piątek, 31 stycznia 2014

Temporada 2 Capitulo 8: ,,Fecha"


      - Violetta!
      Doskonale usłyszała jego głos. Bo jak inaczej? Znów on. Ponownie ją śledzi. Chce więcej i więcej, a ona nigdy nie będzie umiała mu tyle dać. Nie rozumie tego? To przecież proste. Nie jest jego własnością, a wciąż żąda czegoś, czego ona sama nie ma. 
       Nie jestem zdolna, Diego. Nie będziesz zadowolony... Zaufaj mi, mówię prawdę.
       - Dlaczego to robisz? - Hiszpan przystanął. - Chcę wiedzieć!
       Chcesz wiedzieć za dużo! Zbyt wiele, potrafisz to zrozumieć?
        Odwróciła się energicznie w jego stronę. Był już bardzo blisko niej. Jeden krok, drugi krok, trzeci krok... Odsuń się, dobrze? Czwarty krok... Chcę odejść, ale nie mogę. Dlaczego? I piąty krok. Stali twarzą w twarz. Widziała jego oczy. Zielone oczy zaczęły ją razić, potem hipnotyzować. Dopiero w tamtej chwili coś sobie uświadomiła.
      Zmieniła się. Jaką jest osobą? Teraz sama już nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Nowy styl, nowe osoby, nowa... Nie. Nawet nie było starej. Nie będzie też żadnej innej. 
       Czuła, że coś jest nie tak, ale w jego oczach widziała coś, czego nigdy nie umiała sama sobie powiedzieć. Zauważyła, że coś do niej mówi. Nie musiała tego interpretować. W końcu otworzył usta i zaczął:
      - Dlaczego przede mną uciekać? Chcę ci coś dać. Wiem, że może robię to na siłę, ale mogę przysiąc, że to jesteś ty. Nie chcę błądzić. Wiem, że ty też nie. Dlatego proszę cię, żebyś nie zapomniała. Mam nadzieję, że będziesz pamiętała, że jesteś mi potrzebna w jakiś magiczny sposób. I może kiedyś, gdzieś, w końcu... Nie dzisiaj, możliwe, że jutro albo za miesiąc, rok. Przyjdź, a ja będę czekał. 
        Odszedł.
       Nie umiała go zrozumieć. Co chciał jej przez to powiedzieć? Na co będzie oczekiwał? Co chce jej dać? Wiedziała tylko, że boi się to wziąć, bo ten podarunek nie powinien należeć do niej. Nie zasługiwała na niego. To było jak historia, która nie miała prawa się wydarzyć. 
       Przecież to nierealne. 
       Ty już to wzięłaś.
       W jaki sposób?
       Po prostu. Chcesz tego, marzysz o tym, Violetto.
       Wzięłam...
       Tak. Wzięłaś jego miłość. 

Wszystkie dni, wszystkie noce będę czekać gotowy
Nie mogę przestać, bo kocham to, nienawidzę tego, jak Cię kocham.

     - Diegito, smutamy? 
     Ta dziewczyna nie da mi żyć. 
      - Nie smutamy - uśmiechnął się sztucznie chłopak. - Natalka, zostaw mnie w świętym spokoju.
      Hiszpanka spojrzała na niego zdziwiona i odparła:
      - Yyy... Natalka? Dobra, nieważne. Wstań z tego trawnika i pomóż nam układać płatki róż.
      Gdy brunetka odeszła już na bezpieczną odległość, pokręcił głową. Ten Federico naprawdę był jakiś dziwny. Co chwilę, gnał ich do roboty. Niby mieli się sprężać, bo to miało być coś pięknego i tak dalej... Tylko, że on jakoś w to nie mógł uwierzyć. Dlaczego taki mężczyzna (Włoch do tego!) mięknie przy takiej dziewczynie? Facet chyba jest od tego, żeby pokazywać swoją ważność, tak? Czy nie?
        Geniuszu, przecież ty masz tak samo przy Violetcie!
         Aaa. To cofam to.
         - Fernandez, rusz ten hiszpański tyłek! - krzyknęła zdenerwowana Natalia.
         - Zapomniałaś dodać, że piękny! - widząc jej wzrok, spuścił głowę w dół. - No idę, idę już.
         Biorąc do rąk pudełko z płatkami róż, zachichotał pod nosem. To wydawało się takie banalne, a wszystkie laski leciały na to jak pszczoły do miodu. W sumie, jakby tak lepiej się przypatrzeć, coś w tym było. Jakaś magia, kolor czerwony miał wiele znaczeń, ale Diego zawsze interpretował go do miłości, która w jakiś niewidzialny dla nas wszystkich sposób, prowadziła ten świat do przodu. Gdyby nie te wszystkie uczucia, nie byłoby niczego. Ludzie zaczęliby głupieć, bo to wszystko pewnie by ich przytłaczało. 
          - Nie zastanawiamy się nad sensem świata, tylko pomagamy mi w przygotowaniach - jak znikąd pojawił się obok niego Fede.
        - Co wy macie z tą liczbą mnogą?
        - A co, niefajnie? - zapytali równocześnie. 
         Zaśmiał się serdecznie, co nie zdarzało mu się ostatnio tak często, jak kiedyś.
         Violetta przysłoniła mu to, na co zawsze patrzył, z czego zawsze się cieszył. Teraz skupił uwagę bardziej na jej osobie i proszę bardzo! Są tego efekty.
          Ale czy jest warto?

