- Nie rób tego, Violetta - Leon wstrzymał oddech. - Błagam. Jeżeli chcesz zemsty, to oszczędź mu bólu i dokonaj jej na mnie.
Czy jego słowa były szczere? Sam nie mógł tego ocenić. Najchętniej odszedłby stamtąd razem z Ludmiłą i może to w jakiś sposób by pomogło. Ale w tej sytuacji już chyba nic nie da rady pomóc. Po jej minie było widać, że ma plan i dokona go. Na pewno.
- Może jestem tą złą, ale widzę naprawdę wiele rzeczy. Więcej od ciebie. Nie dasz rady zobaczyć tego, co zauważam ja. Ona również nie - wskazała na Ludmiłę. - Nie widzicie niczego, a później będziecie cierpieć. Nie udawajcie, że tak nie będzie. Czujecie to, a nie chcecie się do tego przyznać. To przykre. Najpierw pomyślcie, wsłuchajcie się w głoś w waszym wnętrzu. Nie mówię tego ot tak. Jeszcze niczego nie straciłam, a zawsze mogę.
Mówiła prawdę. Leon czuł potęgę jej głosu i czuł się przy niej bardzo, bardzo mały. To zawsze było dziwne uczucie. Patrzeć na kogoś, kto wydaje się od ciebie tysiąc razy lepszy. Violetta wiedziała, co mówi i robiła to z taką gracją, że jeszcze nikt nie potrafił jej dorównać. Doskonale ją znał. Czasem plotła głupoty, o których nawet nie chciał słyszeć, ale dziewczyna pamiętała o swojej inteligencji. Może tym go omamiła. Sprytem i bijącym od niej blaskiem. Tak, to chyba to.
- Wystarczy tego - Ludmiła wtuliła się bardziej w koszulę Verdasa. - Powiedz, kiedy masz zamiar go złamać.
Violetta przybrała kpiącego uśmiechu, który wydawał się w tym momencie tak przerażający, że Leon aż odwrócił wzrok. Nie chciał na to patrzeć. Na ten ból, który zaraz miał ukazać się na delikatnej twarzy Ludmiły. Wiedział, co powie Castillo.
- Niepewność jest najgorszym. Nie będziesz wiedziała, kiedy to będzie. Po prostu zaatakuję, a wtedy nie będzie już odwrotu - uśmiechnęła się sprytnie i wykrzyknęła nagle: - Dzisiaj słońce świeci tak mocno!
I odeszła.
Leon odwrócił twarz ku Ludmile.
Cios.
Widział, jak blondynka patrzy w stronę, gdzie stał wcześniej Federico.
Nie było go tam.
Kolejny cios.
Nie wiem, gdzie iść.
Nie wiem, co czuć.
Nie wiem, jak płakać.
Nie wiem, dlaczego...
~Rihanna - What Now~
Nikt nie przejmował się dziwnymi smutkami grupki uczniów w Studio. A szczególnie nauczyciele, którzy zaskakiwali ich coraz bardziej przez głupią naukę nut, piosenek, które nigdy nie zostaną zaśpiewane i tą cholerną miłością.To było wszędzie. Cholerne uczucie. Najchętniej zgarnąłby wszystkich i wyrzucił gdzieś daleko, gdzie nie byłoby miejsca na takich idiotów, którzy się zakochują. On nie był tym idiotą. Wiedział, z czym musiałby się zmierzyć. Bo musiałby to zrobić bardzo szybko i z taką sprawnością, by nie stracić w swoim życiu niczego, a to byłoby aż nadmiar trudne. Dlatego zawsze trzymał się od amorów z daleka. To za dużo, jak na niego nerwy.
- Mam wyniki, mam wyniki! - Marotti wbiegł do auli jak oszalały, wymachując ,,magiczną kartą". Jego neonowy szalik powiewał niczym żagiel na statku.
Diego spojrzał na niego, prawie dławiąc się ze śmiechu. Nie spodziewał się jakiś spektakularnego widoku. Na początek piękna Violetta Castillo lśniąca dzisiaj najbardziej ze wszystkich uczennic Studia. Odkryte zostało to, poprzez sprawiedliwe głosowanie. Nic nieznaczącym punktem jest to, że były to tylko i wyłącznie ustalone według jej własnych statystyk.
- Uwaga, uwaga! - wszyscy nagle wstali, nie mogąc wytrzymać napięcia. - Pierwszą osobą, która wywołała wrażenie na castingu jest... NATALIA!
