niedziela, 1 grudnia 2013

Temporada 1 Capitulo 6: ,,Razón"

 
 Uciekaj, jak najszybciej i zamilknij na wieki. Porzuć wszelką nadzieję i zostaw to, co sprawia, że spadasz w dół. Nigdy nie patrz w jej oczy. Nigdy nie przyglądaj się jej ruchom i delikatnemu spojrzeniu. Teraz jesteś sam. Tylko ty i nikt inny. Zapomnij, że kiedyś istniałeś i pragnąłeś całować jej różane usta. To już nie jest twój priorytet. Walczysz o siebie.
     Federico zszedł powoli ze sceny. Wszystko wydawało mu się rozmazane. To przez te łzy? Miał nadzieję, że ich nie widać i czuje je tylko tam w środku. Ostatkami sił odłożył gitarę na swoje miejsce i pożegnał się z nauczycielami. Potem wyszedł. Czuł na sobie wzrok Leona i Ludmiły. Nie obchodziło go to. Musiał zapomnieć. Pragnął tego całym sercem i duszą też, i wszystkim, co ma wpływ na to uczucie, które rosło niczym kwiat w jego wnętrzu. Podlewane było zwykłą rozmową, lekkim uśmiechem różanych ust i faktem, że są przyjaciółmi. I pięło się, i rosło dalej, a Federico szczerze przeklinał dzień, w którym Pablo przedstawił go swojej nowej klasie. Bo od tego się zaczęło. Gdyby nie to cholerne spojrzenie i wyzywający wzrok, wszystko potoczyłoby się inaczej.
    - Federico - jej głos przebił się przez kroki tłumu młodych ludzi, kierujących się na casting.
   Jednocześnie ten głos wbił mu sztylet w serce. Był taki miękki i chyba za bardzo chciał go zapomnieć. Wszystko to przecież pozostawało śladami w jego duszy. Dlaczego ona wciąż go tak bardzo rani?
    - Powiedz mi, co się dzieje - odparła stanowczo. Znów przypomniał mu się jej temperament, z którym prawdopodobnie nie będzie mógł się już zmierzyć.
     - Ktoś na ciebie czeka, Ludmiła - Federico smutnym wzrokiem wskazał na Verdasa.
     - Ale... - wyszeptała.
     Federico uśmiechnął się smutno i odszedł od Ludmiły. Ta patrzyła na niego wciąż tym samym wzrokiem, który mówił, że nie ma pojęcia, co się przed chwilą stało. Ale Włoch doskonale rozumiał swoje wybory i był pewny, że robi dobrze. Kocha ją, ale musi dać jej wolność. To nie miałoby najmniejszego sensu, gdyby mógł na nią patrzeć i widzieć, że może żyć razem z nią. Musi się pogodzić ze swoim wyborem.
     Chłopak zauważył w oddali smutne miny Diega i Natalii. Chciał wierzyć w prawdziwość ich współczucia, bo przecież wiedział, że nie chcą, by powodziło mu się źle. Tylko, że teraz było tak szaro, a kolory chyba już gdzieś zniknęły. Może to lepiej? Nie, wcale nie.
     - Co teraz zrobisz, Fede? - zapytał cicho Diego, jakby bojąc się, że jego pytanie dotrze do uszu Leona.
      -- Spróbuję... Spróbuję posłuchać wszystkich rozkazów.
     Odpowiedź Federica zadziwiła ową dwójkę, ale nawet nie śmieli protestować.
   
