wtorek, 28 stycznia 2014

Temporada 2 Capitulo 7: ,,Arreglos"


 
Kochany Marco!
    Wiem, jesteś zdziwiony, bo przecież możemy się spotkać i pogadać, ale... Tak, jest jedno ,,ale", które muszę ci wytłumaczyć. Nie bój się, to nic złego, chyba... 
    Po prostu chciałabym ci podziękować. Nie mogę uwierzyć, że tak się zmieniłeś, że wtedy przy mnie płakałeś. To był dla mnie prawdziwy szok, ale też największa nagroda, kochanie. To niesamowite szczęście - zmienić kogoś na lepsze. Nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz. Nawet, gdy mnie przytulasz, przechodzą mnie po całym ciele dreszcze, których nie potrafię opanować. To piękne uczucie, kiedy mogę dać ci tak wiele. Po prostu czuję, że jesteś dla mnie, ze mną.  
     Gdybym ci się teraz przyznała, że myślałam, że mnie porzucisz, co byś zrobił? Właściwie już to powiedziałam. Nie byłam pewna, czy to wypali. Były znikome szanse, a ja nie chciałam się łudzić. Gdy jeszcze niedawno byłam z Tobą zaczęłam przypominać sobie to wszystko, co działo się kiedyś. To, co on mi zrobił. Sam rozumiesz, to było dla mnie trudne, ale teraz wiem.
      Wiem, że mnie zmieniasz, że odkryłeś we mnie coś, czego nigdy nie mogłam w sobie odnaleźć. Ale dzięki Tobie żyję. Właściwie moje serce żyje. Nie umarło. Nie wiedziałam, w jaki sposób cieszyć się życiem, a Ty mi to pokazałeś najprościej, bym zrozumiała. 
      Jesteś moim powietrzem, bez Ciebie nie mogę żyć. Nigdy mnie nie zrań, Marco. 
      Nigdy. Proszę.
      Moje szczęście jest dla mnie bardzo ważne, nie skrzywdź mnie, bo nie przeżyję. Nie będę mogła oddychać. Zniosę wiele dla naszej miłości. Tylko bądź, dobrze? Zawsze. 
     Gdy będziesz to czytał, ja będę czekała na Twoją odpowiedź. Przyjdź do mnie od razu. Tylko najpierw porozmawiaj z Federico. Myślę, że wszyscy zaniedbaliśmy przyjaciół przez miłość. To wcale nie jest złe, ale musimy się połączyć by razem być silniejsi. Jesteśmy jednością, nigdy o tym nie zapomnij. 
      Wiesz co?
      Kocham Cię. 
 Twoja Włoszka,
Fran

Wiesz, że przydałby mi się ktoś.
Ktoś taki, jak ty.