Diego uśmiechnął się szeroko, widząc, jak dziewczyna wtula się w Maxi'ego, pełna euforii i podekscytowania. Kochał ją za ten optymizm i temperament. Cała trójka idealnie do siebie pasowała. Ludmiła zawsze potrafiła zjednać wszystkich przez kilka ostrych słów, Natalia uśmiechała się bardzo szczerze, a potem nagle mogła wyzwać wszystkich od najgorszych, a Diego... Diego w niesamowity sposób był sobą. Nieco drapieżny, trochę bad boy, a tam w środku krył się nieoszlifowany diament, który pragnął nowych doświadczeń. Wszystkie były już odhaczone. Ostatnim punktem na liście jest miłość. Ona zawsze jest spychana na drugi plan, ale znajdzie swoje miejsce w życiu Diega i to nieraz, sam był tego pewnie. Nie chciał się tylko do tego przyznać. To chyba normalne u chłopaków, prawda? Chociaż u Verdasa... Nagle parsknął śmiechem. Ludmiła i Leon to jakaś pomyłka. Zobaczymy, ile blondyna wytrzyma. Diego wiedział wszystko. Szatyn był tylko zabawką. Ale nie w taki sposób, jak myślicie. Ludmiła wciąż nie jest świadoma tego, że postawiła złą kartę i w końcu znajdzie inną, która pomoże jej w dalszej grze. Ale potem uświadomi sobie coś, co zrani Verdasa. Nic nie powstrzyma wtedy fali bólu.
Diego uśmiechnął się szeroko, widząc, jak dziewczyna wtula się w Maxi'ego, pełna euforii i podekscytowania. Kochał ją za ten optymizm i temperament. Cała trójka idealnie do siebie pasowała. Ludmiła zawsze potrafiła zjednać wszystkich przez kilka ostrych słów, Natalia uśmiechała się bardzo szczerze, a potem nagle mogła wyzwać wszystkich od najgorszych, a Diego... Diego w niesamowity sposób był sobą. Nieco drapieżny, trochę bad boy, a tam w środku krył się nieoszlifowany diament, który pragnął nowych doświadczeń. Wszystkie były już odhaczone. Ostatnim punktem na liście jest miłość. Ona zawsze jest spychana na drugi plan, ale znajdzie swoje miejsce w życiu Diega i to nieraz, sam był tego pewnie. Nie chciał się tylko do tego przyznać. To chyba normalne u chłopaków, prawda? Chociaż u Verdasa... Nagle parsknął śmiechem. Ludmiła i Leon to jakaś pomyłka. Zobaczymy, ile blondyna wytrzyma. Diego wiedział wszystko. Szatyn był tylko zabawką. Ale nie w taki sposób, jak myślicie. Ludmiła wciąż nie jest świadoma tego, że postawiła złą kartę i w końcu znajdzie inną, która pomoże jej w dalszej grze. Ale potem uświadomi sobie coś, co zrani Verdasa. Nic nie powstrzyma wtedy fali bólu.
Kolejni wygrani wchodzili na scenę. Miało ich być ośmiu, więc Diego cierpliwie czekał do końca, kiedy będzie mógł już wyjść. Nie spodziewał się, że przejdzie dalej, bo nie tańczył za specjalnie, może śpiew pomagał mu się dowartościować.
Na scenie stali już Naty, która wciąż machała do Maxi'ego, wpatrzonego w nią jak w obrazek. Violetta udawała, że jest jej obojętne to, co tam robi, by wywrzeć wrażenie złej dziewczynki. Przeszkadzała jej w tym różowa spódnica, która świadczyła o jej nadmiernej słodkości. Maxi interesował się tylko Natalią i jej uśmiechem. Leon przytulał do swojego boku Ludmiłę. Diego wiedział, co Verdas myśli w tej chwili. Miłość zwycięży wszystko... Bla, bla, bla. Gadka, szmatka. Oboje wygrani. Camila nie mogła uwierzyć, że stoi tam w tym blasku. Mógł się do niej uśmiechnąć, ale nie zrobił tego. nawet by nie zauważyła. Potem usłyszał swoje imię, które brzmiało jak hasło rzucone w czasie pożaru domu. Nie mógł uwierzyć, więc pytał siebie: dlaczego ja? Wiedząc, że nie odpowie sobie na to pytanie, wzruszył ramionami i jednym susem pokonał odległość dzielącą go od sceny. Dopiero z niej zauważył Federico, który cofał się ku wyjściu. Potem Marotti wyczytał jego imię. Chłopak zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Wszedł na scenę, idealnie unikając chciwego wzroku Ludmiły. Zaczął podziwiać tego zwykłego Włocha. Jeszcze nikomu nie udało się oprzeć urokowi Ludmiły Ferro. Chociaż... Przyjrzał się mu dokładniej. Zobaczył gęsią skórkę i ściśnięte mocno usta. Parsknął śmiechem. W środku gotował się bardziej niż on za pierwszym razem, by nie rzucić się na nią.