Precz z moich oczu!... posłucham od razu,
Precz z mego serca!... i serce posłucha,
Precz z mej pamięci!... nie - tego rozkazu
Moja i twoja pamięć nie posłucha.
~ Adam Mickiewicz - Do M*** ~

    - Ludmiła? - ciekawski wzrok Leona przeszywał drobną blondynkę. - Co się dzieje?
    Sama nie wiedziała, jak odpowiedzieć na to pytanie. Może dlatego, że wciąż coś było nie tak, a życie toczyło się dalej. Nie mogła już się połapać w swoim życiu, a tym bardziej w tym, komu ufać, a komu nie. A ten szatyn, który teraz stoi przed panną Ferro? Czy on jest godny uwagi? Czy dziewczyna może powierzyć mu swoje tajemnice? Te pytania wciąż kłębiły się w jej głowie. Może dlatego, że zbyt szybko próbowała sobie na nie odpowiedzieć. Bała się, że nie znajdzie rozwiązania. Gdzie ta niezależna Ludmiła, gdy tak bardzo jej teraz potrzebuje? Musi się w końcu obudzić i zacząć być sobą. A może ta ówczesna powłoka to prawdziwa ona?
    - Nic, Leon - odpowiedziała w stronę chłopaka, nie okazując przy tym żadnych uczuć.
    - Widzę - szepnął.
    Spojrzała na niego zaszklonymi od łez oczami. Co się dzieje? Co to za uczucia? Czy to koniec? Wiedziała, że zaraz może wybuchnąć, a wszystko przez te cholerne myśli. Nikogo nie obchodzi, że teraz cierpi. Zupełnie jak Violetta, która cały czas próbuje zwrócić na siebie uwagę swoim bólem. Zwykły paradoks. Ludmiła chciała mieć pewność, że wcale się do niej nie upodabnia. Może tylko trochę, gdy nikt nie patrzy. Teraz patrzą na nią i co ma zrobić? Wyjść, odejść? To będzie najprostsze rozwiązanie? I te oczy, które uważnie ją obserwują i próbują wyczytać z jej ruchów, co się dzieje. A działo się wszystko to, co było złe. I ten cholerny brak wytłumaczenia. Nie ma niczego, czego mogłaby się podeprzeć. Nie ma rozwiązania. Musi czekać, ale to trwa. Co ma zrobić, żeby odnaleźć elementy układanki? Czym zająć się w tym czasie, gdy wciąż nie będzie żadnej części całości?
     - Musisz mi pomóc, Leon - wyszeptała nagle, patrząc na niego z nadzieją.
     Widział przerażenie w jej brązowych oczach, a równocześnie pewność, jakby tętniącą w jej żyłach. Wszystko chciało się z niej wydostać. Tam na zewnątrz, gdzie właśnie stali. Powoli złapał jej ramiona, a ona podtrzymała się, by nie upaść. Wzięła głęboki oddech. Ten z rodzajów, który występuje najczęściej podczas oszalałego płaczu. I wiele, wiele łez wylanych, gdy coś boli. To denerwujące i nadzwyczajnie irytujące.
     - W czym? - jego pytanie poniosło się głośnym echem w jej głowie.
     Krótka odpowiedź. Niepoprawnie romantyczna.
     - W kochaniu.