Jeśli to ma się skończyć w ogniu
Wtedy powinniśmy spłonąć wszyscy razem 
Patrząc, jak płomienie wzniosą się w noc. 

      Maxi czekał na Natalię dobre pół godziny, a ona wciąż się nie zjawiała. Jakoś nie czuł, że grozi jej niebezpieczeństwo. Znał ją doskonale i wiedział, że nawet nie byłby jej potrzebny. 
        Wtedy wpadła do sali tanecznej z impetem uderzając nimi o ścianę. 
         - Przepraszam cię, Maximiliano - powiedziała z dziwnym spokojem. - Spóźniłam się. 
          - Wytłumaczysz się może jakoś? - zapytał podchodząc do niej bliżej, bliżej, bliżej...
          Podszedł do niej na niebezpieczną odległość. Narty zaróżowiła się uroczo, po czym odsunęła od niego i wyszła na środek sali. Uśmiechnęła się do niego, trzepocząc rzęsami. 
           - Teraz tańczymy, potem nagrody.
           - Jasneee. To, co najlepsze zawsze na koniec. 
           - Jak chcesz, to może być teraz.
           - Naprawdę?
            - Nie.
           Uśmiechnęła się promiennie, na co on popatrzył na nią spode łba. Później również się rozpogodził. Włączył muzykę i zaczęli tańczyć, ale potem coś się zmieniło. Ich kroki były wolne. Ona opatuliła rękoma jego kark, on natomiast położyła dłonie na jej biodrach. Coś kazało im patrzeć sobie głęboko w oczy, odnaleźć w nich coś, czego na zewnątrz nie umieliby odszukać. Czuli, że są przeznaczeni dla siebie. Niewidzialna siła pozwalała im być razem, ciesząc się sobą. Tylko tyle potrzebowała, jego ramion, które mogły dawać jej ciepło. On mógł cieszyć się małymi rzeczami związanymi z jej urodą.
            - Kocham cię.
            - Ja ciebie bardziej.
             - Ale ja mówię serio.
            - Widzę na twojej twarzy ten cholerny uśmieszek. On cię zdradza!
            - Czyli sugerujesz mi, że cię nie kocham?
            - Czuję, czuję, ale...
            - Ale co?
            - O, zamknij się!
            To był zdecydowanie najlepszy pocałunek świata.

Nie mogę Ci wiele dać...