Ostatniej nocy wypiłem za dużo...
~OneRepublic - Something I Need ~
Nikt nie jest doskonały.
Camila doskonale o tym wiedziała, ale dalej drążyła temat, że jest tą najgorszą, a wszyscy wokół niej są tak utalentowani. To robiło się powoli nudnie, nie tylko dla Fran, która dostawała już białej gorączki, ale dla samej rudowłosej, która sama uważała, że powinna się zmienić. Próbowała, jak najbardziej. Tylko dlaczego wciąż się jej to nie udawało? Dobrze, próbowała żyć bez miłości. Broadway dawał jej tylko przyjaźń i nie oczekiwała od niego niczego więcej. Była mu niemal wdzięczna za to, że nie chce dalej brać w coś, co w ogóle nie ma przyszłości. Prawdopodobnie wcale jej nie miało. W dorosłym życiu nie sprawdza się nic. Chcemy dom z basenem, mamy dom z sąsiadem, którego spryskiwacz do trawy i kwiatów, podlewa czasem również twój ogród. Nie ma sensu udawać. Wszystko ma swój cel, próbujemy dążyć do doskonałości. Czasem nadaremno. I taka była Camila. Wiedziała, że to nie ma prawa istnieć, a dalej w to wierzyła. To było takie głupie.
Ale przeszła dalej do reality. To było fajne. Bardzo, bardzo fajne.
- Ten Marco mnie wkurza - poirytowana Fran podeszła do niej, powtarzając to zdanie już 843829 raz w tym dniu. - Uczepił się jak rzep psiego ogona.
- Mówiłam ci, że szaleje za tobą - rudowłosa potrząsnęła zabawnie głową.
Włoszka wywróciła oczami, ale nagle rozweseliła się i pisnęła:
- A nasza Cami wygrała!
- Cieszy...
Jej wypowiedź przerwał silny podmuch wiatru. Jak się okazało, był to bieg pana Tavelli'ego, który wciąż próbował zaimponować Fran.
- Umrę za moment - włosy czarnowłosej groźnie się naelektryzowały. - Ej! Chodź tu, bałwanie! Nie uciekaj przede mną!
Czarnowłosa pobiegła za nim, zostawiając Camilę w osłupieniu. Dopiero po chwili zaczęła się śmiać tak, jak jeszcze nigdy w życiu.
Camila doskonale o tym wiedziała, ale dalej drążyła temat, że jest tą najgorszą, a wszyscy wokół niej są tak utalentowani. To robiło się powoli nudnie, nie tylko dla Fran, która dostawała już białej gorączki, ale dla samej rudowłosej, która sama uważała, że powinna się zmienić. Próbowała, jak najbardziej. Tylko dlaczego wciąż się jej to nie udawało? Dobrze, próbowała żyć bez miłości. Broadway dawał jej tylko przyjaźń i nie oczekiwała od niego niczego więcej. Była mu niemal wdzięczna za to, że nie chce dalej brać w coś, co w ogóle nie ma przyszłości. Prawdopodobnie wcale jej nie miało. W dorosłym życiu nie sprawdza się nic. Chcemy dom z basenem, mamy dom z sąsiadem, którego spryskiwacz do trawy i kwiatów, podlewa czasem również twój ogród. Nie ma sensu udawać. Wszystko ma swój cel, próbujemy dążyć do doskonałości. Czasem nadaremno. I taka była Camila. Wiedziała, że to nie ma prawa istnieć, a dalej w to wierzyła. To było takie głupie.
Ale przeszła dalej do reality. To było fajne. Bardzo, bardzo fajne.
- Ten Marco mnie wkurza - poirytowana Fran podeszła do niej, powtarzając to zdanie już 843829 raz w tym dniu. - Uczepił się jak rzep psiego ogona.