Nic nie znaczące to coś,
I najważniejsze to nic.
~ Jamal - Peron ~

    - Co by tutaj robić? Taki piękny dzień - Marco rozmarzył się. - Tyle pięknych dziewczyn - wyszeptał, gdy zobaczył wpatrującą się w niebo czarnowłosą istotkę.
     Meksykanin doskonale wiedział, że nie może zmarnować tego momentu. Długo czekał, aż pojawi się na jego drodze. Od pamiętnego dnia, gdy zobaczył ją po raz pierwszy nie mógł przestać o niej myśleć. Marzył o kolejnym spotkaniu, ale Tavelli nie był chłopakiem, który gnał za wszystkim, o czym marzył. Zdobycz musiała przyjść do niego sama, bo po co marnować czas, gdy ktoś nie jest tobą zainteresowany. To naprawdę zbędne. Chłopak liczył każdą sekundę życia. Nie zaprzepaścił jeszcze ani jednej. A kto wie, może najbliższy czas będzie najpiękniejszy?
     - Wiedziałem, że się spotkamy - poruszył brwiami, a Francesca próbowała stłumić śmiech. - Jak miło, że do mnie przyszłaś.
     Włoszka otworzyła szeroko oczy, ale natychmiast roześmiała się głośno. Marco mrugnął dwa razy. Śmiała się bardzo pięknie i na jego gust można było stworzyć z tego melodię do piosenki. Tylko, że w tej sytuacji nie mógł zrozumieć, co się dzieje. Teraz powinna się słodko rumienić i trzepotać rzęsami, a nie śmiać się. Zrobił coś nie tak?
    - Chora jesteś? - zapytał pod wpływem impulsu.
    Natychmiast przestała się śmiać i spojrzała na niego, niemal zabijając go swoim zimnym spojrzeniem brązowych oczu. Francesca nie miała pojęcia, co ten idiota sobie myśli. Nie była pierwszą lepszą i na pewno nigdy nie będzie. 
    - Podrywałeś kiedyś Włoszkę? - zapytała ciekawskim tonem.
    Zdezorientowany popatrzył na boki i odpowiedział zgodnie z prawdą:
    - No akurat nie.
    Uśmiechnęła się z triumfem i przyjrzała mu się dokładnie. On patrzył na nią tak samo, jakby chciał zgadnąć, co się dzieje. Nie wyczytał nic, a ona natomiast wiedziała wszystko. Był typem zwykłego podrywacza, który myśli, że może mieć każdą. To się chłopak zdziwi - pomyślała. 
     - No właśnie - zrobiła skwaszoną minę. - Francesca - Tavelli 1:0.
     Przekrzywiła głowę na bok, po czym odeszła, zostawiając chłopaka samego. Marco przynajmniej wiedział jak ma na imię i skąd pochodzi. Była dla niego zagadką, a on bardzo lubił zagadki.

Gdybyś była moją dziewczyną
Nie musiałabyś się nigdy martwić o inne rzeczy, nie
Ponieważ ja rządziłbym światem.
~ Big Time Rush - If I ruled the world ~

    - Cholera jasna. Jeszcze niech spadnie śnieg, będzie super. Bez problemów się nie obejdzie. Mogą się wypchać. I Ludmiła zresztą też. Już ma Leonka i myśli, że przeniesie Mount Everest. Co to ma być? Skarb miała przed sobą. Niemal na wyciągnięcie ręki, a ona takie rzeczy. I proszę, odszedł sprzed nosa. Potem będzie go szukać. Już widzę jej twarz i to: No, Naty! Pomóż mi, błagam! I nie wiem, co wtedy zrobię, ale teraz porządnie bym jej przyłożyła. 
     Monolog Natalii przerwał jakiś szelest w zielonym krzaku, obok którego przechodziła. Przyjrzała się uważnie dziwnemu zjawisku. Nie mogąc zrozumieć, co się dzieje podeszła do rośliny. Z szybko bijącym sercem odsłoniła kujące gałązki. Ze zdziwieniem odkryła, że powodem jej strachu był nikt inny jak Maximiliano Ponte. Odskoczyła natychmiastowo i złapała się za serce, przymykając oczy.
     - A ty, co odwalasz? - zapytała, łapiąc się za biodra, już uspokojona. 
     Chłopak nie odezwał się ani słowem, tylko popatrzył w bezchmurne niebo.
     - Śledzisz mnie?
     - Po części.
     - No jak po części?
     - Po prostu.
     - Jak po prostu?
     - Normalnie.
     - Słyszałeś mnie?
     - Tak.
     - O proszę! Nie dość, że prześladowca to jeszcze podsłuchiwacz.
     - Nieee. Nie aż tak, no co ty.
     - Yhym. W ogóle.
     Zapadła nerwowa cisza, oboje myśleli, że trwa ona trochę więcej niż krótkie dziesięć sekund. Natalia w końcu nie wytrzymała i zaśmiała się głośno. Tak samo zareagował Maxi. Wcale nie był zdziwiony. Znał ją całą. Wiedział o niej wszystko. Już kiedyś poznał jej poczucie humoru, sposób poruszania się i to, co lubi. Chciał poznać ją jeszcze raz i codziennie zaczynać od początku.
      - Pewnie jesteś wkurzony, bo wciąż nie skorzystałam z tego - wyjęła z kieszeni pogniecioną karteczkę.
       - Tak odrobinę. Mogłaś zadzwonić - założył ręce na pierś, udając obrażonego.
       Naty natomiast, wyjęła telefon i wykręciła numer, który widniał na pozawijanej karteczce. Po chwili można było usłyszeć głos Adama Levine'a. Maxi odebrał, a w słuchawce rozległ się delikatny szept:
      - Teraz już nie musisz się denerwować - kątem oka, zobaczył jej uśmiech. - Nigdy.