     Przemierzała uliczki Buenos Aires ze spokojem, choć w środku jej wszystko chciało tańczyć. Chciała się unieść wysoko nad ziemię, a jednocześnie bardzo obawiała się, że coś może nie pójść po jej myśli. A jeśli narobi sobie wstydu? Co gorsza przy nim? Co wtedy będzie?
        Wbrew pozorom, uśmiechnęła się sama do siebie, gdy zobaczyła znajomy żywopłot otaczający jego posiadłość. Nie mogła niczego podejrzeć. Co on tam ukrywa? Powinna wiedzieć, już. 
          Gdy już była przy furtce, popchnęła ją lekko, a ona otworzyła się z lekkim skrzypnięciem. Jak na złość, nie mogła niczego ujrzeć, bo ktoś zasłonił jej oczy. Doskonale znała te perfumy.
         - Ja poprowadzę, księżniczko. 
         Uśmiechnęła się tylko na dźwięk jego głosu. Teraz mogła rozkoszować się wszystkim. Szczególnie nim. Ta magia między nimi wciąż się ożywiała. Z każdą sekundą spędzoną razem.
         - Uwaga - uśmiechnął się. Wyczuła to. - Trzy, dwa, jeden...
         I wtedy zobaczyła wszystko.
         Wśród krzewów odnalazła miejsce, w którym stał mały stolik ogrodowy z miejscem dla dwojga. Do niego prowadziła trasa usłana różami. Parasol osłaniał krzesła, by gorące słońce nie mogło oślepić pary. To było wszystko, a może nie...
        To miejsce otaczała jakaś dziwna mgiełka, która nadawała temu miejscu jeszcze piękniejszego charakteru. Ludmiła podniosła dłonie do twarzy i zakryła nimi oczy. Po jej rumianych policzkach zaczęły powoli lecieć łzy. Nie mogła uwierzyć, że tam była.
        - Federico... Ja...
        - Nic nie mów, kochanie. Bardzo cię kocham i muszę powiedzieć, że bardzo się postarałaś, jeżeli chodzi o ubiór. Jestem z ciebie naprawdę dumny.
        Ludmiła prychnęła.
         - Ty też niczego sobie, Pasquarelli. 
        Jednak to, co powiedziała, niezbyt identyfikowało się z tym, o czym myślała. W jej głowie wszystko działało na najwyższych obrotach. Gdy zobaczyła go ubranego w szare spodnie i jeansową koszulę, prawie padła z wrażenia. To był zwyczajny zestaw, niby niczym się nie wyróżniał, ale było coś takiego, co dodawało mu uroku. Coś, co nie pozwalało nawet przymknąć oczu, gdy się na niego spoglądało.
         - I co? - zapytał, przyglądając jej się uważnie. - Podoba się panience Ferro?
          - Dobra, chodźmy jeść.
          - Przyszłaś tutaj tylko dla jedzenia?!
          - A co ty myślałeś?
         Federico spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy. Przybliżył się do Ludmiły i pocałował ją z taką siłą, że kolana się pod nią ugięły. Coś wewnątrz jej krzyczało: O Boże kochany, zaraz zemdleję!, a drugie: Nie! Ocuć się, on jeszcze trzyma cię w ramionach!
          - A teraz? Fajnie?
          - Dostatecznie, dostatecznie.
          Uśmiechnęła się szeroko i posłała mu całusa z otwartej dłoni. Federico udał, że go złapał i przyłożył do serca, co wyglądało tak uroczo, że Ludmiła przymrużyła oczy. 
          Zapowiada się najlepsza randka w całej historii - pomyśleli oboje. 

Ale wiem, że w głębi Twojego okrutnego serca
odczuwasz moją miłość.

     Później nadchodzi taki moment, w którym zapominasz, kim byłaś. 
     Nie potrafisz zapamiętać najprostszych spraw do załatwienia.
     To utrudnia ci życie w okrutny sposób.
     Spokojnie, tego doświadczył każdy. Nie jesteś jedyna, Violetto.
     Tylko to już się zaczęło. Nie możesz tego zakończyć. Nie rozpoczniesz gry od początku.
     Nie, wcale nie jesteś na pozycji przegranej. 
     Miłość nie oznacza cierpienia. Jesteś w stanie to zrozumieć?
     Cichy szept rozdarł jej głowę. Potwierdzenie.
     Czyli mogę jeszcze wygrać?
     Jestem tego pewny.
     Dziękuję.
     
     Chwiejnie stawiała kroki. Przechodnie co róż prychali nad nią, sądząc, że jest pijana. I bardzo dobrze. Niech sobie tak myślą. Teraz musi tylko go odnaleźć. Tylko jego głos wciąż siedzi w jej głowie. Przerywa ciszę, zakłóca nienaganny spokój. 
       I wtedy zobaczyła jego skórzaną kurtkę. Zaczęła biec, prawie przewróciła jakiegoś chłopaka, co wywołało serię przekleństw na jej osobę. W innych okolicznościach, powiedziałaby, co o nim myśli, ale teraz było jej to obojętne. Liczył się tylko on i...
        I miłość.
        Jej do niego. Jego do niej. 
        Tylko tyle. Aż tyle.
        - Stój! Diego, zatrzymaj się! Czekaj!
        Gdy przystanął i spojrzał w jej stronę, ona z impetem uderzyła w jego klatkę piersiową. Prawie by upadła, ale on szybko ją złapał. Nie przejęła się tym, liczyło się tylko to, co chciała mu w tamtej chwili powiedzieć.
         - Kocham cię do jasnej cholery! Słyszysz mnie? Rozumiesz, co powiedziałam? - zaczęła walić dłońmi w jego umięśniony tors. - Nie wiem, co się dzieje, ale cię kocham! Nie mogę spać w nocy, bo słyszę twój głos. Mam tego dość, Diego. Musisz mi pomóc.
        - Ale co mam zrobić? - zapytał desperacko. - Nie chcesz mnie, prawda?
        - To już się zaczęło. Ja muszę cię mieć. Tak mi każą.
        - A sama tego chcesz?
        Chwila ciszy. Sekundy, które miały ich uratować albo uśmiercić.
         - Aż za bardzo.
         Wpoiła się w jego usta, ale wcale się tym nie przejął. Oddał pocałunek z taką samą siłą jak ona, może większą. Ważne było tylko to, co czuli. To, co się urodziło.
         I ta magia, która dawała im siłę. 