    
    Dlaczego Bóg dał miłość?
    Co ona oznacza? Jest bezgraniczna? Czy możemy ją pokonać? Nie? Co zrobić, by żyć tylko dzięki niej, oddychać nią? 
     - Czy istnieje cierpienie w miłości?
     Marco nawet nie wiedział, że wypowiedział to pytanie na głos, słyszalnie dla kogoś, kto szedł tuż za nim. Ten ktoś przyglądał mu się już od dłuższego czasu. Gdy go zobaczył, pomyślał, że coś go trapi. Trzymał w ręku bardzo pogniecioną kartkę. Założył, że Marco musiał się stresować. Tylko czym? Musiał się dowiedzieć.
      - Hej, Tavelli.
      Marco spojrzał w jego stronę. Pewnie zdziwił się, że był to jego przyjaciel, Federico. Tak dawno się nie widzieli. Ale cóż można było poradzić? Gdy ta miłość już przyjdzie, nie ma odwrotu. Są też pewne straty i to najczęściej bliskie osoby je odczuwają. Oni byli razem silni, a teraz nie mogli cieszyć się swoimi wygłupami, bo na drodze stało jeszcze jedno uczucie poza przyjaźnią. Ale oni dalej byli najlepszymi kumplami, a przecież wszystko da się odbudować. 
       - No witam, pana.
       Patrzyli na siebie, próbując zachować poważne miny, ale wcale im się to nie udawało. Po chwili wybuchnęli śmiechem i zamaszyście podali sobie ręce. Nie przestawali się cieszyć.
        - Jeżeli chodzi o twoje poprzednie pytanie... - Marco spojrzał na Fede, marszcząc brwi. - To tak. W miłości istnieje cierpienie. 
        Miał taką poważną minę, że Tavelli mógł go słuchać, i słuchać. Włoch kontynuował:
        - Wiem, co czułem, gdy nie było przy mnie Ludmiły. Nawet, kiedy jeszcze nie wyjechałem, wiedziałem, że nie jest moja. Kochałem ją i nie mogłem z tym nic zrobić. Myślałem, że to tylko kwestia czasu nim rozpadnę się na tysiąc kawałeczków i postradam zmysły. Wiesz, jak bardzo chciałem ją przytulić? Masz pojęcie?
         Marco wbił wzrok w trawę. Wiatr spokojnie nią bujał, a on intensywnie myślał. Miał tyle szczęścia, że Francesca go przyjęła i pozwoliła mu być dla niej, starać się. Mówiła, że przeżyła tak wiele. Co by było, jeśli...?
       Nie, nie wolno mi myśleć, co by było, gdybym zwątpił.
       - Chciałbym jeszcze z tobą pogadać, ale nie mogę - westchnął Marco. - Fran...
       - Przed chwilą byłem o Ludmiły - uśmiechnął się Fede. - Mam kilka siniaków.
       Tavelli zaśmiał się serdecznie, podał mu rękę i odwrócił się w przeciwną stronę. Wtedy usłyszał jeszcze głos Włocha:
        - Zawsze jest warto, jeśli chodzi o miłość.

Kiedy źle ci jest beze mnie
Głośno powiedz mi.

       - Ech, Cami, Cami.
       Natalia kręciła głową z politowaniem, gdy usłyszała charakterystyczne obelgi rudowłosej na temat Sebastiana. Navarro nie wiedziała, o co chodzi. Torres powinna się cieszyć, że ktoś się nią interesuje. Broduey, Seba... Co to za różnica? Oboje dzielą tą samą pasję, co ona - muzykę. Wszystko wskazuje na to, że Camila musiała jednego spławić. Tylko kogo?
       - To który ci się podoba bardziej? - zapytała Naty.
        Ruda zmierzyła ją wściekłym wzrokiem.
        - Dobra. Nie było tematu.
       Chwilę szły w ciszy. Obie zastanawiały się nad czymś innym, a może wspólnym? 
        Natalia wyobrażała sobie swoje życie w przyszłości. Nie miała prawa, bo wszystko mogło się zmienić. Maxi nie był stały w uczuciach, wiedziała o tym. Jednak jakaś siła ciągnęła go do niego. Coś mówiło jej, że jest tym jedynym. Tylko w nim mogła się zakochać. To dzięki niemu stała się spokojniejsza. Dokonał czegoś, co według niej, było niemożliwe. Natalia Navarro i spokój? To zdecydowanie niedobrana para.
        Camila natomiast rozmyślała o tym, co się działo. Broduey już dawno został przekreślony i tak miało zostać. Tyle razy już mu to mówiła, ale on nie rozumiał. Wciąż działał jej na nerwy, bo nie dopuszczał jej do głosu. 
        I jeszcze ten cholerny Sebstian. Był wielkim idiotą, a dodatkowo nie był przystojny w takim stopniu jak tego oczekiwała Camila. Chciała, żeby w końcu ją zostawił, żeby wszyscy ja zostawili w świętym spokoju. Mogła być starą panną, nic jej to nie obchodziło. Tyle zamieszania o nic, a ona chciała posiedzieć w ciszy.  Wszystko się waliło wprost na nią, bo oni się zakochali? To jakaś wielka pomyłka
        - On zaprosił mnie na randkę, Naty - powiedziała płaczliwie Cami.
         - Ale kto? - zapytała głupio brunetka.
        Torres uśmiechnęła się pobłażliwie, ale w jej brązowych oczach kłębiło się przerażenie.
        - Ten wcale niecholerny i przystojny Sebastian.
         Navarro uśmiechnęła się sprytnie i powiedziała:
        - Więc idziesz na spotkanie z niecholernym przystojniakiem. Gratuluję serdecznie. 