On zakochany był jej radością,
Zauroczony w korowodzie słów!
~ Enej - Lili ~

      Wiedziała, że nikt nie mógł równać się jej blaskowi. Była jedyna i jedyna lśniła tak bardzo. Umiała uwieść każdego, nawet jeżeli ktoś nie był do końca do niej przekonany. Z czasem uznawał, że jest piękna, uznawał ją za boginię. Słodycz była jej najważniejszą bronią. Violetta Castillo nawet nie wyobrażała sobie życia bez swoich atutów. Mogłaby je wymieniać godzinami, mogłaby się w nich pławić godzinami. Z czasem uznałaby, że to jej się nigdy nie znudzi. Nie znudziło się dotąd. Wyznaczała cele i trendy w modzie. To ona lśniła najmocniej. I był jeszcze Leon. Razem tworzyli idealną parę. Tylko on potrafił ją tak ubóstwiać. Robił to najlepiej ze wszystkich. Tylko potem pojawiła się Ludmiła, która naszperała w główce Leona. Ponownie zresztą. Już udało się Violetcie wyrwać Verdasa z jej szponów, a ona znów zatruła go swoim jadem. W tej sytuacji musiała przyznać, że przegrała. Wiedziała, że nie będzie to jednak trwało długo. Z czasem rany się zagoją, a ona będzie mogła racjonalnie myśleć.
     Violetta przyjrzała się swojej szkole i ludziom, którzy chodzili przed nią. Gdzieś za jednym z drzew zauważyła Natalię i Maxi'ego. Chłopak nie był żadnym zagrożeniem, ale dziewczyna znana była ze swojego hiszpańskiego temperamentu. Brunetka zawsze odnajdywała rozwiązanie i nawracała swoją przyjaciółeczkę. Gdy Natalia położyła głowę na ramieniu rapera, Castillo ze wstrętem odwróciła głowę w drugą stronę. Tam ujrzała Francescę i jakiegoś chłopaka z burzą czarnych włosów. Był aż nadmiar przystojny. Najbardziej zadziwiło ją jednak to, że Włoszka przed nim uciekała, a on gnał za nią niczym tygrys za swoją ofiarą. Szatynka z politowaniem pokręciła głową i spojrzała gdzieś indziej. Zauważyła Federico, który przyglądał się czemuś smutnym wzrokiem. Podążyła za jego wzrokiem i to, co zobaczyła zdenerwowało ją. Mogą, ale żeby na jej oczach!
     Natychmiast wstała i biegiem, niemal zabijając się na wysokich szpilkach, skierowała się do owej dwójki. Gdy już dotarła, podeszła do nich i zapytała, krzycząc:
      - Co tutaj się dzieje?!
      - Nie zrozumiesz - cicha odpowiedź Ludmiły, przyprawiła ją o białą gorączkę.
      - Wszystko zrozumiem! Co to za szopka?!
      - To nie szopka - uśmiechnął się kpiąco Leon. - To miłość. Jesteśmy parą.
      - PARĄ?!
      Krzyk Violetty poniósł się po całym terenie Studia. Nie ominął również uszu jednego chłopaka o imieniu Federico, u którego wywołał niemały ból w sercu.

Jeszcze tylko 44...
X.