Dżizass, Violka jaka pijawka. Hihi, taka piękna. Dieletta, Leonara, kurde. Tak trochę dziwnie, normalnie. Spokoju tu u mnie nie znajdziecie.
I w ogóle dlaczego ja wszystkie sytuejszyn psuję swoim super fajnym poczuciem humoru? Boże, wybaczcie, coś okropnego. 
3 besosy trochę dużo jak na jeden rozdział, ale radujcie się razem ze mną. 
No i ten, co tam jeszcze. Kolejny rozdział jutro. Ach, tak. Będziecie mieć sobotę w niebie, bo rozdział ma tytuł ,,Cielo". Taki piękny. Siellooo tak ładnie, jeju. :) 
No i co tam jeszcze.
ASK - Hejty za 3... 2... 1... Pytajcie sobie. :)
I tyle chyba, no nie? :D
Kocham se, anioły i demony. MUUUAAA! <3

16 komentarzy:

  1. Fedemiła !
    Dieletta !
    Leonara!
    Jestem w niebie kochana :*
    Aż się rymło Xd
    A teraz poważnie.
    Ten rozdział był za razem romantyczny i zabawny.
    Niektóre sceny jakby wyjęte z filmu...
    Ciągle żyję randką Fedemiłki... ♥
    No i jutro kolejny! :D
    jestem w niebie po raz 2 ;d
    Xeniu, zaskakiwanie nas nigdy Ci się nie znudzi, c'nie? ;p
    Jeju, jeju, jeju :D
    Umrę za raz... Nie czytaj tego, teraz będzie jeden wielki żal, bo Nikoletta jara się Fedemiłą :D.
    Ahhh kocham ich :D
    Kocham, kocham, kocham ;*
    Dobra, idę nim do reszty mnie weźmie :D
    Buziaki,

    Nikoletta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZUJEZUJEZU LECĘ CZYTAĆ *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, aż trzy besosy, Xenia szalejesz :D
    Rozdział megaaaaa :D
    Jak ty to robisz, że tak szybko dodajesz te rozdziały, a na dodatek one są tak wspaniałe?
    Kocham cię Xenia, i chcę więcej <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo booooski rozdział. Ta randka Fedemiły zapowiada się tak romantycznie... Cały czas się uśmiechałam jak to czytałam. To było taaakie encantador y... y lindo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie pytaj co zrobiłam, że skasowałam cały komentarz i muszę od nowa pisać jak to Cię kocham <33 Ale dla Cb wszystko ♥
    Umarłam . Nie wstaję . Leże i patrzę na latające obok mnie chmurki O.O Są białe, takie puchate <33 xD
    Jeziu , jakie to piękne *.*
    3 pocałunki
    Na każdym spadałam z krzesła
    Teraz do końca dnia, będe chodziła jak w transie ;>
    Lecę skończyć w końcu ten transparent i szukać trasy na google maps jak do Cb dojechać O.O
    Natalia górą !!! <33
    Widzisz jak na mnie działasz ? Wariuję od tej miłości xD
    Randka Fedemiły . Nie żyje po raz drugi O.O
    Pozdrowienia z Nieba !! <33
    Dobra lecę , bo już mi odbija :D
    Kocham se Cię <33 Czekam do jutra xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Xenix <3
    Uwielbiam ten rozdział w każdym calu po prostu <3
    Nie jestem w stanie napisać ci nic więcej, cioto, przepraszam :*
    PS masz śliczny szablon głupku

    OdpowiedzUsuń
  7. W dalszym ciągu strasznie podoba mi się szablon, który od niedawno gości na twoim blogu.
    Jest niesamowity, zupełnie tak ja twoja historia. Jestem pod ogromnym wrażeniem, naprawdę. ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. OH MY GOD *o* afsjkfljffm

    Ogarne się tylko i zaraz wrócę z jakimś porządnym komentarzem, obiecuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (Trochę mi to "zaraz" zajęło, no ale nic.)

