Studio 21 było pięknym miejscem, prestiżową uczelnią dla wszystkich młodych ludzi. I co najważniejsze - wszystko było kolorowe. To przyciągało uwagę każdego, bo nie było w Buenos Aires szkoły, w której można by było czuć się jak w domu.
I to samo czuli wszyscy. Ludmiła spełniała się tutaj, Federico wielbił to miejsce, bo spotkał tutaj piękną Argentynkę. Nawet Violetta czuła niezwykłą więź z tym miejscem. To było częścią jej życia, chyba każdego życia. Nikt nie mógł sobie wytłumaczyć tej magii związanej z tym miejscem. A może to lepiej... Wszystko było tajemnicą, wydawało się piękniejsze.
I dzisiejszy dzień przynosił równie dużo przyjemności. W auli panował harmider. Camila uciekała gdzieś przed Broduey'em, a Fran z przejęciem opowiadała Marco jakiś żart. Maxi i Naty zaczęli tańczyć wolnego, choć nie grała muzyka. Andres siedział spokojnie i kręcił z uśmiechem głową na widok wyczynów swojej rudowłosej przyjaciółki. Federico i Ludmiła uśmiechali się do siebie. Ona z rumieńcem zakładała kosmyk włosów za ucho, a on z determinacją patrzył na jej twarz, jakby chciał wyczytać z niej wszystkie jej tajemnice. Diego i Violetta mierzyli siebie wzrokiem. No... To chyba za łagodne określenie. Widać było, że najchętniej pozabijaliby się. Jedynie Leon siedział sam, patrząc za okno, jakby chciał odnaleźć za nim coś ciekawego.
Wtedy do auli wkroczyli pedagodzy w swoim podstawowym składzie. Pablo i Angie uśmiechali się do nich wesoło, Antonio mierzwił swoje białe jak śnieg włosy, a Gregorio próbował udawać, że cieszy się z tego spotkania z młodzieżą.
- Witamy! Jak samopoczucie? - Angie uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Jeeeej! Wspaniale! - Maxi zakręcił Natalię jeszcze raz, po czym znów ustawili się na miejscu.
Wszyscy się zaśmiali. Leon nagle się ocknął i popatrzył na całe grono nieprzytomnym wzrokiem. W końcu również się rozpogodził, co ucieszyło Ludmiłę. Miała nadzieję, że nie żywi do niej urazy, choć przecież powinien.
- Mamy dla was dobrą wiadomość!
Rozległy się wesołe szepty. Co to może być? Ale niespodzianka! Kto by się spodziewał? Ale o co chodzi?
- Jedziecie do Barcelony! Wszyscy!
Nastała cisza. Nauczyciele oczekiwali, że uczniowie wybuchną czymś w rodzaju euforii, a tutaj nic. W końcu jakiś cichutki głos, zapytał:
- Do Barcelony? Że do Hiszpanii? Do Europy?
- O kurrrczaki!
I wtedy wszyscy zaczęli się śmiać, cieszyć, jak nigdy. Bo to była świetna informacja. Dla każdego, uwierzcie.
Widzę tylko wybrane dobre wspomnienia.
O Boże, co za debil. Siedzi sobie tak, jakby nigdy nic się nie stało. Co za... Jezu... Zaraz mnie szlag trafi. Dlaczego nic nie robi? A co ma właściwie zrobić? Violka, uspokój się!
W sumie nie wiedziała, dlaczego te myśli wciąż krążyły po jej głowie. Po prostu ten cały Fernandez bardzo ją denerwował, chciała go zabić, zakopać gdzieś w ciemnym lesie, czy coś... To byłoby najlepsze rozwiązanie, ale pewnie policja by ją zgarnęła, a ona nie chciała siedzieć. Postanowiła, że nie będzie zwracała na niego uwagi, ale to okazało się bardzo trudną sztuką. Nawet nie zdążył się odezwać i już była wściekła. Samo jego bycie było dla Violetty udręką. Nie mogła wytrzymać z tą żałosną podróbką mężczyzny. I teraz cieszył się jak głupi, że jedzie do Barcelony. Jego rodzinnego miasta. Będzie musiała stąpać po tej samej drodze, co on. Fuj!
- Jak tam, śliczna? To jedziemy do Europy?
O słodki Jezu!
- Po pierwsze nie pytaj mnie, co u mnie. Po drugie nie jestem śliczna. Znaczy nie dla ciebie, dobra? Po trzecie, jadę sama do Europy. Jedziemy razem, ale nie że razem, razem, czaisz?