26 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Matko !
      No przeczytałam. Xenia, kochanie to było cudne.
      Przepraszam że nie skomentowałam poprzedniego ale nie miałam czasu. Czytając twojego bloga, przychodzą do mnie różne uczucia. Ale muszę się uspokoić po końcówce ;*
      .......
      No dobra, wróciłam.
      Zacznijmy od początku.
      Federico, misiek, kocha Ludmiłe ale musi dać jej odejść. Nie robi tego przecież bez powodu ? Ale dziwi mnie jej postępowanie, no bo jest z LEONEM ?
      Muszę to sobie poukładać. Są wolni, ale kochają się najmocniej na świecie. Boli ich gdy widzą się z innymi partnerami.
      Leon ma pomóc Ludmile kochać...
      Marco i Francesca, kochani moi ;*
      Podrywałeś już włoszkę ^.^
      A potem Naty i Maxi, nie mogę xD
      Ale śmieli się z tego wszystkiego, jak mogło by być inaczej ? ^.^ No i została nam nasza Violetta...
      Tak, ona jest piękna, utalentowana i godzinami mogła by wymieniać swoje zalety, dobrze że w tym opowiadaniu jest taka jaka jest. Przy niej Ludmiła błyszczy mocniej i pochłania jej owy blask. I jeszcze gdy się dowiedziała że Leon jest z Ludmiłą. Jak się wydarła, całe studio ją słyszało ^.^
      Ale biedny misiek Federico wszystko słyszał, i ten jego ból, matko cierpię razem z nim...
      Kochana świetne !
      Ale mi się udało być pierwszą, ja to mam szczęście ^.^
      Czuje się zaszczycona pierwsza komentować twoje cuda ;*
      Xenia, bosko ;*
      No pozostaje mi teraz zostać samą ze swoimi rozmyśleniami nad następnym rozdziałem. Jak potoczą się te historie ?
      Nie rozumiem jak inni piszą że nie mogą się połapać w tym kiedy zmieniają się postacie, ja właśnie świetnie to rozumiem.
      Całuję cię strasznie, strasznie, strasznie mocno ;*
      Czekam oczywiście na next i życzę dużoo weny ;*
      MARCELA *.*

      Usuń
  2. Ledwo zdążyłam skomentować piąty rozdział ( i tak z poślizgiem),a tu na horyzoncie pojawia się kochana szósteczka :)
    Znowu cholernie jest mi żal naszego Federico. Czemu właśnie tak musi być? Pokochał kogoś całym sercem,nie usłyszał odmowy,bo nie musiał. I tak poczuł się odrzucony. Resztki nadziei utraci zapewne po oznajmieniu przez Leona, że on i Lu są od teraz parą. Przykre.
    Oprócz mojego smutnego Włocha, rozdział tętni życiem. Natalia i Maxi okazują sobie uczucia, urocze te moje ptaszęta ( ptaszęta?). Najbardziej rozbawiła mnie wizja Marco uganiającego się za Francescą. Niech się chłopak stara, bo ma o co :)
    No i Violcia, tradycyjnie na końcu :D Lubię ją, ale nie w serialu. Tam jest 'lekko' rozwydrzona i wiecznie niezdecydowana. Leonettę kocham. Dlatego w mojej głowie stwarzam sobie taką normalną Violę. Ale tutaj mnie strasznie wkurza :D Niby taka panna idealna. Nie tak bardzo. Leon przejrzał na oczy, tak samo jak reszta Studia. Może Castillo się wreszcie zmieni? Może jest w niej odrobina dobra? Jakbyśmy kopali bardzo, bardzo głęboko... i jeszcze głębiej? Może udało by się znaleźć tycie tycie ziareneczko dobra.Takie malusieńkie. Mam nadzieję, że kiedyś takie coś nastanie i panna Castillo nie będzie już uprzykrzać życia Ludmile :)
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ♥♡♥
    Fedemila♡Marcesca♡Naxi♡Leonetta
    Wspaniałe ;D
    Masz megastyczny talent! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Mam nadzieję, że będzie też ktoś dla Camili ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAA XEENIAAA <3 !
    Tyle radości.
    Ludmiła, no co ty robisz no. Fedzio jest przystojniejszy od Leona (zaraz mnie zhejtują).
    Dienaty jest mnie rozwala, świetni są ^ ^
    Marcuś, człowiek sukcesu. Ja tam bym brała od ra... Jestem cicho.
    Jakie kochane Naxi <3 Maxi to połowę życia spędza za tymi drzewami krzakami czy czymś tam. Ile razy śledził ją zza jakieś podejrzanej rośliny? Maxi to tajniak.
    Boska Violcia. Kurde, chciałabym mieć taką wysoką samoocenę XD
    Psychiczne dziecko zauważyło, że wszystkie seksiaki (nie Maxi, to nie ty, czapkowy bufonie) zajęte. Problem.
    Ludmiła i Leon. Lubię ich połączenie, nawet bardzo, w pierwszym sezonie mocno im kibicowałam. ALE FEMIŁA TO FEMIŁA PIĘKNA CUDOWNA I FEDERICO JEST WŁOCHEM TAKIM SEKSOWNYM, ŻE HEJ NO WIĘC FEMIŁA <3
    Femiła.
    Mam nadzieję, że to słodziaśne wychudzone coś nie dorwie się do Federico. Niee, on kocha Ludmisię. Ekhem, Leon, przeszkadzasz. Znalazłbyś sobie dziewczynę jakąś inną, a nie. Ewentualnie możesz chodzić z drzewem, ale Maxi chyba będzie zazdrosny.
    Miłooość rooośnie wokóóół naaaas!
    44 rozdziały? To tak mało XD
    Oj Xenia, kocham cię no <3 Alleluja.
    Pochwalony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, jak ja kocham twoją chorobę psychiczną.
      weeeeź jeszcze dodaj 5 u siebie póki trzymasz tempo :D

