdy nie pisałam dlugich komentarzy, poza tym jest już 2 w nocy, a ja sb czytam twój epilog xd
    Tak, czytam o 2 w nocy. Chyba pobiłam swój rekord. Ale dla przeczytania takiego rozdziału warto. No, rozdziału, raczej epilogu xD Twój styl pisania jest i będzie najlepszy, pamiętaj, że o tobie tak szybko nie zapomnimy! Każdy twój rozdział był wyjątkowy, pełen emocji i uczuć, których nie da się opisać. Szkoda, że odchodzisz, ale rozumiem to. Nic nie może wiecznie trwać. Szkoda, że to prawda. Cóż, nie licząc życia po śmierci, ale jak na razie to nie nadeszło. Cieszmy się chwilą, bo niedlugo się skończy.
    A co do epilogu, jedyne, czego mogę się czepiać, to to, że to epilog, a nie kolejny rozdział. Tak, jestem genialna, takich rzeczy się czepiam XD
    Oczywiście żartuję, nie mam się czego czepiać. Podoba mi się to, że nie wybrałaś tak dobrze wszystkim znanego happy endu. Tego przesłodzonego, przereklamowanego happy endu. Przez to historia zdaje się być bardziej realna. W świecie nie ma ideałów. Za to często w fikcyjnym świecie roi się od takich superidealnych osób, które przeważnie są głównymi postaciami... A co z takimi postaciami, które idealne nie są? Takie, jak nasz świat i wszyscy ludzie? Przeważnie są antagonistami. Właśnie takimi, jak w serialu jest Ludmila.
    Co do Federa, na początku myślałam, że nie żyje, nawet, gdy mała mówiła ' co u taty?'. W końcu mogła jej nie wtajemniczać ze względu na wiek.


    Xeniu, ja zostawiam tak ten komentarz, później go dokończę. Teraz nie mam siły, jest prawie 3 w nocy. Tak więc... yy... dobranoc? XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, to może zacznę od tego, że nie pamiętam dokładnie co tam nabazgrałam, a przeczytam to dopiero za godzinę jak wejdę na tableta XD W sumei z tableta się lepiej czyta, a z laptopa/kompa lepiej się pisze XD Przynajmniej dla mnie xD
      Dobra, teraz nie o tym! Nie myśl, że jak pisałam 'nic nie może wiecznie trwać', oznaczało to, że ja nie chcę, żebyś więcej pisała. Po prostu jakoś się z tym godzę. Wiem, że istnieje coś takiego jak 'koniec'. A 'nieskończoność' jeszcze się nie przytrafiła. Ale, co ja gadam. TO NIE JEST KONIEC. 'Dlaczego? Przecież historia się skończyła' - nie, nie skończyła się, bo nigdy się nie zaczęła. Była zmyślona. A co to ma do rzeczy? To, że TWOJE życie dopiero się zaczyna. Jeszcze trochę zostaniesz na tym świecie. Koniec w tym przypadku to zwykłe złudzenie.
      TO DOPIERO POCZĄTEK. Właśnie, początek, a ja gadam o końcach. Być może przez słowo 'odchodzę'. Ale skoro odchodzisz, to nie oznacza, że koniec. Źle to skojarzyłam. Przepraszam.
      Jezzzu! Ja chyba następnym razem zostawię wszystko na następny dzień, nie będę pisać byle czego o nie wiadomo jakiej godzinie. Ja ci nie złożyłam życzeń! To się nazywa szybkość XD
      Tak więc: Kochana, przede wszystkim, miłości, nie tylko takiej od szczególnej osoby, ale od rodziny. Pamiętaj, że oni nigdy cię nie opuszczą, zawsze z tobą w każdym momencie. Zdrowia, by przypadkiem nie chorować, gdy akurat wolne! Szczęścia, bo gdy się je ma, nie ważne co się stanie, wszystko skończy się dobrze. NIE, wszystko zawsze będzie dobrze. No i oczywiście może wygrasz w lotto 20 milionów XD O, wiem co jeszcze! Życzę ci, byś spotkała Ruggero Pasquarelliego, Albę Rico i kogo tam z Violetty lubisz <3
      Kurde, ja jak to ja, w ogóle nie komentuje, dopiero gdy się skończy opowiadanie ;/ Mądra.
      Dobra, po tych życzeniach już próbuję pisać na siłę... I tak pewnie byś nie przeczytała XD

      Usuń
    2. A co do linku, na razie nie mam bloga o postaciach z Violki, dopiero mam plany, by go założyć. Mam inny blog, ale nie będę cię nim męczyć XD

      Usuń
  31. W trzy godziny przeczytałam Twoje opowiadanie - prolog mignął mi od razu po powstaniu bloga, potem jego link mi gdzieś uciekł i przez długi czas zapomniałam o niektórych historiach.
    Jednak dzisiaj robiłam porządki na komputerze i znalazłam plik z adresami blogów, które miałam przeczytać - Twój, jak i kilka innych, był wyróżniony, więc uznałam, że muszę zapoznać się z nim w tej chwili.