- Och, nie. Wytłumacz mi to, skarbeńku mój najdroższy.
No zabiję. Zabiję jak nic.
- Ej, ty! A byłeś kiedyś pobity w Hiszpanii?
- To moje rodzinne miasto, ale nie... Dlaczego pytasz?
- Bo niedługo już będziesz, kochaniutki.
Po tej wypowiedzi odeszła z triumfem. Diego popatrzył na miejsce, gdzie zniknęła. Uśmiechnął się do siebie. Nie wiedział, co robi, ale to mu się podobało najbardziej. Jeszcze wczoraj rozpaczał, co będzie, gdy nie znajdzie tej cholernej miłości. A dzisiaj... kto wie? Może okiełzna tą szaloną Castillo? Trochę ją uspokoi? W sumie, miała nawet dobre predyspozycje, by zostać jego dziewczyną. Nie była jakaś bardzo zgrabna, ale ten charakter i nowy styl. To wszystko go zaintrygowało, więc zaczął za nią latać jak pajac. Była tym zirytowana, ale o to właśnie chodzi. Najpierw ma go dość, a potem BUM! Miłość. Chyba o to chodzi?
Tak czy może nie?
Nie mogę zapamiętać, by o Tobie zapomnieć.
Cieszyła się, że dzisiejszego dnia słońce świeciło naprawdę mocno. Humor nawet jej dopisywał. Może po za tym, że Broduey wciąż nie odpuszczał. Z jednej strony to było miłe, bo wciąż się starał, a z drugiej stawał się natrętem. Wychodziła z tego dziwna mieszanka, która wcale się pannie Torres nie podobała. I jeszcze ta wycieczka do Barcelony... Cały tydzień z nim pod jednym hotelowym dachem.
Właśnie dlatego, szła teraz w stronę parku z magnetofonem w ręce. Chciała się odprężyć i przekazać ludziom trochę więcej rozrywki. Może będzie fajnie.
Zatrzymała się przy jednej z ławek, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i wcisnęła przycisk play. Weszła na podest i zaczęła śpiewać.
Właśnie dlatego, szła teraz w stronę parku z magnetofonem w ręce. Chciała się odprężyć i przekazać ludziom trochę więcej rozrywki. Może będzie fajnie.
Zatrzymała się przy jednej z ławek, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i wcisnęła przycisk play. Weszła na podest i zaczęła śpiewać.
Spędzam czas,
Spędzam czas, myśląc o Tobie,
Nie mam powodu, żadnego powodu.
Jakiś chłopak z gitarą przewieszoną na plecach zbliżał się do niej. Camilii wcale się to nie podobało.
Twoim uśmiechem i spojrzeniem zahipnotyzuj mnie,
Proszę, proszę.
Brunet wszedł na ławkę i zaczął śpiewać razem z nią. Myślała, że zemdleje. Nie, nie z wrażenia, ale z wściekłości.
I nie mogę znieść tej ciszy
Chcę Cię zobaczyć, ale nie mogę Cię znaleźć
Gdzie jesteś, kochanie?
Zaczął się do niej przybliżać, więc posuwała się w lewą stronę. Nie wyczuła krawędzi ławki i... TRACH! Nawet nie zauważyła, jak spadła. Czuła jedynie ból w kolanie. Miała nadzieję, że to nic poważnego. Wszystko przez tego pajaca, który nie miał, co robić.
- Boże, wszystko w porządku?
Chłopak podniósł ją na ręce. Zaczęła kręcić głową, by ją zostawił, ale on był nieugięty.
- Idziemy do mnie. Muszę opatrzyć ci ta ranę. Jestem winien.
Gdyby miała siłę krzyknąć, na pewno wyzwałaby go od idiotów i kretynów.
Teraz jesteś częścią mnie... jesteś częścią mnie.
Więc gdziekolwiek pójdziesz, będę Cię gonić, gonić!
Ma dove va a finire il cielo
magari dove dormi tu
e respirare sul tuo seno... amo ... amo...
sbadiglia piano una finestra
tra le persiane un po´ di blu
mi sveglio e già mi batti in testa.... amo ...io amo
Tu solamente tu
noi fra queste mura
non sarai più sola
... amo... io amo...
Dzisiaj nie ubrała się w wystrzałowe ciuchy. To było określenie Natalii, więc szybko się do niego dostosowała. Było nawet śmieszne, miała do siebie dystans, więc bardzo często się śmiała ze swoich zachowań. Wiedziała, że wydarzenia ostatnich miesięcy przyniosły jej wiele nowych doświadczeń.