      Usuń
    2. No wiesz, ja miałam dodawać co trzy miesiące, ale jakiś ktoś upominał się o Femiłe (nie będę wskazywać palcem, bo to niegrzeczne, ale była to taka Xenia, znasz może?).
      Ja nie jestem chora. Jestem "inna" ^ ^

      Usuń
  5. Bożee...
    Xenia, wybacz, że nie napiszę nic sensownego, ale nie mogę,
    mam łzy w oczach...
    Mój Fede cierpi, ja tez cierpie..
    tak to opisałaś że nie mogę skupić się na innych wątkach i scenach..
    bo myśle o Femile..
    i o tym jak oboje cierpią...
    tak oboje, bo po mimo iz Lu "niby" kocha Leona ja w to nie wierzę.
    to nie on daje jej szczęście...

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow...
    Zaraz wybuchnę. To był piękny rozdział. I kto tu ma talent.
    Warto było czekać.
    Już na samym początku miałam łzy w oczach, bo było mi szkoda Fede.
    Ludmiła... Nieco nie rozumiem sposou działania. Federico dał jej przestrzeń. Bo ją kocha. (TAAAAAAAAAAAAKKKK!!!!)
    Zgadzam się z Mają. Lu nie kocha Leóna. Nie, nie, nie...

    PS. Mam już połowę rozdziału. Po spoilery na GG ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bożeeee!
    Cudownie <33333
    Oo, Lu i Leon znowu parą są? :P Ciekawe jak to będzie xD
    Szkoda mi Federa :(
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Anastazja Verdas1 grudnia 2013 18:00

    Nieeeeee!!!! Tylko nie Lu i León !!! To nawet nie brzmi. Co innego Lu i Fede, Fede i Lu to mówi samo przez siebie. O mam pomysł niech Fede będzie z Lu a León pozna Larę, Aa Violetta zostanie sama i wszyscy będą HAPPY! Rozdział genialny! I to chyba tyle :) 1000 besos Anastazja Verdas :) :*****