    Nie będę dużo mówić/pisać, bo słowa nie wyrażą tego co czuję.
    Po prostu dziękuję Xeniu za kolejny blog, z którym się zżyłam.
    Fedemiła w Twoim wykonaniu była inna... Mogłabym rzec - magiczna.
    I za to Ci dziękuję.

    Clarie

    PS. Linka do bloga niestety nie podam, ponieważ to jakaś kompletna pomyłka w porównaniu z Twoimi blogami.

    OdpowiedzUsuń
  32. Xeniu, Natalko,
    Przepraszam. Wczoraj tak bardzo chciałam skomentować poprzedni rozdział. Jednak mym oczom ukazał się widok epilogu. Jestem na siebie wściekła. Zaniedbałam tego bloga. Zaniedbałam Ciebie. Nie potrafiłam skomentować tego epilogu i tej informacji. Po prostu mnie zatkało. Kiedy w głowie próbowałam ułożyć sobie słowa... Nic. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to jest koniec. Dopiero wieczorem. Usiadłam, chciałam się skupić na pisaniu. Mój umysł natomiast nie potrafił nic zrobić. Myśl o tym poście w jednej sekundzie uderzyła mnie, odpychając wszystkie inne tematy. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Ten blog był dla mnie ważny, bardzo, bardzo ważny. Czasem rozdziały zauważałam w szkole na przerwach. Odrywałam się od przyjaciół. Odrywałam się od całego świata. Oddawałam się tej niebywałej literaturze. Pamiętam wszystkie moje złości, przeklinanie świata, gdy spokój delektowania się lekturą przerywał mi dźwięk dzwonka. Na lekcji? Nic. Hania myśli o najnowszym rozdziale. Wie, że tam ujawnione jest wiele tajemnic, które zaprzątały jej główkę. Patrząc na to teraz, dziwi mnie fakt, że nie dostałam uwagi za nieuważanie na lekcji. Xeniu, jesteś wielką pisarką. Od zawsze przekonała byłam, iż jesteś osobą wręcz dorosłą. Nie tak dawno temu dowiedziałam się o Twoim realnym wieku. Nie potrafiłam w to uwierzyć. To sprawia, że jeszcze bardziej Cię podziwiam. Jesteś młoda, a tak utalentowana. Napomknę jeszcze, że to dobrze, iż czujesz się jak trzynastolatka. "Tonight we are young". Zawsze będziesz tak wspaniale optymistyczną młodą osobą. Nie potrafię zliczyć Twojego talentu. Interesuję się matematyką, nie powiem, ale tak wielkie liczby nie istnieją. To jak łączysz i dopasowujesz słowa. Tworzysz magię, która nieodwracalnie wpływa do mego serca. Płaczę razem z bohaterami. Kocham wraz z nimi. Jestem przepełniona szczęściem tak jak oni. Mam wrażenie, iż w pewnym sensie uczestniczę w tej historii, a to dzięki temu, że tak wspaniale przybliżasz mi ten niesamowity świat, Twój świat. Dziękuję Ci za to, że mogę utonąć w Twych niebanalnych słowach. Mogę podziwiać Twą fenomenalną bajkę. Mogę wstąpić do Twego świata. Mogę niczym gąbka chłonąć uczucia. Mogę pobierać te dobre i te złe emocje. Mogę marzyć, brać przykład z bohaterów. Mogę uczyć się na ich błędach. Mogę pobierać od nich lekcje życia. To wszystko, choć to i tak tym wszystkim, mogę dzięki Tobie. Kolorujesz najsmutniejsze dni. Twe rozdziały są wybawieniem. Pocieszeniem. Dzień staje się o wiele piękniejszy, gdy zobaczę ten niezwykły napis: Temporada... Capitulo.... To tak raduje me serce. Sprawia, że czuję się wielce podekscytowana. Wiem, iż za moment przeczytam coś, co wprawi mnie w tak wyśmienity nastrój. Nie mogę się doczekać przeczytania pierwszych liter rozdziału. Piękne słowa, które wywołują szybkie bicie mego serca. Dziękuję Ci za to. Jestem tak radosna. Nie potrafię tego opisać. Czuję się jak Ludmiła, gdy widzi Federico. Jak Marco, gdy widzi Francescę. Czuję się jak Naty, gdy widzi Maxiego. Czuję, iż za moment uniosę się kilka metrów nad ziemię. Moje serce to czyni. Unosi się wysoko, do nieba. Moją duszę otacza anioł, Aniołek Xenia. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę... Jesteś jedną z najwspanialszych pisarek, wiesz? Czarujesz mnie. Zawsze. Opowiadasz historie, które są genialnymi materiałami na genialny bestseller. Nawet nie wiesz jak ogromnie raduje mnie fakt, że czytam te opowiadanie prawie od początku. Niestety późno trafiłam w ten magiczny świat blogów. Ale czytałam też zakończone "Jak uciec...". Tamto opowiadanie... To było coś tak niezwykłego. Muszę Ci powiedzieć, że widzę jak bardzo się rozwijasz. Kształcisz swój styl, gdy Twoi rówieśnicy stoją w miejscu. Kiedy inni obijają się, Ty robisz coś, co bardzo kochasz. Stajesz się coraz mądrzejsza i dojrzalsza. Widzę to bardzo wyraźnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę Cię, nie marnuj talentu. Pisz chociaż w zeszycie. Dla siebie. Mam nadzieję, że zawsze pisałaś nie tylko dla nas, ale i dla tej wspaniałej osóbki, którą jesteś Ty.
      Jestem Ci bardzo wdzięczna. Nauczyłaś mnie jak postrzegać niektóre sprawy. Dzięki Tobie czuję się choć trochę mądrzejsza. Jesteś najwspanialszą nauczycielką, która nauczyła mnie tak wielu spraw. Dzięki Tobie nie popełnię pewnych błędów, po których mogłabym się załamać. To takie... przyjacielskie, nie sądzisz?
      Kochana, co do mojego bloga... Twój umysł jest zbyt piękny, aby został nim szpecony, ale... chcę, abyś wiedziała http://por-que-soy-asi.blogspot.com/