Może dlatego tego dnia chciała wtopić się w tłum. Naprawdę, chciała ukryć się przed wszystkimi. No, może nie przed Federico. Gdy ją zobaczył, zagwizdał i powiedział: la più bella. Na jej gust, bardzo ładnie. Bardzo, bardzo. Tym bardziej, że to znaczyło najpiękniejsza. Co, jak co, ale chłopak ma dobry gust.
A dlaczego potrzebowała wtopić się w tłum? Chciała być niezauważona. Przynajmniej dzisiaj, miała dość głosów. Nawet ucieszyła się, że i Diego, i Natalia, gdzieś wybyli. Trochę bała się o swojego przyjaciela. Knuł coś złego i wcale jej się to nie podobało. Ale postanowiła się tym nie martwić. Tego dnia chciała śpiewać.
Powoli skradła się do sali muzycznej. Chwyciła jedną ręką gitarę tak, by nie zrobić hałasu. Nie chciała, by wpadł tutaj Beto. Swoją drogą, był mistrzem drugiego planu. Usiadła na wysokim krzesełku i zaczęła wygrywać jakieś przypadkowe akordy. Przyjrzała się statywie z nutami. Przeszukała niektóre i znalazła coś, co ją zaintrygowało.
magari dove dormi tu
e respirare sul tuo seno... amo ... amo...
sbadiglia piano una finestra
tra le persiane un po´ di blu
mi sveglio e già mi batti in testa.... amo ...io amo
Tu solamente tu
noi fra queste mura
non sarai più sola
... amo... io amo...
Nawet nie wiedziała, że ktoś się jej przysłuchuje i uśmiecha się jak dziecko, gdy dostanie swoją wymarzoną zabawkę.
Ale kiedy tylko na mnie spojrzysz
to jedynym wspomnieniem są nasze pocałunki w świetle księżyca.
- Hej, ty!
Andres nawoływał Broduey'a już od kilku minut, ale on dalej biegł. Doskonale wiedział, po co to robi, do kogo tak się spieszy. Ale jej nie znajdzie, dzwoniła do niego. Jest wściekła, ale zarazem ukryta w miejscu, którego nawet Calixto nie zna. A już tym bardziej nasz szanowny Brazylijczyk.
- Czego chcesz, Andres? Spieszę się... - wysapał.
- Ja już wiem doskonale do kogo ty się tak bardzo spieszysz.
- Aha, do kogo niby?
- Do mojej przyjaciółki.
- Nieee, skąd taki pomysł?
Andres popatrzył na niego jak na wariata. Udało się, bo Broduey przestał udawać, że kłamie. Zastanawiał się, dlaczego tak bardzo mu zależy. Doskonale wiedział, że wszystko jest skończone. Tym bardziej, że Camila zazwyczaj wie, co robi. Nie daje się zwykłemu chłopakowi, który chce jej miłości... Znów.
- Słuchaj, po co to robisz? - zapytał Calixto.
Broduey popatrzył na niego i wyszeptał:
- Bo chciałbym, żeby znów była moja.
Andres miał wtedy ochotę wybuchnąć śmiechem. Co on sobie wyobrażał? Że przyjdzie i naprawi to, co się stało i będzie ją miał na wyłączność? To tak nie działa. Już raz zmarnował szansę, jeśli zmarnuje drugą? Wtedy Camila się nie pozbiera i to Andres będzie musiał ją przekonać do tego, że jeszcze warto żyć. Jego powinnością jest chronienie jej. Co się stanie, gdy Broduey wkroczy na drogę zakazaną i znów ją uwiedzie? Nie, to nie wchodzi w rachubę.
- Nie staraj się. To nie wyjdzie ani tobie, ani jej na dobre.
- Jeszcze zobaczymy!
I tyle usłyszał z ust tego chłopaka. Chciał, by się poddał, ale nie wyszło. Co teraz będzie? Co on zrobi? Przecież musi mu udowodnić, że to się nie uda. Na pewno.
Boże, Camila mnie zabije.
Okropne to na górze, serialnie.
Następny beznadziejny rozdział we wtorek (21 stycznia).
No... To też tyle. Pa.
X.
pięknie <3
OdpowiedzUsuńNo serio :D wszystko cudnie jak zawsze :)
czekam na nexta xD
Okropne, serio? Serio? Hahhahhhahahha, dobre.
