piątek, 27 grudnia 2013

Temporada 1 Capitulo 11: ,,Marioneta"

 
   
     - Ale nie mogę ci zaufać ponownie.
    Nie może mi zaufać ponownie. Nie może. Nie chce? Nie, nie! Nie pozwolę mu odejść.
   Nie rozumiała go. Bała się go zrozumieć. Dlaczego to mówił? Przecież się kochają nic nie stoi na przeszkodzie, by być razem. Są jednością, dopełniają siebie nawzajem, żyją dla siebie. Co się dzieje? Dlaczego nie chce? Są stworzeni dla siebie, przecież o tym wie. Znów chce się  poddać?
    Dopiero po chwili zrozumiała. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie. Przedtem to ona blokowała ich przeznaczenie.
     - Pamiętasz sen? - zapytał nagle. - Jego zakończenie.
    Pokiwała głową. Przed jej oczyma pojawił się wyraźny obraz tego, jak się pocałowali potem przytulili. Miała ochotę powiedzieć, że to musi się spełnić, że to było im pisane. Potem przypomniała sobie, że to był koszmar. Zakończył się ciemnością, nie widzieli już nic. Czy o to chodzi? Jednak nie mogą żyć razem? 
     - Nie myślisz, że...
     - Myślę.
     Może nic by się nie stało, gdyby nie przyszła Violetta. Staliby tak w ciszy, patrząc na siebie, już nieznajomi, nic nieznaczący. Ale dzisiejszy dzień był pełen niespodzianek, o czym miała się jeszcze przekonać. Teraz patrzyła na nich jak oczarowana, chociaż wcale tak nie było. Kiedy Castillo pocałowała go w policzek to był jak cios w twarz wymierzony specjalnie dla niej. Odwróciła głowę i popatrzyła na zieleń, która tętniła w parku, nie w jej sercu. To ona zawiniła? Chyba tak. Powinna dać mu to, czego pragnął. Nie dostał tego, więc teraz... widzę ich razem.
     - Witaj, Ludmiło.
     Nie odwróciła twarzy. Zobaczyłaby jej triumf, bo wygrała, to było pewne.
     - Tak - kiwnęła głową. - Więc żegnaj, Federico.
     Dopiero teraz spojrzała na niego. Pokazała mu swój ból, podzieliła się nim. Czekoladowe tęczówki pociemniały jeszcze bardziej niż zawsze, aż w końcu chłopak zamrugał i powiedział do Violetty:
     - Zgadzam się.
     Dziewczyna zawiesiła swoje ręce na jego szyi i zaczęła jak szalona cieszyć się z czegoś, o czym Ludmiła nie miała pojęcia, a miała się dowiedzieć właśnie tego pięknego, słonecznego dnia w Buenos Aires.
     Odwróciła się na pięcie i odeszła w swój świat, gdzie nikt na nią nie czekał.
     Tak, skarbie. Żegnaj na zawsze. Będę cierpieć.

 Krzyczę: ,,Kocham" i nic nie słyszę z powrotem.