- Mówiłam ci, że szaleje za tobą - rudowłosa potrząsnęła zabawnie głową.
Włoszka wywróciła oczami, ale nagle rozweseliła się i pisnęła:
- A nasza Cami wygrała!
- Cieszy...
Jej wypowiedź przerwał silny podmuch wiatru. Jak się okazało, był to bieg pana Tavelli'ego, który wciąż próbował zaimponować Fran.
- Umrę za moment - włosy czarnowłosej groźnie się naelektryzowały. - Ej! Chodź tu, bałwanie! Nie uciekaj przede mną!
Czarnowłosa pobiegła za nim, zostawiając Camilę w osłupieniu. Dopiero po chwili zaczęła się śmiać tak, jak jeszcze nigdy w życiu.
Ty jesteś tą, która się skrada.
Ty jesteś tą, która zdradza,
Ale jeśli Twoje serce zostanie złamane, przynieś je całe,
Przynieś je do mnie.
~ John Newman - Cheating ~
- Chodź, Natalia! - krzyk Ludmiły poniósł się po całym korytarzu. - Idziemy, pokażemy tym wszystkim, kto jest najpiękniejszy.
Hiszpanka spojrzała na nią, jak na wariatkę. Było spokojnie, a teraz obudziło się w niej jakieś niezrównoważone zwierzę, które chce chyba za wszelką cenę wydostać się na zewnątrz. Trudno, będzie musiała się z tym pogodzić, bo jak inaczej. Naty jednak wciąż wierzyła, że Ludmiła znajdzie właściwe wyjście. Musiała zrobić to sama, bo inaczej straci wszystko.
- Coś ty znowu wymyśliła? - westchnęła żałośnie. - Kolejna piosenka?
Ludmiła uśmiechnęła się słodko, ale przy tym naprawdę szczerze. Po jej minie można było uznać, że zachowuję się zbyt dziwnie, ale taki był jej urok. Gdy cierpiała, bo na pewno teraz coś ją trapiło, musiała pokazać, że jest bardzo, bardzo silna. Tylko szkoda, że nie robiła tego tak często. W tej chwili znów każdy musiał doznać jej temperamentu. Wrażliwość już jej się znudziła. Natalię czasem przerażało to, że dziewczyna tak szczyciła się swoimi zaletami. W sumie Natalia wcale nie uważała się za najgorszą. Była przeciętna i ta zwyczajność czyniła ją wyjątkową. Tak zawsze mówiło je serce, gdy mózg podpowiadał zupełną przeciwność jej postanowień.
Ludmiła podała jej kartkę z nutami i tekstem do piosenki o tajemniczym tytule.
- Niebezpiecznie piękne? - zdziwiła się Hiszpanka. - Serio? Wyglądamy jak jakieś zabójczynie?
- Chodzi o to, że jesteśmy cudowne, Navarro - Ludmiła wykręciła oczami i natychmiast spojrzała na nią z dużym uśmiechem na koralowych ustach. - Idziemy to przedstawić.
- Ale w auli nikogo nie ma - Hiszpanka położyła ręce na piersi.
- To przyjdą, Naty! - zawołała Ludmiła.
Navarro przymknęła oczy by nie wybuchnąć aż w końcu przyznała jej dla świętego spokoju rację i udała się za nią do wielkiego pomieszczenia.
W środku rzeczywiście nie było nikogo, więc stanęły na scenie, a Ludmiła włożyła płytę do odtwarzacza. Z głośników dało się słyszeć równie niebezpieczną jak tekst, melodię. Naty starała się uśmiechać, ale jakoś to jej nie wychodziło. Po chwili do auli wkroczył Maxi, który patrzył na dziewczynę z szeroko otwartymi ustami. Piosenka działała, Natalia musiała to przyznać. Postanowiła pokazać mu, że zakochał się w idealnej osobie.
Ludmiła z przerażeniem odkryła, jak do auli wchodzi Leona, a tuż za nim Fede. Na twarzy Włocha wykwitły różowe rumieńce. Zrobiła coś złego? Przecież tylko tańczy i śpiewa. Nie robi nic, co mogłoby mu zaszkodzić. Szkoda, że nie mogła sobie uświadomić komu powierza swoje wdzięki. Wtedy odpowiedź byłaby już naprawdę blisko.
Ona nawet nie ma pojęcia, że jestem tu.