OdpowiedzUsuńBeznadziejny rozdział + ty =
Nie ma takich, i nie będzie!
Ty jesteś na beznadziejne rozdziały za dobra!
To na górze było: awhnjasnfkcnasknkcndajknskjnckjdsnc cudowne! ♥
Czekam na więcej!
leonettai.blogspot.com
Beznadziejne?
OdpowiedzUsuńOśmielę się z tobą nie zgodzić.
Trudno mi zrozumieć, że z tak niebywałym talentem, możesz mieć tak niską samoocenę. Tak nie powinno być.
Jesteś jedną z moich ulubionych blogerek.
Mam nadzieję, że już zawsze pozostaniesz taka, jaka jesteś.
Nie chcę, żebyś zmieniała się choć w najmniejszym stopniu. ♥
Tak pięknie opisujesz uczucia bohaterów, że aż chce się dalej czytać twoje rozdziały. Naprawdę. Nie piszę tego tylko ze względu na to, że chcę być miła. Nie. To jest najprawdziwsza prawa i zrozum to, no! xD
Kocham cię! ♥
Hej, hej ;>
OdpowiedzUsuńW końcu nie jestem spóźniona, jeej.
A co do rozdziału: Wszystko pięknie, ładnie <3 Pierwsza część przypomina mi taką sielankę. Każdy coś robi, wszyscy są uśmiechnięci lub zabiegni. Ale mnie rozczulili Maxi i Naty, tańczący bez muzyki <3 Tylko Leon taki jakby bardziej zamyślony. Ale mają fajnie! Na tydzień do Barcelony <3 Mam wrażenie, że podczas tego wyjazdu coś się wydarzy, tylko nie wiem co.
Jezu, nie wierzę! W co? W to, że choć raz nie denerwuje mnie Violka o.o Właśnie nawet rozbawiły mnie jej rozmyślenia XD Mam nadzieję, że Diego ją zmieni. Ale on ma spojrzenie na miłość: BUM! I miłość. Uwielbiam go <3
Później Cami i tajemniczy chłopak. Czy ja wyczuwam jakiś romansik? ;> O ile Camila go wcześniej nie zabije, haha XD Jestem ciekawa, kto to taki, hmm...
Podoba mi się to, jak Ludmiła wydaje się zmienić pod wpływem Federico. Ludmiła ma niesamowitą osobowość. Uwielbiam ją <3 Jest taka jakaś wyjątkowa. Aż mam uśmiech na twarzy, jak o niej czytam.
Andres jest niesamowity! Ale bym chciała mieć takiego przyjaciela, który by się tak bardzo o mnie troszczył. Wspaniałe! Broduey mnie coraz bardziej wkurza... Nie wiem, co on sobie wyobraża, ale nie da się wszystkiego naprawić od tak.
Ii... To chyba wszystko. Podsumowując, wszystko było genialne, od pierwszego słowa, aż po ostatnie <3
Czekam z niecierpliwością do 21.
Ściskam mocno, Eddie ;)
P.S: Przepraszam za błędy, ale pisze z telefonu.
P.S2: Jeśli według Ciebie to jest beznadziejny rozdział (co nie jest prawdą), to ja nie chce wiedzieć, jak STRASZNIE GENIALNY byłby rozdział, o którym byś napisała "świetny" <3
Cudne.!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tyna : **
Xeniu, nie okłamujmy się! To nie jest beznadziejne tylko piękne, cudowne!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę talentu :*
Maxi i Naty tańczący aww *.*
,,Federico i Ludmila uśmiechali się do siebie'' <3 Piękne no :*
Wyjazd wszystkich uczniów do Barcelony :D ^^
Wkurzona Violka rządzi XD
Camila z tą piosenką i ten chłopak ^^
Dobra rozdział był genialny <3 Piękny *.*
Kocham Cię za to co robisz <3
Czekam na next!
Weny :*
Kathrina
I znowu nie wiem jakimi słowami oddać piękno tego rozdziału *,*
OdpowiedzUsuńBeznadziejny ? Weź , bo aż spadłam z krzesła ze śmiechu ...
Każdy Twój rozdział jest wyjątkowy i nie wiem co by się musiało stać, aby to się zmieniło ;)
Chyba najbardziej spodobali mi się Diego i Violka. Może Diego uda się ją "naprawić" ?
Andres jest naprawdę oddanym przyjacielem . A Broduey szkoda, że tak późno się obudził i teraz męczy Camilę ...