      Niestety, nie potrafię opisać tego, jak bardzo ubolewam nad... końcem. Xeniu, rób to co kochasz. To najlepsza droga, uwierz.
      Zawsze będziesz dla mnie wzorem, autorytetem, idolką...
      Twoja Hania

      Usuń
  33. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie komentowałam Twoich rozdziałów, bo zazwyczaj czytałam je na telefonie,za co bardzo przepraszam.Jednak nadarzyła się taka okazja (chociaż wolałabym, aby nie miała ona miejsca ) to pokażę się, że jestem i od samego początku czytałam Twojego bloga - tego jak i poprzedniego ;) Z wielkim zniecierpliwieniem zawsze wyczekiwałam na rozdział u Ciebie a tu się okazuję, że niestety już ich nie będzie ;C Jednak szanuję Twoją decyzję i chociaż napisałaś,że nie powrócisz do blogowania - ja mam skrytą, głęboko w sercu nadzieję,że kiedyś powrócisz <3 Wiem,że mój komentarz nie jest tak długi jak moich poprzedniczek, ale tak samo jak one kochałam i nadal kocham Twoje opowiadania/rozdziały i na prawdę wieeelka szkoda,że już nowych nie przeczytam, chociaż stare będę czytała,aż się ich nauczę na pamięć xD ♥
    Twoja wierna fankaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu, to już koniec??
    Ale jak to? Ja tak smutam... :(
    Niemożliwe :(
    Jeden z moich ulubionych blogów już się kończy? Jedna z najwspanialszych bloggerek przestaje pisać?
    Nie, nie, nie...
    Rozumiem, że to twoja decyzja, jednak jest naprawdę ciężko :(
    Tak wspaniale pisałaś... Piszesz nadal. Ale to już koniec. Naprawdę.
    Nie będę cię namawiać do zmiany decyzji, bo widzę, że jesteś już pewna.
    Kocham cię Xenia, ciebie i twojego bloga <33333

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie wieżę , ze to koniec!
    Może jednak będesz pisała dalej?
    Dopiero teraz zaczęłam czytac,a tu BUM koniec :(
    Świetnie mi się czytało. Liczę, że się rozmyślisz i dodasz 2 częśc ;)
    http://violletta-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie nie nie plis nieeee tak przepieknie piszesz kocham twoj blogggg noe no teraz placze

    OdpowiedzUsuń
  38. Zapraszam :*
    http://violetta-tpdn.blogspot.com/p/wasza-tworczosc.html
    Opowiadanie fantasy o Vilu

    OdpowiedzUsuń
  39. To już jest koniec?
    Wooow, szkoda, że ich rozdzieliłaś, ale
    z drugiej strony tak było ciekawiej :)
    Napiszesz jeszcze jakąś historię o Fedemile?