     Francesca z zaciekawieniem przyglądała się, jak organizatorzy reality ustawiają kamery pod odpowiednim kątem i jak Marotti wrzeszczy na wszystkich dookoła. Próbowała się skupić wyłącznie na tym, ale jakoś nie umiała. Nie potrafiła zapomnieć o spotkaniu z Marco. W sumie nie była pewna, co do stałości jego uczuć. Zaproponować mu ślub tak jak Julia Romeo? Nie, chyba nie wyjdzie.
      Obiekt jej myśli był już obok niej, ale ona dalej zastanawiała się, czy to uczucie jest pewne.
      - Witam, najpiękniejszą - wyszeptał jej do ucha.
      Francesca podskoczyła, prawie upadając na podłogę. Tavelli szybko zareagował i złapał swoją ukochaną. Spojrzała na niego zła, że ją dotyka. Była na siebie wściekła, że jednak dała mu się zaprosić na tą randkę. Może teraz nie czułaby się przy nim tak nieswojo.
     - Nieee - zaprzeczyła przeciągle. - Nie jestem jakaś super ładna. O tam! Idzie Violetta! Ta to jest piękna!
     - Komu ona wisi na ramieniu? - zaciekawiony Marco, przyjrzał się dokładniej tej parze. - O Boże!
     Francesca pognała za nim, bo chłopak już był obok Federica i panny Castillo. Nie wiedziała, co się dzieje. Jeszcze niedawno cierpiał, bo Ludmiła nie odwzajemniała jego uczucia. Natalia opowiadała jej jeszcze wczoraj, jak Leon nie mógł chodzić z bólu. Szybko domyśliła się, że zerwali.
     Nagle do nich dołączyli wszyscy przyjaciele oprócz Ludmiły, która zapodziała się nie wiadomo gdzie. Diego patrzył z nienawiścią na Włocha, Natalia zaciskała gniewnie pięści, a Maxi próbował ją uspokoić, co marnie mu wychodziło. Camila z Andresem patrzyli na to zdziwieni, a jednocześnie tak jaki inni chcieli uderzyć bardzo mocno tą dwójkę. Broduey nie przejmował się tym ,,wielkim" wydarzeniem. Spoglądał na Rudą, jakby chciał jej coś powiedzieć. Francesca była ciekawa, o co może chodzić, ale postanowiła, że rozgryzie to kiedy indziej.
     - Co ty robisz? - wyszeptał przez zęby Marco. Dopiero teraz zrozumiał, że zaniedbał swojego przyjaciela. Gdyby był przy nim sprawy potoczyłyby się inaczej.
     - Nic - odpowiedział, jak gdyby nigdy nic się nie stało. - Teraz chcecie wiedzieć wszystko. To nie moja wina. Chcę być znów szczęśliwy, rozumiecie?!
     Nie, nikt nie rozumiał.
     - Szczęścia nie szuka się na siłę. Samo kiedyś przyjdzie. Moje już przyszło, ale je zignorowałam. Popełniasz ten sam błąd, co ja.
     Słowa Ludmiły uderzyły każdego, a szczególnie Federico, który stał jak oczarowany, patrząc na nią. Widział światło, w którym się kąpała. Była aniołem, ale już nie jego.
     Blondynka odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę auli, zostawiając wszystkich w zdumieniu.
     Wracała stara Ludmiła? Tak, to było prawdopodobne.

Tam gdzie kres graniczy z bezkresem
Źródłem cierpień staje się źródło westchnień.

    Zostało już tylko kilka minut do występu finalistów. Violetta nie mogła usiedzieć z podekscytowania, a Federico, poirytowany postawą Ludmiły, próbował nie wybuchnąć, co raczej się nie udawało. Był cały czerwony, bo blondynka wesoło uśmiechała się do jednego chłopaka i chichotała coś do niego. Długo ją bolało, ale cóż... Natalia wytłumaczyła mu (była na niego wściekła, niemal go nie zabiła), że kiedyś tak kiedyś zachowywała się nasza Supernowa. Nie chciał wiedzieć, dlaczego nadała sobie taki pseudonim. Diego natomiast dał mu wyraźnie do zrozumienia, że zabije go za to, co zrobił Ludmile. W sumie nie dziwił mu się, już sam chciał popełnić samobójstwo. Mózg mówił, że robi bardzo dobrze i tak powinno być, a serce chciało przyłączyć się do tych, którzy mieli być winni zabójstwa pana Pasquarelli'ego. 
     - Prosimy o występ Federica! - prowadzący zaprosił go na scenę.
     Wziął do ręki gitarę i zaczął grać swoją piosenkę. Sam nie wiedział, kiedy przyszła do niego ta melodia i te słowa. Śpiewając, nie patrzył na nikogo, a szczególnie na Nią. Nie wiedział, że ona chłonie każdy jego ruch. Omal nie zaczęła łkać, gdy zaśpiewał, że już mu nie zależy. Ale nie mogła pokazać, że cierpi. Teraz powracała jako gwiazda. Znów. Nie będzie już o nim myślała. Nie będę. Nigdy. 
     Ludmiła odetchnęła z ulgą, gdy występ chłopaka wreszcie się skończył. Dopiero później przypomniała sobie, że przyszedł czas na najgorsze - śpiew Violetty.
     Z wielkim westchnięciem usiadła na krześle. Wszyscy spojrzeli na nią z zainteresowaniem. Uśmiechnęła się promieniście. Trochę zbladła, gdy zobaczyła, że Leon wbija wzrok w białą ścianę, jakby była jakimś cudem świata.
     Nic cię to nie obchodzi, nic cię to nie obchodzi...
     - A teraz zapraszamy Violettę!
     Natalia niby przypadkiem, wykrzyknęła:
     - Słodki Jezu!
     Wszyscy oprócz Leona, Federica i Castillo parsknęli śmiechem. Zaczął się wielki występ. Ludmiła co jakiś czas przewracała oczami i próbowała nie patrzeć cały czas na Federico. Bolało ją, że wydawał się zafascynowany pięknem słodkiej Violetty. Wydawało jej się, że... Nie nic nie może mi się wydawać.