I Barcelona *.* Oj , będzie się działo , bo na pewno coś ciekawego wykombinujesz :D
Całuję ;*
Jestem tutaj z polecenia Kathriny i wiesz co?
OdpowiedzUsuńZakochałam się. *.*
Piszesz fantastycznie i po prostu magicznie ;)
te opisy, dialogi :D
Kurde i te myśli Violetty ;) .
Jestem w niebie ;)
Podobno zazdrość, jest okropną i wstydliwą cechą, ale ja z ręką na sercu mogę przysiąc, że zazdroszczę Ci całą sobą.
Masz niewyobrażalny dar do pisania i tak świetnie go wykorzystujesz ;) .
należy Ci się podziw od każdego, kto chociażby na chwilę zajrzał na tego bloga.
No i masz cudowny wygląd :D.
Kto robił nagłówek? Jest świetny :)
Po raz kolejny jedno wielkie ZAZDRO XD
Nikoletta :*
O Jezu. Ja zrobiłam nagłówek, ale jest beznadziejny, nie piękny XD.
UsuńDziękuję za liczne komplementy. :)
Xeniu nie rozpiszę się.. znowu. Wybacz mi.
OdpowiedzUsuńWiesz co? Myślę, ze ty dopiero to wszystko rozkręcasz. Nie będzie kolorowo, przeczuwam to. Coś mi niemiłosiernie tyka w głowie.. Myślę i wiem, że coś będzie nie tak. Twoja mądra głowa coś wymyśli, wierzę w to. A nawet mogę powiedzieć, ze jestem przekonana. Jesteś geniuszem, wiesz? Kurde, też chce tak.
Kocham Cię kochanku, bardzo, bardzo. Marcia, która następnym razem się rozpisze.
Xeniu,
OdpowiedzUsuńwybacz, że tak późno. Przeczytałam rano,a potem wiesz... nie wiedziałam co mogę napisać pod tym dziełem.
Czytałam kilka razy.
Kocham to co piszesz. Każdy wątek wpeowadza mnie w stan euforii. Uwielbiam to uczucie. Czuję się jak dziecko bawiące się ulubionymi zabawkami. Bo tak jest. Twój blog jest jednym z moich ulubionych blogów :) jest niesamowity. Kirdy przeczytałam scenkę Cami i chłopaka na myśl przyszedł mi jedynie Sebastian. I zaglądnęłam do bohaterów. Chyba się zgadza? Pewnie nie wiesz,ale jestem ogrooomną fanką Semi ♥ jeśli będą u Ciebie,z pewnością pokocham ich jeszcze bardziej, bo ta historia byłaby wspaniale opowiedziana. Dobra, nie mam jeszcze pewności,że to Seba. Nie wiem nawet czy coś będzie łączyć ją i tego chłopaka.
Barcelona tu tu tu tu tu tu! Nie mogę się doczekać ♥ będzie fenomenalnei- jestem tego w stu procentach pewna :D czekam z niecierpliwością.
Hania
Uff...
OdpowiedzUsuńJestem i się cieszę. Baardzo. Bardzo się cieszę, że przyszło mi czytać takie wspaniałe dzieło właśnie Twojego autorstwa! Jestem Ci naprawdę bardzo wdzięczna. Za to, że jesteś i, że piszesz dla nas te miłe dla oka i duszy historie. Chwała Ci za to!
Ludmiła i Federico. Jest fajnie, fajnie. Wreszcie mogą być razem. Hiper i super. Suuuuper! Ale czy tak już zawsze będzie? Mam nadzieję, że moja Fedemiłka będzie jednak szczęśliwa.
Violetta w skórzanej kurteczce i... Diego? Czyżby szykowała się Dieletta? Kto wie, kto wie. Xenia naprawdę umiesz zaskakiwać, więc naprawdę nie wiem, czego się spodziewać. Wiem jedynie, że będzie to wspaniałe!
Camilla i tajemniczy chłopak. Seba, nie Seba? Kto wie, kto wie. Coś dużo chłopaków się interesuje się naszą Cami? Tajemniczy młodzian, Broduey i Andres. Uuuu ma dziewczyna powodzenie.
Natalka i Max (?) nasz świetnie się bawią, takie wesołe hipopotamki. Leon taki zamyślony... ah...
Wycieczka do Barcelony? Będzie się działo.... Już ja to wiem, już ja to wiem!
Pozdrawiam serdecznie i wysyłam multum uścisków i całusów :*
Już jestem! Późno, ale zawsze.