Ona nie ma pojęcia, że stoję tu.
~ Big Time Rush - No Idea ~
Federico miał ochotę odejść stamtąd natychmiast i zostawić to, co czuł. Piosenka była samolubna, owszem, ale jednocześnie bardzo chciał tam do niej podejść i powiedzieć jej, że szaleję za nią. Może lepiej byłoby, jakby to rzeczywiście zrobił. Uderzyłaby go kilka razy w policzek i to ostudziłoby jego zamiary. A teraz? Musi patrzeć, bo tak każe mu serce. Wpadł do głębokiej rzeki, z której nie da się wyjść.
Piosenka dobiegła końca, a dziewczyny zeszły ze sceny. Zaczęły się czułości, ofiarowane przez Leona dla Ludmiły. Federico mocno zacisnął zęby, by nie wybuchnąć. Wtedy przypomniał sobie piosenkę, którą usłyszał dzisiaj w radiu, jedząc śniadanie. Zapamiętał ją dokładnie, bo opisywała jego obecną sytuację. Czuł się zdradzony.
- Poczekajcie chwilę! - krzyknął, gdy zobaczył, że ludzie zaczynają wychodzić. - Ja też chcę coś zaśpiewać i chcę byście przy tym byli.
Ludmiła spojrzała na niego zaciekawiona. Jednocześnie odkrył w jej oczach strach. Mógł szczerze powiedzieć, że cieszy się z tego wyrazu twarzy. Przynajmniej wiedział, że nie jest jej tak obojętny. Ale to nic nie znaczyło. Nie, znaczyło wszystko. Wiedział to. Nie chciał.
Uśmiechnął się kpiąco, podchodząc do odtwarzacza i wyrzucając za siebie płytę z różowym napisem: Peligrosamente Bellas. Po chwili dało się słyszeć melodię, która zdziwiła wszystkich. Co to miało znaczyć? Wiedział o tym doskonale tylko Federico i podświadomość Ludmiły.
Wiesz, że mógłbym pokochać Cię bardziej,
Bardziej niż ktokolwiek
Jeśli zdradzasz
Zdradzasz, o tak
Ale ja nigdy bym Cię nie zdradził.
Mógłbym pokochać Cię bardziej
Bardziej niż ktokolwiek
Jeśli zdradzasz
Zdradzasz, o tak
Bo po prostu taka już jesteś, że zdradzasz.
Po prostu taka już jesteś.
Musimy porozmawiać, kochanie
Zrobiłaś mi wiele złych rzeczy
Zszedł ze sceny naprawdę wolno, jakby wiedząc, że nikt na niego nie czeka. Tak było. A co było z Ludmiłą, pomyślicie. Ona stała wtulona już kolejny raz w koszulę Leona, myśląc: Kolejna nieprzespana noc do kolekcji.
Jak widzicie, podświadomość Ludmiły zna rozwiązanie zagadki, jej otoczenie również ją zna. Wszyscy chcą, by sama sobie z tym poradziła. Leon jest tak samo nieuświadomiony, choć czasem przeczuwa coś niedobrego.
A co z podstępem Violetty? Na to będziecie musieli trochę poczekać. Jej zemsta jest tak słodka, że jedynie mnie ją powierzyła. Nie myślcie, że źli ludzie nie mówią prawdy. Oni zawsze ją mówią.
Dziewczyny, proszę o Wasze rozdziały!
43.
X.
Rozdział super !!! <333
OdpowiedzUsuńJa to się boję tej zemsty xD
Jeśli faktycznie mówisz tak jak będzie, że będzie tak słodko to będziemy rzygać tęczą xD
Gratuluję tym którzy się dostali ! <333
Co ja mogę jeszcze powiedzieć....
Kocham i życzę weny ;p
Jak zechcesz wpadnij do mnie :
http://calkiem-inna-historia.blogspot.com/
http://innahistorialudmily.blogspot.com/
Kocham Nutella ;*
Xenia!
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, aczkolwiek moja wypowiedź nie będzie, ani długa, ani sensowna. Czytasz moje komentarze już na tyle długo, by dojść do wniosku, że po prostu nie potrafię się rozpisywać.
Wiele razy powtarzałam ci, że uwielbiam twój styl pisania. Po co mam pisać to samo po raz kolejny? Ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Jesteś jedyna w swoim rodzaju, pamiętaj o tym.