Cisza, która dzwoni w uszach.

     Pamiętała ten dzień, gdy zostały ogłoszone wyniki. Pamiętała, jak Violetta zaczęła skakać z radości i mówić, że bierze ze sobą w trasę Federico. Nie zapomniała tego, jak trudno było jej ukryć emocje. Nie mogła przypomnieć wyrazu jego twarzy, gdy popatrzył na jej ból. Potem widziała tylko ciemność, jak we śnie.
     Na następny dzień mieli już bilet do Włoch. Przed Studiem odbyły się pożegnania. Nie poszła tam. Nie oczekiwała już od niego niczego. Postanowiła, że nie może być dalej być od niego uzależniona. Tylko, że pragnienie pogłębiało się, gdy nie było go u jej boku. Próbowała to zwalczyć, ale nie umiała. Da się pokonać miłość?
     Najgorsze było to, że wtedy ją dostrzegł i poszedł do niej sam. Gdy zobaczyła Federico myślała, że upadnie i rozbije się jak krucha porcelana. Zatonęła w jego oczach ponownie, dławiła się jego zapachem, nie mogła wypłynąć na powierzchnię. Był jak czarna dziura. Próbowała się przed tym chronić, ale nagle cały mur został zburzony, nie było żadnej tarczy. Była bezbronna, tak jak zawsze.
     Potem stało się najgorsze.
    Nie przejmowałaby się tym. Dla niej to wcale nie było cudowne. Czuła się zniewolona. Sam nie wiedział, czego chce, więc po co znów chciał ją zwalić z nóg? Powinien znać granicę. Znów nie trzymał się tego, co dawno było ustalone. Doskonale to wszystko rozumiał, ale dalej próbował sprawić jej ból. Nie miał serca, nie był zdolny do tego, by wreszcie pokochać tylko ją. 
    Czuję się jak marionetka. Takie myśli krążyły wtedy po jej głowie. Już sama nie wiedziała, co ma myśleć, czuć. Do czego on dążył, jaki miał cel? Czy tak wygląda szczęście? Nigdy go nie dozna.
     Pocałował ją. 
     - Zamknę oczy, a gdy je otworzę masz już być obok niej - wyszeptała, gdy wreszcie się od siebie oderwali.
      Później już go nie było.
      Zapanowała ciemność.

Taka sytuacja, dzisiaj już nie będziecie ryczeć. :)
hahah, już myśleliście, że będzie Fedemiłą forever. xd
Jutro kolejny... ,,rozdział".
Kocham sobie Was.
14.
X.

19 komentarzy:

  1. Jezu..
    i a właśnie ryczę dzisiaj..
    co?!
    NIEE...
    błagam,
    niech to bedzie sen...
    prosze...
    ;((((
    Xenia ja wyje... no..
    Piękne.
    Kłania sie nisko..