      Xeniu,
      tak bardzo się ucieszyłam na nowy rozdział. Zwłaszcza, że jest tak wspaniały. Naprawdę nie wiem, jak ty to robisz! Jak sprawiasz, że to wszystko tak idealnie do siebie pasuje, że każdy rozdział zawiera w sobie niezwykle wiele emocji. Albo wiem, po prostu masz talent ;)

      Oh, Diego i Violetta. No... Mimo, że nie lubię V. to... zakochałam się we fragmentach z ich udziałem! No, słowo daje o.o Wszystko jest opisane w taki piękny sposób, że inaczej się nie da! Każde słowo, każde zdanie wyraża coś innego. Wspaniale przedstawiłaś zagubienie Violetty. Ponieważ, miłość często przychodzi niespodziewanie - po prostu pojawia się i nikt nie wie dlaczego. Ale jeśli wpuści się ją do swojego serca, może okazać się jedną z najpiękniejszych rzeczy w naszym życiu ;) (Edyta + jej rozkminy = Piekło ;D) Ah i jeszcze ten pocałunek *.* Nie mogę...
      Naxi i.. kolejny pocałunek! Widzę, że pocałunki zaatakowały ziemię! Nie żebym się nie cieszyła, naprawdę. Niby nie był jakoś szczególnie opisany, ale było coś tak magicznego w tej scenie, że aż wyrwało mi się krótkie: Awwww ♥ (No dobra no, długie ;D)
      No i w końcu.. czas na FEMIŁĘ. No, aż musiałam caps locka użyć. Leżę i nie wstaję. No siema. Ale, ale, to było cudowne. Nawet nie wiem co powiedzieć. Federico jaki wspaniały - idealnie to wszystko przygotował ♥ Też bym chciała iść na taką randkę. (Ehh.. marzenia ;D)
      No i trzeci pocałunek ♥ Kobieto, ty chcesz mnie chyba zabić!

      O jesuu, miał być porządny - wcale nie jest. Wybacz. Następnym razem bardziej wysilę te szare komórki ;)
      9 już jutro? JUTRO? Rozpieszczasz nas ♥

      A więc wiernie wyczekuję i ściskam mocno,
      Edzia ;)

      Usuń
  9. Xenia rozwalasz mnie od środka tą swoją genialnością.
    Wrócę tu z porządnym komentarzem za parę godzin ; *
    Trzeba iść na zajęcia do dodatkowe ;/
    Jennaaaa

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem od czego zacząć... świetny, piękny, najlepszy!
    Fedemiła, taka idealna, cudowna randka ;*
    Dielatta, oni tak idealnie do siebie pasują, są dopełnieniem wszystkiego ;)
    Leonara, uwielbiam tą parę- chciałabym jej wiecej w następnych rozdziałach :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu, Jezu, Jezu ^^
    Umarłam <3
    Jestem terraz gdzieś daleko i marzę o kolejnym rozdziale *-*
    Randka Fedemili taka boska, romantyczna, idealna, no ^^
    Feder taki romantyk <3
    Dieletta OMG, tak bosko ich opisałaś. Dieguś tak pięknie do niej mówił <3
    Kocham Cię :*
    Leonara tralala ^-^
    Naxi i ta ich kłótnia kto kogo kocha bardziej, a na końcu beso ^^
    Genialny, boski, przecudowny, jeden z najlepszych, a nie wszystkie są najlepsze ! ♥
    Uwielbiam Cię i już nie mogę się doczekać następnego ♥
    Weny!

    K.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju...
    Aż brak mi słów ^^

    3 pocałunki! Wow, Xenia, szalejesz :D
    Randka Fedemiłki - radość, radość, radość!!! Za bardzo wczuwam sie w opowiadanie hihi ^^
    Dieletta - no cóż, nie lubię Violki, ale Diego... ^^
    Leonera - wielbię tą parkę, no może nie aż tak jak Fedemiłkę :D

    Taki sobie kom., bo aż nie wiem co pisać - ale słodzę ;D
    Czekam na następny rozdział! - który ma być dzisiaj ^^ JUPI JEJ! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PHONFsgbsjgbIGb
      Zapomniałam o Naxi! A był ich beso - jej, kompromitacja moja!
      Wielbię Naxi zaraz po Fedemile - taniec, kłótnia, a potem beso ^^

      Usuń
  13. Xeniu oddaj trochę talentu <3
    kolejny rozdział napisany niesamowicie <33
    3 beso w jednym i to Naxi, Fedemiły i Dieletty <33
    Violka zrozumiała, że kocha Diegusia <3
    Feduś jaki słodziak <3

    OdpowiedzUsuń