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetnie piszesz masz ogromny talent :) Zajrzysz http://fande-na-zawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  41. Trafiłam tutaj zaledwo kilka dni temu i bardzo żałuję, że nie było mi dane pojawić się wcześniej.
    Ostatnio zachciało mi się poszukać blogów. Ale nie takich zwyczajnych, tylko magicznych, jak lubię to nazywać. Wszystkie, dosłownie wszystkie, jakie odwiedziłam, w których zakochałam się w ciągu kilku chwil, zostały zakończone. Moje serduszko zostało złamane tak wiele razy, że ledwo daję radę tutaj siedzieć.
    Osóbki z największym i najpiękniejszym talentem poopuszczały blogosferę, co jest strasznie smutne.
    Mam nadzieję, że wiesz, że piszę też o Twoim blogu i Twojej osobie.
    Twoja twórczość, choć zbyt krótka, wniosła do mojego życia malutkie światełko nadziei. Odmieniłaś mój światopogląd nie tylko przez to, jak pisałaś, jak przekazywałaś to nam - swoim największym fanom, ale także przez Twój charakter, który można było poznać poprzez dopiski na dole, a zwłaszcza ten najdłuższy tutaj.
    Żałuję z całego serduszka, że nie było mi dane lepiej Cię poznać. Oddałabym tak wiele, by móc cofnąć czas, pojawić się tutaj na samym początku, gdy zaczynałaś, i zawiązać z Tobą znajomość. Przydałaby się maszyna do podróżowania w czasie, eh.
    Podczas czytania epilogu miałam ochotę się popłakać (udawajmy, że żadna łezka nie spłynęła po moim policzku, shh). Najważniejszym powodem było to, że uświadomiłam sobie, że to ostatni post na tym blogu, że już nic więcej nie będzie. Nie dostanę kolejnej szansy na przeczytanie Twojego dzieła. Przytłaczające, serio.
    Drugą przyczyną jest oczywiście ściskająca serce treść. Szkoda, że to tak się zakończyło. Ale udało mi się dostrzec w tym pewną naukę. Nieważne, jak coś się zaczyna. Czy jest smutne, czy wesołe. Czy prowadzi przez kolorowe łąki, czy szare gruzowiska. Na samym końcu może nas całkowicie zaskoczyć. Z pozoru piękna bajka wcale nie musi mieć dobrego zakończenia, a straszna historia nie jest skazana na niepowodzenie.
    Nie wiem, czy właśnie to chciałaś przekazać. Pewnie tylko ja ubzdurałam sobie taki przekaz w mojej głowie. Jednak nie to jest ważne. Liczy się fakt, że udało mi się wynieść z tego coś dobrego. Jakbyś nie była tak genialna pisarką, nawet nie pomyślałabym o jakimkolwiek przekazie. Gdybyś pisała zwyczajnie, tak jak większość ludzi, których Bóg nie obdarował ogromnym talentem, nie ujmowałabyś serduszka, z pozoru zwykłymi, słowami.
    Możliwe, że nigdy nie przeczytasz mojego komentarza i nie dowiesz się, co chciałam Ci przekazać, ale wiedz, że gdzieś na świecie istnieje malutka osóbka, która szczerze wzruszyła się Twoimi dziełami i kocha Cię swoim calutkim serduszkiem ♥
    Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do nas wrócisz i pozwolisz cieszyć się swoim talentem, Kochanie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć.
      Bardzo mocno ciebie, Lil i Was kocham.
      Teraz jestem kpoperką (chinole, takiem tam).Mam się dobrze. Czy wy macie się dobrze?
      ściskam całym swoim malutkim serduszkiem.
      X.
      tak, to ja.
      wiecie, sentymenty i te sprawy.
      kurczę, mam fajny charakter? błagam cię, Lil, jestem potworem! :)
      X.
      KOCHAM.

      Usuń
  42. Przybyłam, zobaczyłam i...
    ZOSTAJĘ.
    Mimo to, że Cię nie ma.
    Mimo to, że mnie nie znasz.
    Mimo to, że nie jestem w temacie.
    Mimo to, że nie czytałam Twoich dzieł.
    I mimo to, że nie mam pojęcia, jakie to uczucie pozostawiać coś cennego. Coś, co było ważne. Życzę Ci wszystkiego dobrego, idź swoją drogą. Nie patrz na innych (zwłaszcza na ludzi, którzy stoją na przeszkodzie). Spełnij swoje marzenia, cele. Tylko nie przestawaj pisać, proszę. Możesz nawet wymyślać opowiadania w myślach, dla siebie. Tylko nie trać swojej artystycznej duszyczki. Przeczytam coś Twojego, obiecuję :)

    Gissele

    OdpowiedzUsuń