    OdpowiedzUsuń
  2. Płacze nie kurde ryczę .
    Nie nie Lu się poddała .
    Walcz kobieto walcz !
    Fede jemu to się powinno dostać .
    Diego ma rację zabić go !
    Albo nie bo jest za piękny .
    Violka udław się !!!!!!!!!
    Tu i teraz z chęcią sobie na to popatrzę i się pośmieję .
    Takkkkkkkkkkk to jest straszne jak ranią siebie nawzajem .
    Boski rozdział .
    Xenia dla ciebie należą się wielkie brawa !
    Naty

    OdpowiedzUsuń
  3. Xeniu,
    Piszesz tak wspaniale. Najbardziej podoba mi się to,że nic nie jest dosłowne. Ta Twoja tajemniczość jest taka refleksyjna. Zmuszasz mnie do myślenia. Nawet, gdybym tego nie chciała, musiałabym.
    Kiedy piszesz lśnisz. I nie mam na myśli białych liter. Mam na myśli przekaz. Wszysttkie wyrażane uczucia, które dominują nad wszystkim. To tak niesamowite... wiem, że piszę to i piszę,ale muszę. Taka jest prawda i coś zmusza mnie do jej głoszenia. Niebywałe, niebanalne,rewelacyjne, fenomenalne. Piękne, po prostu piękne. Należysz do najlepszych pisarek i cały czas nam to udowadniasz. Piszesz też tak szybko. Dziękuję, Ci Xeniu ♥
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja pierdzielę !
    Nie !
    Xenia !
    ryczę !
    Ratujesz mnie i znów topisz.
    Pozostaje czekać do jutra.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Xenia! No nie! Cudowny rozdział ja już nie mogę! Niby mamy nie płakać, a jednak ja wręcz ryczę! Kurde ty wiesz jak złapać za serce! Nie, nie, nie to był tylko sen on jej nie zostawił, no NIE! Diego miał racje, on ma zawsze rację za to co zrobił zabić i tyle.Te wszystkie przesłania, Boże jak ty pięknie piszesz. Zazdroszczę Ci talentu. Ja już chcę next, nie mogę się doczekać jutra. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale wiesz, szkoła, brak czasu. Dobra czekam na next.

    Kathrina

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz napisałabym nie wiadomo jak długi komentarz ale brak mi słów.
    I to przez te Twoje rozdziały, te wspaniałe opowiadania.
    To jest fantastyczne.
    Masz prawdziwy talent, umiesz przekazać te ich uczucia.
    Nie oszukujmy się, płaczę.
    Choć nie, 'płaczę' to za mało powiedziane.
    Ja po prostu czekam tylko do jutra.
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Xenia, ja zwykle cudnie <33
    znów zabrało mi mowę i pozostaje mi czekać na jutrzejszy rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. Xeniu!

    Czy mi się wydaje, czy ty zaczęłaś często publikować rozdziały?
    Nie zrozumiem mnie źle, bardzo mnie to cieszy, aczkolwiek również trochę dziwi. Ja ledwo daję radę co tydzień coś dodać, a i tak jest niezadowalającej jakości. Podziwiam cię.

    A treść rozdziału? Cudowna.
    Widać, że każde zdanie, każde słowo jest przemyślane.
    Widać również, że dopracowałaś tę publikację pod każdym względem.
    Powiem, że niczego jej nie brakuje.
    Czy to wystarczający komplement?
    Nie.
    Nie ma słów, które mogłyby opisać ten rozdział.
    Naprawdę.