Nie ma słów, które mogłyby opisać ten rozdział. Jest on idealny. Przepraszam, ale nie mogłam znaleźć lepszego określenia. Sposób, w jaki opisujesz emocje bohaterów jest niesamowity.
Masz naprawdę wielu czytelników. Zapewne większa ich część chciałaby być na twoim miejscu. W tym i ja.
Pozdrawiam! :)
Rozdział cudowny :)
OdpowiedzUsuńViolka i jej zemsta, no, jestem ciekawa, serio xD
Camila się do reality dostała, no fajnie, przynajmniej raz ktoś ją docenił.
Ale ja nadal nie rozumiem, dlaczego wszyscy rozwalają mi Bromilę :(
Okey.
Jak zwykle beznadziejny komentarz. Ale ja u ciebie - nie wiem czemu - nie umiem pisać z sensem. Chyba po prostu twoje rozdziały sprawiają, ze się czuję beznadziejna z moim pisaniem xD
Kochaaam i czekam na kolejny rozdział <3 :*
Rozdział boski, przeboski, przeprzeboski <3
OdpowiedzUsuńJak ja nie cierpię Violki. Okropna...
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ktoś docenił Cami, w końcu. Tak jak pod koniec drugiego sezonu, została doceniona,
Gratuluje tak świetnego pisania.
Jak ja lubię Twój styl pisania :)
Życzę weny,
Hania
Xeniuś ! Wiesz jak ja Cię mocno kocham ? ♥♥♥
OdpowiedzUsuńXeeeniaaa, mój ty geniuszu najpiękniejszy <3
OdpowiedzUsuńLeon, kocham cię, jesteś sexi i w ogóle, ale serio, nie chciał byś wyemigrować na Syberię? Tak pytam.
Ewentualnie możesz przenieść się do nas, zajebistych Polaków, tylko wróć do grzywki. Inaczej nie przepuszczą cię na granicy. Stylóweczka musi być.
Violetta chciała rzucić się na Fedzia? Co za zboczone dziecko.
Ludmisia podświadomie krzywdzi Leona i nie zdaję sobie z tego sprawy. Poczekajcie, ja tam pójdę, wezmę do siebie Leona i będzie Femiła. Verdasiu na pewno zechce zamieszkać ze mną na tym wiejskim zadupiu. Będziemy paść razem krowy (których tu nawet nie ma, nawet na bydło ich nie stać, taki wstyd).
Czyżby Dieguśkowi podobała się Camila? Chyba, że coś źle wywnioskowałam, ja tam mam, nie przejmujcie się.
Marcesca jest zajebczasta XD
Jak ja bym chciała żeby taki Marco mnie prześladował... Dziwnie to brzmi.
Szczerze mówiąc, nigdy nie zdołałam odgadnąć co Naty widzi w Maxi. Pewnie ten jego, pożal się Boże, seksapil. Ale skoro nie patrzyła na wygląd (przykro mi Maxi, nie jesteś seksowny), to to musi być miłość ^ ^
Mam nadzieję, że w 3 sezonie przyjaźń Naty i Ludmiły będzie wyglądać inaczej, tak jak u ciebie na przykład.
Biedny, zakochany Fedzio. Aż się serce kraja, kiedy wyobrażam go takiego smutnego, samego. Pocieszyłabym go, ale właśnie pasę z Leonem krowy.
No więc, Xeniu, jesteś fajna, przezajebiście piszesz, ja się zachwycam, Leon Emigrant również, w ogóle dobrze jest, słoneczko świeci (po drugiej stronie świata, ale zawsze), krismas nadchodzą, dostałam pedalskie różoffe słuchawki, zaraz idę do kościoła modlić się jak na chrześcijanina przystało, jestem głodna.
Chyba się zgubiłam.
Muuu.
PS: zapraszam do mnie, na nowy rozdział, jest femiłka ^ ^
Muu x2
Xenia !
OdpowiedzUsuńKochana, nie jestem wstanie tego opisać !
Nie mogę. To było przepiękne !
Ludmiła i Leon, ale te piosenki co śpiewali !
Moje słowa plątają się w mojej głowie razem z myślami.
Twój rozdział jest dla mnie prezentem ;*
Całuję
MARCELA *.*
Kuurde no,
OdpowiedzUsuńjak dodawałaś rozdział, to mnie akurat w domu nie było. So close.