Zaczynam się bronić
Bo nie chcę się zakochać
Gdybym kiedykolwiek to zrobiła, to myślę, że
dostałabym zawału. 


    Zaraz, oszaleję. Na pewno. Gdzie ona jest do jasnej cholery? Ja jej tutaj potrzebuję, Boże. Już po mnie, już po mnie. Byłam grzeczna, więc chcę, żeby łaskawie się tutaj pojawiła!
     - Teraz! 
     Wtedy w drzwiach pojawiła się zadyszana Natalia, która popatrzyła na Ludmiłę przepraszającym wzrokiem.
       Było za co. Nie przyszła do niej, a miała przygotować się na dzisiaj. Postanowiła, że zrobi sobie wolne i od samego rana zacznie pracować nad ulepszeniem swojego wyglądu. Poprosiła Natalię, by jej pomogła, ale się spóźniła całą godzinę! Musi wyglądać przepięknie, nie może się pokazać w byle czym. 
       To... To...
        Po prostu chcę mu pokazać, że bardzo się staram. 
       - Przepraszam, że już od rana zaczynam krzyczeć - Ludmiła spuściła głowę. - Po prostu bardzo się denerwuję. To już dzisiaj, wieczorem. Kurczę, ale kaszana.
        Natalia wybuchnęła śmiechem. Po chwili zrobiła to również Ferro. Śmiały się bardzo długo, gdyby nie to, że brunetka wstała i przywołała siebie i przyjaciółkę do porządku.
         - Koniec gadania! -wykrzyknęła Naty. - Czas zrobić z ciebie księżniczkę!
         - Dobrze - uśmiechnęła się Ludmiła, siadając przy toaletce. - Nie wiesz, co wyprawia Federico?
        - Nie mam pojęcia. To bardzo tajne - pokiwała głową dziewczyna. - Dzisiaj razem z Diego idziemy do niego, żeby mu pomóc w przygotowaniach. 
         Widząc spojrzenie swojej przyjaciółki, wytrzeszczyła oczy i zapytała:
          - No co? Przecież to mój jedyny przyjaciel!
          - Przecież masz jeszcze Diego.
          Naty otworzyła szerzej usta i odpowiedziała chytrze:
          - Jedyny włoski przyjaciel. 
          Obie zaśmiały się serdecznie i zaczęły się wielkie przygotowania. Ludmiła od razu podeszła do szafy i zaczęła wyrzucać z niej sukienki, które powinny pasować idealnie. Po chwili jednak wybierała coś innego. W końcu zdecydowała się na ładną, chabrową spódniczkę, czarną bokserkę i białą kurteczkę w zielone kwiaty. Naty zaklaskała, gdy Ludmiła się przebrała. Wyglądała bajecznie. 
      - Naty, idź już do tego idioty - uśmiechnęła się lekko Ludmiła. - On sobie przecież w niczym nie poradzi. Makijaż zrobię sama. Przypilnuj, żeby się tam nie zabił, gdy coś mu się nie uda. 
       - Tak jest!
       I już jej nie było.
       To co Ludmiła? Masz go olśnić, tak?
       Jak za dawnych lat...

W każdym miejscu i momencie 
Będę błyszczeć.