    Przepraszam za wszelkie błędy, które zdecydowanie mogły zagościć w mojej wypowiedzi. Była ona pisania na szybko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aaaale szybko kolejny rozdział :)
    I dobrze :)
    Kocham i ty dobrze o tym wiesz <333333
    Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Pfff, będzie foch do końca życia.
    Fedzio, bądź sobie szczęśliwy, ja naprawdę nie mam nic przeciwko. Ale nie z tym dzieckiem Ponylandii, no błagam cię.
    Ludmiła popełniła błąd. Była z Leonem, mimo, że w głębi duszy pragnęła należeć do kogoś innego. Próbowała pokochać Leona, ale jej się to nie udało. Najważniejsze jest to, że wyznała mu prawdę, ale teraz, kiedy chce wszystko naprawić, pojawia się V. no i wszystko się sypie.
    Rozumiem, że Federico ma wątpliwości, bo bardzo go skrzywdziła, ale teraz to mu należy się kara, gdyż "zaprzyjaźnił się" z osobą, która nie ma dobrych zamiarów.
    Nie powinien być taki naiwny. Przecież dobrze wiedział jaka jest Violetta.
    Chociaż... nie był z nimi od początku, więc może to wydarzenie uświadomi mu prawdę.
    Kurde, ochrzaniłam Fedziocha, a w chwili poważnego załamania nerwowego, sama poleciałabym do byle jakiego idioty XD Tak, Leon, to również o tobie, krowy czekają.
    Zabiłabym Fede, ale szkoda takiej ładnej buzi...
    Diego wciąż jest singlem, wiem, że czeka na mnie. Oj, sorry Leon, zapomniałam... Muuu?
    W każdym zdaniu, są wyrażane jakieś uczucia i za to tak bardzo cię podziwiam.
    Piękny rozdział, masz fenomenalny styl wypowiedzi. Wszystko potrafisz, taka prawda :)
    A ja jestem zazdrosna, załamanie nerwowe, cho no tu idioto jakiś.
    Jutro? Ale fajnie, zobacz no jak się cieszę <3
    Taaaaaki banan na twarzy. Duży.
    A Lu się nie podda, to nie jej bajka, jest zbyt silna. A o miłość się walczy, więc niech Femiłka ogarnie dupy, bo V. czyha. Krową ją poszczuć.
    Jesteś świetną pisarką Natalko <3 (masz takie ładne imię, rodzice musieli cię kochać, nie tak jak mnie, bezlitośni, źli)
    No i cię kocham. Wiem, że ty mnie też. Bo jak nie... to krowa.
    Leon cię pozdrawia, głupi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że tak szybko rozdział, ale...
    Ehh... CZEMU TAKI SMUTNY? ;(
    Fede... Zdrajca... Ale i tak go kocham...
    Nie, no, ja chcę już next ;( Krótki kom.,ale ciągle mnie boli Fedzio. I to, ze nazywam go "Fedzio" o_O

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem co napisać , bo jestem zbyt zdesperowana , by myśleć
    Ja nie płacze . Ja nie rycze . Ja już konam !
    Diego jest mądry . Zabić go ! Co on sobie wyobraża ?!
    Brak mi jakichkolwiek określeń , by wyrazić opinie na temat rozdziału , bo " genialne " , " fenomenale " to będzie za mało
    Mocno podziwiam i całuje :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Serce mi się złamało...
    Mam ochotę skulić się w kącie i popłakać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja płaczę xD Ale ty masz ogromny talent! Może niech Ludmiłą spróbuje (nieudana próba) popełnić samobójstwo i niech Diego będzie przy niej :) To teraz wracam do ryczenia xD A ty pisz ! Całuję Talusia :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniele mój.
    To w tobie odnalazłam drogę.
    Szkoda tylko, że Fede nie potrafi odnaleźć jej w Lu.
    Dziś tylko tyle, przy następnym wysilę się bardziej.
    Kocham i podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham bardzo. Płaczę.
    Fede idioto Lu jest tylko Twoja.
    Idę czytać epilog.
    Podziwiam bardzo, bardzo. Nie mogę nic więcej wydusić.
    C. xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Matulo!
    To było piękne.
    Całe te ich emocje, uczucia którymi się kierowali '' przelałaś na papier '' .
    Violetta naprawdę przesadza.
    A na końcu ten '' niespodziewany '' ( albo tylko mi się tak wydaję xd ) pocałunek.
    Wszystko przeminęło, słodkie chwile, czułe słówka, a pozostała tylko ciemność, ciemna barwa...
    Ale jacie nie mogę, Natalia była mocna z tym '' Słodki Jezu! '' XD
    Dziękuje za ten rozdział ♥
    Proszę o next, cudowne, no.
    Mogę się tylko ukłonić.
    Zapraszam do mnie, w wolnym czasie jeślibyś mogła zajrzeć.
    Wpadam zaraz do obserwatorów bloga.
    Ciao, xoxo.
    ~ Martyna .

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję
    Rozdział jest naprawdę przepiękny i właśnie, że ryczę :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Zostałaś nominowana do LBA! Więcej informacji tutaj:
    http://leonetta-por-siempre.blogspot.com/2014/01/lba.html
    Gratuluję ;*

    Carm . ♥

    OdpowiedzUsuń