Viola ma jakiś plan... Nie, zostaw Fedusia w spokoju! Ty wredna babo :C
Każdy wie, jaka jest prawda (no dobra, domyślają się). Lu nawet przez przypadek może zranić Leona, a tego by chyba nikt nie chciał.
Cieszę się, że ktoś docenił Naty. No i Camilę, ona dla mnie zawsze była tak jakby odrzucana na drugi plan. To się wreszcie musi zmienić, nie jest najważniejsza jakaś Violka.
Tutaj Lu i Naty są takimi prawdziwymi przyjaciółkami, a nie jedna na posyłki. I za to je kocham (i w sumie Ciebie też <3).
Ooj, Fede tak musi cierpieć widząc dziewczynę w ramionach innego chłopaka. Zapewne on chciałby być na jego miejscu.
Jeszcze trochę i ta dwójka zrozumie, że są dla siebie stworzeni.
Boję się tylko, co nasza "gwiazdka" za chytry plan wobec chłopaka wymyśliła.
Taki ten se głupi komentarz, ale jaram się jak głupia ;D
No to jak zwykle czekam na kolejny (nie wierzę, zostało Ci tylko 43. Zabiję się xd) z niecierpliwością :)
Caro xx
Jesteś boska, Xenia!
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy skomentowałam poprzedni rozdział, ale jestem tak wielką ciotą, że chyba mi to wybaczysz. Tak po prostu mam, wieczna skleroza.
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału... Mówiłaś, że będzie na święta. xd Nie to, żebym się nie cieszyła, że jest dużo wcześniej, bo się cieszę i to bardzo, ale albo chciałaś mnie oszukać i potem się pośmiać, albo jesteś taka głupia, że wena dopadła cię nagle. A mnie nie chce dopaść, no. Ale co się będę żalić, lepiej już zacznę bredzenie na temat, jaki ten rozdzialik był se cudowny.
Violetta jest tutaj prawie taka jak serialowa Ludmiła, ale nie ta, którą uwielbiamy, tylko ta z początkowych odcinków. Chce dopiąć swego i jak już ma plan, to nic jej nie powstrzyma. Wydawać by się mogło, że skoro Violetta to u ciebie Ludmiła, to Ludmiła będzie Violettą. Logiczne. Ale nie, bo tutaj Ludmiła jest o wiele bardziej skomplikowana. Tak naprawdę jeszcze nie udało mi się dojść do tego, co siedzi jej w tym blond łebku. A to już siedem rozdziałów. Chyba, że po prostu znowu ujawnia się moja głupota i niekumatość i jako jedyna nie skumałam jeszcze, kim jest u ciebie Ludmiła. Dobra, ja się błaźnię... xd
Kończę już, bo chyba powinnam się wziąć za swój rozdział. Ogólnie rzecz biorąc, siódemeczka ci wyszła idealnie.
Buziaki,
M. ;*
No i znowu nie skomentowałam od razu... ACH...
OdpowiedzUsuńJEJU, VIOLKA MA PLAN. Jeju na moim biednym Fede. I ona jest taka niemiła, nie powiedziała kiedy uderzy, aaa. Luuu jest szkoda Fede. Mówiłam ci jak się cieszę, ze tutaj jest zła Violetta i dobra Lu?! :D MAROTTI I JEGO NEONOWY SZALIK - CZEMU MNIE TO ŚMIESZY? Wyobrażam go sobie tańczącego i machającego tym szalem i mam ochotę wybuchnąć śmiechem :D
Diegoooo.... Jak on się cieszy ze szczęścia Naty! Podoba mi się, że są tu przyjaciółmi z Lu :) Uuu zła Violka w różowej spódnicy XD
Naty pierwsza w castingach! :) Mam zaciesz i ta piosenka z Lu.
A Fede jej zaśpiewał!
Fede, Fede, Fede. Jak mi go szkoda... :( Musi patrzeć na Leomiłę (Lu i Leon'a), a teraz Violett ma jakiś chytry plan co do niego :/ A Lu nie uświadomiła sobie jeszcze, że to jeeeegoooo kochaaa :D
Czekam na następny - 8. rozdział!!! Ta Violka... Ehh...:D
wiem, że dość późno komentuję, ale przepraszam :C
OdpowiedzUsuńwidziałam jak dodałaś ten rozdział i mówiłam "przeczytam go później. Na pewno" a tu co, zapomniała :C
wybacz za to ;*
rozdział był cudny <3
Leomiła <3
biedny Feduś :C
idę czytać next ;***