OdpowiedzUsuńRozumiesz, krowy goniłam, bo León był na jakiejś wiejskiej imprezie i wrócił półprzytomny, a że pasanie krów to jego zajęcie, nigdy nie miałam w tym wprawy (tak serio, to wyrodna matka zabrała komputer w celach roboczych, ale trzymajmy się wersji z mućkami).
Xeeeniaa, ale ty masz pikny szablon <3 Zazdro.
Murzyn goni Camilę, co to będzie, ja nie wiem. On jest mistrzem kamuflażu, Camila nie ma z nim szans. Ale mógłby jej ktoś tyłek przetrzepać, za te bryczki konie itp. No i bufonowi też, mistrz podrywu.
MUJ MONŻ NJE BENDZIE KOHAŁ SZADNYH BRYDŻEG.
Ja ci dam "jeeeej" ty masz do księdza lecieć się spowiadać, za to coś na bryczce. Głupi bufon. Ale tu kocha Natalkę i tak ma zostać, bo jeśli nie, ja mam krowy, agresywne zwierzęta, León je tak wytresował.
No ale do rzeczy:
Zacznijmy od mojego idola, który wcale nie każe mi siebie tak nazywać (no już dobrze, León, nie bij).
Taki biedny, samotny i opuszczony. Aż serce się kraja. Proszę, niech się ktoś nim zaopiekuję, on naprawdę nie zasłużył na taką samotność. Nie zostawiaj go, biedak cierpi. Don't worry, be happy! :D Moje Leonisko.
Mój biedny Dieguś. No nie wiem czy o to chodzi, bo jak dziewczyna drze mordę, że nie jest fajny, to miłość jest... A w sumie. Femiłcia też się darła, ale to była taaaakaaaa chemia, ze wszystkich stron świata no.
Swoją drogą, Dieguś i moja kochana Violcia (co poradzić, u Ciebie jest genialna) to ciekawe połączenie. Kto wie, może oboje zdołają się zmienić? Chyba, że dojdą do jakże ważnych filozoficznych wniosków, które z powrotem zawirują ich serca. Tak. Violka też ma uczucia.
Wydaję mi się, że Diego jest nieco zdesperowany tym brakiem uczucia i na siłę szuka miłości w dotąd obcej mu osobie. Ale czas pokaże, co tak naprawdę połączy tą dwójkę. Walić krowy, ja tu chce dalszy ciąg!
Andres to prawdziwy przyjaciel. Chroni Camilę przed wszystkim co złe (w tym przypadku: napalonym murzynem), nie chcę by znowu musiała cierpieć. Są jak takie dobre rodzeństwo (o ile takie istnieje, nie lubię cię bracie), gotowi poświęcić dla siebie wszystko. Cóż, jakiś sentyment pozostał i być może wspomnienia rozbudzą uczucia Camili do gościa w neoniastych portkach. No ja nie wiem no.
Ale, ale, sama Camila zdobyła nowego adoratora. Serio, nie wiem co bym zrobiła, gdybym sobie siedziała na jakiejś super ławeczce, zawodząc "NIEE LICZĘĘE GOODZINN I LAAAT", a tu przychodzi jakiś gościu i sobie ze mną ryczy. Jak by był przystojny, to niech zostanie. Jak nie będzie przystojny, to niech mi chociaż telefon naprawi, to od razu się zakocham (patent Maxiego, założył Naty klapkę na telefon i od razu zaczęła rwać, takie rzeczy).
Sebuś? Musi być Sebuś. Bo jak nie Sebuś to kto? Zamaskowany Murzyn? Nie, nie.
Kocham Semi. Wielbię Semi. No i Cares, ale oni są raczej tylko przyjaciółmi. Ale nie wiem co planujesz, jak się któreś "niechcący" zakocha to gorzej. Szkoda psuć tą więź, chyba, że... Kocham Cares, Semi i Murzyna wszystkich!
I Femiła! Aż się oczy świecą, kiedy można czytać o nich, już zakochanych i szczęśliwych. Najpiękniejsi <3 (spróbuj ich rozdzielić, to krowa).
Na wycieczkach dzieją się fajne rzeczy. Hyhy (nie patrz na to, nic nie powiedziałam).
I pomóż Leosiowi, dla mnieee! <3
Krowy i ja cię kochamy. Mua mua muu muu.
znów z opóźnieniem komentuję, ale u mnie ostatnio tak często ;p
OdpowiedzUsuńon nie był beznadziejny, tylko świetny <333
Dieguś *.*
Naxi <3
wszystko opisane cudnie ;*
idę czytać next'y ;***