    Ten moment, gdy zaczynasz swoje życie na nowo jest tak nieoczekiwany, że czasem zapominasz o oddychaniu. Najprostsze czynności stanowią ci kłopot, a ludzie muszą ci powtarzać tysiąc razy to samo, byś wreszcie zrozumiał.
      Leonowi wszystko się plątało, wywijało w dziwny sposób. Czuł, że coś jest nie tak. Próbował oswoić to, co się działo. To było jednak za trudne, bo ilekroć się starał coś mu przeszkadzało. Właściwie nic nie stawało mu na drodze, ale tak to sobie wytłumaczył. Po prostu nigdy, gdy się zakochał nie czuł takiej euforii. Ona wypełniała go od środka, nie mógł jej wypuścić, bo była bardzo silną rywalką. 
       Pamiętał Larę. Dzwonił do niej już klika razy dzisiejszego dnia. Nie zapomniał, jak marszczyła wczoraj nosek, uśmiechając się do niego. To było dla niego pewnym symbolem, którego wcale nie chciał ujawniać światu. Znał Larę bardzo krótko, ale coś nie mógł myśleć o niczym innym, jak nie o niej. Coś w nim się uparło, że jest tą jedyną, że lepszej nigdy nie spotka. I to go utwierdzało w przekonaniu, że już do końca zwariował.
       Nie chciał, by ktokolwiek się o niej dowiedział. Była jego sekretem, jego jedyną tajemnicą. Czuł, że jeśli powiedziałby komuś więcej szczegółów na jej temat, zwariowałby. Była tylko jego. 
       Znów to samo. Myślę o niej jak o przedmiocie. Swojej własności, którą nie jest.
       Jeszcze...
       Wtedy Leon coś sobie uświadomił. 
        Wszyscy byli szczęśliwi z wyjątkiem jego. On siedział i zamartwiał się nad samym sobą, próbował znaleźć odpowiedź na wiele nieistotnych pytań. Teraz wie, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. Nie może siedzieć i czekać. To jego przeznaczenie, a przeznaczeniu trzeba pomóc. Nic nie przychodzi samo, jedynie ból i cierpienie. Jeżeli nic nie robimy z naszym nieszczęściem, ono będzie nas nękało do końca naszego życia. Trzeba cieszyć się życiem, wstać i zacząć tańczyć. Tylko radość może pokonać smutek, jasność ciemność, a dobro zło. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
         Może rzeczywiście powinienem... Tak.
         Leon wyciągnął z kieszeni swoich jasnych spodni telefon i wykręcił numer. Po kilku sygnałach usłyszał, znajomy już, ciepły głos.
         - Hej, Lara. Koniecznie musimy się spotkać.

Płaczę. ;_; Nienawidzę tego rozdziału. 

14 komentarzy:

  1. Ty nienawidzisz , a ja kocham xD
    I ten list ... Po prostu rozpływam się, bo raz którys z kolei
    Moja mega zdolna Xenia, która lubi spamować na asku xD
    Cami idzie na randkę z Sebą. Już mi się to podoba ;*
    I Feder coś szykuję dla Lu. Na pewno nas tym zaskoczysz ;)
    I Leoś mój nareszcie wziął się w garść . Leonara <3
    Fiem , komentarz bez sensu :( Wybaczysz ? :D
    Kocham i całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu? Przecież on jest przepiękny!
    Leonara <3333333 Moje dwa słodziaczki!
    Ale i tak większymi słodziaczkami są Federico i Ludmiła <33333 Ich to po prostu kocham OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO TAK!
    Cami, no wiadomo, że wybierze Sebę, a nie Brod'a.
    Naty pomocna jak zawsze!
    Maxi i Naty forever!
    No i jescze bym pominęła ten wspaniały list Fran.
    Cudowny!
    Marcesca <333333
    Ich też kocham!
    W sumie to kocham wszystkich w twoich rozdziałach!
    I Ciebie też oczywiście! Moja kochana Xeniu!
    Natalia ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Boziuu, Xeniusiu moja najukochańsza, Jeezuu, piękne no! ♥
    Weeź, no nie mogę się wysłowić, kurde.
    Za dobrze piszesz kochanie. Pszczółko moja, O! Teraz będziesz moją Pszczółką! ♥♥♥
    Te emocje, które zapewniasz czytelnikowi, czasem czuję, że jestem jedną z bohaterek i w ogóle. No TE AMO, normalnie.
    A i piękny wygląd bloga masz! ;*
    Czekam na next!
    Ściskam i całuję! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego nie nienawidzisz?
    Przecie on je śliczny c:
    Dobra, czasu za bardzo nie mam :c .-.
    Kurde, proszę o next :3
    List Francesci był piękny.
    I te ''kłótnie'' Naty i Cami XD
    Lu, szykuj się, szykuj :3
    Feder nie pozabijaj się XD
    Wybacz, nie wyrażę się na temat myśli Leóna.
    Ciao, xx Xenio xd c:
    ~ Martyna .