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne! <3333333333
    Czekam na następny rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Xeniusia moja kochana ♥
    Jezus Maria i jeszcze inne tak tegos.
    Ludmiła, po co Ci Leon? To Feduś jest Ci przeznaczony :(
    Ale Kocham Cię nadal, jesteś utalentowana, wspaniała, najlepsza, idealna, ,perfekcyjna, mądra, inteligenta, śliczna, słodka, kochana. Masz w sobie coś z aniołka, takiego mojego ♡
    Naxi wspaniałe, jejku jak zawsze w twoim wykonaniu. Xeniu, ty masz na imię Natalia? jeśli tak to sojdjdjdjd moja Naty ♥
    Fran nie dała się i bardzo dobrze. Oklaski dla niej! A Marco jak biega za nią. Oh bo kobiety są goooooorące. Aha aha, nie, nic.
    VIOLKA PORZUCONA HAHAHHA JAK MI PRZYKRO.
    ona, czekolaka murarz i wiewiórka są u mnie na czarnej liście. Ah, ja zła.
    Kocham cie nad życie myszko ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajniaki z tych ludzi z blogspota.
      Skąd wiesz, jak się naprawdę zwie? (Krzyżacy wymiatają).:)

      Usuń
  11. Właśnie przeczytałam wszystko od początku i wooow *.* masz talent dziewczyno ;) opisujesz to tak profesjonalnie <3
    Czeekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze to miałam łzy jak czytałam ten rozdział ...
    To było takie prawdziwe ...
    Perełka nad perełki !!!
    Rewelacja ...
    Federico cierpi , a jak on cierpi to i ja cierpie ...
    Miłość to chora rzecz :D
    Tyle potrafi zrobić z człowiekiem
    Praktycznie to ona dyryguje naszym życiem , nawet jeśli tego nie chcemy :(
    Brak mi słów na opisanie Twojego talentu i nie pozostaje mi nic jak tylko czekać na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapraszam do mnie tiniasnews.blogspot.com x

    OdpowiedzUsuń
  14. Boskie !!! <333
    Federico :(
    Ludmi i Leon znowu razem :/
    Kocham i czekam na new ;***

    Nutella ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Niesamowite!! + Wpadnij do mnie ;) ~~Vilu~~

    OdpowiedzUsuń
  16. przepraszam, że tak późno komentuję, ale wcześniej nie mogłam :C
    ale powiem jedno CUDOWNIE! <333
    biedny Feduś :C
    Diego i Naty od razu zapytali o co chodzi *.*
    kochani *.*
    Marcesca i Naxi <33
    Marco biegał za Fran *.*
    Naty oparła swoją głowę na ramieniu Maxi'ego *.*
    Słodko <3
    Leon+Ludmiła=Leomiła <3
    ciekawie, ale i tak Fedemiła lepsza *.*
    czekam na next ;***

    Kocham i życzę weny <33

    OdpowiedzUsuń
  17. OŁ MAJ GAD.
    Xenia, no tym rozdziałem to już w ogóle przebiłaś wszystko. Tyle niespodzianek w jednym rozdziale.
    Na samym początku, tak szkoda mi Fedusia :( Biedny, robił sobie nadzieje, a tutaj się okazuje, że ktoś jeszcze jest zainteresowany blondynką.
    Ludmiła i jej prośba do Leona mnie zaskoczyła. A później jeszcze ta końcówka, że są parą... A w sumie, dobrze tak Castillo!
    Powtarzam się, jeszcze raz, szkoda mi Federico.
    Ta jakże fascynująca konwersacja Naty i Maxiego... :D
    Napomknę tu jeszcze o Fran i Marco. Ten jego podryw.
    Nic więcej nie napiszę sensownego, a to z jednego powodu.
    KURDE, TY CZYTASZ MOJE 2 BLOGI.
    Totalny szok. Widząc je u Ciebie na liście i Twoje komentarze, umarłam ze szczęścia. Tyle czasu czekana na to... I w końcu się spełniło.
    KOCHAAAAM <3333333333
    Caro xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mów tak. Nie jestem nikim niezwykłym. Nie wpajajcie mi tego, bo się będę rumienić! xd

      Usuń
    2. Mam zaprzeczać prawdzie?

      Usuń