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty go nienawidzisz, a my kochamy <3
    List Fran do Marco był cudowny.
    Te wszystkie uczucia, które zgromadziłaś w tym rozdziale były wspaniałe. Dlaczego masz taki talent? Czytając to czuję się taka beznadziejna...
    Nie mam zbytnio czasu na długi komentarz, przepraszam.
    Pozdrawiam
    wikra;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Xeniu... To było piękne *-*
    Naprawdę,
    Masz niewyobrażalny talent i używasz go by nas nim czarować.
    Xenia czarodziejka :D
    i piękny wygląd bloga *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak możesz nienawidzić takiego cuda, to ja nie rozumiem :D
    To było cudne, piękne, zajebiste i w ogóle xD
    Kocham wszystko co piszesz <33333
    Bożeee, i ten list był taki wzruszający :*
    Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękny szablon - od tego zacznę. Pisałam ci już to wczoraj, ale naprawdę bardzo mi się podoba. Taki delikatny, idealnie pasuje do klimatu, panującego na twoim blogu. Natomiast na temat rozdziału nawet nie będę się wypowiadać. Był niesamowity, ot co! ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu zebrałam siły i piszę komentarz xD
    Pewnie będzie beznadziejny ale co mi tam.
    Zacznę od tego, że masz piękny szablon diabełku : *
    A Lu i Fede są idealni.
    Marcesca o kur*a
    Idealne to było idealne.
    I ty mi się tu nie wypieraj.
    Bo przyjdę do ciebie w nocy i wbiję ci do tego utalentowanego łba i już tak nie będziesz mówić.
    Bo ty jesteś nie samowita.
    Ty przybyłaś z kosmosu?
    Niee z Nieba !
    Xenia, misia Xenia !
    Lovki <3
    Przepraszam za to coś czym jest ten komentarz.
    Jenna :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, boski, genialny!
    Ehh nic dodać, nic ująć <3
    Leonara hmm ? Ajć genialnie ^^
    Fede co tam szykuje ? :D
    Cami i Seba tralalalal *-*
    A ten list Fran, po prostu PIĘKNY ♥
    Nienawidzisz tego rozdziału? Serio?
    Ja go ubóstwiam! BOSKO!
    A i szablon śliczny ^^
    Weny, moja zdolna Xeniu ^^ ♥

    Kathrina

    OdpowiedzUsuń
  11. Xeniu,
    mówiłam, że będę i jestem. Nieco późno, ale jednak. Właśnie leżę sobie w łożeczku, pije herbatę, uczę się i komentuje twój rozdział. Tyle rzeczy na raz. Niesamowite! Haha.
    Mam dziś wyjątkowo dobry dzień (hihi, chyba wiesz czemu xd), a twój rozdział uczynił go jeszcze lepszym! Piękniejszym. Piszesz niesamowicie. I tak, będę to powtarzać wciąż i wciąż. Edyta upartą jest ;D

    Na pierwszy ogień... Marcesca! List Francesci był wspaniały, pełen uczuć. Bardzo cieszy mnie, że to właśnie Francesca odkryła prawdziwe oblicze Marco ;)
    Następnie, Marco i Fede. Podoba mi się ta przyjaźń między nimi. Wiedzą, że mogą na siebie liczyć, jednak każdy z nich akceptuje to, że ten drugi znalazł miłość i musi o nią dbać. Ale ich przyjaźń i tak jest piękna! I to jest najważniejsze.
    Camilka. Oh, ona jest przezabawna. Idzie na randkę z Sebusiem? Tym wcale "nieprzystojnym"? Jestem na tak! Wszystko tylko nie neonowy, haha. Natalia taka dobra stara się pomóc, ale niech uważa: Cami to groźna może być, oj może xd
    Ludmiła. Szykująca się na randkę! Ah, chce już, no! Wiem, że olśni Federico. Jak zawsze, haha. Swoją drogą, jestem ciekawa co takiego szykuje Pan Fedzio, że zatrudnia sobie pomoc. (Tak, Diego i Natalko - o was mówię xd)
    I na koniec, Leon. Oo, w końcu bierze sprawy w swoje ręce. Tak trzymać, haha. Jestem ciekawa jak potoczą się jego losy z Larą, bo ona jest cudowna. A Leon, no cóż, zasługuje na szczęście, prawda? ;)

    To chyba wszystko. Takie bez sensu, ja wiem. Sołri ;c Ale w tej chwili nie myślę poprawnie XD
    Czekam bardzo na 8. Bardzo, bardzo, bardzo. Ogólnie, coraz bliżej do 10 - juhuu!

    Btw, kiedyś Cie znajdę (a będziesz niedaleko wkrótce) i coś Ci zrobię, jak jeszcze kiedykolwiek napiszesz, że nienawidzisz rozdziału -_- Kobieto, nie wiem jak możesz tak mówić, skoro ja go po prostu kocham! Tak, kocham. Także miej się na baczności. Edyty zawzięte są - taki tam drugi, całkiem niepotrzebny fakt o mła ^^
    Taak, jednak dziwna dziś jestem... No nic.

    Czekam na kolejny.
    Kocham,
    Eddie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Xeeenia, piszę z Tobą na asku, zachwycamy się Tinką, tyle w niej mięsa. Ach, wiadro.
    Ja ci dam nienawidzę. Nienawidzić to można bryczek.
    No, Seba w ogóle jest nieprzystojny, taki brzydal, że aż patrzeć nie można, koszmar, nienienie. Co innego taki murzyn, super, seksowny, łysa pała, neonowe portki, kapelusik z bazaru, jakieś stylowe kapcie. No co ta Camila robi no, Murzyna się kocha, a nie!
    Kocham Semi, ale że jestem inna, muszem woleć murzyna. Ciężkie życie.
    Leon wreszcie natrafił na osobę, która będzie kochać i jego i zieleń i krowy. Uświadomił sobie, że bezczynne siedzenie i wylewanie żalów nic nie da, tylko trzeba przystąpić do działania. Musi mieć dobrą motywację... Larusia :3 No nie da się nie zakochać.
    Niech się kochają, ja ich kocham, to siebie też muszą.
    Naty kochana, każdemu doradzi. Fedzio niech się wdzieję w jakiś ludowy góralski strój. Ludmisia na to poleci. Wgl jak mu Naty mejkapa strzeli, to go nie poznają. Ach, on nie potrzebuję. Sorry, pomyliłam go z bufonem.
    Chce randkę Femiły
    Kocham krowy. Xenię najbardziej.
    Ciebie też kocham, bo jesteś moja i fajna i masz taki talent, ze nie mogę no.
    Moje słoneczko Xenisko kochane <3
    Taki talent.
    Romantycznie ma być. Bo ja tak chce.
    Szablon pikny.
    Kocham. Cię. No. Pa.
    Krowa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Długo pracowałam nad jakimś długim i bezsensownym komentarzem, ale uznałam, że nie oddaje moich uczuć do Twojego rozdziału. Tak więc, będzie krótko, będzie prosto, ale będzie szczerze...
    KOCHAM TO! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Xania, wybacz po raz kolejny, że komentuję z opóźnieniem :C
    jak ty możesz nad nim płakać, jak on jest cudowny ? <33
    jejku ten Lis Fran do Marcusia *.*
    haha, próbowali zachować powagę, ale coś im się nie udało :D
    Naty z Diegusiem będą pomagać Fedusiowi <3
    haha "Jedyny włoski przyjaciel" *.*
    Cami idzie na randkę z niecholernym przystojniakiem *.*
    Leon myśli o Larze <3
    idę czytać next'y ;**

    jeszcze raz wybacz ;**

    OdpowiedzUsuń